od tygodnia jestem na urlopie,
w moim ukochanym domku, wreszcie mogę się nim nacieszyć do syta,
niespieszne, błogie poranki,
sprawdzanie co urosło od wczoraj :))
baaaaardzo przyjemnie :))
z pogodą trochę gorzej, ale i tak codziennie (oprócz okropnego czwartku)
działam na działce, i nawet udaje się skraść troszkę ciepełka na tarasie,
czegóż więcej można pragnąć??
oj można,można, choćby cieplejszych wieczorów, których w górach jak na lekarstwo
Lato bardzo rozleniwia, przynajmniej mnie, bo pojawiam się jak na lekarstwo,
ale u Was jestem z częstotliwością wręcz natarczywą :))
ciągle czekam na nowe wpisy i ciągle mi mało.
Na moje usprawiedliwienie... nie ma nic,
no może tylko bieganie każdą wolną chwilą pomiędzy truskawkami, koprami,
bobami, ziemniakami, kwiatami i wszelakimi działkowymi dobrami.
A w domu szykujemy się do remontu pokoju Madziuśki i małego liftingu łazienki.
Jedno i drugie mnie cieszy, każdy remont to tylko chwilowe zawirowania, a potem jest ślicznie :))
Trochę jednak się nam ten remont, a raczej jego rozpoczęcie przeciąga, z różnych przyczyn, ale zupełnie od nas niezależnych. Moja sypialnia przemieniła się w składzik, Madziuśka zła jak osa, bo to ona jest przede wszystkim uziemiona, ja też nie najlepszym humorze, ale, ale...
absolutnie nie popadam w żadne chandry ani tym podobne przypadłości.
Poprawiam sobie nastrój bywając to-tu to-tam, czyli w ulubionej blogosferze,
w ażurowym blasku świec :))
wieczorem najpiękniej
A pomiędzy tymi marchewkami i pietruszkami, postanowiłam oszlifować boazerię, która otacza stół w salonie i lekko zmienić kolor i... to dla mnie wyzwanie ponad moją optymistyczną naturę.
Chwile załamania towarzyszą mi codziennie, chociaż już połowa za mną, to trudno mi uwierzyć, że podołam.. chylę czoła przed każdą z Was, która szlifuje i maluje !!
Właśnie słyszę, że rozlało się na dobre, a dzień był naprawdę przepiękny.
W kratkę ta jeszcze letnia pogoda :)
więc na pociechę soczyste i kolorowe dobranoc :))
ania.