Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jawora. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jawora. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 lipca 2012

139. Herod Baba

Herod Baba” to powieść z czasów Augusta II Mocnego. W kraju cały czas trwał kryzys władzy, polegający na dążeniu rodów magnackich do rządzenia w swych posiadłościach i województwach we własnym zakresie Szermując hasłami tradycyjnych wartości i wolności szlacheckiej, szlachta wiodła zaciekłe spory i walkę o władzę, wyżywała się w zajazdach, rokoszach i konfederacjach. W takich to niespokojnych czasach poznajemy Zygmunta /Zygmusia, jak go zwali bliscy/ ,syna łowczego Piętki i jego piękną i mądrą żonę Elżbietę, z domu Pieńkowską. Zygmunt, rozpieszczony przez rodziców jedynak, szybko znudził się młodą żoną, włościami wymagającymi ciężkiej pracy i obowiązkami. Młody małżonek, jak wielu innych młodzieńców, ruszył na poszukiwanie przygód do miasta. Zawędrował do Warszawy ,przy dworze królewskim, wśród dworzan i zabaw poznał francuską śpiewaczkę... Na dalsze czytanie zapraszam TU.

wtorek, 15 maja 2012

120. Macocha

"Macocha", moja ulubiona powieść Kraszewskiego

Kraszewski?, ktoś zapyta z niedowierzaniem... Tak, wiem, większość jego twórczości jest dziś traktowana jako nudziarstwo... Dla mnie jednak będzie On zawsze tym autorem, którego książki pomogły mi pokochać historię... "Macocha" to, według mnie, jedna z jego najlepszych powieści. Jest tu ucieczka głównej bohaterki, Laury, z domu, z lęku przed macochą i aranżowanym małżeństwem. Pogoń, przebranie, sugerujące inną płeć (na tyle udane, że powoduje szereg nieporozumień), wreszcie kariera aktorska u samego Bogusławskiego. Nie może zabraknąć nieszczęśliwej, pełnej wyrzeczeń, a jednak wiernej miłości - która na końcu utworu (nieco sztampowo) triumfuje, ale kto nie lubi happy endu? Sam tytuł już od początku powieści myli i zwodzi (co niepodobne jest do Kraszewskiego), nie wiemy, do kogo się odnosi: do macochy, a może kogoś innego... Tego dowie się ten, kto przeczyta, może się zdziwi, jak ja... Przy tym treść utworu osadzona jest w czasach stanisławowskich, ich klimat jest tak dobrze oddany, że niemal widzimy księdza Bohomolca pochylonego nad scenariuszem sztuki, czy Bogusławskiego organizującego pierwszy teatr i przedstawienia dla króla na wyspie w Łazienkach. A zamykając oczy, wyobrażamy sobie spotkanie czwartkowe u króla, na którym kłócono się o obsadę pierwszej wystawianej sztuki (pamiętacie jakiej?). Chętnie wracam do tej powieści, a dziś pomyślałam, że się podzielę moją sympatią do niej. Dziękuję za możliwość pisania.