Zaznajamiając się z wybraną twórczością J. I. Kraszewskiego nie
mogłam pominąć bardzo popularnej i cenionej "Hrabiny Cosel". Pamiętam,
że dawno temu w telewizji był emitowany serial/film na podstawie tej
powieści, z Jadwigą Barańską w roli tytułowej, ale wówczas nie byłam
tym zainteresowana, kilka lat wtedy pewnie miałam; nie oglądałam też
potem powtórek, pewnie wychodząc z założenia, że coś historyczne to
"bleeee". Teraz dla odmiany chętnie bym ekranizację zobaczyła, chociażby
dla porównania swoich wyobrażeń na podstawie lektury poczynionych. Nie
pasowała mi Barańska do postaci Anny Hoym/Cosel, zwłaszcza w początkowej
fazie wydarzeń. Ciekawa jestem też pozostałych osób - jak aktorzy je
odegrali.
Sięgając po "Hrabinę Cosel" spodziewałam
się, że będę ją "męczyć" długie tygodnie, co rusz porzucając na rzecz
innych lżejszych, ciekawszych książek. Tymczasem nie mogłam się wprost
oderwać, szczególnie przy drugim tomie ( dla niewtajemniczonych - te
tomy to jakby części powieści, niezbyt obszerne, nie żadne cegły). Rzecz
dzieje się w czasach saskich, poznajemy dwór króla Augusta II Mocnego i
dzieje jego romansu z Anną Cosel, kobietą o silnym charakterze i
niezłomnym honorze, która nawet uwięziona i bliska obłędu nie odpuściła
swego prawa, gdyż dla niej słowo, przyrzeczenie było święte. To historia
niesamowitego wzlotu i upadku; opowieść o tym, jak kruchy bywa lód, na
którym stąpa się mając fałsz i intrygę za podpórki.
Kraszewski
zaskoczył mnie pozytywnie kreśląc kreacje bohaterów tak żywe i
wzbudzające wiele emocji. Na początku nie pałałam sympatią do hrabiny,
wydawało mi się, że zbyt łatwo wsiąkła w dworskie huczne życie biorąc
pod uwagę jej dotychczasową kondycję, odosobnienie, duchowość. Potem
jednak, gdy sytuacja się zmieniła, Cosel została "zdegradowana", ale
nie dała się zniszczyć i walczyła o swój honor - szczerze jej
kibicowałam, licząc na powodzenie jednej z prób ucieczek i zyskanie
wolności, czy też dokonanie zemsty. Postać ta ulega przemianom, taki
dynamizm też wpływa pozytywnie na jej odbiór u czytelnika. Obok głównych
ról historycznego romansu pisarz ukazał galerię rozmaitych dworaków,
intrygantów, karierowiczów, birbantów, perfidników, towarzyszy
królewskich hulanek i swawoli. Na ich tle odmiennie wypada Rajmund
Zaklika, polski szlachcic, dorównujący siłą Augustowi, wzór wierności,
szlachetności, odwagi, oddany sługa i przyjaciel. Cechował go etos wręcz
rycerski. Warto zwrócić na niego uwagę. To też postać dynamiczna.
Odniosłam
wrażenie, że powieść jest niezwykle "żwawa": dużo się dzieje, nie ma
dłużyzn, przesadnych opisów, natłoku treści typowo historycznych, sfera
obyczajowa i przygodowa dominują. Ciekawie ukazane postaci. Emocje.
Sugestywne obrazy życia na dworze i sytuacji w państwie (ściąganie
podatków, kosztowne imprezy, zbytki, najazd szwedzki) Trochę tonu
krytycznego obnażającego przyczyny upadku kraju - np. uwaga narratora
"wojsko nie płacone, ale pałac cudny". Zapadła mi w pamięć scena, gdy
podczas biesiady Kyan rozlewa do licznych kieliszeczków i kielichów
najlepsze wino a do królewskiego puchara trafiają mętne resztki - tak
obrazuje rozdzielanie dochodów państwa - każdy urzędnik i minister
najpierw napełnia własną kieszeń. Tym dworzanin rozbawia króla, ale czyż
to nie jest ponadczasowa i wcale nie śmieszna metafora....?
Generalnie
jednak Kraszewski nie uderza w krytykę, naukę, moralizowanie. Skupia
się na bohaterach, akcji i emocjach. Z powodzeniem, sądzę. Nadal
"Hrabina Cosel" jest powieścią poczytną, trafiającą do współczesnego
czytelnika, nawet do takiego nie "zanurzonego" w tematyce historycznej.