"W
tym świecie, co się nazywa wielkim, ludziom się zdaje, że do ideału
dążą, ale... jeśli mam szczerze powiedzieć, podobni są do niego jak
lalki wystawione u fryzjerów do obrazów wielkich mistrzów. Całe życie
ich składa się z kunsztownego udawania jakiegoś i ciągłej obawy, aby się
w czymkolwiek formom nie uchybiło. Życie przechodzi na zabawach, które
nie bawią, na pracach, które nie zajmują i do niczego się nie zdały, na
kłamstwie, które nikogo nie oszukuje, a którym się wszyscy częstują." 1
Plany
matrymonialne, trochę w stylu Jane Austen, stają się okazją do
przeglądu postaw społecznych różnych warstw szlacheckich, obywateli
trzech zaborów. Główny wątek pozornie prosty. Stryj chce, by jego
synowiec (bratanek) i wychowanek oraz jedyny dziedzic majątku poślubił
baronównę, sąsiadkę, której był prawnym opiekunem po śmierci jej
rodziców. Oboje młodzi i przystojni, a majątki sąsiadujące znaczne. Jego
nie ciągnie do niej, ją do niego, ale prośba hrabiego stanie się dla
nich niemal rozkazem lub przynajmniej obowiązkiem do spełnienia.
Fabuła
bez polotu i wyraźnie stopniowanego dramatyzmu jest bardziej skierowana
na zupełnie inny przekaz - ukazanie w sposób karykaturalny środowiska
młodych arystokratów. Tytułowe lalki to osoby bezproduktywne, które
niczego nie wnoszą w rozwój społeczności wśród której żyją, to egoiści
dążący do zaspakajania własnych przyjemności, podążający za modą. W
krytyce idzie Kraszewski śladami swego wielkiego poprzednika Ignacego
Krasickiego, który swoje obserwacje zapisał w satyrach.
Wielki świat a wychowanie
Na
karykaturalne postawy opisane poprzez szczegóły dbałości o toaletę
miało wpływ wychowanie. W przypadku jednego z głównych bohaterów, Romana
Zebrzydowskiego, było to wpierw jakieś nie do końca przemyślane oddanie
na wychowanie stryjowi Filipowi, który wyjechał z zaboru rosyjskiego,
dorobił się majątku w Galicji, tam kupił tytuł i posiadłość, wywiódł
swój ród od słynnych Zebrzydowskich. Swego brata, szaraczkowego
szlachciury, się wstydzi, choć wypełnia wobec niego jakieś bliżej
nieokreślone zobowiązania. Przyzwoitość nakazuje mu też wysłać Romana do
rodziców z listem informującym o planowanym małżeństwie z prośbą o
zgodę i błogosławieństwo. Tam po raz pierwszy pada słowo lalka jako
określenie efektu wychowawczego opiekuna. "Wychowanie Romana do tego
zmierzało głównie, aby w nim śladu szaraczkowego nie pozostało
szlachcica, chciał go mieć paniczem, choćby ze wszystkim wadami do tego
stanu i powołania przywiązanymi, byle w nim hreczkosieja nie było. Stało
się jak pragnął. Roman wyrósł na śliczną lalkę i codziennie
uszczęśliwiał swą nicością przyzwoitą rozkochanego w nim stryja."2
Krasicki pisał o żonie modnej, a Kraszewski o modnym paniczu i jego
ekwipunku podróżnym, koronkach, krawatkach flakonach perfum - całej
toalecie przywiezionej do domu rodziców. Równie śmieszni byli i inni
mężczyźni, którzy zjechali się do pałacu baronówny jako zalotnicy. Jeden
z nich nazywa się oryginalnie Cherubin Bończa Bończewski, którego
Niemcy zwali Ritter von Bontschefski. Roman wobec nich jest bezkrytyczny
choć zazdrosny o względy panny. Jego stryj za to potrafi krótko i
zwięźle podsumować ich nadzieje związane z posagiem. Filip Zebrzydowski
żałuje, iż jego intencje dotyczące wykształcenie charakteru przyniosły
mierny skutek i obawia się o losy dziedzictwa. Roman skończył jakieś
szkoły, odbył podróże po Europie i... nie spełnia oczekiwań. Doktor
Pęklewski podsumował: "Roman jest chłopak uczciwy, tylko sparaliżowany
wychowaniem. Zdaje mi się, że stryj widząc to, małżeństwa pragnie dla
niego, aby ona za oboje rozumem starczyła..."3 A jego kolega
ze studiów powiada: "A! to się u was nazywa dobre wychowanie (...) że
po woskowanych posadzkach ślizgać się będzie umiał z szykiem(...)"3
Dobre wychowanie to nie tylko ogłada towarzyska, umiejętność tańca,
lecz umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach, które mogą
nastąpić.
Oprócz
wiekowej Nieczujskiej, ciotki rezydentki u Loli, są ukazane dwie
kobiety, które dopiero skończyły pensję u sióstr. Herma, czyli Hermancja
z Fiflów Grzegorska, córka bankiera, młoda mężatka, koleżanka z pensji,
została zaproszona na wieś jako mentorka koleżanki. To flirciara, która
usiłuje wpłynąć na wybory Loli. Sama Lola, osóbka dosyć energiczna,
jest jeszcze nieukształtowana życiowo, choć ma swoje poglądy na
małżeństwo aranżowane. Gdy toczy się rozmowa między Romanem a Adolfem
Nieczujskim o wartościach, pracy i postawach grupach społecznych
powiada, że "Ja nie należę jeszcze, mogę powiedzieć, do żadnego świata.
Przeznaczenie zdaje się mnie popychać ku temu, który panu tak się
dziwacznym wydaje... chciałabym jak najwięcej usłyszeć i myśleć... dla
uczynienia wyboru!"4
Adolf Nieczujski - bohater idealny
Wcześnie
osierocony przez ojca, mieszkaniec Wielkopolski, a więc zaboru
pruskiego, absolwent berlińskiego uniwersytetu dość nieoczekiwanie
odwiedza swoją ciotkę. Salonowe lalki razi jego skromny strój i buty na
grubej podeszwie. Nie wiedzą o jego wykształceniu, lecz informację że
jest garbarzem i ma zakład odbierają jako degradację społeczną i
towarzyską. Stopniowo okazuje się, że zakład to fabryczka, a nawet i
fabryka w miasteczku, gdzie ma dom i oddaje się pasji pielęgnowania
oryginalnych roślin w oranżerii i trajbhauzie dla rozrywki,
a sam właściciel zna języki i również podróżował po Europie, by czerpać
wzory do swojej działalności. W rozmowie potrafi rozstrzygnąć spór o
sztuki, gdyż wątpliwość dotyczy autorstwa Dumasa ojca lub syna. Tak się
złożyło, iż oglądał ją w Paryżu. Mimo podróży i wędrówek jest patriotą
jak Anglicy, którzy kochają old merry England. Będąc w podróży
po zaborze austriackim, stwierdza: "(...) co za dwory, pałace! Dziwi
mnie tylko, że stan przemysłu i byt ogólny niezupełnie odpowiada tej
pozornej wspaniałości... Kraj to bez wątpienia mający wielką
przyszłość."5 Dodaje, że Niemcy nauczyli Poznaniaków
zagospodarować swoją ziemię lepiej. Na pewno ta postać przekazuje
poglądy samego autora bliskie ideałom pozytywistycznym. Nieczujski ze
swoim przekonaniem o wartości pracy, wykonywania konkretnego zawodu,
szacunkiem dla ludzi pracujących, widzącym potrzebę zmian w sposobie
gospodarowania, dążącym do postawienia na rozwój przemysłu staje się
symbolem obywatela przyszłości. o sobie powie "...jam człowiek pracy..."
W powieści występuje jako adwersarz Romana i galicyjskich arystokratów
trwoniących swoją energię na zabawach i trosce o wygląd zewnętrzny, ale
też i przypadkowo spotkanego kolegi ze studiów berlińskich, doktora
hrabiego Filipa, Pęklewskiego, który swoje umiejętności zużywa na byciu
dworakiem i zarabiając na tym ładny pieniądz, a nie dochodząc
do uznania poprzez pokonywanie kolejnych szczebli zawodowych. To Adolf
Nieczujski może sprawić, że Lola nie wejdzie w krąg lalek.
O dworach i rezydencjach
W
wielu powieściach Kraszewski dał dowody dbałości o miejsce wydarzeń, by
skupić się na opisach interesujących go domostw z zewnątrz, przemierzyć
parę pomieszczeń wewnątrz i nakreślić gust, sytuację materialną,
gospodarność mieszkańców. W Lalkach zwraca się uwagę na trzy miejsca.
"Dworek
szlachecki w Uściu nad Bugiem(...), śmiało się mógł liczyć do
najpiękniejszych wzorów siedzib starych, przy prostocie dawnej pełnych
wdzięku niewyszukanego, naturalnego, chociaż się tu żadne nowsze pojęcie
warunków piękności i dobrego smaku ani przyozdabiania siedzisk
wiejskich nie wcisnęło." Od razu ma się skojarzenie z dworkiem
soplicowskim, bo i tamten był podmurowany i otoczony zielenią drzew. Sam
jednak narrator wskazuje, iż podobnie wyglądał dwór w znacznie starszym
tekście, bo Panu Podstolim Ignacego Krasickiego.
W Galicji, a więc w zaborze austriackim, odkrywamy dwie rezydencje.
"W Pruhowie, na starej sadybie jakiejś, stanął był przed laty piętnastu pałac galicyjskim smakiem.
Coś
w rodzaju tego pudełka z hrabiowską koroną, które się we Lwowie domem
czy pałacem Gołuchowskich zowie." Po krytyce nowobogackich gustów, by
szystko było duże i heroiczno-monumentalne, pozbawione smaku, dodaje, że hrabia Filip posiadał instynkt estetyczny,stąd jego pałac wyglądał pańsko, ale nie śmiesznie. Wzorem były angielskie zamki możnych rodzin. Informacje o wyposażaniu wnętrza i parku wokół dopełnia informacji znawcy.
Z
kolei pałac barona von Wilmshofena, który został swego czasu nabyty od
zrujnowanej rodziny był budowany bez smaku w stylu gotyckich zamków z
"pomocą, który gotycyzmu uczył się podobno na padole galicyjskim. (...)
Wieżyczki, do których wnijść nie było można, okna w facjacie
poprzecinane na pół piętrami, strzałkowate ozdoby i bizantyjskie słupy
mięszały się na stworzenie tej karykatury."
Tak
samo można by obserwować współczesną architekturę, bo zawsze zmysł
estetyczny walczy z napierającym bezguściem. Józef Ignacy Kraszewski
lubi i umie pisać o budownictwie i sztuce czemu dał wyraz nie tylko w
powieściach, ale i swoich wspomnieniach z podróży.
O zapachach parę cytatów6
Józef
Ignacy Kraszewski starannie opisując wygląd bohaterów, a szczególnie
Romana Zebrzydowskiego, nie tylko potrafi oddać słowami strój tak
pieczołowicie dobrany, by współgrał z dodatkami, fryzurę dopiero co
ułożoną przez osobistego fryzjera, paznokcie po starannym manicure, ale i
zapach. Jakież było moje zdumienie, gdy w książce ukończonej w 1873
roku odnalazłam chanelowską nazwę perfum z 1924 roku. Różnica polega w
adresacie - te Kraszewskiego dla mężczyzn, od Chanel - dla kobiet.
Męskie perfumy o tej nazwie wypromował również w 1953 roku Creed. A
więc jeszcze była taka nazwa zupełnie innej nieznanej nam firmy
perfumeryjnej.
"Roman przynajmniej znośniejszych perfum używa." - mówi panna Lola porównując swego epuzera i hrabiego Bończę.
"On
i Francois od rana układali, jak się miał przyodziać, co włożyć i
jakich użyć perfum, aby dwa razy jednych nie powtórzyć. Wybrano "Cuir de
Russie." ... dobył chusteczkę batystową woniejącą zapachem "Cuir de
Russie" i otarł nią spocone czoło, a potem westchnął."
-
Nie używam innych nad prawdziwie angielskie - rzekł, czując się w swoim
żywiole, Roman. - Inne wszystkie są nieudolnym ich naśladowaniem. Siano
na przykład, "Cuir de Russie", inne wonie trudne do pochwycenia, a
obrzydle imitowane i fałszowane, nie są do użycia, jeśli nie pochodzą
zza cieśniny."
"(...)
ujrzał (...) przyjemną postać hrabiego Romana w rękawiczkach paliowych,
z kapeluszem pod pachą, na ten dzień uperfumowanego angielskim
"Ess-bouquet". Woń była dystyngowana, przedziwna, użyta tak, aby tylko
jej konające westchnienie czuć się dało. Hrabia Roman był wyznawcą tej
zasady,iż przyzwoity człowiek winien z sobą przynosić tylko domysł,
jakby przeczucie zapachu, nigdy nie obrażając nim olfaktorycznego nerwu
tych, co go wąchać mieli szczęście. Perfuma powinna, mawiał, dać nie
narzucać się, ale tęsknić za sobą, dać się czuć i ulatniać w tej
chwili." Receptura perfum Ess Bouquet została zarejestrowana już w 1711
roku przez anonimowego twórcę. Jednak data ta została zapomniana, a
zapach rozsławili późniejsi perfumiarze uchodzący za jego twórców (
firma Bayley i Co, założona 1739) . Niezmiernie popularne w pewnych
kręgach były w XIX wieku.
A jakie to były perfumy? Autor nie podał nazwy."... woniał rezedą jak grzęda rozkwitła."
Powieści klasyczne można czytać dla dynamicznej fabuły, wyjątkowych
bohaterów, wielkich dyskursów o losach świata i wartościach, ale gdy
tego braknie, możemy w niektórych odkryć spostrzeżenia nawet bardzo
zajmujące współczesnego czytelnika, który jak archeolog przekopuje się
przez archaizmy, starą melodię zdań, by wydobyć wartościowe perełki w
słownictwie, obyczajach, poglądach. Gdyby jednak do Lalek przyłożyć współczesny świat pewnych środowisk, to okazałoby się, że niektóre poglądy i postawy by się nałożyły.
Powieść
ukończona w Meranie w 1873 roku to utwór, w którym przeciwności
ścierają się w dialogach uzupełnionych spostrzeżeniami narratora, dla
którego opisywany świat nie ma tajemnic. W jakiś sposób to dokument
swoich czasów, mimo że oparty na fikcji.
______________________
Józef Ignacy Kraszewski, Lalki. Sceny przedślubne, wyd. II, s. 168, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1988.
1 Tamże, s. 81.
2 Tamże, s. 25.
3 Tamże, s. 125.
4 Tamże, s. 81.
5 Tamże, s. 75.
6 Cytaty o perfumach pochodzą ze stron: 64, 74, 78, 79, 100, 119.