Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 13 września 2021

Ooooo... ja cierpię dolę, czyli: "A co tam jakaś epidemia"- mentalność epidemiczna Polaków "na dziś"

 


W pobliskiej Biedronce ledwie połowa klientów porusza się w maseczkach, a i wśród nich wielu przeciska się wąskimi alejkami z nosami na wierzchu. Zamaskowane kasjerki bezradnie rozkładają ręce. Z głośników sklepowego radiowęzła płyną rady, by klienci zachowali odległość, a wchodząc do sklepu sprawdzali szczelność masek i zakładali jednorazowe rękawiczki. Jest jeszcze szczegółowa instrukcja mycia rąk, niezależnie od zalecenia, by wchodząc i opuszczając placówkę dezynfekować dłonie. Tylko że w pojemniku przy wejściu już od kilku dni nie ma płynu dezynfekującego.

W sąsiednim POLO, a także w nieodległym TESCO, pojemników dezynfekcyjnych nie ma wcale. Na stacji benzynowej ORLEN pracownicy obsługują z odsłoniętą twarzą. W sporej grupie zgromadzonej na przystanku nikt nie osłania ust, a w autobusie ludzie tłoczą się i ocierając o siebie pracowicie przenosząc wirusy. Zaprzyjaźniona pani z apteki mówi, że boi się zwracać uwagę klientom bez masek, odkąd jakiś osiłek odpowiedział jej pytaniem, czy może chciałaby dostać po mordzie.

Tyle wrażeń jednego dnia. A w wieczornych wiadomościach po raz kolejny słyszę o czwartej fali pandemii. I wiem, że to już nie jest groźba ani wróżba. W ciągu sześciu ostatnich tygodni ponad trzykrotnie zwiększyła się liczba wykrywanych zakażeń koronawirusem. Z obliczeń ekspertów wynika, że przy najbardziej gwałtownym przebiegu tej fali dzienna liczba zachorowań mogłaby sięgnąć nawet 50 tysięcy. Chorują i zachorują prawie wyłącznie niezaszczepieni oraz dzieci.

19 milionów w pełni zaszczepionych, to niewiele ponad 50 % tych, którzy zaszczepić się powinni. Jeśli wierzyć badaniom socjologów, że antyszczepionkowcy to ledwie kilkuprocentowy margines polskiego społeczeństwa, to trudno zrozumieć, co się dzieje z niespełna połową rodaków. Co się dzieje z tymi, którzy mają gdzieś informacje epidemiologów o tym, że zaszczepieni też mogą zachorować, a już na pewno mogą przenosić wirusa i zarażać innych, w tym także dzieci. Według danych American Academy of Pediatrics dzieci stanowią obecnie ponad jedną czwartą cotygodniowych przypadków zachorowań na COVID-19 w USA. Eksperci wskazują, że to będzie grupa, która najmocniej ucierpi podczas czwartej fali także w Polsce. Zagrożeniem dla nich jest nie tyle sam przebieg infekcji, co późniejsze groźne powikłania.

Co się stało niemal połowie Polaków? Dopadła ich kolejna epidemia – tym razem znieczulicy, czy może bezmyślnej głupoty? Czy to instynkt samobójczy, czy tylko instynkt stadny, który owładnął ludźmi podporządkowanymi okolicznej modzie? Czemu zachowują się jak stado owiec, które idą za baranami, prowadzącymi je wprost na urwisko?

Na pewno ważną przyczyną masowej niewrażliwości na oczywiste zagrożenie jest wszechogarniający brak zaufania. Nawet jeśli ludzie uważają teorie antyszczepionkowe za idiotyczne i chore, to czują, że jednak coś tu nie jest w porządku, coś brzydko pachnie. No bo z jednej strony władza namawia do szczepień, a z drugiej są ludzie władzy, którzy mówią, że się nie szczepią i szczepić nie będą, bo nie. Z jednej strony mnożą się apele o ochronne szczepienie dzieci, z drugiej minister edukacji oświadcza, że dla niego nie ma różnicy między zaszczepionymi i niezaszczepionymi. Zewsząd trąbią o konieczności maskowania się i utrzymywania dystansu, ale rządzący sami pokazują się stadnie i bez masek. Z jednej strony słychać o konieczności izolowania zaszczepionych od pozostałych, a z drugiej nie podejmuje się żadnych skutecznych działań w tym kierunku, lekceważąc wezwania rządowych doradców.

Do coraz większej liczby Polaków dociera przekonanie, że rządzącym znacznie bardziej zależy na korzyściach własnych i swojej formacji, niż na dobru rządzonych. Mimo wysiłków fabryki kłamstw, kierowanej przez zdeprawowanego ze szczętem Jacka Kurskiego, ludzie coraz częściej dowiadują się o kolejnych wielomilionowych aferach i przekrętach, a także o ogromnych podwyżkach uposażeń dla rządzących, którzy jednocześnie odmawiają podniesienia głodowych pensji pracowników sądów i innych zawodów budżetówki.

Jak tu wierzyć władzy, skoro tyle jest dowodów, że władza łże, a wśród jej przedstawicieli przybywa patologicznych kłamców? A mnożą się oni nie tylko na szczytach. Czytam relację z obrad sejmiku małopolskiego, w sprawie wycofania uchwały o LGBT. Marszałek województwa przekonuje, że uchwała była „aktem obrony przed agresją” społeczności LGBT+, opowiada o rzekomych aktach „profanacji mszy świętej, bezczeszczenia pomników” i relacjonuje historyjkę o „wtargnięciu do kościoła osoby z siekierą, która niszczy ołtarz„.

Jan Duda, przewodniczący sejmiku i ojciec prezydenta RP, nazywa polityków UE barbarzyńcami, którzy nie wiedzą, co to są wartości chrześcijańskie, oraz przekonuje, że Komisja Europejska kieruje się „kłamliwymi informacjami od opozycji”. Radny Bogdan Pęk wykrzykuje, że „lewica zawsze w historii świata mordowała miliony ludzi”. I w końcu radni rezygnują z 2,5 mld euro, przekonani argumentem, że kasę i tak dostaną, bo im się należy, a „w tej uchwale nie chodzi wcale o ludzi LGBT, ale o ochronę tradycji, wiary i społecznego spokoju”. Niby mogli uchwalić nową „bezpieczną” treść: „Sprzeciwiamy się wszelkim atakom na polską tradycję, wiarę i społeczny spokój”, ale… co to to nie! Bo przecież nie chodzi o jakichś tam ludzi LGBT, tylko o to, by pokazać światu moc sprawczą, wstać z kolan i wyrżnąć w pysk pierwszych z brzegu wskazanych przez władze, która dla przetrwania potrzebuje wrogów.

Wciąż ta sama bezmyślna bohaterszczyzna: postawimy się Unii, niech sobie nie myśli, a pieniądze i tak dadzą, bo muszą. Co tam szczepienie, przecież się nie wyłamię, nie pokażę sąsiadom, że jestem słaby czy tchórzliwy. A poza tym mnie COVID nie dotyczy, bo jak dotąd nie chorowałem, to już nie zachoruję…

Nie wiem, co się tym ludziom porobiło w głowach. Wiem tylko, kto i kiedy im tam narobił. 7 lat temu Kaczyński zorganizował rewoltę i wezwał ludzi do powstania. Powstania z kolan. Dziś powstańcy prezesa realizują jego szemraną misję historyczną, nie oglądając się na straty. Nie licząc ofiar walczą, by zrealizować chorą wizję prezesa, choćby za cenę życia. Nie własnego przecież. „

https://koduj24.pl/a-co-mi-tam-jakas-epidemia/

Proszę, aby antyszczepionkowcy i antymaseczkowcy nie zabierali tutaj głosu i nie przekonywali mnie do ich chorych wizji.

Wasze zdanie na temat szczepień, na temat „interesów koncernów farmaceutycznych”, na temat chęci „zawładnięcia ludzkości” za pomocą szczepionki i pandemii jakichś grup też znam.

 


 

 

 

23 komentarze:

  1. Z tego co czytam wyglada iz caly swiat sie podzielil na polowe, nie tylko Polska, w dodatku argumenty jednych i drugich sa rowniez podobne. Zwyczaje antymaseczkowych sa u mnie takie same - ci co nosza i ci co nie doslownie ocieraja sie o siebie. Mimo wystaczajacej ilosci szczepionek i nawolywan do szczepien nadal tylko polowa amerykanow skorzystala. Najnowsza fala sklonila duza czesc ale to i tak zbyt malo. A przeciez przed szczepieniami widac bylo ze maseczki i dystans sa bardzo pomocne. Mysle iz zrobiono duzy blad, decydujacy blad iz tak wczesnie pozwolono nie nosic maseczek, powinni z tym poczekac az sie zaszczepi 70 % spoleczenstwa.
    Nasz Biden, ktory dochrapal sie przydomku Bidet, probuje przepchac ustawe o przymusowym szczepieniu pewnej grupy obywateli - pracownikow rzadowych, korpusu medycznego i nauczycielskiego co zaszczepiloby dodatkowych 100 milionow ludzi ale czy mu sie uda to bardzo niepewne bo jak mowisz odebraloby to im "wolnosc".
    Dla mnie takim prostym jest zrobic dwa kroki - nosic maseczki, zaszczepic sie i odczekac ze trzy miesiace na skutki - mysle ze dalibysmy rade wirusowi gdyby tylko wszyscy jednomyslnie chcieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byliśmy wczoraj w Czechch. Na wolnym powietrzu ludzie bez masek, ale tam jest mało ludzi, przynajmniej tam, gdzie byliśmy, było ich mało. Natomiast wejścia do zamków tylko z maseczkami.
      Byliśmy też zjeść obiad. Weszłam do restauracji w maseczce (taki oszklony pawilon z jedną ścianą wolną od szkła, z widokiem na zalew), trudno powiedzieć, że to jest jedzenie na wolnym powietrzu. Stoliki w odległosciach sporych od siebie, ludzie bez maseczek. Kelnerki bez maseczek- pytam, czy obowiązuje maseczka- Nie, pytam, czy jest wolny stolik-tak. Usiedliśmy przy stoliku niedaleko schodków, ludzie musieli przejść obok nas. No i weszło czworo Czechów bez maseczek, stanęli przy naszym stoliku i dalej głośno debatować, przy którym stoliku usiąść (zwolniły się w międzyczasie dwa). Nie wiedziałam jak zareagować, bo oni gadali dosłownie nad moim talerzem. Pierwsza reakcja w głowie, zasłonić jedzenie, druga reakcja, powiedzieć, by się przesunęli, trzecia reakcja poprosić kelnerkę by im zwróciła uwagę. Siedziałam zamurowana, trwało to parę dobrych chwil. Jak myślisz, ile w tym czasie paskudztwa spadło na mój talerz z ich niezasłoniętych pyszczorów?
      Ktoś powie- no i widzisz, co z tobą pandemia zrobiła i te gadania o zachorowaniach i szczepieniach. Boisz się normalności w restauracji.
      Tak, ale wirus nadal krąży i zarazą. I to są fakty. Nie chcę zachorować w ogóle. czy ze szczepieniem czy bez. Po prostu nie chcę chorować, a tacy narażają mnie na chorobę, bo nie chce im się zastosować do zaleceń. Reguła pandemiczna w restauracjach jest taka- w maseczce wchodzisz, zdejmujesz ją dopiero przy stoliku.
      Do czego zmierzam- w Czechach też nie stosują się do obostrzeń. Nikt nas nigdzie nie sprawdzał, czy mamy certyfikat szczepienia, a przecież zwiedzaliśmy, mówiliśmy po polsku, byliśmy jedynymi cudzoziemcami w tych miejscach ( patrzyłam na parkingach, czy są polskie rejestracje, ot tak, bo kiedyś było w tych miejscach Polaków multum)- czeski przepis mówi, że niezaszczepiony może tylko tranzytem przez
      Czechy przejechać. Ani w ogrodzie botanicznym, ani w restauracji, ani po drodze- nikt nie kontrolował samochodu na polskich blachach.
      I potem się dziwić, że cały świat nie daje sobie rady z pandemią, a jej fale powracają ze zwiększoną liczbą zachorowań.

      Usuń
  2. W Niemczech jest nie inaczej, choc wrodzona dyscyplina kaze jednak nosic maseczki w pomieszczeniach zamknietych i komunikacji, bo inaczej grozi wyrzucenie za drzwi. Mnie zastanawialo, jakim cudem czwarta fala w Niemczech tak bardzo rozni sie liczbowo od tej w Polsce. Moglabym zrozumiec, gdyby w PL byla polowa zachorowan z DE, bo tak mniej wiecej przedstawia sie liczba mieszkancow. Tymczasem w DE mamy kilkanascie tysiecy na dzien, a w PL tylko kilkaset. Porownalam sobie jednak liczbe testow na milion mieszkancow i juz wiedzialam. W DE wynosi ona 837 tysiecy, w PL 534 tysiace. Niemcy po prostu wylapuja wiecej zakazen, kiedy jeszcze nie wystapia objawy. Obowiazuje u nas tzw. 3G (geimpft-zaszczepiony, genesen-ozdrowieniec, getestet-przetestowany), z jednym z tych G mozna wejsc wszedzie, albo z dowodem zaszczepienia wyzdrowienia, albo z testem nie starszym niz 24 godziny. Przy czym ozdrowieniec traci prawa po uplywie pol roku, wtedy albo musi sie zaszczepic, albo wciaz testowac. Testy byly darmowe dla wszystkich i mozliwe 2 razy w tygodniu, teraz chca wprowadzic oplaty dla niezaszczepionych, bo zaszczepieni nie musza sie testowac. Coraz wiecej osob nieszczepionych jest spychana na margines, pracodawcy moga w niektorych zawodach wyslac nieszczepionego na bezplatny urlop, zeby nie zagrazal innym. Nikt nikogo nie zmusza do szczepien, ale tez nieszczepieni musza sie liczyc z pewnymi utrudnieniami.
    Aaa, polskie Janusze falszuja ksiazeczki szczepien, zeby moc dostac sie do Niemiec, gdzie na granicy organizowane sa wyrywkowe kontrole. Z tym, ze Niemcy znaja juz te triki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem za przymusowymi szczepieniami. Nigdy nie byłam. Ludzie powinni sami do tego dążyć. W Polsce najpierw Duda, potem rząd, potem niezdecydowany minister zdrowia, wprowadzili chaos informacyjny, a potem do ataku ruszyli antyszczepionkowcy. I się porobiło. To świadomość , mentalność powinna być zmieniana, a nie wprowadzanie przymusu i restrykcji.
      Taka przymusowa akcja rodzi reakcje, a u Polaków, to jest: "Nikt mi nie będzie dyktował, co mam robić, nikt mi nie ograniczy wolności do decydowania o sobie".
      Te zdanie samo w sobie niesie prawdę, ale w przypadku odmowy szczepień w pandemicznej rzeczywistości, brzmi jak anarchia.

      Usuń
  3. W lux 2/3 już jest w pełni zaszczepionych. To mnie trochę pociesza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby w Polsce podawano prawdziwe dane, to może by mnie to bardziej interesowało, ale tu się podaje dane z księżyca, dlatego uważam, że należy dalej trzymać się obostrzeń- maseczki, dystans, dezynfekcja.

      Usuń
  4. Szczepienia zawsze były piorunochronem dla burz nad innymi problemami.

    "Vaccine Revolt Rio de Janeiro in 1904"
    "the vaccine revolt of 1904"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano jest to jakiś temat zastępczy. Przynajmniej teraz w naszym kraju.

      Usuń
    2. Nie tylko w naszym kraju.
      Tutaj facet nie szczepiony,bez maski"zachęca"do szczepienia się:)

      Heil Fauci!
      Bez podkładu muzycznego.
      https://youtu.be/VveAtDelGk8

      Heil Fauci!Z podkładem muzycznym.
      https://youtu.be/052iTp04DRY

      Usuń
    3. Lubię metal, ale nie w takim "stylu". Ktoś w komentarzu napisał, że facet powinien założyć zespół, który powinien nazwać "Wściekłość przeciwko szczepionce".

      Usuń

    4. Grupa Foo Fighters gra tylko dla zaszczepionych.
      "Nie chcę kurwa umrzeć!Chcę to przetrwać.Mam dla kogo żyć"-powiedział multiinstrumentalista Dave Grohl.
      Tutaj z córką Violet...ma trzy córki...
      https://youtu.be/TEaUqwI7tmo

      Niezaszczepieni na protestach powiedzieli,że zespół powinien nazywać się"Flu Pfizers".
      Tutaj Dave Grohl za perkusją...
      https://youtu.be/H4JH7WbqcAA

      Izrael szykuje czwartą dawkę przypominającą.

      Usuń
  5. W wakacje epidemii na pewno nie ma ;-)
    W zasadzie to szkoda słów, przekonanych nic nie przekona, niech każdy dba o siebie, ale ci, co nie dbają i tak zapełnią znowu szpitale...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak oni zapełnią szpitale, to zabraknie miejsca dla zaszczepionych, potrzebujących. Ja się na to nie zgadzam. To jest niemoralne. Już kiedyś pisałam o żerowaniu i pasożytach społecznych. Dotyczy to również szczepień.

      Usuń
  6. Jest tak jak piszesz,a może jeszcze gorzej.No coż,są ludzie,ktorzy prowadza auto pod wpływem alkoholu,niektorzy nie zapinają pasow,bo ich podobno ograniczają.To ta sama kategoria ludzi - nie szczepią się, nie noszą masek, nie przestrzegają żadnych zaleceń,bo nie.A wszystkich wokół mają w d..e:))
    Odnoszę wrazenie,że my - odpowiedzialna część społeczeństwa jesteśmy w mniejszości.Co mnie specjalnie nie dziwi. Czytam jak niektóre "myślicielki" na fb piszą o jakimś światowym spisku,szczepieniach na rozkaz:)) ale jaki i czyj rozkaz nie wyjaśniają, już tak daleko ich "rozległa wiedza" nie sięga:))
    Byłam pod koniec sierpnia w Grecji,mnóstwo turystow z rożnych stron świata z przewagą Niemców.Jestem pod wrażęniem ich zdyscyplinowania,przestrzegania zaleceń,bez fochów, głupich uwag,jak to w zwyczaju mają nasi..niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko na fb. W blogosferze, całkiem blisko znajdziesz podobne blogi i kompletnie odjechane wpisy, najmundrzejszych, bo nie są królikami doświadczalnymi- szczepić się nie będą. Wolę być królikiem zaszczepionym niż mułem niezaszczepionym, umierającym pod respiratorem.
      W wolnym czasie wolimy jechać do Czech, tam jest mniej ludzi,cisza, spokój a u nas, choćby w Beskidach rozwrzeszczane, bezmaseczkowe tłumy. Polacy to taki naród, który uwielbia gnieść się tłumnie przy muzyce disco-polo i wrzasków dzieciaków.

      Usuń
  7. Tak ten demotywator jest celny, tylko ludzie pozwalają by rządził nimi najgłupszy ze stada.
    Pozdrawia zaszczepiona dwukrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem za restrykcjami i przymusowym szczepieniem, ale jak się nie chce ktoś szczepić, niech przynajmniej nosi maseczkę, dezynfekuje ręce i trzyma odstęp.
      A tu taki mundralek nie dość, że się nie szczepi, to jeszcze lata bez maski nawet w sklepie.
      A liczba zachorowań gwałtownie rośnie.

      Usuń
  8. A ja czekam, czy będzie trzecia dawka szczepionki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad trzecią się zastanawiamy. Moja przyjaciółka bez wahania od razu odpowiedziała, kiedy ja zapytałam, czy weźmie trzecią dawkę- oczywiście:)
      Nie wiem, na razie nie mam zdania, co do przyjęcia trzeciej.

      Usuń
  9. Mieszkam w województwie o najmniejszej wyszczepialności w Polsce. Moja rodzina zaszczepiona, ta bliższa i dalsza, będzie trzecia dawka, to też przyjmiemy, babcia już nawet na grypę szczepionkę przyjęła. A z resztą co zrobisz, jak nic nie zrobisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu pilnujemy się bardzo. Jak ktoś się uprze, to nie ma silnego. Trudno, sami poniosą konsekwencje.

      Usuń
  10. Zaszczepiłam się jedną dawka, a druga jakoś mi umyka. Ciągle coś stoi na przeszkodzie, tym razem opryszczka, która pojawiła się dwa dni przed szczepieniem. Trudno.
    A na tych, co nie trzymają dystansu w sklepach mam wypracowaną metodę- za sobą mój prywatny wózeczek z torba na zakupy, a prze sobą wózek sklepowy. A jak komuś to przeszkadza, mówię po chamsku i bezczelnie, że jest nie w moim typie, by mi się do tyłka kleić. Wrednie? owszem, ale pomaga.

    OdpowiedzUsuń