Wczoraj niespodziewany wyjazd do Świerklańca na wystawę psów, a przy okazji w planie zwiedzanie parku pałacowego.
Do parku wjechaliśmy zgodnie ze wskazówkami kolegi- hodowcy psów, które w nim wystawiał (parking dla hodowców). Park bardzo rozległy, w nim piękny starodrzew, rozsłonecznione polany, rowy i strumyki zarośnięte dzikimi krzewami i tatarakiem. Tyle zobaczyłam. Dlaczego nie więcej? Ano zaczynał się straszliwy upał, a my przyjechaliśmy głównie zobaczyć psy.
Psiarze rozłożyli swoje małe namioty, po obu stronach rozległego trawnika, pod starymi drzewami, w cieniu.
Psy koło nich, apatyczne, znudzone, ze zrezygnowaniem poddający się ostatnim zabiegom. Spokój, nawet duży spokój, jak na tak dużą ilość psów. Czasem któryś zaszczekał, czasem zaskomlał, czasem słychać było warkot. Nie było czuć ekstra miłości do tych psów. Właściciele uspakajali je, ale jakoś tak… obojętnie? Nie było głasków, pocieszających poklepiwań, czułych słów. To przecież od razu widać, kiedy ktoś kocha swojego psa. A tu taka jakaś profesja, rutyna. Psy też karne, wiedziały, o co chodzi.
Na ogromnym trawniku taśmami wymierzone wybiegi. Koło każdego tablica z godziną wystawy i rasami psów, które mają na placu stanąć.
Kiedy dotarliśmy, wystawa już trwała. Trochę czasu zajęło nam znalezienie kolegi z psami. Okazało się, że wystawa Drakuli i Oliwki (rasa Deerhound- chart szkocki) przesunęła się o około pół godziny, potem jeszcze trochę i jeszcze trochę.
Drakula patrzy na wilczarze, Oliwka ma to wszystko w nosie i śpi.
Drakula, zdobywca wszystkich nagród, jakie można było zdobyć w tej rasie w Polsce, ale zabrakło jednej pałki do królewskiej korony. I oto w oczekiwaniu na nią.
Drakula szykowany na wybieg. Wyszli na trawnik w pobliży swojego wybiegu i znów czekanie...10 minut, 20 minut w pełnym słońcu, wahanie- stać, czy pójść pod drzewa do cienia...znów czesanie, układanie sierści, bo to każdy włosek musi leżeć na swoim miejscu. Ucho musi mieć taki a nie inny kształt, a ogon określoną długość i nie sterczeć.
Wkurzające były te poślizgi czasowe- odkryty teren, na wybiegach ludzie z psami, bez osłony przed palącym słońcem, karnie czekający na swoją kolejkę, a upał rósł i rósł.
Trudno się jednak dziwić, bo w wystawie (klubowej) brało udział 19 ras chartów (czasem po kilka z danej hodowli), a sędziowie przechodzili od wybiegu do wybiegu, w zależności od specjalizacji w rasie. Wystawa ma trwać jeszcze dzisiaj.
Patrząc na to wszystko czułam jakiś smutek- zaliczenie, odfajkowanie kolejnej wystawy i
można handlować psami z rodowodami z rodu takiego i siakiego, po
medalistach. Kiedyś siostra miała rasowego pekińczyka, który zwał się Pan Suzi z Domku Czacza. Domki, przydomki, po ojcu, czempionie, matce... tralalala...złotej medalistce w czwarty pokoleniu, dziadek był...
Postaliśmy, pogadaliśmy, ale mój kręgosłup zaczął odmawiać posłuszeństwa, a w planie mieliśmy jeszcze pochodzenie po parku. W końcu stanęło na tym, że nie obejrzymy występu Drakuli, a o wynikach kolega da znać. A było o co walczyć, bo brakowało mu już tylko jednej „pałki” do korony, gdyby ją zdobył, wszystkie wystawy na świecie stanęłyby otworem, bez dodatkowych eliminacji. W Polsce ten pies osiągnął już wszystko, co mógł. Wszystkie najwyższe lokaty.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do samochodu, by pojechać na inny parking i obejrzeć Pałac Kawalera, jeden z obiektów z zespołu pałacowego Donnersmarcków, który ostał się po II wojnie. Niestety, ogromny główny pałac został zniszczony. Ale o tym w następnym poście.
Charty, charciki.
Charciki włoskie.
Charty perskie. Gdzieś mi mignął przechodzący, ale nie zdążyłam zrobić mu zdjęcia. One mają jedwabisty długi włos na uszach i ogonie.
Szary Wilczarz irlandzki
Wilczarze
Chart hiszpański
Whippety- delikatne charty o spojrzeniu smutnej sarny.
Chart egipski- pies faraona
Chart afgański
W "kominie", by mu się "fryzura nie zburzyła.
Było jeszcze sporo rodzajów chartów po drugiej stronie trawnika, gdzie już nie poszliśmy.Tak naprawdę, to miałam trudność rozróżnić niektóre gatunki, ponieważ były bardzo podobne do siebie. Delikatne, smukłe, eteryczne.
Dla mnie różniły się tylko wysokością, i ewentualnie długością sierści, a dla znawców pewnie wieloma innymi szczegółami.
Więcej informacji o tej wystawie:
https://fcicharty.zkwp-chorzow.pl/
P.S. Proszę nie piszcie o pseudo hodowlach, bo to nie na moje nerwy- czytam, wiem.
Ja jestem przeciwna hodowlom dla zysku, ale by utrzymać daną rasę i by te hodowle były na jakimś cywilizowanym poziomie, takie wystawy, certyfikaty, wymogi, muszą być.
Poza tym, rzecz (pies, kot, koń), jest tym cenniejsza i bardziej się o nią dba, im więcej pieniędzy za nią się zapłaci. Tak to, niestety, działa w tej materialistycznej rzeczywistości.