Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 5 stycznia 2014

Figi

 Figi. Takie z afrykańskich krain, normalne figi. Figi suszone dla ścisłości. Co w nich dziwnego? Niby nic. Ładne, zapakowane w taki okrągły, płaski pakiecik. Figi zawsze kojarzą mi się ze świętami Bożego Narodzenia, kiedy to dostawałam je na ekstra talerzu, razem z innymi słodyczami. Tu dygresja- ponoć to jest zwyczaj śląski, albo moja matka wprowadziła go jako rodzinny mówiąc, że śląski- nie wiem, nie sprawdziłam. Otóż po podzieleniu się opłatkiem, złożeniu życzeń oraz  rozpakowaniu prezentów, każdy dostawał duży płaski talerz z mnóstwem słodyczy. Były na nim same, wówczas, rarytasy: pomarańcza, banan, czekoladowe batoniki, czekoladowe różne cukierki, czekolada, orzechy włoskie, orzechy laskowe, suszone daktyle i suszone figi. No i te figi jadło się takie suszone- trochę twarda, gumowata skórka, w środku trochę kwaskowatego miąższu i dużo drobniutkich pesteczek. Wyrzucało się tylko twardy ogonek. Dobre, ale wymagało mocnego gryzienia. Figi suszone kroiło się również do wypieków.
Ale do brzegu- posłużę się słowami Klarki
Wczoraj, gryząc suchą figę, rozmarzyłam się, jak to dobrze byłoby zjeść figę prosto z drzewa. Nawet nie bardzo wiem, jaki smak ma świeża figa, no bo skąd?  Przypuszczałam jednak, że są mięciutkie i nie trzeba  w nie wbijać zębów z całej siły. Snując marzenia, zapomniałam się trochę- ciach- ugryzłam się w język- cholerna twardawa skórka. Jak nagły ból to i mocny, wściekły impuls do mózgownicy poleciał.  Olśniło mnie- to jest suszone! A jakby tak, jak rodzynki, trochę taką figę rozmoczyć? Wrzucam do garnuszka parę fig i zalewam wodą. Zobaczymy.
- Czy u was moczyło się figi?- pytam Jaskóła, z niejasnym przeczuciem, że może ja nie wiem, jak takie figi prawidłowo się traktuje przed jedzeniem.
-Nie- mówi Jaskół- Nic mi nie wiadomo o moczeniu. Jedliśmy zawsze takie suszone.
Hmmmmmm… szukam w necie- może jest jaki inny sposób jedzenia fig. Nie znajduję. Ja kombinuję, a figi się moczą. Trochę niefajne mi się wydaje przeżyć 50+ lat i nie wiedzieć, jak się niektóre rzeczy je.

Bezy zamiast fig