Jedną z rzeczy za które lubię jesień, jest właśnie pigwa, której owoce dojrzewają we wrześniu i na początku października.
Pigwa to owoc, który nie jest łatwo kupić. Poluję na niego na targach. Ważne, by kupić odmianę intensywnie pachnącą - nie jak gruszka, ale o zapachu bardziej świeżym i cytrusowym - ta jest smaczniejsza i bardziej aromatyczna.
Owoce kroję w cienkie paski, nasiona wyrzucam. Układam warstwami na przemian z cukrem. Cukru daję w stosunku 1:1 do pigwy. Na koniec wlewam 2-3 łyżeczki wódki do każdego słoika (używam małych typu musztardówki). Kolejnego dnia, jak pigwa puści sok, warto potrząsać co jakiś czas słoikiem, by cukier szybciej się rozpuścił. Gotowe przechowuję w lodówce.
W tym roku udało mi się zrobić 11 słoiczków. Już się cieszę na smak herbaty z dodatkiem syropu z pigwy.
fajny patent. Pigwa jest bardzo dobra do herby
OdpowiedzUsuńpyszna, szczególnie na jesienne i zimowe wieczory
UsuńMnie znajoma kilka słoiczków soku kilka lat temu dała :)
OdpowiedzUsuńPyszności - aż zazdroszczę!
SOku nie piłam, musze spróbować :)
UsuńMamy krzaczorek w ogrodzie :) Mama też niedawno tę miksturę robiła :) A z reszty pigwy, bo było jej dość dużo, zrobiła potem dżem i wyszedł przepyszny! Smakuje trochę jak jabłkowy, ale jest bardziej kwaskowy w smaku :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę drzewka, ja niby też mam, ale ma tyle owoców co kot napłakał...
Usuń