Nigdy nie rozumiałam marudzenia na pory roku. Dla mnie każda jest piękna. Oczywiście w każdej możemy znaleźć plusy i minusy (ja także je dostrzegam), ale nie zgadzam się absolutnie, że jakaś ma tylko minusy. Weźmy obecną czyli jesień pod uwagę. Spróbuję wymienić zalety obecnej pory roku, które ja widzę,bo na pewno każdy widzi inne.
Plusy jesieni:
- kolorowe liście na drzewach (są cudowne, spacerowanie wśród kolorowych drzew jest niedoceniane, lubię brodzić w głębokich stertach kolorowych liści i słuchać ich szelestu, i Bieszczady o tej porze roku - bezcenne),
- kasztany i żołędzie (kasztany zbieram co roku i trzymam przy monitorze w pracy i telewizorze w domu),
- orzechy włoskie i laskowe (smak świeżych wilgotnych jeszcze orzechów jest wyjątkowy, tylko teraz tak smakują, potem są smaczne, ale teraz są wyśmienite),
- pigwa (ach ten zapach, ale moim zdaniem tu wygrywa mniejszy i aromatyczniejszy pigwowiec, co roku robię na surowo syrop z pigwy do herbaty, a mój tata nalewkę),
- żurawina (można robić z niej niesamowite rzeczy, moja mam robi ją z cukrem surową - przeciera przez maszynkę do mięsa i bardzo długo miesza z cukrem, odrobinkę wódki do tego dodaje i w słoiki bez pasteryzowania, samo zdrowie, ja robię podobnie do herbaty),
- dynia (ile możliwości kulinarnych, a ozdobne jakie są piękne),
- grzyby i moje ukochane gąski listopadowe,
- wrzosy różnokolorowe, to wyjątkowe rośliny,
- wzmożona ochota na czytanie książek (ta pora roku tak na mnie działa, choć czytać mogę zawsze i wszędzie, jednak jesienią się nasila),
- możliwość założenia kaloszy na spacer i chodzenia po najgłębszych kałużach - polecam,
- żadną inną porą roku nie jest tak przyjemnie wylegiwać się na kanapie/fotelu z gorącą herbatą/lampką wina i czytać książkę/oglądać film wedle upodobania,
- wreszcie można wyciągnąć wszystkie ciepłe szale i czapki i swetry i się nimi otulać, ja w tym roku będę chodziła w szaliku który skończyłam wczesną wiosną, sama własnymi rękami po raz pierwszy w życiu zrobiłam na drutach, moim zdaniem nudno było by gdyby okrągły rok była letnia pogoda, poza tym wtedy nie docenialibyśmy tego, a tak można czerpać z każdej pory roku coś innego,
- światło - słońce jest niżej i inaczej oświetla świat, zauważcie o poranku,
- mgły poranne mają niezwykły urok,
- jesień przybliża nas do świat Bożego Narodzenia - wyjątkowych i rodzinnych,
- po jesieni nadchodzi zima i śnieg i będę mogła pojechać na narty (w tym roku się nauczyłam nimi jeździć i zamierzam szlifować tę umiejętność, już się cieszę na wyjazd w Tatry zimą).
Spacery po lesie są wskazane każdą porą roku. Psy też je lubią - choć mała chihuahua musi być momentami niesiona na rękach na dłuższych trasach :)
Takie cuda można nabyć na targu za 3-5 zł w zależności od rozmiaru (cennik w Lublinie).
Wrzosy kupiłam wczoraj na targu i posadziłam w balkonowej donicy. Będą stać na zewnętrznym parapecie, bo w domu im za ciepło i wysychają, a tak dłużej można się nimi cieszyć, gdy rosną na dworze.
.
niedziela, 23 września 2018
sobota, 15 września 2018
Pasztet z cukinii
Przepis na pasztet z cukinii zrobił u mnie w pracy furorę. Po raz pierwszy zrobiła go jedna koleżanka, dała spróbować innym i w rezultacie większość zespołu go robi. Receptura jest prosta, a efekt bardzo smaczny. Pasztet jest idealny jako dodatek do pieczywa czy samodzielnie np. z pomidorem świeżym smakuje.
3 szklanki cukinii startej na tarce(mniej więcej)
1 szklanka bułki tartej
1 szklanka kaszy manny
100 g żółtego sera startego na tarce
1/4 szklanki oleju
1 cebula większa
3 żółtka
2 ząbki czosnku
przyprawy np. majeranek, pieprz czarny i ziołowy, sól
starta marchewka
3 białka - oddzielnie
W misce wymieszać wszystkie składniki. Oddzielnie zmiksować białka. Dodać do reszty składników i wymieszać. Wyłożyć na blachę. Jeżeli pieczemy w keksówce to zajmie to około 1,5 godziny. Jeżeli w większej blaszce to 1 godzinę. Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Wkładamy pasztet do nagrzanego piekarnika. Pieczemy do tzw. suchego patyczka. Jemy przestudzony. Smacznego
środa, 5 września 2018
Agata Mańczyk, Huczmiranki
Nie wiem czemu dobre książki są mało znane, a zalewają nas stosy przeciętnej literatury. Huczmiranki tom 1 i 2 znalazłam w księgarni z tanimi książkami po 16 zł sztuka. Tom pierwszy przykuł moją uwagę na urlopie w Chorwacji. Nie mogłam się oderwać od lektury. Jak tylko go skończyłam, sięgnęłam po drugi tom. Huczmiranki to saga rodzinna o kilku pokolenia odważnych i niezwykłych kobiet obdarzony mocą zapachu - element fantastyczny, ale umiejętnie wplecione w akcję i dodających bohaterkom pazura. O ile nie przepadam za fantastyką tak tutaj mi się podobało i pasowało do fabuły. Zdecydowanie polecam.
Książki wprost połknęłam w kilka dni na urlopie w Chorwacji. Nie mogłam przestać czytać. Bardzo dobrze napisane. Zdecydowanie polecam. Książka ma jeden minus - nie ma kolejnych tomów... :)
Książki wprost połknęłam w kilka dni na urlopie w Chorwacji. Nie mogłam przestać czytać. Bardzo dobrze napisane. Zdecydowanie polecam. Książka ma jeden minus - nie ma kolejnych tomów... :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)