Honey Blossom to chyba jeden z pierwszych wosków, który pojawił się w naszym domu, za sprawą zakupów na stronie goodies.pl. Jest bardzo niepozorny. Bywa słodki. Bywa duszący. Bywa odpychający. ..i wreszcie bywa niezwykle bogaty. Jestem rozłożona na łopatki jego intensywnością i niezwykłym otuleniem jakie z sobą niesie.
Wosk z kwiatowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic.
Wyczuwalne aromaty: słodki miód, żywiczne drewno, piżm oraz frezja.
Buduarowy aromat złożony jest z tak wyjątkowych, drogeryjnych nut jak ciężkie piżmo, słodki miód, świeże, pachnące żywicznym sokiem drewno i esencja wydobyta z serca tradycyjnej frezji. Całość tworzy bukiet wyjątkowo kobiecy i bliźniaczo podobny do luksusowych perfum!
Niech Was nie zmylą te kwiatki na etykiecie! W żadnym wypadku nie jest to zapach delikatny i odpowiedni na cieplejsze dni. Moim zdaniem to całkiem intensywny, dość specyficznych zapach, który momentami może przynieść ból głowy. Swoją intensywnością i pozorną słodyczą przenika nawet przez drzwi i często niesie się u nas nawet poza naszym mieszkaniem ;)
...i pomijając te wszystkie epitety, jakie wystosowałam wyżej, to zapach dla mojego nosa naprawdę przyjemny! Taki, który rzeczywiście mogłabym nosić na swojej skórze każdego wieczoru i byłabym z niego w 100% zadowolona.
W pierwszej chwili naprawdę uwalnia nuty kwiatowe, ale nuty drzewne są moim zdaniem tymi, które naprawdę przeważają szalę i ku niepocieszeniu niektórych zostają na dłużej, dając się przez chwilę przełamać słodyczy miodu... Jestem absolutnie zakochana w tym zapachu ;)