W grudniu byłam nieco bardziej rozrzutna, niż w ostatnich dwóch miesiącach. Kupowałam rzeczy dla siebie, dla męża i ogólnie do naszego domu. Oto niektóre z moich zakupów..
W Lidlu upolowałam "białego misia" w rozmiarze S.
Bluza niezwykle miękka, ciepła i naprawdę jak na supermarketowy zakup, wygląda bardzo dobrze.
Co więcej, jest naprawdę śnieżnobiała :)
Zrealizowałam też swoją kartę H&M, która była dołączana ostatnio do magazynu Glamour.
Kupiłam szare legginsy zapinane z boku i zestaw kolczyków. W sumie najbardziej zależało mi na tych największych "perełkach", ale używając karty tak naprawdę nie zapłaciłam za nie w ogóle ;)
I moja minimalna ilość kosmetyków, jakie nabyłam w tym miesiącu..
- szampon do włosów Ultra Doux Garniera (włosy suche i zniszczone)
- serum do włosów z Avonu (lubię to "zielone" i mam nadzieję, że to będzie równie dobre)
- duo saszetkowe z Perfecty do stóp
- tonik z kwasem salicylowym z Avonu (działa cuda na mojej twarzy!)
- cień z KOBO i cień z Catrice
Niewiele kosmetyków, prawda?
Puchnę z dumy, że nie ulegam pokusom :)