Po moim ostatnim pobycie w Polsce kosmetyczka wzbogaciła mi się jak zwykle o "kilka" drobiazgów, które pokazywałam w tym filmiku. Jednak z jakiegoś nie do końca zrozumiałego dla mnie powodu nie odwiedziłam na urlopie Inglota- koniec świata bliski!!! Ostatnio moja siostra była w domu więc przy Jej pomocy postanowiłam naprawić ten jakże kardynalny błąd. Oto co sobie zamówiłam:
Zakupy były jak widać bardzo przemyślane, gdy stoimy w salonie czy koło wyspy zawsze istnieje zagrożenie, że coś nadprogramowego przykuje naszą uwagę, kiedy jednak ktoś inny kupuje nam rzeczy bierze tyko to co jest na liście.
Ostatnio dużo się słyszy o pudrach do modelowania twarzy HD. Poprosiłam siostrę żeby na oko wybrała dla mnie kolory, które będą pasować do mojej bladej karnacji- ciemny oraz jasny.
Numer 505 to typowy chłodny brąz. Z tego co się orientuję w ofercie jest jeszcze jeden odcień chłodniejszy od niego (bodajże 504), ale Pani obsługująca stoisko przestrzegała, że na niektórych karnacjach potrafi on wyglądać zbyt sino więc nie chciałam ryzykować.
Numer 503 natomiast to odcień rozjaśniający (nie chciałam użyć określenia rozświetlający). Szczerze mówiąc trudno jest znaleźć puder, który będzie jaśniejszy ode mnie, więc nie spodziewałam się przy min spektakularnego efektu. Słyszałam natomiast że te kosmetyki idealnie nadają się do utrwalania korektora pod oczami i tak właśnie mam zamiar go używać.
Oba kosmetyki nie są typowymi matami. Ich wykończenie jest lekko satynowe co bardzo mnie cieszy, gdyż będą subtelnie odbijać światło dając efekt aksamitnej cery. Na zdjęciu poniżej zostały one oczywiście nałożone dość grubą warstwą.
Kolejne dwa kosmetyki to cienie do powiek, które wypatrzyłam w kosmetyczce koleżanki.
326 to ciemny, czekoladowy brąz w chłodnym odcieniu. Wykończenie jest jak na moje oko również lekko satynowe, choć przypuszczam, że w sklepie opisali by go jako mat- to mi się właśnie w Inglocie podoba, że ich maty nie są suche, pudrowe czy wręcz kredowe, one bardzo miękko wyglądają na skórze.
319 to matowy brudny róż.
Zdecydowałam się na zakup tych cieni gdyż są to kolory bardzo uniwersalne, stanowiące ładną podstawę każdej kosmetyczki.
Dziś rano postanowiłam od razu przetestować moje nowości. Przy użyciu zaprezentowanych wyżej cieni stworzyłam makijaż dzienny, który chciałabym Wam poniżej pokazać.
Niestety nie wystarczyło mi czasu na robienie zdjęć twarzy, więc pudry do konturowania pokażę Wam przy innej okazji.
Makijaż powstał na matowej bazie Zoeva. W zewnętrznym kąciku wylądował cień 326. 319 znalazł się w wewn kąciku a także posłużył mi do roztarcia górnej granicy ciemnego brązu. Na środkową część powieki nałożyłam cień z Vipera 76 (z bliska mogliście oglądać go w tym poście, a dokładniej na tym oraz tym zdjęciu- kocham go tak bardzo, że już prawie go zdenkowałam). Kreskę wykonałam eyelinerem w pisaku Essence, na rzęsach wylądował tusz z tej samej firmy.
Do podkreślenia dolnej powieki użyłam kredki Avon shimmer khaki klik. Wewnętrzny kącik natomiast został rozświetlony matowym waniliowym cieniem MIYO 04.
Jeżeli mieliście kontakt z pudrami do modelowania to dajcie mi koniecznie znać jakie jest Wasze zdanie na ich temat. Napiszcie mi również jakie kolory cieni są podstawą Waszej makijażowej kosmetyczki.
Pozdrawiam ♥
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą makijaż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą makijaż. Pokaż wszystkie posty
środa, 29 października 2014
niedziela, 22 czerwca 2014
Naked 3- makijaż oraz pierwsze wrażenie.
Och jak to dobrze jest znać ludzi, którzy mają świra na tym samym punkcie co my. Mi dzięki YouTubowi udało się poznać wiele bardzo ciekawych osób a jedną z nich jest Asia BeeMajaStyle. Z Asią odwiedzamy się regularnie a przy okazji takich wizyt oczywiście zawsze przegrzebujemy dogłębnie nasze toaletki- wymieniamy się kosmetykami, odlewkami, odsypkami, odkrawkami... co tu dużo mówić moja kosmetyczka po powrocie jest zawsze o wiele bogatsza niż w momencie wyjazdu.
Będąc ostatnio z wizytą skorzystałam z okazji, że Asia posiada paletę Urban Decay Naked 3. Udało mi się zrobić kilka ogólnych ujęć ale z góry zaznaczam, że nie będzie to post z typową prezentacją każdego poszczególnego koloru, kosmetyk nie jest mój więc nie chciałam go tak bezczelnie macać. Paletka na szczęście jest tak popularna, że bez problemu uda się Wam znaleźć takie fotki w sieci.
Wykonałam też jeden makijaż, który chciałabym Wam zaprezentować, mam nadzieję, że się spodoba ☺.
Mój problem w takim przypadku zawsze jest taki sam- makijaże wykonuję dość spontanicznie nie zwracając uwagi na to po które odcienie sięgam. Postaram się jednak możliwie jak najlepiej opisać Wam jak krok po kroku powstawał poniższy look.
Cienie nakładałam na bazę Zoeva. Na całej powiece wylądował Surnout a powyżej załamania roztarłam Limit. Zewnętrzny kącik przyciemniłam Mugshot, ten odcień przeciągnęłam również wzdłuż załamania. Teraz zaczynają się schody- pomiędzy Surnout a Mugshot wylądował jakiś kolor transferowy, wydaje mi się, że mógł to być Liar, ale nic sobie za to nie dam obciąć. Wewnętrzną część oka oraz całą górną granicę rozświetliłam przy pomocy Strange, który jest moim zdaniem pięknym kolorem, gdybym posiadała tą paletę cień ten najprawdopodobniej najszybciej zostałby wykończony. Na środek powieki palcem wklepałam odrobinę Dust- cień jest dość podobny do Surnout z tym, że posiada pięknie rozświetlające drobinki. Delikatna kreska powstała przy użyciu Blackheart. Dolna powieka to połączenie Mugshot i... hmm... nie, pojęcia nie mam, nie będę wymyślać, granica w każdym razie została również roztarta Strange. Tusz pochodzi z Catrice.
Jeżeli chodzi o jakość palety to jak na Urban Decay przystało jest super. Cienie są bardzo dobrze napigmentowane, doskonale się rozcierają i łączą ze sobą, jednym słowem świetnie się z nimi pracuje. Jedyny minus jaki w nich zauważyłam to fakt, że lubią się osypywać przy aplikacji. Kompozycja kolorystyczna również jest bardzo udana, amatorki neutralnych makijaży będą z nią miały dużo zabawy. Moim zdaniem ta paleta, zresztą tak samo jak pozostałe Neked'y najlepiej sprawdzą się u osób, które szukają uniwersalnych zestawień na zasadzie "kupuję raz a dobrze", jednak dla mnie to nie jest "must have".
Pozdrawiam ♥
Będąc ostatnio z wizytą skorzystałam z okazji, że Asia posiada paletę Urban Decay Naked 3. Udało mi się zrobić kilka ogólnych ujęć ale z góry zaznaczam, że nie będzie to post z typową prezentacją każdego poszczególnego koloru, kosmetyk nie jest mój więc nie chciałam go tak bezczelnie macać. Paletka na szczęście jest tak popularna, że bez problemu uda się Wam znaleźć takie fotki w sieci.
Wykonałam też jeden makijaż, który chciałabym Wam zaprezentować, mam nadzieję, że się spodoba ☺.
Mój problem w takim przypadku zawsze jest taki sam- makijaże wykonuję dość spontanicznie nie zwracając uwagi na to po które odcienie sięgam. Postaram się jednak możliwie jak najlepiej opisać Wam jak krok po kroku powstawał poniższy look.
Cienie nakładałam na bazę Zoeva. Na całej powiece wylądował Surnout a powyżej załamania roztarłam Limit. Zewnętrzny kącik przyciemniłam Mugshot, ten odcień przeciągnęłam również wzdłuż załamania. Teraz zaczynają się schody- pomiędzy Surnout a Mugshot wylądował jakiś kolor transferowy, wydaje mi się, że mógł to być Liar, ale nic sobie za to nie dam obciąć. Wewnętrzną część oka oraz całą górną granicę rozświetliłam przy pomocy Strange, który jest moim zdaniem pięknym kolorem, gdybym posiadała tą paletę cień ten najprawdopodobniej najszybciej zostałby wykończony. Na środek powieki palcem wklepałam odrobinę Dust- cień jest dość podobny do Surnout z tym, że posiada pięknie rozświetlające drobinki. Delikatna kreska powstała przy użyciu Blackheart. Dolna powieka to połączenie Mugshot i... hmm... nie, pojęcia nie mam, nie będę wymyślać, granica w każdym razie została również roztarta Strange. Tusz pochodzi z Catrice.
Jeżeli chodzi o jakość palety to jak na Urban Decay przystało jest super. Cienie są bardzo dobrze napigmentowane, doskonale się rozcierają i łączą ze sobą, jednym słowem świetnie się z nimi pracuje. Jedyny minus jaki w nich zauważyłam to fakt, że lubią się osypywać przy aplikacji. Kompozycja kolorystyczna również jest bardzo udana, amatorki neutralnych makijaży będą z nią miały dużo zabawy. Moim zdaniem ta paleta, zresztą tak samo jak pozostałe Neked'y najlepiej sprawdzą się u osób, które szukają uniwersalnych zestawień na zasadzie "kupuję raz a dobrze", jednak dla mnie to nie jest "must have".
Pozdrawiam ♥
wtorek, 17 czerwca 2014
Zoeva Rodeo Belle- recenzja
Chciałabym Wam dziś pokazać paletkę, którą kupiłam już dawno temu, paletkę, która ze względu na mój chroniczny brak czasu początkowo tylko leżała i kurzyła się w toaletce. No cóż tak już mam że kosmetyki kolorowe wolę fotografować nietknięte a zrobienie serii zdjęć zobowiązywałoby mnie do ich przerobienia...
To tyle tytułem wstępu przejdźmy więc do demonstracji a od razu zaznaczam- ten post będzie z gatunku tych co mają dużo zdjęć i względnie mało tekstu.
Panie i Panowie z przyjemnością prezentuję Wam paletę cieni z firmy Zoeva o nazwie Rodeo Belle:
Generalnie Zoeva wypuściła 4 wersje palet- Rodeo Belle, Retro Future, Love is a Story oraz Naturally Yours. Opakowania są kartonowe i zamykają się na magnes. Każda z nich zawiera 10 cieni. Bardzo podoba mi się to, że każda ma inny design.
Dodatkowo musicie przyznać że firma dopieściła wszystkie szczegóły, a samo opakowanie- mimo tego, że jest kartonowe- wygląda na bardzo porządne.
Przejdźmy więc do prezentacji zawartości. Tak jak pisałam powyżej w środku znajdziecie 10 cieni- każdy z nich ma swoją nazwę wydrukowaną tuż poniżej koloru- dobrze, że nie wpadli na pomysł umieszczenia ich na folii ochronnej (która nota bene również znajduje się w opakowaniu).
Cactus Flower oraz Day Money to typowe maty. Early Sunrise to delikatna satyna. Western Diva, Deadshot oraz Rodeo Ready to maty z dodatkiem drobinek, z tym, że ten ostatni na ich bardzo niewiele. Bang Bang, Hot Wind oraz Smoking Gun mają wykończenie perłowe, a Yee Haw! to duochrome.
Ponieważ bardzo ciężko jest uchwycić wszystkie szczegóły na ogólnym rzucie z góry, więc dodatkowo zebrałam wszystkie cienie błyszczące i zrobiłam ujęcie w świetle dziennym- ze względu na minimalną ilość drobin pomięłam Rodeo Ready.
Cienie są bardzo dobrze napigmentowane niezależnie od rodzaju wykończenia i przyjemnie miękkie. Łatwo nabierają się na pędzel, nie znikają podczas rozcierania i świetnie łączą się ze sobą. Nie zauważyłam też żeby się w szczególny sposób osypywały przy aplikacji, więc reasumując jakość jest genialna.
Pora przejść do tego co z tą paletką można wyczarować. Przygotowałam dla Was 4 różne propozycje, mam nadzieję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie:
Pierwszy makijaż został wykonany na bazie Zoeva. Na powiekę ruchomą nałożyłam tu Yee Haw!. W wewnętrznej części oko rozświetliłam Early Sunrise a w zewnętrznej przyciemniłam Deadshot. Obszar powyżej załamania powieki roztarłam Cactus Flower, natomiast środkową część dolej powieki podkreśliłam kolorem Hot Wind, który również delikatnie roztarłam poniżej kreski. Wspomniana kreska została wykonana eyelinerem z Inglota, linia wodna rozjaśniona kredką Blanc z Yves Rocher a tusz na rzęsach to Catrice.
Kolejny makijaż również został wykonany na bazie Zoeva. Tym razem na powiece ruchomej znalazł się cień Cactus Flower. Wewnętrzny kącik rozświetliłam Early Sunrise a zewnętrzny kącik oraz załamanie przyciemniłam Western Diva, którego następnie roztarłam przy pomocy Rodeo Ready. Dolną linię wodną przyciemnił czarny khol z Lancome. Kreska na powiece powstała przy pomocy cienia Deadshot, którym również delikatnie podkreśliłam dolną linię rzęs. Dolna powieka została zaznaczona cieniem Bang Bang. Tusz na rzęsach pochodzi z Catrice.
Trzeci makijaż również powstał na bazie Zoeva (lubię ja, co zrobić). Zewnętrzna część powieki ruchomej wraz z załamaniem została pokryta Smoking Gun, natomiast wewnętrzną część pomalowałam Hot Wind. Tego samego zielonego cienia użyłam również do roztarcia szarości powyżej załamania, następnie górną granicę wykończyłam Early Sunrise. Kreska na oku to połączenie dwóch linerów- czarny pochodzi z Inglota, zielony to Zoeva. Cały obszar dolnej powieki podkreśliłam soczyście niebieską kredką KIKO 110. Wewnętrzny kącik oka oraz dolną granicę kredki rozświetliłam cieniem MIYO 04 Vanilla. Zewn kącik dolnej powieki delikatnie przyciemniłam Day Money a linię wody zaznaczyłam kredką Blanc z Yves Rocher. Tusz na rzęsach to Catrice.
I już pora na ostatnią bardzo delikatną propozycję. Zgadnijcie jakiej bazy użyłam... tak, to również Zoeva ☺. Na powiekę ruchomą nałożyłam Early Sunrise. Zewnętrzny kącik delikatnie podkreśliłam Rodeo Ready przeciągając go delikatnie wzdłuż górnych rzęs do mniej więcej połowy oka. Załamanie powieki podkreśliłam Cactus Flower, którego roztarłam w górę przy użyciu Early Sunrise. Na dolnej powiece jest miętowa kredka z p2, na rzęsach tusz Yves Rocher.
Na zakończenie jeszcze opowiem Wam jakie są moim zdaniem minusy tej paletki. Mimo iż posiadamy w niej aż 10 cieni do powiek nie jest ona w pełni "samowystarczalna". Siedem na dziesięć to kolory dość ciemne, na to przypada nam tylko jeden, dość ciepły rozświetlacz. Owszem kolory są piękne i można z nimi wyczarować wiele makijaży, jednak, żeby je ładnie i ciekawie wykończyć często jesteśmy zmuszeni sięgnąć po inne kosmetyki z naszej kolekcji. Z racji tego, że ja na brak "innych kosmetyków" nie narzekam uważam, że był to świetny zakup.
Jestem ciekawa Waszych opinii na temat palety jak i makijaży, które Wam tu zaprezentowałam. Dajcie znać czy posiadacie którąś z 4 wersji, ja już niedługo stanę się szczęśliwą posiadaczką Retro Future (nie mówcie nic mojemu mężowi ;D) więc w przyszłości mam zamiar stworzyć podobny post z prezentacją.
Pozdrawiam ♥
To tyle tytułem wstępu przejdźmy więc do demonstracji a od razu zaznaczam- ten post będzie z gatunku tych co mają dużo zdjęć i względnie mało tekstu.
Panie i Panowie z przyjemnością prezentuję Wam paletę cieni z firmy Zoeva o nazwie Rodeo Belle:
Generalnie Zoeva wypuściła 4 wersje palet- Rodeo Belle, Retro Future, Love is a Story oraz Naturally Yours. Opakowania są kartonowe i zamykają się na magnes. Każda z nich zawiera 10 cieni. Bardzo podoba mi się to, że każda ma inny design.
Dodatkowo musicie przyznać że firma dopieściła wszystkie szczegóły, a samo opakowanie- mimo tego, że jest kartonowe- wygląda na bardzo porządne.
Przejdźmy więc do prezentacji zawartości. Tak jak pisałam powyżej w środku znajdziecie 10 cieni- każdy z nich ma swoją nazwę wydrukowaną tuż poniżej koloru- dobrze, że nie wpadli na pomysł umieszczenia ich na folii ochronnej (która nota bene również znajduje się w opakowaniu).
Ponieważ bardzo ciężko jest uchwycić wszystkie szczegóły na ogólnym rzucie z góry, więc dodatkowo zebrałam wszystkie cienie błyszczące i zrobiłam ujęcie w świetle dziennym- ze względu na minimalną ilość drobin pomięłam Rodeo Ready.
Cienie są bardzo dobrze napigmentowane niezależnie od rodzaju wykończenia i przyjemnie miękkie. Łatwo nabierają się na pędzel, nie znikają podczas rozcierania i świetnie łączą się ze sobą. Nie zauważyłam też żeby się w szczególny sposób osypywały przy aplikacji, więc reasumując jakość jest genialna.
Pora przejść do tego co z tą paletką można wyczarować. Przygotowałam dla Was 4 różne propozycje, mam nadzieję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie:
Pierwszy makijaż został wykonany na bazie Zoeva. Na powiekę ruchomą nałożyłam tu Yee Haw!. W wewnętrznej części oko rozświetliłam Early Sunrise a w zewnętrznej przyciemniłam Deadshot. Obszar powyżej załamania powieki roztarłam Cactus Flower, natomiast środkową część dolej powieki podkreśliłam kolorem Hot Wind, który również delikatnie roztarłam poniżej kreski. Wspomniana kreska została wykonana eyelinerem z Inglota, linia wodna rozjaśniona kredką Blanc z Yves Rocher a tusz na rzęsach to Catrice.
Kolejny makijaż również został wykonany na bazie Zoeva. Tym razem na powiece ruchomej znalazł się cień Cactus Flower. Wewnętrzny kącik rozświetliłam Early Sunrise a zewnętrzny kącik oraz załamanie przyciemniłam Western Diva, którego następnie roztarłam przy pomocy Rodeo Ready. Dolną linię wodną przyciemnił czarny khol z Lancome. Kreska na powiece powstała przy pomocy cienia Deadshot, którym również delikatnie podkreśliłam dolną linię rzęs. Dolna powieka została zaznaczona cieniem Bang Bang. Tusz na rzęsach pochodzi z Catrice.
Trzeci makijaż również powstał na bazie Zoeva (lubię ja, co zrobić). Zewnętrzna część powieki ruchomej wraz z załamaniem została pokryta Smoking Gun, natomiast wewnętrzną część pomalowałam Hot Wind. Tego samego zielonego cienia użyłam również do roztarcia szarości powyżej załamania, następnie górną granicę wykończyłam Early Sunrise. Kreska na oku to połączenie dwóch linerów- czarny pochodzi z Inglota, zielony to Zoeva. Cały obszar dolnej powieki podkreśliłam soczyście niebieską kredką KIKO 110. Wewnętrzny kącik oka oraz dolną granicę kredki rozświetliłam cieniem MIYO 04 Vanilla. Zewn kącik dolnej powieki delikatnie przyciemniłam Day Money a linię wody zaznaczyłam kredką Blanc z Yves Rocher. Tusz na rzęsach to Catrice.
I już pora na ostatnią bardzo delikatną propozycję. Zgadnijcie jakiej bazy użyłam... tak, to również Zoeva ☺. Na powiekę ruchomą nałożyłam Early Sunrise. Zewnętrzny kącik delikatnie podkreśliłam Rodeo Ready przeciągając go delikatnie wzdłuż górnych rzęs do mniej więcej połowy oka. Załamanie powieki podkreśliłam Cactus Flower, którego roztarłam w górę przy użyciu Early Sunrise. Na dolnej powiece jest miętowa kredka z p2, na rzęsach tusz Yves Rocher.
Na zakończenie jeszcze opowiem Wam jakie są moim zdaniem minusy tej paletki. Mimo iż posiadamy w niej aż 10 cieni do powiek nie jest ona w pełni "samowystarczalna". Siedem na dziesięć to kolory dość ciemne, na to przypada nam tylko jeden, dość ciepły rozświetlacz. Owszem kolory są piękne i można z nimi wyczarować wiele makijaży, jednak, żeby je ładnie i ciekawie wykończyć często jesteśmy zmuszeni sięgnąć po inne kosmetyki z naszej kolekcji. Z racji tego, że ja na brak "innych kosmetyków" nie narzekam uważam, że był to świetny zakup.
Jestem ciekawa Waszych opinii na temat palety jak i makijaży, które Wam tu zaprezentowałam. Dajcie znać czy posiadacie którąś z 4 wersji, ja już niedługo stanę się szczęśliwą posiadaczką Retro Future (nie mówcie nic mojemu mężowi ;D) więc w przyszłości mam zamiar stworzyć podobny post z prezentacją.
Pozdrawiam ♥
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Dzienny dymek
Chciałabym Wam dzisiaj pokazać moją propozycję na dzienny, fioletowy dymek. Do jego wykonania użyłam między innymi nowości z Vipery prezentowanych wczoraj KLIK. Cienie te ze względu na drobiny pięknie odbijają światło, uważam, że fantastycznie pasują do aktualnej pory roku.
Makijaż wykonałam na matowej bazie Zoeva. Na całej powiece jest wspomniany już YOUnique 79, ten sam cień znalazł się również w zewn kąciku na dolnej powiece- ze względu na fakt, że był to makijaż wykonany na zakupy starałam się nie przyciemniać zbyt mocno dołu.
Cały wewn kącik i dolna powieka rozświetlona jest cieniem YOUnique 76- on jest jeszcze bardziej genialny niż mi się wczoraj wydawało ♥, oczywiście na zdjęciach tego nie wydać, ale jak on rozświetla pięknie ♥.... miodzio....
Kolorem transferowym na powiece ruchomej jest Inglot 127 AMC Shine.
Załamanie powieki podkreślone jest cieniem z palety Sleek Ultra Matts V1 Puckre, a jego granicę roztarłam kolorem Floss z tej samej palety.
Rzęsy wytuszowałam maskarą Yves Rocher Sexy Pulp.
Na twarzy dzisiaj CC Cream z Max Factor, którego recenzję wkrótce mam zamiar Wam napisać. Korektory- Collection na niedoskonałości, pod oczami MAC. Całość przypudrowana bambusem z BU. Policzki podkreślone różem Inglot 204- również pokazywałam go wczoraj.
Na ustach błyszczyk Lily Lolo.
I to tyle moi kochani. Mam nadzieje, że taka propozycja się Wam spodoba ☺
Pozdrawiam ♥
Makijaż wykonałam na matowej bazie Zoeva. Na całej powiece jest wspomniany już YOUnique 79, ten sam cień znalazł się również w zewn kąciku na dolnej powiece- ze względu na fakt, że był to makijaż wykonany na zakupy starałam się nie przyciemniać zbyt mocno dołu.
Cały wewn kącik i dolna powieka rozświetlona jest cieniem YOUnique 76- on jest jeszcze bardziej genialny niż mi się wczoraj wydawało ♥, oczywiście na zdjęciach tego nie wydać, ale jak on rozświetla pięknie ♥.... miodzio....
Kolorem transferowym na powiece ruchomej jest Inglot 127 AMC Shine.
Załamanie powieki podkreślone jest cieniem z palety Sleek Ultra Matts V1 Puckre, a jego granicę roztarłam kolorem Floss z tej samej palety.
Rzęsy wytuszowałam maskarą Yves Rocher Sexy Pulp.
Na twarzy dzisiaj CC Cream z Max Factor, którego recenzję wkrótce mam zamiar Wam napisać. Korektory- Collection na niedoskonałości, pod oczami MAC. Całość przypudrowana bambusem z BU. Policzki podkreślone różem Inglot 204- również pokazywałam go wczoraj.
Na ustach błyszczyk Lily Lolo.
I to tyle moi kochani. Mam nadzieje, że taka propozycja się Wam spodoba ☺
Pozdrawiam ♥
wtorek, 29 października 2013
Pół na pół (2/2)
Dzisiaj obiecana druga część ostatnich makijażowych zabaw. Właściwie można powiedzieć, że ta propozycja to teatr jednego aktora.
Pozdrawiam :*
Całość została wykonana na matowej bazie Zoeva. W zewnętrznej części powieki ruchomej zrobiłam czarna plamę kredką- każda, którą da się łatwo rozetrzeć będzie dobra. Następnie na powiekę ruchomą położyłam pigment Dazzle Dust od Barry M w numerze 98. Po chwili dołożyłam jeszcze troszkę... i jeszcze... i jeszcze odrobinkę. Śmiało można powiedzieć, że zdominował całość, ale cień mnie szczerze zachwycił. To opalizujący kameleon mieniący się mnóstwem różnokolorowych drobin, których zdjęcia nie są w stanie oddać. Genialnie wręcz wygląda w sztucznym świetle ♥. Końcowy kolor ma w sobie dużo zielonych, szlachetnych tonów ale pigment położony na kolorowe bazy może jeszcze niejedną twarz pokazać- nie omieszkam sprawdzić co z tego wyjdzie...
Wracając do makijażu- górną granicę wykończyłam matowym cieniem Chill z palety Sleek Ultra Matts V1. Wewnętrzny kącik rozświetliłam pigmentem KOBO 504 mint cream. Na dolnej powiece kombinowałam coś z kredką Avon Aqua Pop ale po chwili tam też znalazł się Barry M. Linia wody podkreślona jest na czarno w zewnętrznej części. Na górnej powiece namalowałam kreskę żelowym eyelinerem Essence, następnie przykleiłam połówki z Zoev'y i wytuszowałam rzęsy maskarą Yves Rocher Sexy Pulp. Dolne rzęsy natomiast pociągnęłam zieloną maskarą Inglot- idealnie tu pasuje.
Podobają się Wam takie mono makijaże czy raczej wolicie cieniowane propozycje?Pozdrawiam :*
poniedziałek, 28 października 2013
Pół na pół (1/2)
Gdy mam wielka ochotę na zabawę makijażem często wybieram opcje pół na pół. Mam w końcu dwoje oczu więc zabawa też może być podwójna.
W takich przypadkach najczęściej nie robię w ogóle makijażu twarzy, bo i tak nigdzie się na pół pomalowana nie pokażę. Potrafię sobie wyobrazić miny tych biednych ludzi, którzy mieliby pecha na mnie trafić- takie doświadczenie mogłoby być bezcenne zarówno dla mnie jak i dla Nich ☺...
Niemniej dziś chciałabym Wam pokazać połowę mojej ostatniej pracy- dokładnie lewą połowę, a już jutro zobaczycie prawą część.
Enjoy!!!
Makijaż wykonałam na matowej bazie Zoeva którą aktualnie testuję- póki co świetnie się sprawdza ♥. Dodatkowo na powiekę ruchomą nałożyłam kremowy cień Manhattan z kolekcji Magic Up! który pokazywałam Wam w tym poście. Miał on oczywiście za zadanie wzmocnić kolor który na nim wylądował a był to cień ze starej limitowanej kolekcji Essence Vampire's Love (TUTAJ macie odnośnik do posta u Atqabeauty z prezentacją). Generalnie makijaż ten w większości wykonałam tą właśnie już od dawna niedostępną paletą, niemniej cienie które w środku się znajdują łatwo zastąpić. Tym jedynym bardziej unikatowym jest moim zdaniem odcień który znajduje się na powierzchni powieki ruchomej- zieleń pomieszana ze złotem, lekko zgniła, mocno jesienna. W zewn kąciku jest czarny cień roztarty do góry ciemną szarością. Na dolnej powiece zgaszony fiolet. Za diabła nie potrafię sobie przypomnieć co jest w wewnętrznym kąciku- kombinowałam ze złotem, potem dodałam coś rozświetlającego, beżowego... czort wie co to za duet był. Na linii rzęs jest żelowy eyeliner z Essence (tematycznie). Rzęsy wytuszowane maskarą Yves Rocher Sexy Pulp, dodatkowo przykleiłam połówki z Zoev'y- lubię efekt jaki dają, ale bardzo nie lubię ich kleić- mają dość niewygodny gruby pasek, który lubi się w wewnętrznej części odklejać lub odznaczać.
Ostatnio obiecałam, że będę publikować minimum trzy posty tygodniowo tymczasem w zeszłym tygodniu nie pojawił się żaden- mea culpa- biję się w piersi!!! Mam jednak nadzieję, że mi to wybaczycie bo czasami tak to idzie, że nie idzie nic czyli życie...
Pozdrawiam i do jutra :*
W takich przypadkach najczęściej nie robię w ogóle makijażu twarzy, bo i tak nigdzie się na pół pomalowana nie pokażę. Potrafię sobie wyobrazić miny tych biednych ludzi, którzy mieliby pecha na mnie trafić- takie doświadczenie mogłoby być bezcenne zarówno dla mnie jak i dla Nich ☺...
Niemniej dziś chciałabym Wam pokazać połowę mojej ostatniej pracy- dokładnie lewą połowę, a już jutro zobaczycie prawą część.
Enjoy!!!
Makijaż wykonałam na matowej bazie Zoeva którą aktualnie testuję- póki co świetnie się sprawdza ♥. Dodatkowo na powiekę ruchomą nałożyłam kremowy cień Manhattan z kolekcji Magic Up! który pokazywałam Wam w tym poście. Miał on oczywiście za zadanie wzmocnić kolor który na nim wylądował a był to cień ze starej limitowanej kolekcji Essence Vampire's Love (TUTAJ macie odnośnik do posta u Atqabeauty z prezentacją). Generalnie makijaż ten w większości wykonałam tą właśnie już od dawna niedostępną paletą, niemniej cienie które w środku się znajdują łatwo zastąpić. Tym jedynym bardziej unikatowym jest moim zdaniem odcień który znajduje się na powierzchni powieki ruchomej- zieleń pomieszana ze złotem, lekko zgniła, mocno jesienna. W zewn kąciku jest czarny cień roztarty do góry ciemną szarością. Na dolnej powiece zgaszony fiolet. Za diabła nie potrafię sobie przypomnieć co jest w wewnętrznym kąciku- kombinowałam ze złotem, potem dodałam coś rozświetlającego, beżowego... czort wie co to za duet był. Na linii rzęs jest żelowy eyeliner z Essence (tematycznie). Rzęsy wytuszowane maskarą Yves Rocher Sexy Pulp, dodatkowo przykleiłam połówki z Zoev'y- lubię efekt jaki dają, ale bardzo nie lubię ich kleić- mają dość niewygodny gruby pasek, który lubi się w wewnętrznej części odklejać lub odznaczać.
Ostatnio obiecałam, że będę publikować minimum trzy posty tygodniowo tymczasem w zeszłym tygodniu nie pojawił się żaden- mea culpa- biję się w piersi!!! Mam jednak nadzieję, że mi to wybaczycie bo czasami tak to idzie, że nie idzie nic czyli życie...
Pozdrawiam i do jutra :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)