Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biedronka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biedronka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 stycznia 2012

Biedronkowe zdobycze.

O kosmetykach BeBeauty z Biedronki słyszałam wiele pozytywnych słów. Produkty te są chwalone za bardzo dobrą jakość i przystępna cenę, nie ma się więc co dziwić, że po tylu pochwałach znalazły się one na mojej liście zakupów urlopowych.
Oto one:





Micelarny żel do mycia i demakijażu 
To moje spełnienie marzeń. Od zawsze szukam produktu którym mogłabym pod prysznicem umyć całą buzię nie wyłączając oczu.
Na razie jestem na etapie testów, ale kosmetyk już szczerze polubiłam, mam już w zapasie 3 kolejne buteleczki :D.
Jeżeli chodzi o demakijaż to oczywiste dla mnie było od początku, że produkt ten nie poradzi sobie z bardzo mocnym makijażem wykonanym przynajmniej  w części  kosmetykami wodoodpornymi, nie mam mu więc tego za złe.
Żel przyjemnie się pieni i ma delikatny, bardzo miły zapach.

Pojemność: 150 ml
Cena: 4,99 zł





Opis producenta i skład:


Spa- Peeling do ciała.
Peeling ma postać rzadkiej galaretki. W środku zatopione są drobiny ścierające różnej wielkości. Zapach jest bardzo intensywny, trochę nawet zbyt intensywny, ale podczas wykonywania zabiegu nie przeszkadza. Miałam możliwość wąchania peelingu winogronowego i zapach tego wydaje mi się przyjemniejszy. 
Po pierwszych próbach mam bardzo pozytywne wrażenie- kosmetyk świetnie ściera martwy naskórek.

Występuje w 3 wariantach zapachowych: borówka, mango, winogrono. 
Pojemność: 200 ml
Cena: 5,99 zł

Opis producenta i skład:

Regenerujący balsam do ciała.
Wygładzająca formuła
O tym balsamie nie mogę Wam jeszcze za dużo powiedzieć, nie używam go bo muszę wykończyć inne smarowidła.
Wiem jedynie, że ma bardzo przyjemny, świeży zapach i szybko się wchłania.

Chciałabym Wam natomiast zwrócić uwagę na jedną rzecz- mówi się, że kosmetyki z BeBeauty, robi dla Biedronki między innymi firma Tołpa- mało tego- ponoć są to dokładnie te same produkty zamknięte w inne opakowania. Postanowiłam więc to sobie sprawdzić na przykładzie tego balsamu. Znalazłam w sklepie balsam Tołpy Wygładzający balsam odżywczy do ciała i zrobiłam zdjęcie składu- jest kropka w kropkę taki sam, zresztą porównajcie sami :).

Pojemność: 200 ml
Cena: 4,99 zł (z tego co pamiętam to była promocja, stała cena to chyba 5,99 zł, proszę o poprawienie mnie jeżeli macie informacje na ten temat)






Opis producenta i skład:

Skład balsamu z firmy Tołpa:

Pozdrawiam :*





PS. Wyniki mojego konkursu makijażowego będą wkrótce, mam bardzo trudny orzech do zgryzienia, proszę o cierpliwość :D

sobota, 23 kwietnia 2011

Dzień z życia szafki z kosmetykami (GR)

Drogi czytelniku.

Zwróć proszę uwagę na fakt, że poniższy post został oznaczony symbolem GR- gościnna recenzja. Oznacza to, że autorem zarówno tekstu jak i zdjęć tu prezentowanych nie jestem ja- 82Inez. Autor, za zgodą którego publikuję to na moim blogu podpisał się na końcu notatki i to On bierze odpowiedzialność za poniższy wpis.

Gdybyś jednak drogi czytelniku zauważył tu pewne nieprawidłowości- fakt „zapożyczenia” tekstu czy też zdjęć z sieci bez zgody prawdziwego autora- bądź uprzejmy poinformować mnie o tym w komentarzu do notatki i zamieść proszę link ową nieprawidłowość dokumentującą. Post zostanie wówczas czym prędzej usunięty.

Dziękuję i życzę przyjemnej lektury.

82Inez

Nie mając weny na żadną recenzję, postanowiłam tworzyć poezję,

A wtedy wnet się mi okazało, że zrecenzować mogę niemało :)

Ba! Żeby sama! Lecz nie- niestety, mój facet wnika w umysł kobiety

I koniec końców w finale wiersza, swoją recenzję też Wam obwieszcza...


Na moim biurku - w rzędach równiutkich, stoją gotowe do boju próbki,

Te kolorowe, i pielęgnacja, i demakijaż, i depilacja.

Zacznę więc może od kolorowych, bo ich najwięcej- aż zawrót głowy

pojawia się kiedy potrzeba „na już”, na rano wybrać cienie i róż :)


Jedne z najlepszych cieni na świecie, to M3 INGLOT- dali w prezencie,

I każdy z moich kolorów trzech, już na początku zapierał dech!

I chociaż nie mają pigmentów jak MAC

I chociaż w składzie i mika i talk,

I chociaż wygląd pretensjonalny, to...

Dają efekt jak cień mineralny!


Nie osypują się na policzku, są prasowane a nie w słoiczku,

A głębię mają tak obmyśloną, że fiolet jest wręcz jak...winogrono!

Na bazie trwały jak pamięć plotkary, bez bazy lekki lecz nie nietrwały;

Ani zbyt ciężki, ani zbyt lekki, wprost wymarzony na „tłuste” powieki :)

Ma tylko jedną porządną wadę- jest duży- wolałabym aby był wkładem,

A wtedy w końcu po latach o rety, miałabym już 2/3 palety :)!


A propos bazy- to baza KOBO, szczyci się pierwszą wśród baz nagrodą,

Ale UWAGA! To ta pod pigmenty- PURE PIGMENT LIQUID- w formie pipety.

Robię nią cienie i liner i kreski, czy to beżowy, czy żółty, niebieski...

Wszystko utrwali i trzyma- po prostu, aż wszystko jedno – cień CHANEL czy z kiosku;)!

Nie tłuści powiek, lekko je „moczy”- sprawia, że pigment się trzyma do nocy,

Ale by zbyt idealna nie była- ma jedna wadę: uszczelka mi się skruszyła!


I może teraz coś dla odmiany, tak nietrwałego, że mimo reklamy

Nie kupię więcej- ani nie przyjmę, gdy z podarunku go kiedyś wyjmę ! :P

To „coś” jak farba, jak galaretka, raz jest zbyt twarda, a raz zbyt miękka,

Bo plasteliny ma konsystencję, brudzi mi pokój, buzię i ręce!

Wypróbowałam już setki sposobów, aby oswoić ten zestaw z KOBO,

A mianowicie ich korektory: biały, fiolecik, róż i zielony.

I mimo dużej ich gramatury, mimo że kryje tak z grubej rury,

To przyznam szczerze- choć to niemiłe, że kamuflują tylko „na chwilę”

i przyznam szczerze- choć bez ochoty, że... zmarnowałam 15 złotych :(!


Aby oddalić burżujskie mrzonki, chce też opisać produkt z „Biedronki”,

A mianowicie ich masło SPA, pachnie jak mango i ROZ- ŚWIET- LAAAAAA :)!

Nie ordynarnie i nie brokatem, a delikatnie- otula latem,

Ale najlepszą rzeczą w tym maśle, że konsystencję ma...masła właśnie!

Jeśli Wy jeszcze nie macie ochoty, to Was zachęcę- aż...10 złotych!

Zamieniam na niego THE BODY SHOP, to masło ubóstwia nawet mój chłop!


Na koniec rzecz niekosmetyczna, recenzja pewnie będzie uff liczna,

Lecz zobaczyłam pewien toutorial i zrecenzować chcę ...akcesoria!

Pędzel MAESTRO- jeden pięć pięć (155), lecz nie szukajcie póki co zdjęć,

Bo o ile znacie ich pędzle do twarzy, nie ma go jeszcze w żadnej sprzedaży :)

Zawdzięczam go pewnej świetnej dziewczynie, która jest mistrzem w swojej dziedzinie

I mi wysłała w ramach nagrody, coś prosto z nowych targów urody :)


To pędzel- jajo- do konturowania, sprawia- że rzucam dietę Dukana!

Bo chwilkę wystarczy, że nim pomachamy, a z twarzy znikną 3 kilogramy!:)

Ma skuwkę solidną i trzonek z drewna, włosie mięciutkie jak owcza wełna,

Nie robi „mazów”, nie sypie się wcale; pędzel- ideał- to też go chwalę :)


Recenzję pisałam jako kobieta, czas na recenzję mojego faceta,

Który gdy w końcu zasiadł do dzieła- to...zrecenzował... swój KREM NIVEA!


Hahahahaaa


Oto recenzja mojego krytyka, oszczędna w słowach, wadach, przytykach...:

"kremy Nivea to fajne kremy...nie męcz mnie babo...co dzisiaj jemy?" :D























Autor: Picjafly (i Jej chłop :D)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...