Pokazywanie postów oznaczonych etykietą schemat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą schemat. Pokaż wszystkie posty

piątek, września 18, 2015

Poznajcie Stefana

Poznajcie Stefana
Prawdopodobnie większość z Was już wie (a sporo ma w tym też swój udział), że okazji pierwszej rocznicy zabawy w Cykliczne Kolorki nasza szefowa Danutka otrzymała od nas piękny prezent. Już się nim pochwaliła, o tutaj. Lidzia, czyli Czarna Dama wymyśliła, że zrobimy album. Wszystkie Artystki Kolorystki. To znaczy każda z nas miała wykonać od siebie jedną kartę, a Lidzia to wszystko połączyła w całość.
Jako, że ja kompletnie niekartkowa jestem, to miałam naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Ale przecież nie mogłam odpuścić. Biorąc pod uwagę, że moja karta wygląda trochę jak laurka przedszkolaka i zdawałam sobie z tego sprawę jeszcze zanim przystąpiłam do pracy, potrzebowałam mocnego akcentu w technice, w której czuję się znacznie pewniej. Padło na haft krzyżykowy. Co do motywu nie wahałam się ani przez chwilę. Od razu wiedziałam, że muszę wyhaftować Stefana. Początkowo chciałam opracować wzór na podstawie jakiejś grafiki, ale kiedy tylko wrzuciłam ją do Haftixa, to przypomniałam sobie ile czasu zawsze mi taka procedura zajmowała, a jeszcze dodatkowo wyszłam z wprawy. Trzeba było poszukać czegoś bardziej gotowego. Zadowalającego mnie schematu niestety nie znalazłam, ale trafiłam na zdjęcie wyhaftowanej żabki. Mozolnie, krzyżyk za krzyżykiem odrysowałam z tego schemat, zamieniłam zielony na niebieski i voilà, oto Stefan:


Wiem, że spodobał się Danusi i niezmiernie mnie to cieszy.
Haftowałam na kanwie jednonitkowej o gęstości 8 krzyżyków na centymetr, dwoma nitkami muliny "no name", a właściwie to była Ariadna z epoki przednumerkowej ;-)
Gdyby któraś z Was miała ochotę na wyhaftowanie sobie takiego Stefana, to wrzucam schemat:


Haft ma wielkość 67 x 74 krzyżyki, 5 kolorów muliny. Kolorów nie opisuję, bo i nie ma co. Oczywiście można taką żabkę zrobić też zieloną, tyle, że to już wtedy nie będzie Stefan. Schemat można znaleźć także w zakładce "Moje wzory dziergane i haftowane".

I jeszcze z kronikarskiego obowiązku, tak wyglądała cała moja karta dla Danutki:


Pozdrawiam serdecznie wszystkie Artystki Kolorystki i... do następnego :)

środa, grudnia 03, 2014

Na przekór listopadowej szarudze

Na przekór listopadowej szarudze
Tak, wiem, że już mamy grudzień, ale prezentowany dziś komplet powstał jakiś czas temu, jeszcze w listopadzie. Wspominałam już, że zostałam poproszona o przygotowanie dwóch inspiracji jako gościnna projektantka na blogu Craft Style. Pierwszą z nich były te gumkowe bransoletki. Jednak nie mogło przecież zabraknąć moich ulubionych sznurów szydełkowo-koralikowych. Ale podeszłam do tematu trochę niekonwencjonalnie. Po pierwsze kolorystyka na jaką się zdecydowałam nijak się ma do tego, co za oknem. Jako zdeklarowana kolorystka nie lubię monochromatycznych pór roku. Jedną z nich mamy właśnie teraz - kolorowe liście już opadły, trawa coraz mniej zielona, a śniegu nie widać (przynajmniej u nas w Małopolsce), jednym słowem: szaro-buro. Zatęskniłam więc za kolorem i złotą polską jesienią. Oto efekt:


Głównym elementem inspiracji jest bransoletka.


Wydziergana sznurem prostym na 8 koralików w rzędzie. Kiedy przeglądałam w poszukiwaniu natchnienia ofertę sklepu Craft Style, natknęłam się na sznury szklanej sieczki. Szczególnie jeden z nich mnie zauroczył - miał intensywnie pomarańczowy kolor. Pomyślałam sobie, że skoro można dziergać sznury z Long Magatamą czy Rizo, to czemu by nie spróbować z sieczką? Akurat miałam paczkę brązowej Preciosy idealnie pasującej do tych kamyczków, więc decyzja zapadła. Jako, że kamyczki są raczej dość spore, a koraliki tylko 11/0, to rozmieściłam je na przemian, ale tylko z wierzchu bransoletki według tego wzoru, spód jest gładki.


Mimo, że kamyczki są poprzedzielane koralikami, to i tak tworzą raczej gęsty "dywanik". Bransoletka jest dość ciężka, ale dzięki temu świetnie układa się na nadgarstku. I nigdzie nie drapie :)


Do tak ciepłej kolorystyki pasowały mi tylko miedziane wykończenia, a konkretnie w kolorze "starej" miedzi:


Zasadniczo miała być tylko bransoletka, ale ci, co mnie choć trochę znają wiedzą, że ja tak nie potrafię. Musiałam dorobić przynajmniej kolczyki:


Kolczyki to nic innego, jak ukośnikowe kulki – w ich powierzchnię  wkomponowałam kilka koralików sieczki według tego schematu, a pod spodem zawiesiłam jeszcze wykonane z nich niewielkie gronko.


Nie mogłam ich dać zbyt wiele, żeby kolczyki nie były za ciężkie - jednak ta sieczka trochę sobie waży. Takie są idealne:


No, to jeszcze cały komplecik razem. No właściwie to nie cały, bo w planach jest jeszcze naszyjnik. Na razie mam trochę innych rzeczy do zrobienia, ale kiedyś z pewnością powstanie... Mam już gotowy projekt, więc może nawet niebawem :)


Ta sieczka jest naprawdę cudna. Kiedy już miałam nawleczone koraliki na bransoletkę, to doszłam do wniosku, że już w takiej postaci wygląda to bardzo interesująco:


Prawda?
Użyte materiały: koraliki Preciosa Rocaille 11/0 w kolorze Opaque Dk Oxblood, pomarańczowa szklana sieczka i pólfabrykaty metalowe w kolorze starej miedzi.
Projekt własny.
Jeśliby ktoś miał ochotę na coś podobnego, to wzory zamieszczam w zakładce "Moje schematy koralikowe". Są bardzo proste.

piątek, października 31, 2014

Halloween po raz drugi i ostatni

Halloween po raz drugi i ostatni
Jakie to szczęście, że październik ma 31 dni Bo gdyby miał tylko 30 to bym się za diabła nie wyrobiła. Ale może jednak zacznę od początku.
To był mój podstawowy projekt halloweenowy, ale obudziłam się za pięć dwunasta (czyli gdzieś około 20 października), że to już. Czasu zostało niewiele na uzupełnienie materiałów, szczegółowy projekt, nawlekanie, szydełkowanie i wykończenie. Na szczęście regulamin konkursu Preciosy wyraźnie zaznacza, że można zgłosić więcej prac w jednym miesiącu, dlatego czekając na materiały zrobiłam dyńki, tak na wszelki wypadek jakbym jednak nie zdążyła. Ale zdążyłam. Na ostatnią chwilę. Zgłaszam więc moją bransoletkę na październikową edycję konkursu Preciosy.


Ostatnio ponarzekałam trochę na koraliki Preciosy, że się do ukośników nie nadają. A tu znowu Preciosa. Tym razem postawiłam na piętnastki w kolorze Crystal Silver Lined. I powiem wam, że są cudne! Podobają mi się znacznie bardziej, jak ten sam kolor od TOHO, mają chyba więcej tego sreberka. Oprócz tego są odrobinę mniejsze. Na szczęście przy tym rozmiarze nie ma mowy o oponkach i było żadnych problemów z ukośnikiem. Uzupełnieniem są różnokształtne koraliki w kolorze Metalic Iris Brown. A oto bohaterka posta we własnej osobie:



Bransoletka wykonana jest ukośnikiem na 32 koraliki w rzędzie. Starałam się szydełkować dość luźno, dzięki czemu jest  bardzo miękka i wiotka. Tło, jak już wspominałam ze srebrzonych koralików Preciosy 15/0, pajęczynki z TOHO Metalic Iris Brown (również 15/0). Pośrodku każdej pajęczynki doczepiłam kawałek łańcuszka z pająkiem, oczywiście koralikowym.


Od początku wiedziałam kto się do niej przyzna i nie pomyliłam się. Moja średnia córka, zagorzała "pająkofanka", kiedy tylko zobaczyła co dziergam, zapytała tylko: "dla mnie, prawda?" Problem w tym, że ona nie cierpi wszelkich zapięć. Bardzo żałuję, że nie miałam w domu żadnej metalowej bazy do bransolet, bo wydaje mi się, że byłoby to najlepsze rozwiązanie dla tej bransoletki. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Wkleiłam ją więc w metalowe płaskie końcówki w kolorze mosiądzu. Córka wymyśliła sobie, żeby zamiast zapięcia dać zawiązywany rzemyk. Jednak samemu łatwiej na łapce zapiąć karabińczyk. Dlatego na zdjęciach widać obie wersje zapięcia:




Pajączki miały być początkowo według instrukcji, którą widziałam kiedyś w sieci, ale coś mi w nich nie pasowało i w końcu zrobiłam je całkowicie po swojemu. Odwłok jest z Fire Polish Pear. Głowotułów uplotłam z koralików 11/0 + jeden 8/0. Nogi to na przemian bugle 3 mm i 11/0. Oczywiście wszystko w kolorze Iris Brown. "Szkielet" wykonałam z mosiężnego drutu. Wybrałam go, bo jest sztywniejszy od miedzianego i dzięki temu nogi nie odkształcaja się samoistnie. Są też ciemne strony takiego wyboru. Wierzcie mi, nie chciałybyście oglądać jak wygląda teraz mój lewy kciuk (i opuszek i paznokieć). Zawsze tak jest gdy bawię się mosiężnym drutem. Ale czasem warto ponieść pewne ofiary.
Tak wyglądało stadko pająków jeszcze przed doczepieniem do bransoletki:


A tak wygląda "brzuszek" pająka:


Łańcuszki do ich zawieszenia miałam początkowo po prostu wszydełkować w całość, ale kiedy uświadomiłam sobie kto to będzie nosić - postanowiłam zrobić to trochę bardziej pancernie. Tak więc pośrodku każdej pajęczynki jest koralik 11/0, a do niego dopiero za pomocą ogniwka doczepiony jest łańcuszek. Dodatkowo każde z tych ogniwek przyszyłam do bransoletki:


Bransoletkę kończyłam wczoraj w nocy. Córka koniecznie chciała dziś w niej iść do szkoły, dlatego na zrobienie zdjęć miałam jakieś 20 minut rano. Oczywiście złośliwie po dwóch ostatnich słonecznych porankach dziś musiało być pochmurno. Ale i tak jestem dumna z siebie, bo zdjęcia nie są takie tragiczne i nawet brąz jest brązowy, co wcale nie jest takie łatwe jak by się mogło wydawać. Dlatego muszę w tym miejscu podziękować Caterinie, bo bez jej poradnika to by się nie udało. Kto jeszcze go nie czytał, to polecam się zapoznać, mimo, że jest dość długi.


To na koniec jeszcze bransoletka w miejscu docelowym:


Jeśli przetrwa dzień dzisiejszy bez szwanku, to z pełną odpowiedzialnością będę mogła powiedzieć, że bransoletka jest pancerna. Moja córka jest najbardziej wymagającym testerem trwałości biżuterii jakiego można sobie tylko wyobrazić :)

wtorek, października 28, 2014

Halloween

Halloween
Nie, żebym była jakąś wielbicielką amerykańskich świąt, ale to akurat daje wielkie pole do popisu dla kreatywności. Symbolem kojarzącym się z nim przede wszystkim jest wydrążona dynia. Ponieważ w tym roku nie posadziłam dyń na grządce, więc wyszydełkowałam je sobie z koralików. Dyńki wykonane są w całości z koralików Preciosa, więc zgłaszam je do październikowej edycji konkursu "My Czech Beads", której temat brzmi: "autumn / Halloween".


Są one wykonane metodą ukośnikową (jak kulki) z koralików 10/0 wokół plastikowej oponki (24x16 mm). Jest ich tylko cztery, choć miałam ochotę na więcej, ale ktoś podstępnie podkupił mi wszystkie oponki ze sklepu (a miałam je już w koszyku!), więc pozostały mi tylko moje zapasy :(
Każda dyńka ma trochę inną minkę.


Gotowe dynie mają ok. 3 cm średnicy i 2 cm wysokości + ogonek. Nie mogłam się zdecydować co z nich zrobić (myślałam o naszyjniku, ale może kolczyki albo brelok?), więc w końcu postawiłam na uniwersalność i każda ma mały karabińczyk, dzięki czemu może być charmsem, breloczkiem, można je też doczepić do bigli, bransoletki lub naszyjnika - co komu będzie potrzebne :) Oto jedna z propozycji:


Koraliki Rocailles Preciosy nie są niestety kuliste, tak jak japońskie, to raczej miniaturowe oponki, w dodatku o dość różnej grubości. Jak przy sznurze prostym nie robi to wielkiej różnicy, tak już w ukośniku niestety tak (a szczególnie na wypukłościach). Koraliki nie chcą układać się w jedną stronę i miejscami wygląda to trochę niechlujnie. Trzeba przerabiać baaardzo luźno, ale wtedy z kolei są szpary :( Już wiem, że jak kulki to tylko z japońskich.
W dodatku nie dysponuję odpowiednim oświetleniem i na zdjęciach słabo widać różnicę w kolorze koralików, na żywo wzór jest znacznie wyraźniejszy. W świetle dziennym, którego zazwyczaj używam kolory są bliższe prawdy, ale na zbliżeniach wzór jest mniej widoczny, za to pod lampką kolory trochę przekłamane, ale za to lepiej buźki widać.
Natomiast pobawiłam się trochę aparatem i uzyskałam efekt, jakby w środku rzeczywiście płonęły świeczki. Takie nieostre wyglądają według mnie znacznie ciekawiej:


Dla ciekawskich: powyższe zdjęcie zrobiłam w trybie makro z odległości ok 30 cm i z lampą błyskową :) Bardzo podobnie je widzę bez okularów, hi, hi :)
Początkowo nie mogłam zdecydować się jak rozłożyć kolory i pierwszą dyńkę zrobiłam na jasnym tle. Jednak wspólnie z moimi dziewczynami stwierdziłyśmy, że na ciemnym wygląda lepiej. Dlatego ostatecznie ją przerobiłam. A dla porównania tak wygląda ten sam wzór w dwóch odsłonach kolorystycznych ( te same koraliki tylko w negatywie).



Gdyby ktoś miał ochotę sobie takie wydziergać, to w zakładce "Moje schematy koralikowe" zamieściłam na nie wzory. Można je pobrać w formacie pdf. Wiem, że czasu już niewiele, ale szybko się je robi, więc może jeszcze zdążycie :) Schematy opracowane są dla koralików Preciosa 10/0.
Koraliki, których użyłam to: Preciosa 10/0 jasno pomarańczowa opaque z powłoką lustered o nieznanej nazwie, Opaque Dark Orange i żółta 8/0 transparentna z efektem rainbow (ogonki). Szkoda, że Preciosa nie opisuje opakowań z koralikami ani nazwą, ani rozmiarem.
A dla wszystkich, co mają ochotę na kilogram koralików, ale jeszcze nie wiedzą jak, lub nie pamiętają zamieszczam banerek. Kliknięcie w niego przekieruje prosto na stronę konkursu :)


poniedziałek, lipca 14, 2014

Wbrew pozorom cały czas dziergam

Wbrew pozorom cały czas dziergam
No może nie w sposób ciągły, ale skutecznie robótką dziury czasoprzestrzenne zapełniam. Są takie sytuacje, kiedy tylko na drutach da się działać, więc działam, choć idzie mi trochę jak krew z nosa :-(
Mam rozpoczęte dwa projekty koralikowe i dzięki "przepięknej" pogodzie w ten weekend poszłam z nimi jak burza, tak, że mi się koraliki skończyły. Czekając na dostawę złapałam za mój granatowy sweterek. Dlatego ten post będzie całkowicie nie-biżuteryjny.
W tym momencie mam zrobione ok 25 cm sweterka. Może nie wygląda to imponująco, ale jeśli się popatrzy z trochę innej perspektywy to daje to ok. 120 rzędów x 285 oczek w części głównej (czyli tułowiu) i tyle samo rzędów na rękawach - wtedy brzmi to już znacznie lepiej.
Jak już kiedyś wspominałam idę na żywioł (czyt. improwizuję), dlatego całość robię symultanicznie: na jednym drucie mam tułów (czyli tył i 2 przody w jednym kawałku), a na drugim dwa rękawy i przerabiam je w miarę jednocześnie. W tym momencie wygląda to tak:

Tułów (ledwo się mieści na drucie):


Jeden z rękawów nawet lekko rozprasowałam, żeby lepiej było widać wzory:


Wracając do tempa dziergania. Zastanawiałam się dlaczego tak wolno mi idzie. W końcu jestem raczej doświadczoną dziewiarką, na drutach zasuwam od czterdziestu lat i idzie mi to dość sprawnie. Doszło do tego, że nawet włączyłam stoper. I okazało się, że zrobienie jednego rzędu tułowia (takiego bez przeplotów) zajmuje mi ok. 10 minut! Z przeplotami nawet 2-3 razy dłużej. Zaczęłam baczniej zwracać uwagę na co tracę tyle czasu i okazało się, że co najmniej połowa czasu schodzi mi na przesuwaniu oczek po drucie (a konkretnie z żyłki na drut). Kiedy nabrałam te 285 oczek na moje ukochane stare niemieckie druty (tak, znowu z NRD), okazało się, że nie mieszczą mi się na żyłce. Zakupiłam więc w pasmanterii takie z dłuższą żyłką, niestety bliżej nieokreślonego pochodzenia.
Przyjrzyjcie się na zdjęciu jak wygląda miejsce łączenia żyłki z drutem - u góry te z pasmanterii, na dole - stare niemieckie. Myślę, że komentarz jest zbędny:


Nie muszę chyba dodawać, że przy rękawach robionych na tych drugich drutach nie mam żadnego problemu.
Swoją drogą mam te druty kilkadziesiąt lat, a dopiero na fotografii makro zauważyłam, że jest na nich wybity rozmiar... a ja zawsze posiłkowałam się suwmiarką.

Na koniec mam dla was prezent-niespodziankę. Widzicie na górze, przy samym drucie motylki? Mam dla was schemat na nie. Wzór jest naprawdę prosty. Wymyśliłam go robiąc ten sweterek i na wszelki wypadek zapisałam, żeby nie zapomnieć. Oto on:


Zrobiłam nawet próbkę z jaśniejszej włóczki, żeby lepiej było go widać.


Jeśli macie jakieś wątpliwości, to pytajcie. Na pewno odpowiem.

wtorek, lipca 01, 2014

Prezent dla młodej elegantki

Prezent dla młodej elegantki
Zanim przejdę do właściwego tematu jestem wam winna podziękowania. W poprzednim poście rzuciłam kilka pytań z założenia retorycznych. Tym czasem spotkały się one z olbrzymim odzewem. Dostałam od was mnóstwo rad, za które bardzo dziękuję i z pewnością przynajmniej niektóre z nich postaram się wykorzystać w przyszłości. To dla mnie bardzo budujące, bo oznacza, że statystyki wejść na bloga nie są tylko abstrakcyjną pustą liczbą, a wy naprawdę czytacie moje wypociny. Bardzo wam dziękuję, dzięki wam wiem, że warto się starać i nadal to ciągnąć!
A teraz do rzeczy.
Ostatnio zostałyśmy z córką zaproszone na 11 urodziny pewnej młodej damy, która jak każda dama lubi błyskotki. Tak się złożyło, że zaproszenie "wpłynęło" w ostatniej chwili i na wymyślenie, projekt i wykonanie  prezentu miałam raptem kilka godzin. Na szczęście była to niedziela, można było rzucić wszystko inne w kąt i dzięki temu zdążyłam!
Po bardzo krótkim namyśle zdecydowałam się wykonać szydełkowo-koralikowy komplecik: bransoletkę bangle i kolczyki kulki:


Postawiłam na bardzo delikatne, pastelowe kolory i do tego wcale nie różowe :)


Na połyskującym białym tle wyrosły niebieskie kwiatuszki z żółtymi środkami - prawie niezapominajki :)


Bransoletkę wyszydełkowałam prostym sznurem na 6 koralików i zszyłam. Zszywanie sznurów prostych wychodzi mi już naprawdę nieźle - sama nie potrafię znaleźć miejsca łączenia :)))


Obwód jest niewielki (niecałe 20 cm) w sam raz na delikatną dziewczęcą rączkę.


Kolczyki to kulki na ok. 12 cm plastikowych rdzeniach, oczywiście szydełkowe:


Które zawiesiłam na delikatnych srebrnych biglach angielskich i dodałam jeszcze malutką białą perełkę:


Okazało się, że idealnie pasuje tu jeden z woreczków, które dostałam od Preciosy:


I oto gotowy prezent, zrobiony w iście błyskawicznym tempie:


Został już wręczony i chyba nawet się spodobał, bransoletka pasuje na łapkę idealnie.

Wzór kwiatków - żadna rewelacja, pewnie można znaleźć mnóstwo takich w sieci, jednak ja nie miałam czasu na szukanie i szybciej było mi rozrysować je samodzielnie. Gdyby komuś miał się przydać to proszę bardzo.
Oto schemat bransoletki:


I kulki:


Moja kulka, która stanowiła rdzeń miała trochę ponad 12 mm średnicy, dlatego może okazać się, że do kulki dokładnie 12 mm trzeba "wyrzucić" jeden rządek (najlepiej nr 9).

Do wykonania kompleciku użyłam koralików TOHO 11/0 w kolorach: Opaque-Lustered White, Opaque Blue Turquoise i Opaque Sunshine oraz białych 4mm perełek.

piątek, maja 16, 2014

Wzór na Sówki

Wzór na Sówki
Obiecałam, że udostępnię, jak będą chętni. Pierwsza chętna już jest, więc proszę, oto wzór na "Sówki":


Czerwony punkcik, to tak naprawdę kremowy, czyli tło. Niestety program DBBead głupieje, kiedy i na początku i na końcu sekwencji ma grupkę tego samego koloru, dlatego za przykładem Weroniki zastosowałam ten wybieg.
W mojej bransoletce wykonałam 6 powtórzeń sekwencji - dało to dość spory obwód. Na bardzo chudą dziewczęcą łapkę trzeba by wywalić jeden rządek tła spomiędzy sówek, czyli na końcu zamiast 49 byłoby 34. Na szczęście ukośnik jest na tyle elastyczny, że można pozwolić sobie na lekką niedokładność w rozmiarze ;-)
Aha! Jeszcze zwracam uwagę na oczy: na obrazku tło jest kremowe, a oczy białe - niewielka różnica, ale chyba da się zauważyć.
Przy okazji polecam ten kurs zszywania ukośnika.
To tyle.
Częstujcie się!
I koniecznie pochwalcie się swoimi sówkami. Będzie mi też niezmiernie miło, gdy przy okazji wspomnicie słówko o mnie :)

piątek, maja 16, 2014

Sówki

Sówki
Wczoraj moja najmłodsza miała imieniny (tak, "zimna Zośka", nie inaczej). Jako, że prezent "główny" wybrała sobie sama i nawet uczestniczyła w jego nabywaniu, postanowiłam dorzucić jeszcze jakiś drobiazg - niespodziankę, bo zawsze fajnie jest dostać coś niespodziewanego, prawda?
Oczywiście wymyśliłam to w ostatniej chwili, czyli w przeddzień i robiłam na wariata, ale na szczęście zdążyłam. Wzór na tę bransoletkę miałam już rozrysowany od dawna i tylko czekał na realizację. Szybciutko nawlekłam więc koraliki i zabrałam się za szydełkowanie. Na szczęście tym razem pogoda współpracowała w pełni - od kilku dni leje i przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia, że właśnie powinnam trawę kosić czy coś innego w tym rodzaju.


Sam rysunek sówki podejrzałam gdzieś kiedyś, bo ja niestety rysować nie bardzo umiem, ale resztę zrobiłam już samodzielnie. Wybrałam ulubioną ostatnio kolorystykę córki, czyli fiolety z niebieskim. Większość koralików jest z połyskiem i całość mocno się błyszczy i mieni. Niestety z powodu braku słońca musicie mi uwierzyć na słowo.


Bransoletka nie ma zapięcia, tylko połączona jest w bangle. Niestety zszywanie ukośników nie wychodzi mi jeszcze tak, jakbym sobie tego życzyła i miejsce łączenia jest widoczne w postaci zgrubienia :(


Nie zdecydowałam się też na żadne wypełnienie, więc jest dość miękka, ale wystarczająco trzyma formę, a na pewno wygodniej się nosi, niż gdyby była sztywna.


Najważniejsze, że prezent się spodobał i dziś już powędrował wraz z właścicielką do szkoły :)
A tak wygląda na łapce:


Bransoletkę wykonałam ukośnikiem na 15 koralików w rzędzie z TOHO 11/0 w kolorach: Trans Rainbow Crystal (tło), Higher-Metallic Grape (kontury),Inside-Color Crystal-Wisteria Lined (sówka), Inside-Color Crystal-Neon Ice Blue Lined ("grzywka"), Opaque-Lustered Lt Beige (oczy) i Opaque Jet (źrenice). Schemat rozrysowałam osobiście w programie DBBead (jeśli ktoś miałby ochotę - mogę udostępnić).
Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger