Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Joanna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Joanna. Pokaż wszystkie posty

PORA WYRZUCIĆ ŚMIECI #9
Projekt denko, czyli co sięgnęło dna w styczniu

62 komentarze:
Szczerze przyznam, że nie wiem jak to się stało. Posty ze zużyciami pojawiały się na moim blogu co dwa miesiące. Jestem po prostu z tych osób, które nie używają jednocześnie zbyt dużej ilości produktów. Ale jakoś tak się złożyło, że w styczniu dna sięgnęło kilka kosmetyków i stwierdziłam, że ich liczba wystarczy, żeby napisać ten wpis.
Nie jest tego dużo, ale zdecydowałam, że lepiej zrobić dwa krótsze posty niż jeden bardzo obszerny. Nie wiem jak wy, ale mimo, że uwielbiam czytać o zużyciach, to nie lubię, gdy wpis ciągnie się w nieskończoność. A kiedy próbuję skomentować taki post to, ojeju, nie wiem do czego w nim nawiązać, bo zwyczajnie tych pustych opakowań jest za dużo.
Ale już nie marudzę i przechodzę do sedna ;)


Garnier Mineral Protection, antyperspirant
Antyperspirant Garnier 48h z Mineralite - minerałem o właściwościach ultraabsorbcyjnych, 48h nieprzerwanej ochrony przed wilgocią, skóra, która oddycha. Bez alkoholu. bez parabenów. Testowany dermatologicznie. Optymalna tolerancja dla skóry. Protection 5 to kompletna ochrona skóry i ubrań 5 w 1: (1) przeciw przykremu zapachowi; (2) przeciw wilgoci; (3) przeciw podrażnieniom; (4) przeciw białym śladom; (5) przeciw żółtym plamom. Dostępny w dwóch swierzych zapachach.
Jeżeli śledzicie mojego bloga to wiecie, że jestem wierna antyperspirantom z Garnier. Może nie są idealne, ale najlepsze z tych, których do tej pory próbowałam. Ciekawi mnie jeszcze ten słynny z Vichy, ale to jeszcze będzie musiało poczekać, bo mam zapasy tych właśnie kulek. Jeżeli chodzi o wersje to najbardziej lubię tę Action Control, ale często sięgam po inne, jeśli jest promocja lub jeśli moja ulubiona jest niedostępna.


BeBeauty Hydrate, nawilżający płyn micelarny
Delikatnie oczyszcza wrażliwą skórę twarzy oraz oczu z zanieczyszczeń i makijażu, także wodoodpornego. Pełni funkcję toniku. Przywraca komfort czystej skóry bez pozostawiania uczucia ściągnięcia.
Ten kosmetyk pojawia się w niemal każdym denku na tym blogu. Jest tani, łatwo dostępny, robi to co ma robić i mnie nie uczula. Dlatego się go trzymam ;) Z tego co się orientuję to znów zmienili jego szatę graficzną, chyba przy okazji zmiany całego logo marki. Mam jednak nadzieję, że wraz z wyglądem nie zmodyfikowali składu.


Marion Natura Silk, odżywka do włosów w sprayu
Dwufazowa, superlekka formuła zawiera kompleks składników aktywnych: jedwab, kolagen, prowitaminę B5 oraz biotynę. Zapewniają one włosom:- regenerację i wzmocnienie bez ich obciążania- zwiększoną objętość- intensywne nawilżenie- wygładzenie i połyskOdżywka oprócz tego, że pielęgnuje włosy, stanowi idealną pomoc przy ich stylizacji.Do włosów cienkich, przesuszonych, delikatnych i pozbawionych objętości
Swego czasu regularnie kupowałam te odżywki z Marion. Głównie dlatego, że na promocji kosztowały grosze. Jednak oprócz nadawania zapachu i ułatwieniu rozczesywania nie robiły nic ;) Jak wiecie, nie mam zbytnich problemów z plączącymi się kosmykami, więc ta druga właściwość kosmetyku na niewiele mi się zdała ;) Może kiedyś do niej wrócę, bo naprawdę lubię zapach tej, rzekomo, dodającej objętości. Ale na razie chcę wypróbować inne ;) Kuszą mnie te z GlissKur, bo mają bardzo dobre opinie ;)


Joanna Naturia, peeling myjący
Peeling myjący o owocowym zapachu doskonale wygładza i odświeża ciało. Specjalnie dobrana receptura zawiera nawilżający ekstrakt z gruszki oraz drobinki ścierające, które usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka.
Ten kosmetyk też chyba już się na moim blogu pojawił. Bardzo lubię te peelingi. Są tanie, przyjemne i pięknie pachną ;) Szczerze przyznam, że używam ich głównie ze względu na ich zapachy ;) Ten, gruszkowy, jest obłędny ;) Idealny na gorące lato, ale jak widać używałam go również zimą ;) Teraz mam inny, podobny produkt z BeBeauty, wspomniałam o nim tutaj. Pachnie identycznie i ma mniej-więcej te same właściwości ;) Dlatego na razie wstrzymam się z zakupem kolejnego opakowania tego peelingu myjącego, ale wiem, że marka niedawno wprowadziła do oferty tradycyjne peelingi i ciekawią mnie, więc możliwe, że po nie sięgnę ;)


Donegal, gąbka do makijażu
Gąbka Blending Sponge do aplikacji makijażu, idealnie sprawdza się przy nakładaniu i rozcieraniu podkładu. Wykonana jest z hipoalergicznego i bezzapachowego materiału.  Jej owalny kształt perfekcyjnie dopasowuje się do twarzy, co pozwala na doskonałą aplikację kosmetyków. Zwarta struktura gąbki umożliwia dokładne rozłożenie podkładu na skórze tworząc idealną warstwę bez zacieków i smug.  Gąbka daje efekt makijażu wykonywanego metodą airbrush, pozostawiając cerę perfekcyjnie wygładzoną i równomiernie pokrytą kosmetykiem. Blending Sponge zapewni Ci idealny makijaż, a Ty będziesz wyglądać olśniewająco.
Kupiłam ją już dawno temu ;) Od kiedy spróbowałam nie wyobrażam sobie aplikowania płynnych podkładów innym narzędziem ;) Dobrze mi służyła, a była niedroga ;) Na razie mam kilka chińskich do wypróbowania, ale wiem, że Donegal wprowadził jakąś nową, pomarańczową gąbeczkę i kiedyś z chęcią po nią sięgnę. Ta różowa z pewnością posłużyłaby mi znacznie dłużej, ale kiedy ją ostatnio myłam wlałam w nią za dużo olejku i nie mogłam wypłukać... Efekt? Rozerwałam ją ;(


Purederm, złuszczająca maska do stóp
Usuwa wszelkie zrogowacenia w krótkim czasie oraz wyraźnie wygładza stopy w ciągu 2 tygodni. Papaja, cytryna, jabłko, pomarańcza i inne naturalne ekstrakty roślinne usuwają odciski oraz zrogowacenia, a ekstrakt z rumianku koi świeżo złuszczoną i odnowioną skórę.
Cóż, przyznam szczerze, że bałam się tego produktu. Moja skóra podatna jest na podrażnienia i skłonna do uczuleń. Mimo wszystko postanowiłam wypróbować. Od razu przyznam się, że trzymałam ją znacznie krócej niż zaleca producent. Pewnie dlatego z moimi stopami nie zrobiła nic :D Jednak to, jak zaczęły mnie piec stopy sprawiło, że musiałam się ich pozbyć. Cóż, najwidoczniej takie skarpetki złuszczające nie są dla mnie. Znacznie lepiej sprawdza mi się peeling z Equilibra, o którym pisałam tutaj.


Co Wam udało się zużyć w ostatnich miesiącach? Trafiliście na więcej ulubieńców czy bubli? Mieliście któryś z przedstawionych przeze mnie produktów? Co o nich sądzicie? Jakieś rozczarowania? A może któryś ze zużytych przez Was produktów okazał się strzałem w dziesiątkę i Waszym ulubieńcem?

~ wredna
Czytaj więcej

PORA WYRZUCIĆ ŚMIECI #8
Projekt Denko, czyli zużycia ostatnich miesięcy

57 komentarzy:
Minęły dwa miesiące od poprzedniego postu ze zużyciami, więc czas najwyższy znów przyjrzeć się temu, co pojawiło się w mojej torebeczce z pustymi opakowaniami.
Dziś będzie trochę stałych bywalców, ale zobaczycie też produkty, które udało mi się zdenkować po raz pierwszy. Jednak mam wrażenie, że w ostatnich miesiącach nie zużyłam zbyt dużo kosmetyków, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że wykończenie tych opakowań zajęło mi dwa miesiące. Miałam się jeszcze wstrzymać z napisaniem tego posta, bo kilka produktów, których aktualnie używam już sięga dna, ale torebka, w której trzymam wykończone produkty, zaczęła robić się pełna i ciężka.


Nivea, Volume Diamond Care
Ten szampon już chyba dobrze znacie, bo na moim blogu pojawił się już kilka razy. Pisałam, że wolę standardową wersję Volume tego produktu, ale ostatnio moje włosy bardzo polubiły się właśnie z tą linią. Moje kłaczki nie lubią zmiany kosmetyków do oczyszczania, więc jeżeli coś nie powoduje u mnie łupieżu, a przy tym dobrze oczyszcza i nie obciąża, ani nie przesusza skóry głowy, to się tego trzymam ;)


BeBeauty, Hydrate Nawilżający Krem do Rąk
Ten kosmetyk też już się u mnie przewijał. Pokazywałam go Wam w różnych wersjach. Teraz rzadko po niego sięgam, ale z racji tego, że w domu jest zawsze to w awaryjnych sytuacjach po niego sięgam. Taki średniaczek. Całkiem przyjemny, tani i nie pozostawia lepkiej warstwy. Tak jak pisałam, nic co wywoła efekt wow, ale kiedy szybko potrzebujecie dawki nawilżenia, a nic innego nie macie pod ręką to śmiało chwytajcie za BeBeauty ;)


Joanna, Naturia Żel do Higieny Intymnej
Mam nadzieję, że nikt z Was się nie oburzy, że pokazuję tu takie produkty. Ale jak to się mówi - "[...] nic co ludzkie nie jest mi obce" ;)
Całkiem przyjemny produkt. Spełniał swoje zadanie i całkiem przyjemnie pachniał. Oczywiście adekwatnie do swojego przeznaczenia ;) Szczerze Wam powiem, że niewiele mam do powiedzenia na temat tego produktu ;) Tani, łatwo dostępny, przyjemny.


Batiste, Tropical Suchy Szampon
Znów Batiste i znów wersja tropikalna (czyt. kokosowa :D). Nie wyobrażam sobie nie mieć go na półce w łazience. Co do wariantów zapachowych to czasami sięgam po inne, ale kiedy nie wiem na którą się zdecydować to wybór zawsze pada na właśnie tę.
Ten kosmetyk chyba nie potrzebuje przedstawiania. Fajnie odświeża włosy i nadaje im piękny zapach. Na moich jasnych włosach sprawdzają się wszystkie wersje, ale spokojnie, Batiste ma też w swojej ofercie opcję dla ciemnowłosych. A jeżeli chodzi o cenę to warto polować na promocje, bo wtedy można go ustrzelić za nieduże pieniądze.


GorVita, Żel Aloesowy
Żel aloesowy to nieodłączny element mojej pielęgnacji. Po prostu nie wyobrażam już sobie funkcjonowania bez tego kosmetyku. I Wy też o tym wiecie, bo nie raz o tym pisałam. Nie wiem czy ta konkretna wersja żelu aloesowego się u mnie pojawiła, bo po tę sięgam rzadziej. Dlaczego? Jest zwyczajnie nieco droższa. A ja nie lubię przepłacać :D
A dla tych, którzy jeszcze nie zaznali dobroci tego cudeńka to tylko napomknę pokrótce, że jest to kosmetyk wielozadaniowy, sprawdzi się jako serum pod krem na noc, bazę pod makijaż, wcierka lub maska do włosów, czy baza pod krem do rąk lub stóp. Może też okazać się ratunkiem na poparzenia i podrażnienia ;)


Eveline, Mega Size Lashes
Jestem wierna tuszom do rzęs tej marki. Kiedyś zrobiłam wyjątek, bardzo tego pożałowałam i z podkulonym ogonem wróciłam do mojego ukochanego Eveline. Jeżeli chodzi o wersje to wybieram różne, ale zazwyczaj zaopatrzam się w zapasy na promocjach, więc biorę to co zostanie po nalocie innych pań :D Mega Size Lashes miałam po raz drugi i znów bardzo się z nim polubiłam ;) Ładnie rozczesuje, wydłuża i delikatnie pogrubia rzęsy. A dodatkowo ma intensywnie czarny kolor. Lubię też w nich to, że nie zasychają zbyt szybko, jak to jest w przypadku (również lubianej przeze mnie) żółtej maskary z Lovely.


Alterra, Rumiankowa Pomadka Ochronna
Kiedyś sięgałam jedynie po masełka z Nivea, ale zaczęła przeszkadzać mi ich forma. Stwierdziłam, że czas wrócić do tradycyjnych pomadek nawilżających w sztyfcie. I tak wybór padł na taniutki kosmetyk od Alterra. Czytałam jakieś dobre opinie na jej temat i stwierdziłam, że wezmę od razu dwie. I jak dobrze się stało! Skończyła mi się jedna i teraz mogę spokojnie otworzyć drugą zamiast lecieć do Rossmanna po to cudeńko ;) Bardzo dobrze nawilża, nie uczula, no i kosztuje grosze ;) Jak na razie mój nr 1 w kategorii pielęgnacji ust ;)


Bispol, Świeca Zapachowa w Szkle
Jej, powiem Wam, że właśnie doznałam szoku. Nie miałam zielonego pojęcia, że ta świeczuszka została wyprodukowana przez Bispol :D Kupiłam ją kiedyś w Biedronce za grosze, ale rzadko paliłam, więc stała u mnie bardzo długo. Zapach na początku mi się podobał, ale później zaczął robić się męczący. Na szczęście nie był bardzo intensywny i szybko się ulatniał. Mam wrażenie, że te nowsze produkty tej marki są znacznie lepsze jakościowo.
Na plus zasługuje samo szkło, bo wygląda elegancko i z pewnością do czegoś je wykorzystam ;)


Co Wam udało się zużyć w ostatnich miesiącach? Trafiliście na więcej ulubieńców czy bubli? Mieliście któryś z przedstawionych przeze mnie produktów? Co o nich sądzicie? Jakieś rozczarowania? A może któryś ze zużytych przez Was produktów okazał się strzałem w dziesiątkę i Waszym ulubieńcem?

~ wredna
Czytaj więcej

Zużycia ostatnich miesięcy #3

89 komentarzy:
Ale ten czas szybko leci. Niedawno pisałam dla Was posta a tu już minął cały tydzień! Kiedy, ja się pytam! :D
Zauważyłam, że posty graficzne nie cieszą się zbyt dużą popularnością, więc raczej je ograniczę. Mam nadzieję, że dzisiejsze denko przypadnie Wam do gustu ;)
Ale zanim przejdę do rzeczy, to troszkę Off Topu ;) Kto z Was zna Eda Sheerana? ;) Kto wie, że niedawno wydał nową płytę? :D Wszystkich fanów Eda pytam: co sądzicie o nowym albumie i jaka jest Wasza ulubiona piosenka? Jak dla mnie to wszystkie są genialne! Perfect, Galway Girl, Happier, What do I know, Barcelona, How would you feel, Bibia Be Ye Ye, Nuncy Mulligan, no i oczywiście Castle on the Hill i Shape of You - one są po prostu genialne! Ale moje serce najbardziej skradła Dive :) Jakoś tak do mnie przemawia najbardziej :D
A teraz wracając do tematu ;) Produktów nie ma sporo, więc post nie powinien być długi ;) Gdybyście chcieli bardziej obszerną recenzję któregoś z produktów to dawajcie znać w komentarzach ;)
1. BeBeauty, nawilżający płyn micelarny. Tani, dobrze zmywa makijaż. Nie wiem jak radzi sobie z wodoodpornym, bo takiego nie noszę, więc mnie w zupełności wystarcza ;) Ale tylko tej formuły mogę używać. Ta różowa bardzo podrażnia mi okolicę oczu. Zawsze do niego wracam, co zresztą widać w moich zużyciach ;)
2. Joanna, Naturia, peeling myjący. Uwielbiam ;) Zdzierakami nie są wybitnymi, ale mają przepiękne zapachy ;) Kosztują grosze, ale są bardzo niewydajne :D Ale mogę to wybaczyć, bo uwielbiam to jak pachną. Wersja kawowa znudziła mi się po kilku użyciach, teraz mam gruszkę i jestem zachwycona! 
3. BabyDream, olejek pielęgnacyjny dla dzieci. Ja go oczywiście używam na sobie, nie na dzieciach :D Olejuję nim włosy bezpośrednio przed każdym myciem i raz w tygodniu zostawiam go na kłaczkach na około godzinę. Ta mieszanka olei bardzo dobrze działa na moją czuprynę. Próbowałam innych, pojedynczych, ale jednak zawsze do tej wracam ;) Co jeszcze mogę powiedzieć, produkt jest bardzo wydajny ;)
4. Jantar, wcierka do włosów z wyciągiem z bursztynu. Jeszcze ta stara wersja, bez pompki. Kupiona na jakiejś promocji w biedronce. Kocham ten kosmetyk i nie wyobrażam sobie pielęgnacji włosów bez tego produktu. Przyspiesza wzrost, ale co najważniejsze, powoduje wysyp baby hair ;)
5. Lovely, Curling Pump up Mascara, tusz do rzęs. Osławiona maskara. To moje drugie opakowanie. Ma fajną, silikonową szczoteczkę i jak za te pieniądze jest całkiem okey. Sięgam po nią, kiedy nie mam dostępu do szafy Eveline, bo właśnie tej marki tusze do rzęs lubię najbardziej.
6. Rimmel, Stay Matte, puder. Bardzo dobry produkt. Daje ładne, matowe wykończenie. Tę końcóweczkę wykorzystam jeszcze pod oczy. Na całą twarz używam teraz HD z Bell, ale nie jestem z niego aż tak zadowolona. Na pewno wróciłabym do tego z Rimmel, ale zamierzam przerzucić się na podkłady mineralne ;) Więc puder matujący będzie zbędny ;)
7. BeBeauty, płatki kosmetyczne. Pisałam już nie raz, zawsze używam tych. Tanie i spełaniają swoje zadanie ;)
8. Laboratorium Galenowe, maść z witaminą A. Mój must have w kosmetyczne. Najczęściej używam jako krem pod oczy na noc, sprawdza się idealnie ;)
9. Emolium, balsam wzmacniający do ciała. Dostałam próbki, więc trzeba ja wykorzystać. Ładnie nawilża. Po kilku użyciach miałam mięciutkie łokcie :D Ale zapach mnie odrzucał, więc na pełnowymiarowy produkt się nie skuszę.
10. Le Petit Marseillais, mleczko do ciała. Wygrałam kilka próbeczek w rozdaniu. Używałam w roli kremu do rąk ;) Zapach obłędny! Teraz poluję na typowy krem do rąk tej marki ;)
A jak tam Wasze zużycia w ostatnich miesiącach? Sporo czy raczej nie zaszaleliście? A może mieliście któreś z moich zdenkowanych produktów? Co o nich sądzicie? No i, fani Eda, koniecznie dawajcie znać co sądzicie o jego nowej płycie i która piosenka najbardziej się Wam podoba!

~ wredna
Czytaj więcej

Kupiłam, wygrałam, dostałam... #2

87 komentarzy:
Minął już miesiąc odkąd opublikowałam tutaj pierwszy post z tej serii. Ostatnio byłam na małych zakupach i pojawiło się kilka nowych rzeczy w mojej kosmetyczce. Postanowiłam więc pochwalić się Wam moimi zdobyczami ;) Nie ma tego dużo, więc dzisiaj będzie krótko :D
1. Woda brzozowa. Na pierwszy ogień idzie produkt, który ma swój debiut w mojej pielęgnacji włosów. Ci, którzy śledzą mojego bloga już od jakiegoś czasu wiedzą, że postanowiłam wrócić do włosomaniactwa. Zrobiłam plan i stopniowo, małymi kroczkami, staram się go wcielać w życie. Ale o tym będzie jeszcze osobny post. Naczytałam się o cudotwórczym działaniu tego specyfiku i stwierdziłam, że muszę go mieć ;) Dla tych, którzy są troszkę mniej wtajemniczeni w tematy włosowe - woda brzozowa przeznaczona jest do walki z łupieżem. Ja z tym akurat nie mam problemu, ale ma podobno również powodować wysyp baby hair. Niewielką ilość płynu wmasowujemy w skalp. I to tyle, ma zdziałać cuda :D Zobaczymy, na razie mam za sobą jedną aplikację. Jak już będę miała wyrobioną opinię na jego temat to możecie spodziewać się recenzji ;)
2. Joanna, Naturia. Peeling myjący. Bardzo lubię te peelingi. Szczególnie za zapachy. Nie pozbywają się naskórka w jakiś rewelacyjny sposób, ale chyba nie ma co oczekiwać porządnego peelingowania za 4 zł. Przyjemny do codziennego używania. A zapach gruszkowy to istne niebo. Polecam dla tych, którzy lubią świeże, energetyczne wręcz zapachy. Jak dla mnie rewelacja.
3. Garnier, Action Control. Antyperspirant w kulce. Moje ente już opakowanie. Zdecydowanie mój ulubieniec wśród antyperspirantów. Po tę wersję sięgam najczęściej. Dobrze chroni i przyjemnie pachnie przez długi czas. Chcę jeszcze wypróbować ten z Vichy, ale jak na razie to ten z Garnier nie ma sobie równych.
4. Jantar. Odżywka z wyciągiem bursztynu do skóry głowy i włosów. A.k.a. Wcierka. Pierwsza, którą spróbowałam i pokochałam. Wysyp baby hair po około tygodniu jej stosowania, u mnie, gwarantowany. Jak tylko kończy mi się jedna, kupuję następną. Mój absolutny Must Have. Zakupiłam już w nowym opakowaniu, z aplikatorem. Jeszcze nie używałam, zobaczymy jak się sprawdzi, ale wszyscy twierdzą, że nakładanie jest o wiele łatwiejsze ;)

5. GorVita, Aloe Vera. Żel aloesowy. O tym produkcie piszę chyba w co drugim poście :D Ale jest naprawdę genialny i nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez niego. Żel tej firmy jest nieco droższy, jeżeli chodzi o działanie to nie zauważyłam żadnej różnicy. Ten ma delikatny zapach i bardziej gęstą konsystencję. Poza tym nie widzę powodów dla zwyższonej ceny. W każdym razie, kupiłam przy okazji wizyty w galerii handlowej. Apteka była niesamowicie droga, ale nie miałam chęci iść do innej.
I to tyle. Jak tam u Was z zakupami w styczniu? Poszaleliście czy oszczędzacie? Macie któryś z produktów? Jak się u Was sprawdzają?

~ wredna
Czytaj więcej