Produktów Nivea używałam ostatni raz chyba w liceum. Pamiętam, że były to moje pierwsze balsamy i toniki. Wspominam bardzo dobrze, więc postanowiłam wypróbować żel do mycia twarzy z serii Aqua effect, a konkretniej żel-krem do mycia twarzy. Byłam ciekawa czy coś poza szata graficzną zmieniło się w tych produktach.
POJEMNOŚĆ: 150 ml
WYPRODUKOWANO: brak informacji
DOSTĘPNOŚĆ: dowolna drogeria
CENA: ok 11 zł
OD PRODUCENTA:
SKŁAD:
OPAKOWANIE:
Klasyczna tubka z półprzezroczystego plastiku zamykana na zatrzask. Wszystko ładnie chodzi, bez najmniejszego problemu możemy wydostać dokładnie tyle produktu ile chcemy. Do tego widać ile go jeszcze zostało. A samo opakowanie cieszy oko. Miło i przyjemnie :)
KONSYSTENCJA I ZAPACH:
Niewiele tu wyczuwam żelu. Tak na prawdę to po prostu krem do mycia. Choć takiej konsystencji dotąd nie używałam. Jest dosyć zbita i przypomina po prostu krem z zatopionymi w nim różowymi kuleczkami. Dosyć ciężko się przez to rozprowadza. W zasadzie się nie pieni.
Trochę mnie irytuje aplikacja tego produktu. Ale jak już się go uda w miarę rozprowadzić to jest ok. Zapach jest typowy dla produktów Nivea czyli bardzo przyjemny. Lubię ten zapach. Wydajność powiedziałabym, że zwykła. Przez to, że ciężko się rozprowadza trzeba go nałożyć nieco więcej.
EFEKTY:
Produkt zdecydowanie sprawia, iż cera jest miękka i nawilżona. Nie mam uczucia ściągnięcia czy przesuszenia. Odczuwam działanie kojące. Ale niestety nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że dogłębnie oczyszcza. Zwyczajnie tego nie czuję. Mocnego makijażu się tym na pewno nie zmyje (jeśli ktoś lubi zmywać żelem - są takie osoby). Dla mnie to trochę takie uczucie jak po umyciu się kremem. Może to wynika z tego, że aby poczuć, że skóra jest czysta muszę użyć czegoś mocniejszego, co niestety także ją wysuszy. Ot, taki mój urok.
PODSUMOWANIE:
+cena
+opakowanie
+dobre nawilżenie, łagodzenie
-słabe oczyszczanie
Czy kupię ponownie? Nie. Wolę dużo bardziej żele AA choć są z kolei zbyt rzadkie. Nadal szukam ideału :)