To może zacznijmy od początku. W skórze każdego człowieka znajdują się gruczoły łojowe produkujące (łał!) łój. Zwany też sebum lub tłuszczem. Gruczoły cer suchych produkują go zbyt mało, normalnych - w sam raz, a tłustych - zbyt wiele. I to właśnie jego nadmiar powoduje nieestetyczne błyszczenie się skóry, spływanie makijażu. Jest także jedną z przyczyn powstawania trądziku.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oleje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oleje. Pokaż wszystkie posty
23 kwietnia 2014
Dlaczego skóra się przetłuszcza?
Są dwie, zupełnie różne teorie na ten temat. I wydaje mi się, że obie są prawdziwe.
14 marca 2014
Oleje w pielęgnacji cery tłustej, trądzikowej
Jak wiecie, lub nie wiecie, jestem fanatyczką olejów, a moja niegroźna "mania" niedawno przybrała na sile. I w takim samym stopniu, w jakim uwielbiam oleje naturalne, nienawidzę olejów syntetycznych. W szczególności parafin, choć za silikonami również nie przepadam. Ale... Co w ogóle taki olej daje? I po co tłustej cerze jeszcze więcej tłuszczu?!
No właśnie. Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta i ścierają się tu poglądy osób preferujących pielęgnację naturalną i standardową. A temat jest piekielnie ciekawy.
20 grudnia 2013
Inne spojrzenie na OCM {dla trądzikowców i dla całej reszty} - piątek dniem dbnia o skórę
Typową OCM {bo to jest ona!} znam już od dawna, jednak kompletnie się u mnie nie sprawdziła. Aczkolwiek idea zmywania makijażu, sebum i zanieczyszczeń olejem jest mi bardzo bliska. Postanowiłam dostosować metodę mycia olejem do własnych potrzeb.
OCM połączoną z myciem twarzy żelem stosowałam już w zeszłym roku. W tamtym okresie miałam bardzo ładna skórę. Pamiętam, bo nie zdarzało się to często. Nie wiem, dlaczego w końcu zrezygnowałam z tego sposobu oczyszczania. Ale postanowiłam do niego powrócić. Był to strzał w dziesiątkę.
9 września 2013
Kremolejowanie włosów? Czego te blogerki nie wymyślą...
Na pomysł połączenia kremów i olejów wpadłam już jakieś pół roku temu, ale dopiero teraz przyszło mi do głowy opisanie go. Co by tu jeszcze powiedzieć we wstępie... Połączenie kremu z olejem wydaje mi się być taką bardzo mocną odżywką lub maską. Myślę, że świetnie sprawdzi się na suchych, zniszczonych i wysokoporowatych włosach. A po co to wszystko? Sam olej niewiele daje moim włosom, a sam krem totalnie się na nich nie sprawdza.
Jaki krem?
Wybieram te o jak najbardziej naturalnym składzie, z dużą ilością olejów. Oprócz nich w składach moich kremów znajdują się inne emolienty oraz humektanty - takie, jak w typowych odżywkach {cetearyl alcohol, gliceryna, mocznik, karbomer}. Używam Isany z mocznikiem, ale wersji do ciała oraz kremu HIPP. Zawsze unikam polyquaterniów, w tym przypadku również silikonów - używam ich tylko po myciu - w celu zabezpieczenia końcówek lub celowego, chwilowego dopiększenia włosów.
Krem jako odżywka bez spłukiwania
Kiedy podczas wysychania włosów widzę, że są jakieś takie spuszone i bez życia, wsmarowuję w nie od połowy długości krem dla dzieci HIPP w ilości odpowiadającej ziarnku grochu lub mniejszej. Zdarza mi się też wsmarowywać krem w całkiem suche włosy, ale efekt jest nieco słabszy.
Kremolejowanie
Mieszam krem i olej, wsmarowuję w rozczesane włosy, zazwyczaj zostawiam na noc. Wydaje mi się, że zmycie takiej mieszanki jest nieco łatwiejsze, niż zmycie samego oleju. Możemy też wymieszać olej z odżywką {proporcje 1:3} i nałożyć na jakiś czas, przed myciem. To pomysł mojej włosowej siostry - Blondregeneracji.
Olejowanie na krem
O tym sposobie przeczytałam już dawno temu na blogu Aladrieli. Niestety - totalnie się u mnie nie sprawdził. Włosy po umyciu były sztywniejsze i bardziej suche, niż zazwyczaj. Alternatywa dla olejowania na odżywkę.
Spray do olejowania
Sam pomysł z pryskaniem włosów pochodzi oczywiście od Anwen. Ja swój spray wykonałam tak: dokładnie wymieszałam łyżkę odżywki, łyżkę kremów oraz dwie łyżki oleju. Następnie dodałam nieco wody z płatków owsianych{proteiny}, mieszałam do czasu dokładnego rozpuszczenia się wszystkich składników i uzyskania płynnej konsystencji. Wlałam tą maź do butelki z atomizerem i uzupełniłam wodą owsianą, pozostawiając nieco wolnego miejsca, dzięki czemu możliwe jest wstrząsanie przed użyciem. Kremy i odżywka nieco emulgują olej, a konserwanty wydłużają trwałość mieszanki. Załóżmy, że będą to dwa tygodnie.
Maska ze wszystkim
Kremy i olej mogą być świetnymi dodatkami do maski nakładanej przed myciem, chociaż w tym przypadku omijałabym skórę. Kiedyś przypadkowo odkryłam też "nowy sposób olejowania". Zmieszałam wszystko, co przyszło mi do głowy: odżywkę, maskę, miód, kwaśną śmietanę, kremy i oleje i wsmarowałam we włosy po myciu tak, jak normalną odżywkę. Za jakiś czas spłukałam i pozostawiłam do wyschnięcia. Oczywiście włosy w tym stanie uniemożliwiają pokazywanie się publicznie. Ale po umyciu następnego dnia wyglądały wyjątkowo dobrze. Aczkolwiek czasochłonność tej metody powoduje, że taką kombinację wypróbowałam zaledwie dwa razy w życiu.
Haczyk
Tak jak mówiłam na początku, jest to ekstremalna wersja pielęgnacji. Włosy są silnie nawilżane, możemy doprowadzić nawet do przenawilżenia, więc przydają się proteiny. Odważyłam się nawet na dodanie do maski żelatyny i zamiast zwyczajowego suchego puchu po wysuszeniu na mojej głowie znajdowały się całkiem ładne, zdrowe włosy.
Kombinatorstwo? Pewnie tak, ale spray jest wyjątkowo skuteczny i wygodny w użyciu, a kremolejowanie jest równie wygodne, jak zwykłe olejowanie. Przy tym chyba udało mi się wymyślić nowe słowo związane z olejowaniem. Bo przecież mogłabym zatytułować post "kremy w pielęgnacji włosów". Ale to nudne i oklepane. A takie "kremolejowanie"? Chwytliwe, przyznajcie. Która z Was łączy oleje i kremy? Jak wrażenia?
15 sierpnia 2013
Walczę z trądzikiem - aktualna pielęgnacja cery
Doszłam do wniosku, że od ostatniej pielęgnacyjnej aktualizacji zmieniłam w moim rytuale tyle szczególików, że uznałam, że warto o tym wspomnieć. Być może któraś z Was wykorzysta jeden z moich patentów. A to oznaczałoby, że komuś pomogłam. Super!
Mycie twarzy
Niespecjalnie miałam czym myć swoją skórę, więc sytuacja jak zwykle zmusiła mnie do stworzenia czegoś z niczego. Tak więc do demakijażu używam oliwy z oliwek, którą masuję rozgrzaną skórę twarzy i następnie dwukrotnie zmywam żelem Fitomedu, który w tej roli jest nawet znośny. Czasem używam do mycia savon noir, co z kolei zawsze kończy się suchymi skórkami.
Tonizowanie
Niestety skończyły mi się hydrolaty. Pełna dobrych myśli, kierowana pozytywnymi opiniami, zakupiłam tonik Ziai. Okazało się niestety, że jest to produkt z gatunku tych nietolerowanych przez moją skórę. Za to w roli toniku całkiem znośnie sprawdza się rumianek z dodatkiem - uwaga! - kwasku cytrynowego.
Peeling
W tej roli genialnie sprawdza się savon noir. Nakładam niewielką ilość na czystą suchą skórę, czasem masuję zwilżonymi dłońmi i zostawiam na jakiś czas. Zmywam wilgotną, miękką szmatką (zamiast rękawicy kessa). Skóra po demakijażu i peelingu jest gładka i nawilżona.
Maseczki
Właściwie nie mam na stanie nic poza różową glinką i spiruliną, a żaden z tych produktów niestety się u mnie nie sprawdza. Będę musiała coś wykombinować.
Nawilżanie
Standard - po myciu, na wilgotną skórę antybakteryjny żel Curiosin z olejem tamanu, a pod makijaż ukochany krem Apis. Jako, że olej już się kończy, w najbliższym czasie rozpocznę "testowanie" olejów, które dostałam na spotkaniu bloggerek. Właściwie moja skóra reaguje na oleje bardzo podobnie, ale i tak jestem ciekawa ich działania.
Punktowo
Mam sprawdzony zestaw - maść ichtiolowa oraz maść cynkowa. Często można mnie spotkać siedzącą przed komputerem z twarzą w biało-brązowe plamy.
Kolorówka
Tu nie zmieniło się nic, łącznie z tuszem do rzęs. Zamówiłam jedynie zapas do mojego kolorówkowego podkładu mineralnego. Ach, w końcu nauczyłam się rysować względnie znośne kreski nad rzęsami. To tyle.
A teraz najważniejsze - jak miewa się moja skóra? Powiem tak - nie jest źle, ale bywało lepiej. Bywało też znacznie gorzej, więc właściwie jestem zadowolona. Jednak wiem, że taka pielęgnacja to zbyt mało. Mam nadzieję, że planowane przeze mnie domowe "zabiegi" kwasowe chociaż trochę mi pomogą. A'propos kwasów - nie znoszę zwyczajnych filtrów, ale interesują mnie kremy firmy Apis. Czy któraś z Was używała ich produktów z filtrem SPF30? A co sądzicie o 30 Antheliosa La Roche Posay?
14 czerwca 2013
Dieta a stan skóry i włosów
Niedawno trafiłam na wizażowym forum na wątek, w którym ktoś pisał o diecie, dzięki której można wyleczyć trądzik. Zainteresowałam się tematem, poczytałam tu i tam i wyciągnęłam pewne wnioski. Teraz chciałabym usystematyzować moją wiedzę. Napiszę Wam też, co postanowiłam zmienić w swoim sposobie żywienia i czego na pewno nie zrobię.
Może zacznę od tego, że jestem pewna, że dieta ma znaczący wpływ na to, co dzieje się w naszym organizmie i co odbija się na skórze, a więc i na włosach. Ja wiem, że niektórzy mogą się ze mną o to kłócić i dla nich przytoczę pewien przykład. Od dawna pije się zioła (skrzyp, pokrzywę, len), które zapobiegają wypadaniu włosów, wzmacniają je i przyspieszają wzrost. Łatwiej mi uwierzyć w to, że działają niż w to, że jest to trwający od dawna, zbiorowy efekt placebo.
Dużo mówi się o rezygnacji z białego cukru i tłuszczów zwierzęcych (za wyjątkiem tranu, czyli tych niepłynnych - nasyconych) oraz oczywiście z konserwantów, polepszaczy smaku, sztucznych aromatów i barwników. Z tym cukrem to ciekawa sprawa, wspomnę o tym kiedyś, tłuszcze mają związek z cholesterolem, nas interesuje chemia. Najwyraźniej z nich powstają potwory zwane toksynami, których organizm najłatwiej pozbywa się przez skórę, tworząc wypryski i niedoskonałości. Część z nas powinna unikać również słodkiego mleka i produktów je zawierających (z powodu utraty zdolności do jego trawienia).
Zdrowa dieta to dieta lekka, na którą składają się niesmażone mięsa, ciemne pieczywo, owoce i warzywa (powinny być krajowe), jajka, orzechy - te produkty dostarczają organizmowi cennych składników, które mogą zostać wykorzystane jako budulec skóry i włosów lub na przykład do regulacji procesów zachodzących w organizmie. Jeżeli będzie działał sprawnie to i skóra będzie dobrze wyglądała.
Niestety, zdrowa dieta ma też ciemną stronę. Jeżeli ktoś na dobre zrezygnuje ze smażonych i przetworzonych pokarmów nawet jednorazowe spożycie batonika czy pizzy może się dla niego źle skończyć.
Magiczną dietą mającą zwalczyć trądzik miała być dieta zwalczająca przerost drożdżaka Candida - grzyba mieszkającego w układzie pokarmowym u około 80% ludzi. Poczytałam o niej i wyszło na to, że można jeść tylko owoce, warzywa, niesmażone mięso i ryby (ale nie puszkowane i nie wędzone) oraz jajka, zakazane było pieczywo (cukry) oraz orzechy (potencjalne siedlisko grzybów).
Bardzo zaciekawiła mnie dieta rzekomo dostosowana do dobowego cyklu człowieka - bardzo lekkie posiłki do godziny 12 (owoce, warzywa), potem do 20 w miarę normalnie, a później jedynie woda i niesłodzone herbaty.
Wydaje mi się, że świetne efekty może przynieść do diety włączenie produktów działających oczyszczająco - wody (z cytryną i miętą), czerwonej lub zielonej herbaty, ziół, niektórych owoców i warzyw lub owsianek i innych takich. Żeby wypłukać toksyny, zamiast pozwolić organizmowi na usuwanie ich przez skórę. Oczywiście jestem też pozytywnie nastawiona do wszelkiego rodzaju suplementacji. Teoretycznie organizm nie wykorzystuje nadmiaru substancji, które do niego wprowadzamy, ale wystarczy popatrzeć na kurację Calcium Panthotenicum - ciężko mieć niedobory tej witaminy, a jednak działa. Warto też łykać lub popijać oleje - NNKT rządzą.
Co do mnie - usiłuję wdrożyć coś, co mniej więcej łączy wszystko to, o czym napisałam powyżej i całą resztę, o której zapomniałam. Tak więc do godziny 11 wypijam dużą szklankę cytrynowomiętowomiodowego napoju Kascysko z nieco mniejszą ilością miodu (jest przepyszny) i zjadam owsiankę, sałatkę, owoc lub kanapkę z ciemnego pieczywa, czasem tuńczyka w puszce. Później zjadam normalny obiad - jakąś zupę, jajko sadzone, kotleta czy kebab - co tam jest akurat pod ręką, a do baru z przepysznymi kebabami i do dobrej pizzerii mam dwie minuty drogi piechotą. Zjadam też owoce oraz równowartość co najmniej jednej tabliczki czekolady w różnych słodkościach, nie mogę tego pokonać. Około 19 zjadam kolację (staram się, żeby była lekka) i cieszę się, jeżeli uda mi się nie zjeść nic więcej po niej. W międzyczasie wypijam pozostały litr przepysznego napoju oraz po szklance czerwonej i zielonej herbaty, czasem Rooibos lub ziół. Zioła piję też po kolacji. O ile chce mi się je zaparzyć.
Ogólnie dzień zamykam w coś na kształt klamerki - zdrowe śniadanie i kolacja, wszystko, co niedobre - pomiędzy nimi. Staram się też spożywać suplementy (wydaje mi się, że te aktualne wypisałam w zakładce z moją pielęgnacją) oraz produkty oczyszczające organizm oraz zwalczające wolne rodniki. Na pierwszym zdjęciu widzicie moją dzisiejszą kolację. Ponoć drożdżaki Candida bardzo nie lubią grejpfrutów.
Czy któraś z Was łyka cynk i witaminę A? Jestem bardzo ciekawa działania tej mieszanki, ale boję się, że zadziała tak jak biedronkowy skrzyp i moja skóra zareaguje na nią wysypem.
Wpadnijcie w weekend, mam pewien pomysł i jestem bardzo ciekawa, czy Wam się spodoba.
Dla zainteresowanych - tabela kalorii. Kiedyś się zastanawiałam, czy coś takiego istnieje, no i proszę bardzo! Istnieje.
22 maja 2013
Szybki, skuteczny, domowy peeling do twarzy
Kto nie zna peelingu cukrowego?
Przepis jest bardzo prosty:
- w miseczce umieszczamy pół łyżki naturalnego miodu
- dolewamy łyżkę oliwy z oliwek
- ewentualnie dodajemy innych składników - dzisiaj dodałam pół łyżeczki żelu lnianego
- dokładnie mieszamy
- dodajemy 2 czubate łyżki cukru
- delikatnie mieszamy
- peelingujemy!
Oczywiście peeling wykonujemy na uprzednio bardzo dokładnie oczyszczonej skórze. Nie radzę też eksperymentować z nim na podrażnionej lub trądzikowej skórze. Cukier jest ostry, można sobie łatwo zaszkodzić.
31 marca 2013
Opanowałam proteiny 2, czyli ulubiona mieszanka olejowaniowa
Myślicie, że istnieje takie słowo - "olejowaniowa"? W znaczeniu "służąca do olejowania". Brzmi sensownie, ale mam wrażenie, że nie znajdę go w słowniku.
Jestem posiadaczką prawdopodobnie wysokoporowatych i zdecydowanie skłonnych do przesuszania i puszenia się włosów. Które w dodatku nie lubią protein. A cały połysk i gładkość pojawiają się głównie po zabiegach proteinowych - na przykład laminowaniu. W dodatku zdarzyło mi się moje włosie przenawilżyć - były dziwne w dotyku i dało się je rozciągać. Musiałam ruszyć im na ratunek. Pomogły mi dwa produkty - znana nam wszystkim maska Kallos Latte oraz wspomniana wcześniej mieszanka.
Składniki
- łyżeczka maski Kallos Latte
- łyżeczka mieszanki ulubionych kremów
- po 10-20 kropel olejów - padło na truskawkowy i konopny
- kilka kropel mleka
- pół łyżeczki miodu - opcjonalnie - miód nawilża i często używany podobno może rozjaśniać (na moje włosy nie działa)
Oczywiście proporcje i składniki możemy dowolnie modyfikować, w zależności od tego, czym dysponujemy i tego, jaki efekt chcemy uzyskać.
Wykonanie
Wszystkie składniki umieściłam w pojemniczku (nie wiem, jak inaczej to naczynie określić), wymieszałam je, a następnie rozcieńczyłam przegotowaną wodą. Uzyskany płyn - odrobinę gęstszy od wody. Przelałam go dla wygody do butelki z atomizerem i jeszcze raz dokładnie wymieszałam.
Jak użyłam mieszanki?
Dokładnie spryskałam całe włosy i w miarę możliwości - rozczesałam, następnie wysuszyłam (ciepło wzmaga działanie niektórych składników - na przykład olejów). Po około 12 godzinach wymyłam włosy, a następnie na wszelki wypadek nałożyłam nawilżającą maskę (to taka bez protein, w moim przypadku Biovax do włosów blond) i zabezpieczyłam końce silikonami. Zostawiłam do wyschnięcia.
Efekty
Całkowicie pozbyłam się przenawilżenia, a włosy najwyraźniej otrzymały idealną dawkę potrzebnych składników - były gładkie jak nigdy, prawie jak wyprostowane, ale jednocześnie puszyste. I błyszczały! Przez pewien czas byłam z nich naprawdę zadowolona :)
O sensie wpisu :)
Chcę zapamiętać skład - jak dotąd nic nie sprawdziło się na moich włosach tak dobrze. Poza tym to kolejny sposób na wykorzystanie kremów w pielęgnacji.
Zauważyłyście, że ostatnio piszę o wszystkim, co ulubione? Chyba w końcu znalazłam kosmetyki, które mi odpowiadają. A mam już całą listę nowych, które mam ochotę przetestować!
Kremujecie włosy? Wykorzystujecie mieszanki do olejowania? Może macie jakieś ciekawe patenty, które Wasze włosy uwielbiają? Ja mam, przedstawię Wam niedługo nowy pomysł ;) A może wolicie tradycyjne olejowanie?
Życzenia
Dziewczyny Wesołych Świąt, szybkoschnącej wody w Lany Poniedziałek i żeby świąteczne kalorie trafiły w odpowiednie miejsca!
1 marca 2013
Jak olejować twarz?
W związku z zadziwiającym zainteresowaniem moim baardzo starym postem o olejowaniu twarzy, a także pewnym pogłębieniem wiedzy na ten temat, postanowiłam ponownie napisać o tym zabiegu. I nie chodzi tu o mycie skóry olejem, czy metodę OCM, a raczej coś w stylu olejowania włosów. Zapraszam do lektury.
Nie do końca pamiętam, gdzie i jak po raz pierwszy natknęłam się na wzmianki o tym zabiegu, ale nasuwa mi się na myśl blog Blondhaircare. Oto linki do jej wpisów:
Środkowy obrazek pochodzi ze strony zrobsobiekrem.pl. |
Jak olejować twarz?
Wydaje mi się, że najprościej będzie przedstawić mi podstawowe zasady w punktach. Otóż chodzi o to, aby:
- Nakładać olej na zwilżoną skórę (to zielone w kubku to tworzący się tonik pietruszkowy). Wtedy olej lepiej się rozprowadza i wystarczy nam mniejsza ilość (np. jedna kropla), która w całości się wchłonie. Powinno to również zminimalizować ryzyko zapchania.
- Jednocześnie nawilżać skórę. Olej natłuszcza, ale ani trochę nie nawilża. Przy wspólnym nałożeniu kwasu hialuronowego i oleju mieszanka lepiej się wchłania, a skóra jest gładsza i nawilżona.
- Nałożyć olej. Chociaż ja nakładam go jednocześnie z kwasem hialuronowym. Tak więc punkt trzeci zawiera się w drugim i możemy udawać, że go tu nie ma, ale pasuje do grafiki powyżej :D
Pamiętajmy o tym, żeby olejować wcześniej oczyszczoną skórę!
Czego używać?
Różne oleje mają różne właściwości. Możemy o nich przeczytać na przykład na stronach z półproduktami kosmetycznymi (wszystkie dostępne w danym sklepie powinny mieć opis), przydatna może być również lista olejów Czarownicującej. Ale tak się składa, że część z półproduktowych olejów, na przykład taki sezamowy, możemy znaleźć w kuchni. Śmiem nawet powiedzieć, że możemy nałożyć każdy olej, chociaż sama nie użyłabym zwykłego rzepakowego czy słonecznikowego do smażenia. Niektórzy używają nawet oleju rycynowego i sobie chwalą, ale teoretycznie jest to olej zapychający (no i może wysuszać, chociaż na mnie tak nie zadziałał). Najlepsze powinny być oleje zimnotłoczone i niefiltrowane - zachowują najwięcej korzystnych właściwości.
Czym możemy nawilżyć skórę? Na pewno kwasem hialuronowym, prawdopodobnie sprawdziłyby się też sera nawilżające (które czasem go zawierają, lub wręcz są na nim oparte), być może żel lniany. Osobiście przetestowałam w tej roli tylko kwas HA. Ach, jeszcze kozieradkę! Jako zioło śluzowe również nawilża, a przy okazji działa antytrądzikowo i przeciwzapalnie, a także łagodząco. Warto ją wypróbować.
Jakie ilości nakładać?
Wydaje mi się, że w tym przypadku im mniej, tym lepiej. Do naolejowania twarzy spokojnie wystarczy nam kropla oleju i odrobina kwasu hialuronowego. Proporcje możemy dostosować do swojej skóry, przecież komuś może służyć pół kropli, komuś innemu dwie, a jeszcze komuś większa ilość kwasu. Może powiecie, że się rozdrabniam, ale ja odczuwam różnicę pomiędzy jedną kropla a dwiema :D
Czy można nakładać sam olej?
Teoretycznie lepiej nakładać go z czymś nawilżającym, ponieważ sam olej paradoksalnie może wysuszać. Ale nałożony na wcześniej nawilżoną skórę nie powinien zaszkodzić. Próbować zawsze można.
Jak ja olejuję twarz?
Zazwyczaj najpierw zwilżam skórę ziołami lub zieloną albo białą herbatą (z dodatkiem odrobiny cytryny), następnie nakładam na palec odrobinkę kwasu HA i niecałą kroplę oleju (najbardziej lubię olejowy macerat z nagietka), rozcieram płyn między palcami i wsmarowuję w skórę. Czasem używam samego oleju i nie narzekam :)
W następnym wpisie trochę o działaniu olejów i efektach olejowania. Jesteście zainteresowane tematem? Olejujecie skórę? Jakie oleje są Waszymi ulubionymi?
Edit: Odrobinę zmieniłam swój sposób olejowania twarzy. W nieco wysuszoną, ale wilgotną od toniku skórę wsmarowuję kroplę żelu hialuronowego, a następnie wcieram 3 krople oleju (tak dużo, ponieważ ten, którego używam - wiesiołek - jest bardzo lekki i szybko się wchłania). I nadal nie jestem przekonana do używania oleju solo, chociaż mam zamiar przetestować w ten sposób wiesiołek (Dermogal).
PS: Potrzebuję Waszej rady. Mam problem z ustawieniem koloru linków. Jest identyczny z kolorem nagłówków postów, które najlepiej wyglądają w czerni, ale wtedy linki w tekście nie są wyróżnione. Jaki, według Was, byłby najlepszy?
6 lutego 2013
Mgiełka zwalczająca suchość końcówek!
Chciałabym podzielić się z Wami największym z moich dotychczasowych odkryć. Pamiętacie Serum Olejowe Anwen? Wykonałam kiedyś swój spray według jej przepisu, jednak w innych proporcjach. Kompletnie nie sprawdził się w olejowaniu włosów (właściwie miał służyć jako podkład pod olej), jednak odkryłam dla niego zupełnie nowe zastosowanie, w którym nie ma sobie równych!
Serum do olejowania jako odżywka bez spłukiwania :)
Pewnego razu po myciu włosów załamywałam ręce, rozpaczając nad stanem moich niemiłosiernie suchych końcówek i wtedy wpadłam na pomysł: a jakby tak spryskać je tym czymś? W końcu lubią oleje (czasem wcieram w mokre 2-4 krople truskawki, są potem przyjemnie miękkie). To był strzał w dziesiątkę.
Uzyskane efekty...
...przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Końcówki zaraz po całkowitym wyschnięciu były odpowiednio dociążone, wyglądały na zdrowsze i nawilżone. Stały się też bardziej elastyczne. Poprawił się też ich ogólny stan. Oceniałam, że trzeba by ściąć około 10 centymetrów tych suchelców, obecnie muszę pozbyć się tylko 2 - 3 centymetrów z powodu rozdwojonych końcówek, reszta jest do odratowania, aktualnie w całkiem niezłym stanie. Prawdopodobnie przyczyniło się do tego też regularniejsze olejowanie i kilkukrotne nałożenie masek, ale wcześniej te zabiegi nie przynosiły aż takich zmian.
Jak ją wykonałam?
- Wypłukałam wodą resztki odżywki Awokado i Karite. Powstała gęsta ciecz z widocznymi bąbelkami powietrza. Przelałam ją (ok. 40-50ml) do butelki z atomizerem.
- Dodałam około 10-15 kropli oleju konopnego (lubią go moje włosy) oraz 3-4 krople oleju z pestek truskawek.
- Dodałam kroplę kwasu hialuronowego i kroplę gliceryny (nawilżacze, obecnie mogą puszyć).
Proporcje na tyle, na ile pamiętam - mieszałam ponad dwa tygodnie temu.
Nie testowałam też do tej pory innej odzywki w tej roli, ale w kolejce czeka Garnier Oleo Repair.
Oczywiście możemy użyć innej odżywki lub oleju - ja wybrałam to, co powinno być najlepsze dla moich włosów.
Oczywiście możemy użyć innej odżywki lub oleju - ja wybrałam to, co powinno być najlepsze dla moich włosów.
Jak stosuję?
Początkowo spryskiwałam podeschnięte, a właściwie prawie całkowicie suche końce, ostatnio wydobywałam resztki substancji z butelki na dłoń, rozcierałam i wsmarowywałam ją. Zaczynałam od 2 pryśnięć na całe włosy, potem nakładałam odrobinę więcej, ale do tej pory nie wiem, jaka ilość jest dla mnie optymalna.
Edit: Pierwszy komentarz skłonił mnie do przemyśleń. W sumie po spryskaniu wilgotnych końców też sprawdzała się dobrze, a wystarczało nałożyć mniej, więc prawdopodobnie jest to nawet lepsza alternatywa, niż spryskiwanie całkowicie suchych włosów (co zdarzyło mi się może raz) :)
Edit: Pierwszy komentarz skłonił mnie do przemyśleń. W sumie po spryskaniu wilgotnych końców też sprawdzała się dobrze, a wystarczało nałożyć mniej, więc prawdopodobnie jest to nawet lepsza alternatywa, niż spryskiwanie całkowicie suchych włosów (co zdarzyło mi się może raz) :)
Na zdjęciu nie widać już powietrza, substancja stała się znacznie rzadsza od czasu jej wykonania.
Co sądzicie o takim sposobie na końcówki? Zaciekawiła Was ta mgiełka? A może macie zamiar ją przetestować? Ja jestem bardzo ciekawa Waszych opinii!
PS: Zapomniałam wspomnieć - kombinowałam też z innymi metodami ujarzmiania końcówek. Chyba napiszę o nich osobny post.
21 stycznia 2013
Mój sposób na olejowanie skóry głowy.
Ostatnio jestem posądzana o nadmierne kombinatorstwo, w sprawie włosów szczególnie. Ale co z tego, jeżeli to sprawia mi przyjemność, a większość moich pomysłów okazuje się być trafiona? I mam czym dzielić się z Wami tutaj :)
Dzisiaj, po długiej nieobecności, chciałabym przedstawić Wam pewien pomysł, który testuję od jakiegoś czasu. Otóż, kiedyś, podczas nakładania kwasu HA i oleju na twarz pomyślałam, że skoro służy to cerze, to dlaczego takiego zestawu miałaby nie polubić skóra głowy? Zaczęłam kombinować.
Na początku dodawałam różnych półproduktów do olejku widocznego na zdjęciu, nie widziałam szałowych efektów, ale wydawało mi się (i ciągle wydaje), że te efekty mogą być "długofalowe".
Pierwotny zestaw wyglądał tak:
- 4-5 ml olejku łopianowego
- 1 kropla kwasu HA
- ewentualnie 1-2 krople gliceryny
- szczypta zielonej glinki
- ewentualnie kropla/kilka kropel innych olejów lub szczypta allantoiny
Wydaje mi się, że działał lepiej, niż sam olej, ponieważ dodatkowo nawilżał skórę. No i zielona glinka - działa oczyszczająco.
Zrezygnowałam na pewien czas z olejowania skóry, ponieważ posiadany aktualnie olejek z papryką odstawiłam, mimo wpływu na pojawianie się nowych babyhair. Wydaje mi się, że mnie podrażnia i powoduje szybsze przetłuszczanie.
Eksperymentowałam też z cynamonem - lubię go w peelingach i maseczkach do twarzy, jednak zrezygnowałam z tego samego powodu, dla którego zrezygnowałam z olejku paprykowego. Jego działanie powinno być podobne, ale uwaga: może silnie uczulać i podrażniać!
Zestaw idealny:
- 4 ml oleju konopnego
- szczypta zielonej glinki
- 2 krople gliceryny
- odrobina kwasu ha
- szczypta (malutka) allantoiny
Jakie efekty? Skóra była ukojona, nawilżona, następnego dnia wolniej się przetłuszczała! Muszę koniecznie powtórzyć takie olejowanie w najbliższym czasie.
Co sądzicie o takim olejowaniu? Spotkałyście się już z nim, same olejowałyście skórę lub włosy w podobny sposób? Macie skłonności do przesadnego kombinowania?
Znowu byłam na zakupach, co prawda niekosmetycznych, ale nabyłam część z wymarzonych produktów. Chyba się tym z Wami podzielę!
Również stan włosów uległ poprawie, szykuję post o aktualnej pielęgnacji, a podczas najbliższego goodhairday zrobię włosom zdjęcie i opublikuję wpis :)
12 grudnia 2012
Inspirowane Orientem: 5 kroków do pięknej cery!
Chciałabym przedstawić Wam dzisiaj moje niedawne odkrycie - metodę 5
kroków. Jest to przede wszystkim sposób demakijażu popularny wśród Japonek - kojarzonych z
nieskazitelną, bladą skórą i pięknymi włosami. Poza tym zwraca uwagę na najważniejsze kwestie w pielęgnacji cery i pomaga ją usystematyzować. Natknęłam się na nią, a jakże - na wizażu, konkretnie - na tym wątku. Uważam, że jest na tyle ciekawa i daje tak dobre efekty, że warto się nią podzielić!
Prawie wykąpałam się w herbacie, robiąc to zdjęcie :D |
Przedstawiam 5 kroków wraz z krótkim opisem:
- Podwójne oczyszczanie. Pozbycie się wszystkich zanieczyszczeń oraz dokładny demakijaż powinny być podstawą naszej pielęgnacji. Dzięki temu usuwamy brudną powłoczkę, w której mogłyby rozwijać się bakterie! Musimy tylko pamiętać o tym, że środki czyszczące powinny być delikatne - dogłębne oczyszczenie cery i demakijaż nie wymagają wcale sięgania po silne detergenty (zawarte w większości drogeryjnych żeli do mycia). Mleczka do demakijażu, płyny i żele micelarne, delikatne żele myjące oraz OCM i olejki myjące - oczyszczają, ale nie wysuszają!
- Złuszczanie, masaż, maseczka. Peelingi pomagają nam pozbyć się martwego naskórka, w którym zalegają bakterie, maseczki - wiadomo, a masaż pomaga utrzymać odpowiednią sprężystość. Japonki stosują najwyraźniej dość drastyczną pielęgnację, popularny jest peeling cukrowy twarzy (fakt, daje świetne efekty), ja uważam, że codzienny peeling lub/i maseczka to lekka przesada. Wykonuję takie zabiegi zazwyczaj raz w tygodniu.
- Tonizowanie. Toniki mają za zadanie przywrócić skórze naturalne pH zaburzane przez silne żele do mycia i teoretycznie ich użycie po delikatnym oczyszczeniu nie jest konieczne, jednak z pewnością nam nie zaszkodzą, a mogą wspomóc działanie innych kosmetyków lub same wpływać na cerę pozytywnie, więc - dlaczego nie? W tym przypadku nadmiar nie szkodzi! Uwaga na alkoholowe toniki - one szkodzą. Natomiast świetnie sprawdza się zielona herbata :)
- Serum. Działa silniej niż krem i dostarcza skórze dodatkowych składników. Jak już pisałam - Japonki lubią wyraźne efekty, my możemy stosować czasowe (np. tygodniowe) kuracje :)
- Nawilżanie. Odpowiednio nawilżona skóra to piękna skóra! Nie musi bronić się przed suchością, produkując sebum, jest odpowiednio napięta, a zmarszczki powstają później!
Co myślicie o takiej pielęgnacji? Może wydaje się ona skomplikowana, ale w rzeczywistości jest całkiem szybka, prosta, przyjemna i daje dobre efekty :) Zastanawiam się nad kontynuowaniem tematu - na przykład opisaniem moich metod oczyszczania. Byłybyście zainteresowane takimi wpisami?
Poza tym, ostatnio nie mogę się wygadać, a notatka jest wybitnie pogmatwana. Nie macie przypadkiem takiego wrażenia? :D
Przy tworzeniu posta posiłkowałam się tymi artykułami:
- http://k-popped.com/2008/04/korean-beauty-tip-5-step-skin-care/
- http://revealgreatskin.com/flawless-skin/
Odsyłam Was też do bloga Azjatycki Cukier. Jego autorka mieszka w Azji i zdecydowanie zna się na tamtejszych zwyczajach kosmetycznych (i kulturalnych). Opisuje szczegółowo tą metodę, która właściwie staje się metodą 7-10 kroków!
9 grudnia 2012
Przegląd ulubionych sposobów olejowania włosów
Bardzo chciałam napisać ten post, natomiast nie miałam żadnego pomysłu, jak go zorganizować, żeby był dla Was czytelny. Właśnie wymyśliłam! Postaram się tylko odrobinę okroić tekst - nie chcę zanudzić osób, które zdecydują się o moich metodach poczytać :)
Tradycyjne olejowanie na sucho
Jak?
Kilka kropel oleju rozcieram w dłoniach i wsmarowuję we włosy, powtarzam, dopóki nie czuję, że całe włosy są w miarę równomiernie pokryte olejem.
Dlaczego?
Ten sposób nie daje u mnie prawie żadnych efektów widocznych natychmiast po zmyciu oleju, ale w dłuższej skali czasu poprawia kondycję włosów. Poza tym jest najszybszy i najwygodniejszy (przynajmniej dla mnie) ze wszystkich wymienionych poniżej.
Modyfikacje olejowania na sucho
Ma na celu ułatwić nakładanie oleju (w moim przypadku utrudnia) i dać lepsze efekty po olejowaniu (zależy od sposobu).
Sposoby:
- podgrzewanie suszarką już nałożonego na włosy oleju
- podgrzewanie oleju w słoiczku przed nałożeniem na włosy - trzeba uważać, żeby nie podgrzać go za bardzo i się nie poparzyć ;)
- mieszanie oleju np. z cytryną
Przygotowania :) |
Olejowanie na mokro
Ma na celu ułatwić nakładanie oleju (w moim przypadku utrudnia) i dać lepsze efekty po olejowaniu (zależy od sposobu).
Sposoby:
- rosołek - do umywalki/miski wlewamy ciepłej wody, dolewamy około łyżeczki oleju, dokładnie kąpiemy w tej mieszance włosy i suszymy lub zawijamy w ręcznik na jakiś czas, potem suszymy lub myjemy (zależy od naszych chęci i ilości wolnego czasu oczywiście) - spróbowałam raz, metoda nie sprawdziła się, ale możecie poeksperymentować na sobie ;)
- psikacz - tworzymy mieszankę wody, hydrolatu lub naparu z ziół z odżywką do włosów, gliceryną, żelem lnianym i przelewamy do butelki z dyfuzorem (psikaczem). Takim preparatem spryskujemy włosy przed olejowaniem
- psikacz II - do mieszanki dolewamy oleju - Anwen: Serum olejowe w spray'u dla leniwych - świetny sposób
Wczoraj, całkiem przypadkowo, prawdopodobnie odkryłam nową metodę olejowania, napiszę o niej, jeżeli się sprawdzi :)
Prawie przy każdym olejowaniu włosów olejuję też skórę głowy, ale to już całkiem inna historia...
A Wy? Jak (i czy w ogóle) olejujecie włosy?
Edit: Są chętni na Tag Liebster Blog? ;)
15 października 2012
Olejowanie twarzy - moje początki
Temat olejowania włosów jest w internecie bardzo popularny, natomiast z pojęciem olejowania twarzy spotkałam się chyba tylko raz. Przeczytałam, że oleje mają zbawienny wpływ na naszą skórę, podobnie, jak na włosy. Nałożyłam wtedy na zwilżoną skórę twarzy olej migdałowy. Skóra była miękka i dobrze nawilżona, ale nie powtarzałam zabiegu ponieważ wystraszyła się witaminy E, którą zawierał olej(podobno zapycha). Na szczęście po otrzymaniu paczki z ZSK przypomniałam sobie o tej metodzie pielęgnacji skóry i już po około tygodniu regularnego olejowania widzę efekty!
Niestety, sama woda pietruszkowa powodowała "wysyp" suchych skórek, ale od kiedy dodałam do niej alantoinę (opis na ZSK) nawilża wprost genialnie.
Przepis na wodę/tonik pietruszkowy jest banalny: pokrojoną pietruszkę należy zalać zimną wodą i odstawić na co najmniej 12 godzin do lodówki. Później wypadałoby oddzielić wodę od liści i przelać do buteleczki (np. po toniku). Ja dosypuję jeszcze alantoiny. Swoją drogą - tworzenie toniku przez zalanie rośliny wodą lub zalanie siemienia lnianego wodą (żeby je później wypić oczywiście) to również macerowanie, tylko nie w oleju.
Wracam do tematu - olejowania twarzy. Więc - moim pietruszkowym maceratem przecieram twarz, następnie zwilżam nim dłonie, rozcieram w nich kroplę oleju (konkretnie maceratu nagietkowego z ZSK) i nakładam na wilgotną skórę delikatnie wmasowując.
Teraz najważniejsza sprawa - efekty! Otóż po niecałych dwóch tygodniach stosowania tej metody pozbyłam się dużej części przebarwień po nagłym wysypie (tym razem nie suchych skórek), o którego przyczynach nie mam pojęcia). Skóra jest rozjaśniona, nawilżona, gładka. Nie mam żadnych suchych skórek. Zmniejszyła się też liczba zaskórników, a te, które zostały, są mniej widoczne. Wydaje mi się też, że mam mniej "niespodzianek" na twarzy. Olejowanie z pewnością ukoi suchą skórę, ale może też załagodzić przetłuszczanie się tłustej.
Myślę, że wodę pietruszkową możemy z powodzeniem zastąpić dowolnym hydrolatem lub naparem z ziół, a macerat nagietkowy innym maceratem, olejem (świetna lista olejów u Czarownicującej) lub mieszanką olejów (np. oliwki dla dzieci Hipp, Babydream), ale przed użyciem warto dokładnie zapoznać się z ich składem.
Post jest chyba dość chaotyczny, ale nie mam dziś weny twórczej :D Mam nadzieję, że czytelnicy zwrócą mi uwagę na błędy lub braki, które z chęcią poprawię/uzupełnię.
Życzę miłego wieczoru.
Puszysława.
Czego i w jaki sposób używam do tego zabiegu?
Kiedyś (przeglądając blogi, a jak?;) )przeczytałam o wodzie pietruszkowej. Jej główne zalety to ponoć rozjaśnianie i redukcja zaskórników. Link do artykułu u BlondHairCare: Natura dla urody: domowe hydrolaty. Wydaje mi się też, że czytałam coś na ten temat u Aliny, ale nie mogę znaleźć konkretnego posta.Niestety, sama woda pietruszkowa powodowała "wysyp" suchych skórek, ale od kiedy dodałam do niej alantoinę (opis na ZSK) nawilża wprost genialnie.
Mój macerat |
Wracam do tematu - olejowania twarzy. Więc - moim pietruszkowym maceratem przecieram twarz, następnie zwilżam nim dłonie, rozcieram w nich kroplę oleju (konkretnie maceratu nagietkowego z ZSK) i nakładam na wilgotną skórę delikatnie wmasowując.
Teraz najważniejsza sprawa - efekty! Otóż po niecałych dwóch tygodniach stosowania tej metody pozbyłam się dużej części przebarwień po nagłym wysypie (tym razem nie suchych skórek), o którego przyczynach nie mam pojęcia). Skóra jest rozjaśniona, nawilżona, gładka. Nie mam żadnych suchych skórek. Zmniejszyła się też liczba zaskórników, a te, które zostały, są mniej widoczne. Wydaje mi się też, że mam mniej "niespodzianek" na twarzy. Olejowanie z pewnością ukoi suchą skórę, ale może też załagodzić przetłuszczanie się tłustej.
Myślę, że wodę pietruszkową możemy z powodzeniem zastąpić dowolnym hydrolatem lub naparem z ziół, a macerat nagietkowy innym maceratem, olejem (świetna lista olejów u Czarownicującej) lub mieszanką olejów (np. oliwki dla dzieci Hipp, Babydream), ale przed użyciem warto dokładnie zapoznać się z ich składem.
Post jest chyba dość chaotyczny, ale nie mam dziś weny twórczej :D Mam nadzieję, że czytelnicy zwrócą mi uwagę na błędy lub braki, które z chęcią poprawię/uzupełnię.
Życzę miłego wieczoru.
Puszysława.
Subskrybuj:
Posty (Atom)