Czytasz informacje podawane na opakowaniach produktów, prawda? Ja też. A wierzysz im? Bo ja nie.
Dawno, dawno temu postanowiłam nauczyć moich Czytelników tajemnej sztuki analizowania składów. Ale, ale. Chyba nie wszyscy wiedzą, czemu ta umiejętność miałaby służyć. Mam nadzieję, że dzisiaj się dowiedzą, a mnie uda się przekonać do "nauki" wszystkich nieprzekonanych.
Bez parafiny
Panuje moda na wypisywanie na opakowaniach kosmetyków substancji, których w nich nie ma. Pojawia się tam łańcuszek w stylu: bez parafiny, SLS, parabenów.
SLS w kosmetykach prawie nie występuje. Jest natomiast bardzo często mylony z nieco słabszym i o wiele bardziej popularnym detergentem - SLeS. Wspomniałam o tej różnicy w poprzednim tekście, w komentarzach pojawiły się dwie pomyłki. A to właśnie o unikaniu SLeS najczęściej się mówi. Nie zanudzam, o detergentach poczytasz za tydzień.
Parafina, jej pochodne i substancje o zbliżonym działaniu występują pod kilkunastoma nazwami. Przyznaję, że nie znam wszystkich, ale wymienię te, które pamiętam.