Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzje. Pokaż wszystkie posty

14 kwietnia 2014

Novoxidyl | Szampon i tonik przeciw wypadaniu włosów

Miałam silne wrażenie, że te produkty należą raczej do grupy kosmetyków apteczno-profesjonalnych i są dedykowane osobom z łysieniem androgenowym lub wypadaniem na tle hormonalnym.  Jednak na stronie internetowej producent określa je jako uniwersalne. "Dla kobiet i mężczyzn, cząsteczka silnie normalizująca funkcje cebulki włosowej, pomocne w wypadaniu spowodowanym stresem, zmianami hormonalnymi, niewłaściwą dietą". Pomimo to postanowiłam zaufać swojej intuicji. Kosmetyki oddałam Amandzie, która podejrzewa, że to właśnie hormony powodują wypadanie jej włosów.



No i cóż mogłabym więcej powiedzieć... Amanda używa ich od dłuższego czasu, a ja niedawno otrzymałam mail z jej opinią, którą możecie przeczytać w rozwinięciu.

8 kwietnia 2014

Isana Volumen Spulung | odżywka dodająca objętości

Wahałam się przed wydaniem niecałych sześciu złotych na kolejną odżywkę {no bo ileż można}, ale myśl o przedstawieniu na blogu nowości błyskawicznie mnie przekonała. Na pomysł opisania jej wpadłam po południu, a następnego dnia rano już raczyłam się pięknym zapachem kosmetycznej mazi na moich włosach.

Krótkie wprowadzenie: Wydaje mi się, że ta seria odżywek traktowana jest po macoszemu. Sądzę, że całkowicie niesłusznie, bo wersję Oil Care naprawdę uwielbiam. Taka odżywka za taką cenę to rzadkość, do używania na co dzień - ideał. Nabłyszcza, wygładza, nie obciąża. Aaaa... A jak jest z wersją Volumen?

4 kwietnia 2014

Pielęgnacja w kolorach tęczy

Ten tag podoba mi się od bardzo, bardzo dawna, ale jakoś do tej pory nie udawało mi się go wykonać. Głównie dlatego, że zawsze miałam kosmetyki w jednym kolorze, najczęściej w niebieskim, albo w ogóle niekolorowe {jak można sprzedawać cokolwiek w niekolorowym opakowaniu?}. Aż tu nagle... zobaczyłam żel pod prysznic stojący obok szamponu i micela, a jeszcze dalej - krem do rąk. I pomyślałam - to jest to! W końcu uda mi się sfotografować kolory tęczy!



Jeszcze tylko mały problem z decyzją, czy wybrać do zdjęcia cztery kolorowe żele pod prysznic oraz wniosek, że tag jest świetną okazją do wspomnienia o kosmetykach, których używam, ale raczej nieprędko lub w ogóle nie napiszę o nich w osobnym poście i mogę zaczynać.

Siedem kolorów - siedem kosmetyków

26 marca 2014

Jedyny słuszny wybór | Antyprespiranty + Bloker Ziaja

Jakiego antyprespirantu bym nie wyszukała, nie kupiła i nie użyła - i tak wracam do nich. I to raczej wcześniej, niż później.

Swój pierwszy Ziajkowy antyprespirant kupiłam około roku temu, zupełnie przypadkowo. Akurat była promocja, a ja przypomniałam sobie, że ktoś pisał, że są dobre. Później okazało się, że czytałam nie o zwykłym produkcie, a o Blokerze. Od tamtej pory tylko raz kupiłam inny dezodorant. W sprayu, bo tak naprawdę kulek zawsze nienawidziłam. No i byłam bardzo, niesamowicie ciekawa, czy w reklamie Nivea Stress Protect mówią prawdę i czy będzie choć w połowie tak skuteczna, jak powinna. Nie działała nawet w niestresujących sytuacjach, pobiegłam do Rossmanna po Ziaję.

28 lutego 2014

Delikatny, antybakteryjny żel myjący Ziaja Med

Dla potwierdzenia tezy, że wspomniany w tytule żel jest świetny, mam trzy argumenty:
 1. Kupiłam go ponownie, po prawie roku przerwy {pamiętałam!}.
 2. Jest pierwszym kosmetykiem, który nasuwa mi się na myśl po pytaniu "delikatny, dobry, do mycia".
 3. Postanowiłam przedstawić go w recenzji. A w ten sposób opisuję tylko produkty, które w jakiś sposób wyróżniły się spośród innych.

























Zdjęcie można powiększyć
Po raz pierwszy kupiłam go zupełnie przypadkowo, stał obok aptecznej kasy, w koszyku z różnymi fajnymi rzeczami w promocji. Czuł się tam tak samotny i wyobcowany, że zrobiło mi się żelu żal i postanowiłam zabrać go ze sobą do domu.

No dobrze, przekonały mnie do tego również: niska cena {9,50}, wygodne i estetyczne opakowanie {z pompką, nie trzeba łapać butelki wypadającej z mokrych dłoni} o profesjonalnym wyglądzie oraz opis producenta. Na składach znałam się jeszcze słabiej, niż teraz. Pamiętam, że go przeczytałam i mile zaskoczył mnie brak SLeS, o którym wówczas również nic nie wiedziałam.

10 stycznia 2014

Gotowe kwasy prosto z apteki | przeciw przebarwieniom, o dobrym składzie {Iwostin}

Kiedyś w moim domu pojawił się kartonik z dziwnym czymś. Patrzę: Iwostin. Pewnie będzie kiepskie. Ale zerknęłam na skład i... wow!



W kartoniku znajdowała się tubka z przeźroczystym żelem. Na opakowaniu widzimy nazwę: Żel redukujący zmiany potrądzikowe. Czyli przebarwienia. Jest tam też jakiś uczony opis działania, adnotacja o konieczności używania filtrów podczas kuracji i skład. Patrząc po nim jest to przyjemny i łatwy w użyciu żel zawierający kwasy. Żel, którym warto się zainteresować.

18 grudnia 2013

Bingo! Spa? Mocny peeling błotny z kwasami owocowymi, maska ze 100% olejem winogronowym, żel pod prysznic z białą glinką

Na produkty BingoSpa po raz pierwszy natknęłam się nie gdzie indziej, tylko w blogosferze. Gdzieś o nich przeczytałam. I bardzo chciałam je mieć, ale niestety - znalezienie ich w sklepie było niemożliwe. W końcu dorwałam maski do włosów, chyba na allegro. Jedną zużyłam, jedna poleciała do którejś z czytelniczek {jesteś tu? pozdrawiam serdecznie!}. Aż tu nagle... natknęłam się na organizowaną przez firmę akcję współpracy z blogerkami.


Oszczędzę Wam szczegółów. Powiem tylko, że miałam możliwość wybrania maksymalnie trzech kosmetyków spośród kilku wymienionych w wiadomości. Wybrałam takie, których w danym momencie potrzebowałam. Niecierpliwie i z niezwykle pozytywnym nastawieniem czekałam na paczkę.

6 września 2013

Olsson Sensitive Shampoo - z SLeS, a nawilża!

Zestaw produktów Olssona - szampon i lakier do włosów - dostałam podczas spotkania w Katowicach i nie ukrywam, że w innym przypadku najprawdopodobniej bym ich nie wypróbowała. Rzadko czytuję o kosmetycznych nowościach, jeszcze rzadziej zdarza mi się je kupować

Na jakiś czas przed spotkaniem skończył mi się ulubiony, delikatny szampon do włosów, a nowozakupiony okazał się być totalnym niewypałem. Tak więc ucieszyłam się niezmiernie, kiedy zobaczyłam, że ktoś wręcza mi biało-błękitną tubę z wyraźnym napisem "Sensitive Shampoo". I tym większe było moje rozczarowanie, gdy na drugim miejscu składu zobaczyłam detergent SLeS. A już największe spotkało mnie zaskoczenie, kiedy po pierwszym użyciu szampon okazał się być naprawdę delikatnym i nawilżającym specyfikiem.

No więc tak. Szampon jest niesamowicie rzadki, ma nietypową konsystencję. Z tuby wprost się wylewa, a jest tak wydajny, że nie sposób użyć dużej jego ilości na jedno mycie. No po prostu się nie da. Przelałam do butelki z pompką. Nie wiem do końca, jak go opisać. Kojarzy mi się z żelem lnianym, ale jest mniej zwarty i miliard razy bardziej śliski. Objętość równa jednej łyżeczce zapewne wystarczyłaby do dwukrotnego umycia włosów.

Zaskoczyło mnie to, że jakimś cudem przedarł się pomiędzy moimi włosami i udało mi się nim dokładnie umyć skórę głowy. A to się praktycznie nie zdarza, zawsze mam problem z dotarciem do niej i wymasowaniem. Również między włosami ładnie się rozprzestrzenił i dobrze oczyścił. Przy tym po spłukaniu były gładkie. Jest idealny do wykonywania peelingu cukrowego. Cukier nie rozpuszcza się tak szybko, jak w przypadku używania innych szamponów, łatwiej jest wymasować skórę i... nawet po użyciu maski moje włosy nie są aż tak nawilżone, jak po tym zabiegu.

A najważniejsze jest to, że skóra po jego użyciu mnie nie swędzi. Zazwyczaj już na drugi dzień po umyciu zaczynam ją czuć, ona zaczyna się przetłuszczać i domaga się umycia. A tutaj - nic.

Skład

Aqua{woda}, Sodium Laureth Sulfate{SLeS - silny detergent}, Glycerin{gliceryna - humektant},  Sodium Cocoamphoacetate{łagodny detergent, nadaje włosom połysk i wygładza, łagodzi działanie SLeS}, Sodium Chloride{chlorek sodu - sól kuchenna - wzmacnia pienienie się, Disodium Laureth Sulfosuccinate{bardzo łagodny detergent}, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride{antystatyk, kondycjoner}, Zinc Coceth Sulfate{detergent o działaniu antybakteryjnym i przeciwłupieżowym}, Panthenol{substancja o działaniu łągodzącym}, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder{puder z liści aloesu}, Citric Acid{kwas cytrynowy - regulator pH}, Phenoxyethanol{konserwant}, Sodium Benzoate{benzoesan sodu - konserwant}

Uwielbiam tłumaczyć składy. Za każdym razem okazuje się, że to, co zaobserwowałam przy używaniu kosmetyku znajduje swoje potwierdzenie w składnikach użytych do jego produkcji. Zadziwiające, prawda? 

Skład tego szamponu jest świetny. Wyjaśniło się, dlaczego w rzeczywistości jest w miarę łagodny i w dodatku nie wysusza włosów, a wręcz im służy. Użyto kondycjoneru, ale nie zauważyłam, żeby nabudowywał się na włosach tak jak pegi lub polyquaternia, których szczególnie nienawidzę, a kosmetyki z nimi w składzie omijam szerokim łukiem. Właściwie to mogę być pewna, że włosów nie obkleja, bo moja skóra zarejestrowałaby to błyskawicznie i zareagowała przetłuszczaniem się. No nie ma się do czego przyczepić. Oczyszcza porządnie, ma nawet działanie antybakteryjne, jednocześnie nie podrażnia i nie wysusza. Ideał.

Moja ocena: 6
Stosunek jakości do ceny: 5
Cena: 49zł/ 325ml {wystarczy na długo}
Niestety, jestem tylko biedną studentką. Ale to jest hit, a cena adekwatna do jakości.

Zapewne rozważyłabym wydanie tych pięćdziesięciu złotych na nową tubę szamponu, gdy ta będąca obecnie w moim posiadaniu już się skończy. Ale zdarzyło się tak, że Angel udostępniła mi odlewkę szamponu Eubiony. Oba produkty mają swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Eubiona nie daje takiego poślizgu i minimalnie trudniej jest mi dokładnie umyć nią skórę, ma delikatniejsze detergenty, ale jest jeszcze wydajniejsza, a w konsekwencji - jej cena jest niższa. Poza tym czuję, że moja skóra minimalnie bardziej skłania się w jej stronę, a zapas szamponów oczyszczających mam i zużyć muszę {oj muszę, niedługo przedstawię Wam moją kolekcję}.

11 lipca 2013

Idealna odżywka na lato

Taka piękna pogoda wyjątkowo nie służy moim włosom. A właściwie - nie służyła. Nie służyła, dopóki nie przypomniałam sobie, że gdzieś tam na półce stoi zapomniana odżywka Garniera - Oleo Repair.


Dlaczego aż tak zachwycam się tą odżywką? Już wyjaśniam. Przede wszystkim - świetnie działa. Dokładnie tak, jak odżywka działać powinna. Już przy nakładaniu jej na włosy czuć "poślizg", przy tym wcale nie trzeba nakładać jej zbyt dużo i powinna być dość wydajna. Włosy po jej użyciu są nawilżone, błyszczące, wyglądają na zdrowe. Bardzo podoba mi się też to, że jej naprawdę ładny zapach utrzymuje się na włosach przez cały dzień. Wydaje mi się, że w skrajnych przypadkach może obciążać włosy, które są na obciążanie podatne.


Dlaczego jest idealna na lato? Jest odżywką emolientową. A emolienty {oleje, silikony} zawsze wpływają dobrze na włosy i nie spowodują spuszenia mimo wysokiej temperatury/niskiej temperatury/wysokiej wilgotności. Tak więc zawarta w odżywce duża ilość emolientów czyni ją idealnym produktem, bez względu na to, czy lato jest bardzo słoneczne, czy wręcz przeciwnie - deszczowe. W dodatku dzięki zawartości łatwo zmywalnego silikonu częściowo zabezpiecza włosy przed uszkodzeniami. No i jej działanie zapewni nam piękne włosy podczas wyjazdu.


Skład

Aqua{woda}, Cetearyl Alcohol{emolient}, Behentrimonium Chloride{antystatyk, konserwant, substancja myjąca}, Cetyl Esters{emolient, kondycjoner}, Niacinamide{poprawia ukrwienie skóry głowy, wzmacnia cebulki, reguluje pracę gruczołów łojowych - witamina B3}, Saccharum Officinarium Extract/Sugar Cane Extract{wyciąg z trzciny cukrowej}, Olea Europea Oil{oliwa z oliwek}, Trideceth-6{substancja powierzchniowo czynna}, Chlorhexidine Digluconate{konserwant}, Limonene{aromat}, Camellia Sinesis Leaf Extract{wyciąg z herbaty}, Linalool{aromat}, Benzyl Salicylate{aromat}, Benzyl Alcohol{aromat}, Amodimethicone{emolient - silikon}, Isopropyl Alcohol{rozpuszczalnik, konserwant}, Pyrus Malus Extract/Apple Fruit Extract{najwyraźniej jest to ekstrakt z jabłka}, Pyridoxine HCl{witamina B6}, Avocado Oil{olej z awokado}, Shea Butter{masło shea}, Citric Acid{regulator pH}, Butylphenyl Methylpropional{aromat}, Cetrimonium Chloride{substancja powierzchniowo czynna, kondycjoner}, Lemon Peel Extract{wygląda mi to na wyciąg ze skórki cytryny lub z cytryny}, Hexyl Cinnamal{aromat}, Parfum{kompozycja zapachowa}

Wystarczy rzut oka na skład, aby odnaleźć przyczynę ładnego i długotrwale utrzymującego się zapachu - porażająca ilość substancji zapachowych świetnie spełnia swoje zadanie. A ja jestem z tego zadowolona. Odnaleziony przeze mnie opis witaminy B3 może kusić do przetestowania odżywki na skórze głowy, ale nie odważyłabym się na to. Kwestią dyskusyjną może być zawartość alkoholu izopropylowego {klik}, ale już jakiś czas temu postanowiłam nie czepiać się większości składników kosmetyków, więc będę jej używać, dopóki mi nie zaszkodzi, w co z resztą wątpię.


Ocena: 6
Stosunek jakości do ceny: 5 {chyba, że kupimy ją w promocji - w tym przypadku - 6}
Warto spróbować


Ale ja w ogóle lubię odżywki Garniera. Pamiętam, że byłam bardzo zadowolona z Awokado i Karite. A co Wy sądzicie o tej odżywce i ogólnie - o firmie? W szczególności w kwestii odżywek ;)

A takie nawiasy podpatrzyłam na blogu {artattack}. Może i lekka fanaberia, ale mi się podobają i to bardzo!

28 czerwca 2013

Ziołowy żel do mycia twarzy Fitomed

Wspominałam o tym żelu w poście dotyczącym pielęgnacji mojej trądzikowej cery. Zamówiłam go kiedyś na stronie doz.pl, tak z ciekawości. Wydawało mi się, że go polubię. Spodobała mi się szczególnie duża ilość wyciągów z ziół, obecność SLeS zignorowałam. I to był mój błąd.

 

Po pierwszym użyciu żelu byłam zachwycona. Wydaje się być delikatny. Niby ma zwyczajną konsystencję, dość gęstą, ale gdy go używałam czułam, jakbym myła twarz pianką. Dokładnie czyści skórę, zmywa makijaż (mineralny, takiego zwykłego nie domywa do końca, jak każdy). Pięknie pachnie, byłam nim wręcz zachwycona. Niestety, po pewnym czasie zauważyłam wysuszenie skóry (mimo nawilżania po każdym myciu), ten sam efekt zaobserwowała moja mama. I jestem pewna, że jest to wina tego żelu. Oczywiście wysuszenie objawia się występowaniem dużej liczby suchych skórek, które są dodatkowo uwydatniane przez podkład.




























Skład jest bardzo ciekawy, zaraz po wodzie znajdują się w nim ekstrakty z ziół, a dopiero później - dwa detergenty - silny SLeS oraz kilka łagodniejszych. Taka kolejność oznacza, że ekstraktów z ziół w kosmetyku jest więcej, niż środków myjących. Dlatego liczyłam na delikatne działanie żelu, ale mam wrażenie, że w rzeczywistości wysuszające działanie ziół tylko wzmacnia działanie SLeS (znów ten niedobry SLeS!) i odwrotnie. Ani gliceryna, ani wyregulowane pH niestety nie kompensują działania tego miksu. Kosmetyk występuje też w wersji do cery suchej, różni się tylko zawartością (z tego, co pamiętam) allantoiny.

Wiele się po tym żelu spodziewałam i bardzo nie chcę napisać, że się na nim zawiodłam. Ale nie zniechęca mnie to do zakupu innego kosmetyku tej firmy w przyszłości, jakoś tak podobają mi się ich składy.

Moja ocena: 3
Stosunek jakości do ceny: 3
Czy kupię ponownie: Nie, dziękuję.
Być może spodoba się komuś, kto lubi zioła i detergenty. Ja niestety go odradzam.

Znacie kosmetyki tej firmy? Lubicie?

PS: Dziewczyny, zdałam maturę :D

20 czerwca 2013

Płyn micelarny BeBeauty

Ja wiem, że ponoć ten kosmetyk jest wycofany. Ale ja go mam i z każdym użyciem bardziej się do niego przywiązuję. A, że w mojej Biedronce ciągle stoi na półce a i do innych wciąż jest dowożony, postanowiłam go zrecenzować. Być może pisząc recenzję, skłonię te z Was, które jeszcze go nie znają, do przetestowania.

Pierwszą butelkę płynu kupiłam całkiem niedawno. Naczytałam się pozytywnych opinii oraz informacji o wycofywaniu go ze sprzedaży i postanowiłam go przetestować, zanim będzie za późno. I zakochałam się w nim od pierwszego użycia. Czyli był to bardzo trafiony zakup.


No więc wygląda to tak. Płynu używam na kilka sposobów. Do zmywania makijażu - wtedy wsmarowuję go w suchą skórę, spłukuję wodą, wycieram i czynność powtarzam. Po takim zabiegu zarówno mój podkład mineralny jak i tusz Maybelline są idealnie zmyte. Czasem również do zobojętnienia działania silniejszego żelu do twarzy - po umyciu skóry wycieram ją, a następnie myję ponownie płynem. Teoretycznie nie ma to sensu, ale praktycznie dzięki temu skóra po umyciu żelem Fitomedu nie jest wysuszona. Myję nim też skórę rano i wieczorem. Oczywiście tylko raz. Nie używam płatków kosmetycznych, wylewam odrobinę na dłonie, masuję skórę przez chwilę i dokładnie spłukuję wodą. Niezmyty pozostawia delikatną warstewkę niewiadomego pochodzenia, a z doświadczenia wiem, że takie warstewki mi szkodzą.


Żaden z kosmetyków, których obecnie używam nie jest komedgenny (zaskórniki się nie mnożą), a więc i płyn BeBeauty nie wykazuje (w stosunku do mojej cery) takich właściwości. Skóra po kontakcie z nim jest przyjemnie miękka i sprawia wrażenie nawilżonej. Jest również gładka, mam dziwne wrażenie, że łatwiej rozsmarowuje mi się krem lub olejek. Od pewnego czasu obserwuję również zmniejszenie problemu pojawiających się suchych skórek, w czym, jak sądzę, ten płyn ma niemałą zasługę. Czasem zdarza się, że po jego wykorzystaniu skóra jest lekko zaczerwieniona, ale nie piecze. Takie działanie przypisuję obecności glikolu propylenowego, który może lekko podrażniać już podrażnioną skórę. No i ładnie pachnie. Niestety nie wiem, jak radzi sobie z płynnymi fluidami, ale skoro tusz zmywa nieźle to i z nimi nie powinien mieć większych problemów.


Aqua(woda), Poloxamer 184(łagodna substancja myjąca), Disodium Cocoamphodiacetate(łagodna substancja myjąca, emulgator), Propylene Glycol(humektant, ułatwia wnikanie innych substancji), Polysorbate 20(emulgator), Panthenol, Peat Extract(ekstrakt z torfu), Malva Sylvestris Flower Extract(ekstrakt z kwiatów malwy), Sodium Chloride(sól kuchenna), Disodium EDTA(konserwant), Sodium Citrate(stabilizator), Citric Acid(regulator pH), Parfum(kompozycja zapachowa), Methylparaben(konserwant), Propylparaben(konserwant), Methylisothiazolinone(konserwant)

W zasadzie skład ma niezły. Wyżej wspominałam o możliwym działaniu drażniącym glikolu propylenowego (teoretycznie wykazywanym w przypadku skóry zmienionej chorobowo), średnio bezpieczny jest również Disodium EDTA. Ekstrakty znajdują się dość wysoko w składzie, ale myślę, że raczej nie mamy co liczyć na jakąś porażającą ich ilość.
 
Moja ocena: 5,5
Stosunek jakości do ceny: 6
Czy kupię ponownie?: mam nadzieję, że taka możliwość będzie mi dana
Cena: mniej niż 4.50 złotych
No po prostu trzeba go mieć!

Nie wiem, czy czytając moją recenzję czujecie mój zachwyt nad tym kosmetykiem, ale zapewniam Was, że jestem zachwycona. Mam nadzieję, że jednak tak szybko z Biedronek nie zniknie. A co Wy o nim sądzicie?

25 kwietnia 2013

Krem intensywnie nawilżający Eva Natura Herbal Garden

 Zauważyłyście, że do tej pory nie recenzowałam kosmetyków? Pisałam czasem skrótowe opinie w postach zakupowych lub podsumowujących, ale recenzji "z prawdziwego zdarzenia" nie zamieszczałam. Stwierdziłam, że czas to zmienić. Przez moją kosmetyczną kolekcję przewinęło się kilka ciekawych produktów, które zasługują na osobny post.


Swego czasu szukałam dobrego, nawilżającego kremu nadającego się pod makijaż. Nie wiedziałam na co się zdecydować, ale zadałam odpowiednie pytanie odpowiedniej osobie. Kascysko (bo któżby inny:) poleciła mi właśnie ten.


Zacznijmy od plusów

Rzeczywiście, krem nawilża skórę. Może nie jakoś spektakularnie, ale moje potrzeby zaspokoił. Wchłania się dość szybko, po kilku minutach od jego nałożenia można spokojnie uciapać się podkładem. Jednakże zdarzało mi się nakładać podkład od razu po kremie i nawet wtedy nie działo się nic złego. Nie zapchał mnie jakoś szczególnie mimo, że moja skóra stała się wyjątkowo podatna na zapychanie. Ma całkiem niezły skład. Przepięknie pachnie - otworzyłam opakowanie w środku zimy i poczułam zapach jaśminu :) Jest naprawdę niedrogi (od kilku do kilkunastu złotych) i łatwo go dostać - bywa na półkach w Rossmannach, Dayli, osiedlowych drogeriach.


Czy ma minusy?

Nie potrafię tego stwierdzić. Nic w tym kremie nie przeszkadza mi jakoś szczególnie i w tej cenie ciężko będzie znaleźć coś lepszego. Wydaje mi się, że jednak tak minimalnie, naprawdę minimalnie zapychał. Chociaż może to być wina podkładu (dlatego też zamierzam w końcu zakupić mineralny). Nie mogę też napisać, że brakuje mi w nim filtra, bo nie każdy krem filtr musi mieć.


Czy kupię go ponownie?

Nie, ale tylko dlatego, że postanowiłam zainwestować w ekokrem - krem o idealnym składzie (na pierwszy strzał prawdopodobnie lekki krem Sylveco). Potrzebuję też czegoś z filtrem.

 
Moja ocena: 3,5
Stosunek ceny do jakości: 4
Większości z nas powinien odpowiadać :)


Czy w recenzji czegoś brakuje? Wygląda na bardzo skrótową, ale nic więcej sobie nie przypominam. Czy chciałybyście wiedzieć coś więcej na temat tego kremu?

Edit: Znielubiłam go nieco już po napisaniu recenzji. Nie dałam rady zużyć go do końca, bo resztka na dnie opakowania zwyczajnie się zepsuła. Ale to zapewne wina mojej mamy, która notorycznie zostawiała opakowanie na oknie - w cieple.
Edit2: Mając porównanie z kremem o dużo lepszym składzie i kosztującym 15zł/50ml jestem zmuszona do obniżenia obu ocen i napisania tego słowa: zapycha.


Post Scriptum


Moja mama upolowała gdzieś taki krem - Eveline nawilżający z wyciągiem z orchidei. W założeniu jest przeciwzmarszczkowy, działa bardzo podobnie do nawilżającej Evy Natury. Również nadaje się pod makijaż, ma znośny skład, zawiera silikon, który dodatkowo wygładza skórę, ale przestrzegam przed zapychaniem. Szybko się wchłania, ma filtr - SPF15. Kosztował około trzynastu złotych, mam takie wrażenie, że został wykryty i zakupiony w Biedronce. I najważniejsze - w opakowaniu był bonus - 5ml tubka z kwasem hialuronowym. Wydaje mi się, że jest odrobinę mniej skoncentrowany niż 1% z ZSK, ale działa nieźle.


Miałyście do czynienia z którymś z tych kremów? Jakieś takie niewyraźne te zdjęcia i ponure. Zupełnie nie wiem, dlaczego :( I ja też mam dzisiaj ponury nastrój.