Ja już się poddałam. Już nawet nie próbuję tłumaczyć użytkownikom tego popularnego forum na W. co i jak z trądzikiem, czym są retinoidy i dlaczego w kwestii tych do łykania jestem na nie. Jedyne, co mi pozostaje, to opisanie mojej historii na moim blogu i nadzieja na to, że ktoś ją przeczyta. Na dole zawarłam również kilka wskazówek dla zainteresowanych tematem.
Miałam trądzik, chciałam się go pozbyć, poszłam do pani dermatolog. Podobno niezłej, sporo osób ją polecało. Pani przyjrzała się mojej skórze i powiedziała, że jest taki jeden lek. W stu procentach skuteczny. Po kilku miesiącach miałam nie pamiętać o pryszczach, przetłuszczającej się skórze i włosach. Zostało mi dane nieco czasu na przemyślenie sprawy, bo specyfik drogi i ma skutki uboczne. "Możesz poczytać sobie w Internecie, ale tam ludzie narzekają, tego nie trzeba brać na poważnie." Dostałam receptę na jakąś maść i papa, do następnej wizyty.
Tylko idiota nie poszedłby na taki deal. Trochę pieniędzy za ładną buźkę. Nie zrozumieją Ci, którzy nigdy problemów ze skórą nie mieli.
Początek
Po dwóch miesiącach zgłosiłam się, gotowa na wszystko. Dostałam skierowanie na morfologię i nakaz wizyty u ginekologa. Wykonałam przy okazji jakieś badanie hormonalne. Ja i moja mama {miałam wtedy niecałe 16 lat} musiałyśmy podpisać oświadczenia, że biorę tabletki anty i że nie zajdę w ciążę. Brałam te tabsy, przynajmniej przez jakiś czas.
Później widziałam swoją kartę pacjenta. Znalazł się tam zapis pierwszej wizyty {przepisana maść} oraz adnotacja z drugiej "Nagłe pogorszenie stanu, przepisano lek XXX". Stan skóry w żadnym wypadku się nie pogorszył, a już tym bardziej nie nagle. No, przynajmniej nie wtedy.
Przeszłam przez wszystkie formalności, szczęśliwa, codziennie łykałam określoną dawkę. Zapisywałam wszystkie tabletki w notesie, ich ilość została ściśle określona, nie powinnam była żadnej przegapić. I czekałam na pierwsze efekty.
W trakcie
Doczekałam
się łuszczącej się na całym ciele skóry, zapalenia ust, nasilenia
trądziku. Skóra na moich dłoniach coraz bardziej upodabniała się do
czerwonawej skorupy, nie pomagał żaden krem, doraźnie działały sterydy.
Włosy były totalnie przesuszone. I wciąż było tylko gorzej i gorzej.
W momencie, w którym zaczęłam kurację, poszłam do nowej szkoły. Pamiętam, że przez pierwszy rok nie odzywałam się prawie do nikogo. Trochę nie ogarniałam, co się wokół mnie dzieje i częściej niż zazwyczaj plotłam trzy po trzy.
Nie do końca pamiętam, jak przebiegała kuracja. Przyjmowałam spore dawki, żeby skończyć szybciej, 40-60mg/ dzień. Tak doradziła dermatolog. Pamiętam jednak, że jakoś tak z dnia na dzień skóra i cała reszta wyglądała gorzej. Wiem, że się powtarzam, ale tak było.
Przy każdej kolejnej wizycie kontrolnej mina pani doktor była coraz bardziej niewyraźna. Na ostatniej jeszcze przeliczyła mi dawkę, stwierdziła, że wzięłam wszystko i jakoś tak się pożegnałyśmy. Mój trądzik zmienił się, na gorsze. Zamiast zwyczajnych pryszczy pojawiało się mnóstwo bolesnych gul i zaskórników. Oba twory praktycznie nie do wytępienia.
Zakończenie
Niedawno napisałam, że nie ma takiego fragmentu mojej skóry, z którym nie miałabym problemów. Od zakończenia kuracji izotretynoiną zmagam się z wypadaniem włosów, przesuszeniem skóry, trudniejszym do zwalczenia trądzikiem, pękaniem skóry na ustach i dłoniach, problemami z regeneracją skóry {otarcie na dłoni goiło się przez prawie dwa miesiące}, zapaleniem mieszków włosowych i bardzo silnym przetłuszczaniem się włosów.
A teraz opowiem Wam dowcip. Chcąc ratować moje przesuszone, sianowate i przetłuszczone po dwunastu godzinach od umycia włosy, trafiłam do Internetu. A, tak. Chciałam jeszcze powstrzymać łysienie. Znalazłam blogi włosomaniaczek {Anwen, Eve} i Blondhaircare, dzięki której zainteresowałam się pielęgnacją cery. Potem odkryłam blog Aliny, naturalną, a jeszcze później azjatycką pielęgnację. Okazało się, że zmiana kosmetyków i metod dbania o skórę pozwoliła mi na pozbycie się 70% trądziku. Została tylko część zaskórników i niewielkie wysypy z okazji zbliżających się okresów.
Zastanawiam się też, jaki związek kuracja retinoidem może mieć z moimi problemami psychicznymi. Wszystkie skutki uboczne wymienione na ulotce określone są jako tymczasowe. Wspomniano o nadwrażliwości na alkohol. Nigdy go nie piję, bo upijam się jednym piwem. Chyba od zawsze, choć nie jestem pewna. Już na samym początku leczenia stałam się dokładnym przeciwieństwem siebie. Byłam apatyczna, zamknięta w sobie, z nikim nie rozmawiałam i bałam się kontaktów z ludźmi. Czułam się okropnie źle! Nieśmiała ja z depresją, au. To wszystko nie minęło automatycznie po odstawieniu tabletek. Przechodziło mi stopniowo przez około dwa lata i dałabym głowę, że wciąż coś jest nie tak. Zdecydowanie mam problemy z koncentracją, choć tak naprawdę nie wiem, co jest ich powodem.
Może kogoś to zainteresuje... 8 miesięcy x 1,5 opakowania x 110 złotych... Na początku i na końcu wykorzystywałam nie 1,5 a jedno opakowanie, ale wynik i tak jest zdecydowanie czterocyfrowy.
Zastanawiasz się nad retinoidami doustnymi?
Nie chciałabym, żeby ktokolwiek po przeczytaniu tego tekstu zrezygnował z wizyt u lekarzy i zaczął leczyć się samodzielnie. To nie tak. Chciałabym tylko wszystkich przekonać do zastanowienia się, przemyślenia sprawy, pozyskania informacji.
Retinoid to nie antybiotyk
A zupełnie inna substancja. Niestety mnóstwo ludzi myli te dwa pojęcia. Tak często czytam komentarze "Mam to gdzieś, chcę wziąć ten mocny antybiotyk i się wyleczyć". Retinoidy to pochodne witaminy A. Jako takie mają ogromny wpływ na wątrobę {żadnego alkoholu w trakcie!}, a i wydaje mi się, że ich działanie może być nieco dłuższe, niż czas trwania całej kuracji. Wnioskuję tak po charakterystyce zwyczajnej witaminy A, która może być magazynowana w tłuszczach.
Najczęściej spotykane leki-retinoidy w tabletkach: Izotek, Axotret, Isotrex, Roaccutane, Aknenormin.
Ostatnia deska ratunku
Mnóstwo ludzi pisze "próbowałem już wszystkiego". Retinoidy występują również w formie do stosowania zewnętrznego. Sądzę, że warto najpierw spróbować pełnych {kilkumiesięcznych i systematycznych!} kuracji przynajmniej dwoma różnymi retinoidami zewnętrznymi, a do tego zmienić dietę i pielęgnację, a nad tabletkami zastanowić się dopiero w przypadku braku pozytywnych skutków po zastosowaniu wszystkich tych trzech elementów!
Liczy się cierpliwość
U niektórych retinoidy zewnętrzne/doustne zadziałają od razu, po kilku dawkach, pozytywnie. U innych zadziałają negatywnie, a sytuacja poprawi się z czasem, nawet po kilku miesiącach. U innych nie zadziałają w ogóle, ale skuteczność jest spora, czy ja wiem... 60-80 procentowa, z pewnością nie 100. Nie liczy się dawka przyjęta jednorazowo, a suma przyjętej substancji {w przypadku doustnych mg/kg ciała}. Dlatego tak ważne jest dokończenie kuracji, nieprzerywanie jej, systematyczność. Jedynym przypadkiem, w którym nie tyle warto, a trzeba{!} przerwać leczenie są złe wyniki badań. No i ciąża lub jej planowanie.
Dlaczego byłam leczona źle?
Nie miałam wykonanych badań. Poza morfologią sprawdzony powinien zostać poziom cholesterolu, trójglicerydów i wielu innych substancji, a badania powtarza się w trakcie leczenia. Na szczęście wątrobę miałam zdrową.
Mój trądzik nie kwalifikował się do takiego leczenia. Nie byłam ani wystarczająco ciężkim, ani wyjątkowo opornym przypadkiem, a wydaje mi się, że tylko w takich wypadkach powinno przepisywać się retinoidy doustne. Nie próbowałam żadnych innych preparatów, a o skórę dbałam kryjącym podkładem i mydłem. Kto nie miałby trądziku w podobnej sytuacji?
W trakcie leczenia jeszcze bardziej wysuszałam swoją skórę, nie zmieniłam pielęgnacji, nie stosowałam filtrów, a puszące się włosy traktowałam prostownicą. Nie rozumiem, dlaczego ludzie twierdzą, że w takiej kuracji chodzi o wysuszenie skóry. Czytałam artykuł uznający to jako przykry efekt uboczny, a takie należy niwelować i o skórę dbać jeszcze skrupulatniej, niż zazwyczaj.
Przeczytaj koniecznie!
Cały {wpis Italiany}, łącznie z zawartością podanych przez nią linków. Zerknij też na {efekty stosowania retinoidu zewnętrznego}.
Ogromnie się cieszę, że zdecydowałam się na opisanie tego wszystkiego. Pewnie wspominałam już kiedyś o retinoidach, ale raczej nie zrobiłam tego aż tak obszernie. Ale nie o to mi chodzi. Kilka dni temu, poirytowana i zdenerwowana zaczęłam zastanawiać się, czy nie spróbować z retinoidami doustnymi jeszcze raz. Tak, żeby na dobre pozbyć się tych przedokresowych wysypek. Na szczęście, pisząc, wszystko sobie przypomniałam i natychmiast zarzuciłam ten pomysł.
I optymistyczny akcent na koniec. Powoli, bardzo powoli planuję post pod tytułem "Jak pokonałam trądzik".
Wszystkich zainteresowanych retinoidami chciałabym poprosić jeszcze o jedno. Skonsultujcie się z innym lekarzem niż ten, który Was prowadzi, nawet przez telefon lub Internet, może ze znajomą kosmetyczką, z kimś, co do kogo macie pewność, że zna temat i porozmawiajcie. Przy okazji dajcie znać, w jakim stopniu ich opinia różni się od mojej, wciąż bardzo interesuję się tymi substancjami.
to jeszcze zależy od dermatologa. Ja nie mam problemu natomiast moja siostra ma bardzo problematyczną skórę i po leczeniu się u dermatologa w klinice nie było poprawy przez lata natomiast gdy trafiła to dermatolog z długimi latami doświadczenia w 6 miesięcy doprowadziła twarz do normalnego stanu:)
OdpowiedzUsuńTak, to oczywiste. Przecież opisuję tylko jedną lekarkę {akurat jak na złość zawsze trafiam na takie} i na wszelki wypadek wspomniałam, że nie należy się od lekarzy odcinać. Napiszesz chociaż, w jakim mieście przyjmuje dermatolożka Twojej siostry?
Usuńdaj namiary na tego cudotwórcę!
UsuńMam 27 lat i już od połowy swojego życia męczę się z trądzikiem!
UsuńNajpierw był młodzieńczy, a teraz trądzik dorosłych!
Też byłam u P. dermatolog M. Łopuszyńskiej, przez 3 lata chodziłam do jej kliniki na zabiegi oczyszczające, dostawałam różne żele i maści do stosowania zewnętrznego i od czasu do czasu Unidox (tetracyclina) albo Spironol - ani razu nie przynosiły efektów, ale ciągle, po jakieś przerwie było: "No to może spróbujemy...?"
Więc jeżeli Puszyslawa Kot mogłabyś podać namiary na tego dermatologa, który pomógł Twojej siostrze, to byłabym bardzo wdzięczna, bo znowu stan mojej cery się pogorszył i moja samoocena spada do minimum!
To nie jest chwilowe, przejściowe, tylko trwa już tyle czasu, że już naprawdę nie wiem co robić... :(
A do Ciebie blogerko mam prośbę o podanie jak pielęgnujesz swoją skórę, jakimi kosmetykami?
Bo napisałaś, że po zmianie pielęgnacji cera poprawiła Ci się w 70%
Brałam Axotret od października 2011 do kwietnia 2012. Czułam się strasznie ze swoim trądzikiem i nie chodziło tylko o aspekty estetyczne - miałam ogromne, ropne, podskórne pryszcze i głowa mnie od tego bolała. Poszłam do dermatologa, proponował kuracje antybiotykami i inne rzeczy, ale byłam na nie. Nie wiem, jak to się stało, że zaproponował retinoidy. Szybko się zdecydowałam. Podpisałam papiery, że nie znam działanie leku na płód i wyszłam z receptą z gabinetu. Żadnych badań nie zlecił. Nawet nie pisnął o tym słowa. Brałam systematycznie Axotret, co miesiąc kontrola i nowe recepty. Usta tak strasznie mi popękały, że do dzisiaj mam ślady po zdzieraniu z nich skóry. Dłonie nie wyglądały tak strasznie, ale były chropowate, przesuszone i swędziały. Do teraz są wrażliwe na wszelkie środki czystości i zmianę temperatur.
OdpowiedzUsuńMiałam jeden taki moment... Że chciałam się zabić. Potem okazało się, że wzięłam za dużo. Nie wiem, jak to się stało, że przedawkowałam, nie zrobiłam tego specjalnie w każdym razie. Uciekłam z domu! Mając te 17 lat, po prostu wyszłam w nocy z domu. Naprawdę do dzisiaj nie wiem, co mną kierowało, ale to był jedyny taki wybryk w moim życiu, dlatego jestem w 100% pewna, że to przez przedawkowanie Axotretu.
Ogólnie to... Straciłam pewność siebie. I nadal nie mogę jej odzyskać.
Ale co jest piękne... Mam idealną twarz, taką o jakiej od zawsze marzyłam (z trądzikiem zmagałam się od podstawówki, raz było lepiej, raz gorzej...).
Z tym że włosy mi wypadają. Ale to osobna historia. Być może ma to związek z Axotretem?
To chyba mój pierwszy komentarz pod postem w blogosferze.
Pozdrawiam
Patrycja.
Nie jestem pewna, ale leczyłam się chyba w tym samym czasie. Też często chciałam rzucić wszystko i wyjść z domu tak po prostu, na spacer w środku nocy. Powstrzymywał mnie brak makijażu na twarzy. Patrz, że nigdy tego z tabletkami nie powiązałam! Myśli samobójcze mam zawsze na dwa dni przed okresem. W sumie fajnie, bo wiem, kiedy mieć podpaskę w zapasie.
UsuńCiesz się buźką, ja o pewność siebie i własną osobowość musiałam walczyć sama ze sobą. To brzmi banalnie, ale tak było. Jeszcze nie odzyskałam wszystkiego, ale już sporą część.
Trzymam za Ciebie kciuki i bardzo, bardzo dziękuję za komentarz!
Ja się męczę z trądzikiem już dość długo, ale jeszcze nikt nie zaproponował mi retinoidów doustnych. Oczywiście chciałabym szybko się tego pozbyć, ale obawiam się efektów brania kolejnych leków. Tym bardziej, że leczę się przewlekle na inne schorzenie i mieszanie leków też najzdrowsze nie jest zwykle.
OdpowiedzUsuńTeraz dostałam kolejną maść, tym razem retinoidową właśnie i zobaczymy, co będzie.
Najgorsze jest chyba to, że wciąż nie mogę znaleźć normalnego, fajnego dermatologa, przy którym czułabym się odpowiednio "zaopiekowania" ;)
Daj znać, ja jestem bardzo dobrze do takich maści i płynów nastawiona. W tym sezonie dostałam zbyt słabą, spróbuję z czymś innym w przyszłym {jesień-zima, potem słońce i w ogóle, więc chyba dam sobie spokój}.
UsuńZaopiekowana to fajne słowo : )
Mam nadzieję, że Twój wpis przekona choć jedną do niebrania retinoidów.
OdpowiedzUsuńWiesz, w ostateczności nie nakłaniam do niebrania, a do zastanowienia się i brania tylko wtedy, gdy jest to konieczne.
UsuńJesteś wzorcowym przypadkiem na to jak nie powinno się leczyć trądziku, gdyby to ode mnie zależało to tą panią doktor wysłałabym do tesco na kasę, żeby więcej nie sprawiała zagrożenia dla ludzi.
OdpowiedzUsuńJa leczyłam trądzik przez ok 7 lat, zaczęło się w podstawówce a skończyło się w liceum - Izotekiem właśnie. Można się domyślić że przez ten czas miałam na buzi wszystko i wykorzystałam każdą możliwą opcję łącznie z antybiotykami doustnymi i hormonami. Decyzję o Izoteku podjęłam sama, mając już 18 lat, bo moja mama pewnie nigdy by się na to nie zdecydowała, wiedziałam o wszystkich skutkach ubocznych i miałam zrobione wszystkie badania. Nie żałuję. I właśnie sęk w tym że tu nie chodzi tylko o trądzik, ale o zupełnie inną jakość życia i zdrową psychikę (u mnie było odwrotnie niż u Ciebie). Bardziej niż nieskuteczności leczenia bałam się że trądzik wyleczę a po roku wszystko wróci (wtedy bym się dopiero załamała). Na szczęście dwa lata minęły i trądzik nie wrócił. Nie będę się rozpisywać bo to bardzo długa historia, w każdym razie moja konkluzja jest taka: nie powiedziałabym, że polecam komuś stosowanie retinoidów, bo nie polecam. Trzeba pamiętać, że retinoidy doustne to OSTATECZNOŚĆ a nie jakiś lek-cud, który można przepisać każdemu. Wiadomo, że są to bardzo silne leki i bardzo inwazyjne dla organizmu i tak naprawdę kto wie, czy skutki uboczne nie wyjawią się po kilku albo kilkunastu latach, tylko wtedy już nie będziemy w stanie skojarzyć, że to przez ten lek (bo np kumuluje się w tkankach tak jak napisałaś).
A druga bardzo ważna sprawa to lekarz - musi być dobry, doświadczony, zaufany, na pewno nie jakiś pierwszy lepszy którego nie znamy, bo tak właśnie można zrobić sobie krzywdę. Ja swojej pani dermatolog dałabym złoty medal za to leczenie, mimo iż trwało tak długo :)
Cieszę się, że Tobie udało się wyleczyć naturalnymi sposobami i dobrze, że w ogóle piszesz na ten temat, bo pewnie dużo jest biednych nastolatków zagubionych w czeluściach internetu, w których różne głupoty można wyczytać ;)
K.
Nie do końca naturalnymi, wkrótce będę wychwalać retinoidy zewnętrzne. Choć na razie średnio na mnie działają. Tobie również chciałam podziękować za wartościowy komentarz, właśnie na takie wypowiedzi liczyłam.
Usuń"Gdyby to ode mnie zależało to tą panią doktor wysłałabym do tesco na kasę". Kurcze, bez przesady. Pewnie uratowała miliony żyć (nie od razu jest się dermatologiem, wcześniej izba przyjęć, karetka...) a ty z takim tekstem. Myślcie, że wiecie lepiej niż lekarz po specjalizacji? NIE, nie wiecie. Leki nie działają na każdego tak samo, jest wiele skutków ubocznych gorszych niż np. sam trądzik i biorą tabletki, godzisz na na nie. A "przed użyciem zapoznaj się z ulotką" a nie " twój lekarz ma obowiązek wyrecytować ci 5 stron o wszystkich aspektach leku".
UsuńMój lekarz powiedział mi, żeby nie brać na serio skutków ubocznych zawartych w ulotce, bo mnóstwo skutków ubocznych ma zwykła aspiryna, którą biorę często {kilka razy w życiu, częściej niż retinoidy}. Nie zrobiła mi badań. Nie powinna przepisać mi tego leku.
UsuńA chciała wcisnąć go również mojej koleżance, która miała na twarzy kilka niewielkich zmian. Okazało się, że wywołał je podkład, zniknęły po odstawieniu. I kilka innych, tym podobnych przypadków.
Akurat wyrażenie o kasie nie było zbyt fortunne, ale... Niedawno po przyjściu do innej dermatolożki czułam się, jak taka paczka chipsów jadąca na taśmie i kasowana, byle szybciej.
UsuńOczywiście z tą kasą to nie było tak do końca na serio i nie mam nic przeciwko paniom w kasie żeby nie było ;) I też nie sądzę, że jestem mądrzejsza od lekarza, co więcej, myślę, że tu wcale nie chodzi o wiedzę tej dermatolożki i innych ( a jeśli jednak są na tyle niedokształcone to bardzo mi przykro) - myślę, że niektórzy lekarze przepisują te leki, bo one po prostu są w większości przypadków bardzo skuteczne, a oni chcą jak najszybciej wyleczyć, bo to im daje satysfakcje i dobre słowo wśród ludzi. + w tym przypadku musi zlecić odpowiednie badania, bo to jest jej obowiązek, a nie to, że potrafi ocenić na oko czy ktoś ma zdrową wątrobę, więc ja nie widzę powodu, żeby dawać jej taryfę ulgową. A z czytaniem ulotki - cóż, wiadomo, że każdy czytać umie i powinien mieć trochę oleju w głowie ;)
UsuńK.
Hej,
OdpowiedzUsuńja miałam to szczęście, że trafiłam na dobrego i odpowiedzialnego dermatologa. Zarówno przed, w trakcie jak i po kuracji miałam przeprowadzane regularne badania (morfologia, trójglicerydy, cholesterol, próby wątrobowe oraz hormony). Zostałam pouczona jak dbać o skórę, włosy i oczy( noszę soczewki). Kuracji nie wspominam źle, negatywne skutki fizyczne były do zniesienia, jeśli chodzi o psychikę to nie odnotowałam opisanych przez was stanów, ale każdy inaczej reaguje. Kuracja zakończyła się sukcesem.
Niestety tylko tymczasowym. Dwa lata po odstawieniu leków trądzik wrócił-nie tak intensywny jak kiedyś, ale jednak. Poza tym przez około 1,5 roku zmagałam się z nadmiernym wypadaniem włosów i reakcją alergiczną na alkohol.
Tak więc nie można liczyć iż kuracja na sto procent zadziała (i to na zawsze) i powinna być przeprowadzana przez dobrego dermatologa (konia z rzędem temu, kto wie jak go znaleźć).
Obecnie udało mi się doprowadzić włosy do porządku dzięki społeczności włosomaniaczek (dziękuję), a zmiana pielęgnacji i diety przyczyniła się do poprawy cery.
Pozdrawiam serdecznie
czytelniczka
Nie wiem, co odpowiedzieć, a postanowiłam się przez jakiś czas bezsensownie nie wymądrzać. Dzięki za komentarz.
UsuńMnie retinoidy uratowały. Nic mi już na ten trądzik nie pomagało, nawet bomby antybiotykowe. To jest syf, ale kuracja prowadzona ostrożnie, z comiesięcznymi badaniami kontrolnymi, jest do przeżycia. Ja zauważyłam tylko, że przestały przetłuszczać mi się włosy. Pod koniec czułam się ogólnie zmęczona i "połamana". Ale to tyle, nic ponadto. Też miałam wysyp. ale lekarka mi wytłumaczyła, że to normalne, bo wyłazi wszystko, co się w skórze czaiło. Polecam wyłącznie w przewlekłym i lekoodpornym trądziku, a nie w sytuacji, kiedy się ma kilka pryszczy przed okresem;) no i najważniejszy dobry lekarz!
OdpowiedzUsuńNo i widzisz. Jesteś świetnym, pozytywnym przykładem. Leczyłaś się innymi sposobami, nie wyleczyłaś się, przepisano retinoid i zadziałał. I mądrze mówisz, super.
UsuńTja, podobnie dermatolodzy próbowali leczyć moje wysypki - steryd, steryd, nowy steryd, o ten nowy coś nie działa, to jeszcze mocniejszy... Aż w końcu nawet te najmocniejsze sterydy przestawały działać i którejś jakże pięknej nocy pobiegłam na pogotowie, bo swędziało i spuchło tak, że nie mogłam spać. Dwa zastrzyki i człowiek jak nowy ;]
OdpowiedzUsuńAż tu nagle pani lekarz rodzinny mówi "weź sobie kobieto nagotuj siemienia lnianego i rób okłady, a ja ci jeszcze przepiszę maść siarkową" - leczenie trwało mniej więcej tyle samo co leczenie sterydami, tylko maść siarkowa nieco śmierdziała i musiałam się czymś owijać, żeby nie pobrudzić pościeli. Można? Można!
Tak samo musiałam odwiedzić pięciu dermatologów, żeby w końcu ten ostatni trafnie zdiagnozował, że mam ŁZS.
Najgorsze jest to, że taki szary Kowalski nie jest w stanie stwierdzić, czy lekarz się zna, czy gada głupoty i potem wychodzą takie nieprzyjemne historie... :/
A lekarze {wiadomo, nie wszyscy tacy są} choć trochę się przejmować i podchodzić do ludzi z empatią. Dokładnie tak, jak Twoja rodzinna. I wszyscy byliby szczęśliwi.
Usuńsporo przeszlas......wspolczuje najbardziej dlugotrwalych skutkow ubocznych :( ale spojrz na to tak-gdyby nie te "przygody"moze nawet nie byloby tego bloga :) czekam z niecierpliwoscia na post dotyczacy pozbycia sie tradziku :)
OdpowiedzUsuńW ten sposób też na to patrzę. I pewnie nie zdobyłabym tylu ważnych informacji i nie poznałabym tylu świetnych ludzi! W tym kontekście było warto.
UsuńKurczę, Puszy, fajnie, że nakreśliłaś swoją historię - dzięki temu bardziej rozumiem Twoje wpisy na temat trądziku. Szkoda, że u Ciebie izotretinoina przyniosła aż tak dotkliwe skutki uboczne. Z tego co widzę, w Twoim przypadku w ogóle nie powinna być przepisana... czemu niektórzy dermatolodzy traktują ją jak witaminki - nie ogarniam i chyba nigdy nie ogarnę.
OdpowiedzUsuńI też czekam na post z Twoimi patentami ;)
Nie wiem czy tu pisać, bo mogłabym swoimi "przygodami" z dermatolożkami kilka stron zapełnić. Po przetestowaniu na sobie prawie całej apteki leków, maści i kremów i antybiotyków w tym 7 miesięcznej kuracji Tetralysalem, dermatolożka zapisała mi Aknenormin ( też tak macie, że przez miesiąc wyglądacie jak 7 nie kradnij, przychodzi wizyta u lekarza i 3/4 wykwitów znika ? ja tak miałam i moja cera wyglądała "dobrze", a i tak na pierwszej wizycie derma chciała mi zapisać Aknenormin, skończyło się na Tetralysalu). Trafiłam do dermatolożki, której nikomu nigdy nie polecę. Zapisała mi Aknenormin, zleciła badania-wszystkie alaty, aspaty generalnie w porządku, ale nie zapytała czy jestem w ciąży, czy się zabezpieczam, dała mi do góry nogami do podpisania oświadczenie, że nie jestem w ciąży, nawet nie mówiąc co to jest ( wujek google wszystko mi wcześniej powiedział, to wiedziałam, że powinno się zabezpieczać 2 metodami i najlepiej z testem ciążowym przyjść i przyszłam). W środku zimy dopadło mnie ZCZ ( zapalenie czerwieni wargowej) wyleczyłam się lanoliną, niedługo miałam wizytę i się pytam co robić w takiej sytuacji, czy coś stosować, w odpowiedzi usłyszałam- nie nic nie rób, niczym nie smaruj samo ci przejdzie. Co do pielęgnacji twarzy w czasie kuracji zaleciła mi mycie twarzy możliwie jak najbardziej gorącą wodą ( wtf ? co ona chciała żebym zarazki na twarzy wrzątkiem wybiła ). Porażka na całej linii, Choć nie powiem bo kuracja jest skuteczna ( tfu, tfu, 2 lata prawie mijają od zakończenia ) i zmagam się teraz z bliznami, dziurami, kraterami i innymi atrakcjami, ale trądzik uważam za wyleczony, jedynie kilka dziadów wychodzi przed @. I nie żałuję, że leczyłam się retinoidami, to była moja ostatnia deska ratunku i ponownie podjęłabym taka samą decyzję. Ale dziewczyny uważajcie na jakiego szarlatana traficie, oby nie na taką młodą ( ok. 33 letnią) derme jak ta moja. Od takich trzymajmy się z daleka żeby nam nie zaszkodziły bardziej niż to wyobrażalne.
OdpowiedzUsuńanielska diablica
[email protected]
Moja miała znacznie więcej, niż 33. Czyli chyba nie ma reguły : D
UsuńWszystko ładnie, pięknie opisałaś ale ja żądam osobistego zdjęcia bez make-upu jak to czynię ja w postach;-)!
OdpowiedzUsuńOgólnie to ja też byłam świruską i prosiłam się o retinoidy doustne, a jak zobaczyłam mojego brata jak brał to jak wyglądał i jak się zachowywał { wpływ na psychikę} to odechciało mi się. Ja jeszcze takiego posta nie napiszę, chociaż jest baaardzo dobrze choćby dlatego, że obcy ludzie tak mówią. Dla mnie nadal jestem pryszczatą dziewczyną ;-)
Przykro mi, że Twoja przygoda z lekarzami skończyła się tak źle... Ale nie można retinoidów tak bardzo demonizować, one potrafią być naprawdę skuteczne. Ja się leczyłam jakąś dekadę (problemy zaczęły się na poważnie pod koniec liceum), były i różne mazidła, i antybiotyki... nic z tego. Nie mam prawie żadnych zdjęć z tamtego okresu, za bardzo się wstydziłam :(. Pomagały tabletki hormonalne, ale nie wolno mi już ich zażywać. Po odstawieniu wszystko wróciło. Właśnie jestem w trakcie kuracji retinoidami i pluję sobie w brodę, że zaczęłam tak późno. Już po miesiącu nie miałam oporów wyjść na ulicę bez makijażu, nawet lekarka się zdziwiła, jak dobrze reaguję :). Teraz leci 7. miesiąc kuracji i czuję się wspaniale. Chodzę na wizyty kontrolne, za każdym razem pobierają krew i robią test ciążowy :). Skutków ubocznych praktycznie brak -- przesuszone usta, tyle. Mam dobry krem nawilżający, więc nic się nie łuszczy (na początku miałam reakcję alergiczną, przeszło). Nie muszę już codziennie myć włosów. Nie budzę się już rano z obrzydliwie brudną, tłustą twarzą. Nic mnie nie łamie, normalnie uprawiam sport. Cud, miód i orzeszki. Samoocena +100%. Zastanawiam się tylko, czy ten spektakularny efekt się utrzyma, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńNie demonizuję. Czy gdzieś napisałam, że są złe? Starałam się jedynie zmusić ludzi do zastanowienia się, zanim podejmą kurację. Bo u Ciebie ona się sprawdza. Byłaś też do niej przekonana, bo naprawdę próbowałaś wszystkiego. A ja wciąż czytam "próbowałam wszystkiego, nic nie pomaga, ratujcie, chcę tych mocnych antybiotyków, bo mój pryszcz na czole to koniec świata". A po dłuższej dyskusji okazuje się, że to wszystko to była maść cynkowa, a dziewczyna używa Revlon CS, czasem zapominając o demakijażu. Nawilżaj. Może dzięki temu nie zacznie Ci się tak bardzo przetłuszczać po odstawieniu, ja tak miałam. Prawdopodobnie przez tragiczne przesuszenie.
UsuńJa zakończyłam swoją walkę z trądzikiem właśnie na opisywanych przez Ciebie retinoidach. Ale to była na prawdę długa walka, prze wiele lat przechodziłam przez maści, antybiotyki, cuda ni widy i dopiero ten specyfik potrafił mi pomóc. Nie żałuję, że go użyłam, drugi raz też bym to zrobiła, gdybym była w takiej sytuacji jak poprzednio - czyli gdyby nic innego przez wiele lat mi nie było w stanie pomóc. Bo retinoidy to na prawdę OSTATECZNOŚĆ. Ludzie się dziwią, widzisz te wszystkie opisane skutki uboczne, a chcesz w to brnąć - jesli ktoś nie doświadczył na sobie brzemienia jakim jest noszenie trądziku na młodej skórze nigdy tego nie zrozumie. Ale to prawda skutki uboczne są straszne, przesuszająca się skóra, wypadanie włosów(u mnie akurat był od wrotny efekt nadmierny porost włosów, niestety nie tylko na głowie, ale i na rękach i na brzuchu) ... i te najtragiczniejsze skutki psychiczne. Ale z tego co czytam opinie nie wszystkich one dotyczą. W moim przypadku były bardzo odczuwalne, wpadłam w straszną depresję, miałam straszne myśli, odczuwalne zaburzenia pamięci i koncentracji (ale to podejrzewam, że z powodu depresji). Minęły dwa lata od kiedy zakończyłam terapię retinoidami , trądzik nie wrócił , cera na początku była idealna, chociaż teraz się troszkę pogorszyła , ale nie znacznie jakieś zaskórniki itp., kondycja skóry wróciła już do formy, tzn, nie uczula mnie już wszystko -płyny do kąpieli, do naczyń, jak to było jeszcze rok temu, ale co do formy psychicznej dalej mam zastrzeżenia. Z racji mojego wykształcenia planuje przeprowadzić badania i sprawdzić ten lek właśnie od strony neurologicznej, tego jak dokładnie wpływa na mózg i zachowanie.
OdpowiedzUsuńJest on faktycznie zbawieniem(jeśli jest poprawnie stosowany i kontrolowany przez dermatologa,a powinien jeszcze przez psychologa), ale zobaczymy czy nie okaże się "zabójczy" w swoich skutkach ubocznych.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w walce z trądzikiem ! (pamiętaj, jakiej tłustej nie miałabyś cery najważniejsze jest jej nawilżanie (chociażby na noc, a na dzień krem matujacy), bo na przesuszanej skórze robią się jeszcze gorsze wypryski.
Nie stosuję kremów matujących, nie znalazłam jeszcze takiego, który by mi nie szkodził. Od listopada chyba używałam Epiduo, to retinoid zewnętrzny, pozbyłam się dzięki niemu dziwnych, ropnowodnych wyprysków, które mnie nawiedzały. Od 6 dni używam Atredermu. Poprawę zauważyłam po 4. Także wiesz, jestem zachwycona efektami.
UsuńNie martw się, o skórę dbam i nawilżam najlepiej, jak potrafię! {I jak się da, żeby nie szkodziło.} Ale proszę Cię, podziel się ze mną kiedyś wnioskami, jestem ich bardzo, bardzo ciekawa. Mój adres mailowy to: [email protected]. Ok? : )
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa w końcu zaczynam stsować retinoidy. Zaczęłam od słabszego kremu, bo effaclau K, mocniejszy zostawiam na jesień. I nawet po tym słabszym mam już mały wysyp, ale znoszę to dzielnie. Ale naczytałam się sporo na ten temat i dziwię się, że ja prawie 40-tka nie znałam takich kuracji.
OdpowiedzUsuńretinoidy moga choc nie musza pomoc - jak kazdy lek, zalezy to od wielu czynnikow - wbrew pozorom od producenta leku tez, nie wiem czemu, zapytajcie koncerny farmaceutyczne czemu jeden lek dziala a drugi nie na dana osobe. poza tym kuracje nalezy powtorzyc jesli sa pozytywne efekty ale jest jakis nawrot a nie zwieszac rece. skutki uboczne jak problemy z wlosami czy zapalenia mieszkow wlosowych to prawda ale mozna z tym zyc i te skutki przechodza. depresja to absolutna bzdura - lek zwieksza poziom cholesterolu we krwi a to jest naturalny antydepresant. depresje mozna miec z powodu nieskutecznie leczonego tradziku i tyle. co do kosztow to owszem sa duze zwlaszcza jesli ktos sie nie decyduje na zamienniki ale inne sposoby ktore nic nie daja - wiem bo przetestowalem wszystko na sobie - kosztuja wiecej. Po zwyklej ostrej kuracji antybiotykami organizm jest bardziej oslabiony niz po calej kuracji retinoidem - uwierzecie. kobietom pozostaje jeszcze kuracja
OdpowiedzUsuńhormonalna jesli takowe jest podloze problemu ale w przypadku mezczyzn nic innego nie dziala. Lepiej wiec skorzystac z szansy i poniesc porazke niz chwytac sie gusel i teorii znachorskich i z cala pewnoscia sobie nie pomoc.
Stosuje lek z przerwami od 6 lat a wczesniej 7 lat stosowalem inne metody - diety i oczyszczanie i zastrzyki w dziasla nawet wiec wiem co mowie.
cholesterol NIE jest DEPRESANTEM !!! Proszę nie wprowadzać ludzi w błąd.Proszę się douczyć z biochemii.Osobiście mam wysoki cholesterol z powodu wirusowego zapalenia wątroby,a nastrój mam mega depresyjny.
UsuńMoi drodzy czytelnicy mam na imię Justyna borykam się z trądzikiem od 9 lat, stosowałam wiele leków maści, stosowałam kosmetyki vichy laroche-posay i niestety nic nie pomagało. Obecnie stosuje axotret w dawce 30mg/dzień i mam go dobrze przepisanego ponieważ u mnie nie występują praktycznie żadne skutki uboczne. Uważam że to wina lekarza który Wam przepisywał lek i zle go obliczył, niestety. Myślę że to dobry lek na to schorzenie tylko trzeba iść do odpowiedniego lekarza dermatologa!!!
OdpowiedzUsuńI dlatego nie czepiam się tak bardzo samego leku, co sytuacji, w jakiej został mi przepisany.
UsuńWitam, wiadomo każdy jest inny, zarówno jak i występujący trądzik, ja leczyłam się IZOTEKIEM, o zgrozo, straszny czas w życiu, ale nie przez lek, a włąśnie trądzik, byłam całą na twarzy obsypana wręcz wielkimi ropnymi zmianami, przez 3 miesiące brania nie było żadnej odmiany, ale moja mądra Pani dermatolog zachęcałą do dalszego działania, miałą rację, po dokładnie lekko ponad 3 miesiącach nagle jakby w tydzień wszelkie zmiany już nie wyskakiwały, a wręcz ładnie zmierzały ku gojeniu się, zostawiając oczywiście blizny, ale nie dało się temu zapobiec, gdyż pryszcze pojawiały się jeden na drugim i często przy zasychaniu skóra po prostu pękała, jednak póki co w moim przypadku był wybawieniem, wiem jakie to przeżycie dla młodej osoby, ale jeśli ma się zaufanego dermatologa naprawdę warto spróbować (oczywiście jeśli problem jest naprawdę duży) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa powiedz zanim zaczełąś brać izotek też miałaś bardzo obsypaną twarz? czy dopiero po rozpoczęciu brania leku tak Cie wysypało ?..tez sie zastanawiam nad tymi lekami ale boje sie tego wysypu ze ani z domu nei bd mogla wyjsc..
UsuńMęczę się z trądzikiem parę dobrych lat i raz jest lepiej, raz gorzej. Ostatnio byłam na wizycie u jednego z lepszych dermatologów w Szczecinie, lecz nie poszłam tam w sprawie trądzika. Jednak pan doktor od razu zaproponował mi "cudowną" kurację lekiem Curacne... Nie wątpię w skuteczność takiego leczenia, wiem, że wielu osobom pomogło. Jednak nie uważam, że mój przypadek jest aż tak ciężki, nie mam aż tak bardzo nasilonych zmian, a lekarz ten widział mnie pierwszy raz w życiu i od razu zdecydował się na tak agresywną terapię :/ Oczywiście nie zgodziłam się, i raczej się nie zgodzę, choćbym miała się z tym męczyć przez całe życie. Są inne sposoby, bezpieczniejsze, moim zdaniem retinoid doustny powinien być ostatecznością. I cieszę się, że są takie osoby, jak m.in. Ty, dzięki którym można poznać opinie o retinoidach, ale opinię prawdziwą, a nie naciągane obietnice lekarzy, którzy nawet nie przeprowadzą porządnego wywiadu z pacjentem, a już wypisują receptę na jedno z najgorszych g****n...
OdpowiedzUsuńDzięki za ten wpis. Byłam u dermatolog, u której rozmowa wyglądała identycznie jak w Twoim przypadku, mimo że też nie mam ostrej postaci trądziku a jedynie przetłuszczającą się skórę i zaskórniki głównie w okolicy brody i żuchwy. Teraz już wiem że lepiej nie ryzykować takiej kuracji, będę szukać innych rozwiązań...
OdpowiedzUsuńJa tez mialam zalecona kuracje izotekiem trzy lata temu. Owszem, po kuracji ilosc bolacych podskornych gul sie zmniejszyla, ale za to zdolnosc regeneracji skory zanikla prawie calkowicie i po kazdym pryszczu, ktory pojawil sie po kuracji, zostala mi wklesla blizna. Przed kuracja po pryszczach pozostawaly jedynie przebarwienia, ktore szybko bladly. Mam teraz przesuszona skore, ktora musze natluszczac na okraglo plus zostaly mi blizenki atroficzne. Ostatnio sie uspokoilo z pryszczami, ale ogolnie zaluje swojej kuracji. Mam duza gorsza skore niz przedtem.
OdpowiedzUsuńKuracje miałam w 2011 od lipca bodajże do grudnia. Więc całe wakacje i jesień. Brałam Izotek. Byłam wtedy już po trzyletnim łażeniu co miesiąc do dermatologa i wcieraniu i łykaniu coraz to nowszych rzeczy, które w ogóle nie pomagały a wręcz doprowadziły moją twarz do stanu, że musiałam robić sobie okłady z rumianku i innych takich bo puchła mi twarz od pryszczy. Dosłownie. Zanim zdecydowałam się na Izotek nakupiłam filtrów 50, przeczytałam chyba cały internet ;), plus miałam w swojej rodzinie osobę która była po kuracji i z długo z nią rozmawiałam. Zdecydowałam się i nie żałuję. Mam 180 cm wzrostu i podczas kuracji ważyłam jakieś 65 kg dlatego dostałam chyba sporą dawkę. Ze skutków ubocznych to tylko: sucha skóra, ale dało się to bez problemu wytrzymać i jeden miesiac suche usta. Miałam wtedy dużo stresów i bardzo je sobie sama zdzierałam co było straszne. Nic więcej. 4 lata od kuracji mogę powiedzieć, że jestem zadowolona, bo dzięki niej miałam świeży start na studiach, nie byłam już taka zakompleksiona. Znaczną poprawę zauważyłam już po 3 miesiącach. Po 6 nie miałam ani jednego pryszcza plus twarz pieknie się wyczyściła z blizn które wcześniej miałam. Teraz niestety przy okazji "tych dni" coś mi zawsze wyskakuje, średnio trzy pryszczyki. I zostają mi po nim przebarwienia. Ale i tak jest o niebo lepiej niż było 4 lata temu. Ja miałam to szczęście, że trafiłam na niezłą Panią Dermatolog jak teraz poczytałam sobie komentarze. Ona nie chciała mnie od razu tym faszerować, ale jak już praktycznie wszystkiego spróbowałyśmy to się zgodziła. Kazała porobić milion badań i to co miesiąc musiałam jej przynosić nowe badania. Cieszę się, że miałam tyle szczęścia, że mnie te skutki uboczne ominęły.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
UsuńMoglabys powiedziec co dokladnie czytalas z tego calego internetu, jakie filtry kupilas? Czyms smarowalas cialo? A na twarz tylko te filtry? Ja bede zaczynac ta kuracje , jeszcze nie wiem jakim lekiem.
UsuńDzisiaj na mojej pierwszej w życiu wizycie u dermatologa, moja pani doktor wręczyła mi broszurkę odnośnie retinoidu. I zaproponowała, żebym przeczytała i na spokojnie się zastanowiła, tymczasem przepisując mi suplement + krem. Przeczytałam, i się lekko zdziwiłam. Skoro można zacząć z trądzikiem pokojowo, to po co od razu jechać czołgiem?
OdpowiedzUsuńTwój post utwierdził mnie w przekonaniu, że w tej chwili nie ma mowy o takich ekscesach. Ten lek jest stanowczo za silny na początek, więc na chwilę obecną wybiorę łagodniejszą kurację.
P.S. Bardzo przyjemnie się Ciebie czyta, pozdrawiam :)
Dzięki wielkie za rzetelny i potrzebny wpis. Dzięki Tobie miałam odwagę konsekwentnie odmawiać leczenia doustnymi retinoidami po niepowodzeniu z antybiotykiem. Teraz, po miejscowych + nadtlenek benzoilu, jest lepiej i nie muszę się zmagać z działaniami niepożądanymi. Nie mówię, że całkiem pozbyłam się problemu. Poza tym czeka mnie pewnie długa walka z bliznami. Ale przynajmniej zadecydowałam świadomie, wyznaczając własne priorytety. Jeszcze raz dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńhej! ja biorę curacne 20 mg: http://aptekagold.pl/curacne-kaps-20mg-x-30.html i zauwazyłam okropne przesuszenie skóry po 2 tygodniach. W aptece w Warszawie powiedzieli mi, że mam się bardzo nawilżać od środka jak i na zewnątrz, ale nie daję rady, nie mogę pić 3-4 litrów wody albo co pół godziny smarować się kremem nawilżającym. Pomóż!
OdpowiedzUsuńwitajcie dziewczyny, moja dermatolog zaproponowala mi izotek, na sobie przerozbilam juz milion dwiescie masci suplementow i antybiotykow, nawet zmiane diety, i nic nie dziala. strasznie sie boje po tym co tu czytam i nie wiem czy warto podejmowac ryzyko, doradzcie cos bo jestem juz mega rozdarta :(
OdpowiedzUsuńKurcze współczuje, ja się zmagam z innym, ale równie strasznym problemem skórnym - mam atopowe zapalenie - koszmar. Skóra swędzi, jest sucha jak pieprz i pęka. No właśnie - jak sobie radzicie ze swędzącą skórą, bo ja już sama nie wiem co stosować - nic mi nie pomaga, nawet natłuszczanie olejami :(
OdpowiedzUsuńLeczę się retinoidami od kilku miesięcy. Faktycznie skóra jest przesuszona, ale to dałam radę zahamować odpowiednią maścią silnie nawilżającą. Najtrudniej jest z ustami, codziennie "gubię" kolejną warstwę skóry, ale o ile pilnuję smarowania ust przez cały dzień, to na prawdę nie jest źle. ;) do włosów zaczęłam używać naturalnych odżywek silnie nawilżających i są ładne.
OdpowiedzUsuńProblemy z koncentracją też mi doskwierają.
Najbardziej mnie męczą te humorki. Mój chłopak nie może pojąć o co chodzi, kiedy nagle nie mogę się powstrzymać od płaczu, bo "właściwie sama nie wiem o co mi chodzi" :D
Ja myślę, że tutaj bardzo wiele zależy od nastawienia. Zawsze gdzieś z tyłu głowy mam świadomość tych skutków ubocznych, więc mnie nie zaskakują. Traktuję je z góry, niech wiedzą, kto ma władzę ! :D ;) Ja miałam już dosyć walki z trądzikiem, używania różnych supergdrogich maści, które działały tak długo jak długo były na mojej twarzy. Widzę już znaczącą różnicę, na razie jestem zadowolona mimo wszystkich tych głupich skutków ubocznych.
Pozdrawiam. ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie :). Razem z koleżankami piszemy pracę o kuracji retinoidami i bardzo wszystkich zachęcam do podzielenia się swoimi wrażeniami w przygotowanej przez nas ankiecie. Dziękuję bardzo za pomoc, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.interankiety.pl/interankieta/e859993e2d3643cbaac866e0ecedff08?podglad=1
Ja - całe szczęście - jestem pozytywnym przykładem.
OdpowiedzUsuńZ trądzikiem zmagałam się od gimnazjum. Przeszłam przez bardzo wiele - niemal 3 lata stosowania najsilniejszego Atredermu, picie ziół np. wierzbownicy drobnokwiatowej, inne leki miejscowe, diety, generalnie wszystko poza antybiotykami - ponieważ wiedziałam, że po kuracji antybiotykami niemal pewny jest nawrót tuż po odstawieniu antybiotyków.
Przez cały ten czas zdawałam sobie sprawę z istnienia retinoidów wewnętrzych, ale bardzo się przed nimi broniłam.
Pamiętam jednak przełomowy moment - przejrzałam się w lustrze, będąc w domu znajomego. Lustro było tuż przy oknie, więc doskonale widziałam stan swojej twarzy - zauważyłam okropnie błyszczącą się, czerwoną, łuszczącą od Atredermu skórę, w dodatku z trądzikiem głównie na policzkach. Wyglądało to doprawdy okropnie. Tak się siebie przestraszyłam, że powiedziałam że natychmiast muszę wracać do domu, bo tata mnie potrzebuje, co oczywiście było kłamstwem. Od razu po wyjściu od znajomego znalazłam numer poleconej mi przychodni, zadzwoniłam i umówiłam się na wizytę. Już wtedy wiedziałam czego chciałam - retinoidy wewnętrzne. Wizytę miałam mieć dwa tygodnie później, więc odstawiłam Atrederm, żeby skóra powróciła do swojego stanu "wyjściowego". Oczywiście na wizycie dostałam zalecenie wykonania wszelkich potrzebnych badań, zostałam poinstruowana co do skutków ubocznych etc., i na następnej wizycie dostałam receptę.
Zaczęłam od dawki 20mg, po dwóch miesiącach po konsultacji z lekarką zwiększyłam do 40mg. Byłam miło zaskoczona jak dobrze znosiłam terapię - jedynym skutkiem ubocznym była suchość ust i zajady, ale z tym dobrze radziła sobie pomadka Lovely, i okresowe niewielkie wysypki na dłoniach, na które pomagała mi maść przepisana przez panią doktor. Żadnych zmian w psychice nie zauważyłam - a jeśli już, to pozytywne, bo wreszcie mogłam patrzeć na siebie w lustrze. Zniknął mój paniczny lęk przez ludzkim wzrokiem - przed kuracją, kiedy ktoś się na mnie patrzył z odległości bliższej niż 2 metry automatycznie zasłaniałam twarz i się odsuwałam.
Teraz, po kuracji, mogę normalnie rozmawiać z ludźmi bez ustawicznego lęku, mogę wyjść bez makijażu i czuję się dużo bardziej pewnie.
Wiem, że podjęłabym zawsze taką samą decyzję - retinoidy wewnętrzne uratowały moją twarz i, co nawet ważniejsze, psychikę.
Ja zmagam sie z trądzikiem od 5 klasy podstawówki czyli od 8 lat. Chodziłam tylko do jednej Pani dermatolog na każdej wizycie nie mówiła nic konretnego tylko ze m nie wyciskiwac pryszczy. Chodziłam do niej jakieś dwa lata , to było w gimnazjum ,przez 9 miesięcy brałam izotek, skutki są do dziś (zawsze sucha skóra nawet przy plus 30stopniach, słabo się regeneruje po każdym pryszczu mam przebarwienie i do tego jestem strasznie zakompleksiona bez makijażu widuje mnie tylko chłopak i rodzina ) izotek nie pomógł nic . od 3 lat nie chodzę do żadnego lekarza, brak efektów u tamtego mnie zdemotywowalo. Poszłam więc do Pani ginekolog która przepisala mi 'lek cud' Diane 35, już po miesiącu przestały wychodzić mi prysCze jednak można brać to kilka miesięcy a ja brałam ponad rok. Czytałam ze skutki to problemu z zajściem w ciążę itp. strasznie złe się po nich czułam wieczne wahania nastrojów bo to przecież hormony. Wgl nie miałam ochoty na sex i ogólnie byłam hm inna i do tej pory jestem, nie radzę sobie ze stresem, mam wahania miesiaczek, codziennie chce wskoczyć pod auto , chociaż to mi może po izoteku zostalo. Pół roku temu miałam 2 zabiegi u Pani kosmetolog laserem diodowym. Z tego powodu odstawiłam diane i wszystko wróciło , lasery też nie pomogły tylko wyczysxily portfel rodziców o kolejny tysiąc złotych . nic nie działa . od 2 miesięcy postawiłam na naturalną pielęgnację . kosmetyki do makijażu droższe Ale z lepszym skladem. Codziennie piję mieszankę ziół . robię toniki naturalne z ziół i octem jabłkowym. Co dwa dni smaruje buzię sokiem z aloesu. Co dwa dni robię maseczka z glinką i codziennie myje buzię czarnym mydłem z Maroka. Coś się poprawiło nie wiem czy będzie się dalej poprawiać czy nic się nie zmieni ale spróbować warto . narazie to moja najtańsza kuracja .. Trzymajcie kciuki bo na prawdę nie mam już siły codzień myślę tylko żeby każdy dzień się szybciej skończył
OdpowiedzUsuńBrałem 9 miesięcy. Minęło 3 lata ale nadal są skutki. Nie mogę się odbudować po tych "skutkach ubocznych". Próbowałem wszystkiego żeby oczyścić organizm (cynk, diety z ubogą zawartością vit.A, kriokomora...).
UsuńWykończyło mi wątrobę i straszne spustoszenie we włosach.Wszystko to nadal trwa.
Unknown, odezwij się na mail, [email protected].
UsuńJa bylam na Roaccutane retinoiidzie doustnym ponad rok. Mialam takie same objawy jak ty. Krew z nosa, pekajace usta, wypadajace wlosy, depresje I mysli samobujcze.
OdpowiedzUsuńLekarka powiedziala mi ze po tej dlugiej loracji tradzik nie powinien juz nigdy w moim zyciu zagoscic. Jak ona mnie oklamala. 2 I pol roku po kuracji, tradzik powrocil.
Dostalam recepte na 0.05% tretinoine krem.
Niestety dal mi takie blizny I przebarwienia ze plakac sie chce. Tak bardzo skore zluszcza ze dal mi nowe blizny albo odkryl stare utryte. Moja twarz wyglada strasznie a uzywam kremu juz cale 3 miesiace. I nie widze zadne poprawy. Na dzien stosuje krem z filtrem +50.
Bardzo zaluje ze w ogole zaczelam ich uzywac moja skora wygladala znacznie lepej przed kuracja retonoidami
Wpis trochę krytykujący kuracje retinoidami. W przypadku mojej siostry oraz mnie, kuracja zakończyła się dużym powodzeniem. Nie miałam żadnych większych dolegliwości, oprócz suchych ust i skóry, ale wszystko jest do zniesienia, jeśli się odpowiednio dba. Używalam filtrów, okularów przeciwsłonecznych, kropli do oczu i nosa. Jakoś dało się przeżyć :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKochana! Dziękuję że piszesz o wstydliwych (dla niektórych) sprawach! ja miałam podobny problem i bałam się zapytać bliskich o radę! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziewczyny- jedynym tak naprawdę skutecznym sposobem jest histerektomia, trzeba się tylko odważyć. Moja bliska znajoma wyczyściła się z innej przyczyny, ale skutki uboczne są naprawdę zachęcające. Po pierwsze po trądziku ani śladu, a miała z tym duży problem; cera jak przed pokwitaniem po drugie; urosła jeszcze trochę i wyszczuplała, no i spokój z miesiączką,-wygląda rewelacyjni i mnie na to namawia, niestey trochę się boję. Ona to zrobiła w Estonii, nie były to bardzo wielkie koszty. Myślę o tym dniami i nocami, bo jak mnie czasem obsypie, to tylko się utopić!
OdpowiedzUsuńJa równiez brałam izotretynoina około 7 miesięcy jakieś 3-4 lata temu. Samo leczenie przebiegło ok. Miałam mega wysuszoną skórę na całym ciele, z ust schodziła mi skóra, ale widziałam,że tak będzie bo moja pani dermatolog mnie o tym uprzedziła. Przed kuracją zleciła mi wszelkie badania krwi, a i w trakcie jej trwania również je robiłam, więc wszystko pod kontrolą było. Jeśli chodzi o skutki uboczne to usłyszłam, żebym się nimi nie przejmowała, bo na ulotce musi być wszystko złe, ale tak naprawdę nie ma się czym przejmować.. Więc się nie przejmowałam. Kurację zakończyłam. Cera idealna. Jeszcze pół roku później miałam jakby mały nawrót ale też jakoś to zniknęło samoistnie. Teraz jest ok. Tym bardziej zauważyłam,że poznikały mi wszystkie blizny potradzikowe, oczywiście zawdzięczam to skutkowi wzmożonego złuszczania skóry, które wywołał lek.To jest tak, jakby skóra przez te wszystkie miesiące złuszczała się samoistnie w przyśpieszonym tempie.Więc wyszło mi to tylko na dobre. A teraz trochę negatywów. Po tych latach od kuracji nadal cierpię na nadmierne wypadanie włosów. Pani dermatolog powiedziała mi,ze to niemożliwe po takim czasie, ale ja to wiążę bezposrednio z tą kuracją. Nie pomaga nic. Kolejną sprawą są zaburzenia pamięci/koncentracji/kojarzenia. Jestem niemal pewna,że zaburzenia te są spowodowane przez te tabletki. Wcześniej byłam "normalna". Nie miała problemów z przypomnieniem sobie faktów. Teraz mam problem ze znalezieniem odpowiedniego słowa w wypowiedziach. Czasem jak chce szybko coś powiedzieć przekręcam słowa i mówię zupełnie coś innego niż zamierzałam. Muszę się nieźle nagłówkować , by czasem wyjść "cało" z rozmowy, szukając w głowie słowa, którego mi brakuje bądź jego zamiennika, tym bardziej,że uczę w szkole. Jest mi z tym ciężko. Myślę,że mam również problemy z pamięcią. Wszyscy o wszystkim muszą mi przypominać. Nie pamiętam liczb, nazw, dopóki n ie powtórzę ich kilkanaście a nawet kilkadziesiąt razy. Nikogo nie chcę zniechęcać do izotretynoiny, ale naprawdę zastanówcie się dwa razy zanim to weźmiecie. Uważam jak poprzedniczki,że to lek, który powinno sie brać w ostateczności. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZnasz stronę https://top-supplementen.nl/ ? Tam również można znaleźć ciekawe artykuły na temat zdrowia. Myślę, że zainteresują cię równie mocno, jak mnie.
OdpowiedzUsuńCiekawie opisany temat. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń