Wczoraj byliśmy na nowym filmie Michaela Haneke - "Miłość". Piękny, wyjątkowy, bardzo ważny. To film, który wchodzi w głowę i w serce. Ja nie mogę przestać o nim myśleć. Z pozoru film prosty, ale poprzez tę prostotę działa jeszcze mocniej. Dwójka aktorów jest tak przekonująca, że momentami zwijałam się w kinowym fotelu wczuwając się w ich cierpienia.
Łatwo kochać, gdy jesteśmy młodzi, zdrowi, całkiem sprawni, ale prawdziwa próba uczuć przychodzi wtedy, gdy zaczyna być trudno, gdy trzeba się zmierzyć z chorobą, starością, nieuchronnym. Bohater filmu - George pięknie przechodzi przez tę próbę.
Trudno o tym filmie mówić, lepiej go po prostu obejrzeć. Bardzo, bardzo polecam!