Otrzymałam wczoraj najnowszego ShinyBoxa, czyli edycję lutową, walentynkową. Będąc przy temacie, walentynki spędziliśmy z Wojtkiem bardzo przyjemnie - najpierw poszliśmy na pyszną pizzę, a potem wypiliśmy w domu dobre winko :) Dostałam śliczne różyczki i podarowałam Wojtkowi romantyczny prezent w postaci olejku do włosów dla mężczyzn :D
Ale przechodząc do Shinyboxa - w tym miesiącu ma on przepiękne, słodkie pudełko. Jest naprawdę urocze, no i trzeba przyznać, że coraz bardziej mi się te pudełka podobają. Zawartość też jest niczego sobie, chociaż spodziewałam się nieco innego wnętrza. Niestety nie powiewa romantyczną, walentynkową atmosferą, a szkoda.
|
kliknij, aby powiększyć |
Zacznijmy od produktów pełnowymiarowych, które znalazły się w pudełku, a trzeba przyznać, że jest ich całkiem sporo, bo aż 4. Pierwszy z nich to emulsja do nawilżania i łagodzenia od marki Dermika. I wydaje mi się, że jest to krem do twarzy, chociaż na początku myślałam, że to balsam do ciała. Całkiem prawdopodobne, że niedługo go otworzę, bo mój krem Love Me Green jest już na wykończeniu. Kolejna rzecz to maseczka do twarzy Stop the clock wyprodukowana przez Yasumi. Do maseczki mamy dołączony kubeczek, w którym ją rozrabiamy tak, jakbyśmy mieszali drinka. Będę używać maski tylko na twarz, więc jedna saszetka starczy na dwa użycia. Następnie widzimy produkt marki SYIS i jest to serum kolagenowe do paznokci z olejkiem z drzewa herbacianego. Już go zdążyłam użyć i podoba mi się jego żelowa konsystencja, która szybko się wchłania i nie ścieka z paznokci. W pudełku znalazła się też maska drożdzowa Babuszki Agafii, którą już kiedyś miałam i mi odpowiadała. Fajnie, że będę mogła do niej wrócić.
Jeżeli chodzi o dodatki, miniaturki i próbki to pierwsza z nich to masełko do ciała od The Body Shop. Jest to wersja Smoky Poppy i moim zdaniem pachnie jak połączenie nut pieprzowo-kwiatowych z kremem Nivea. Dorzucone zostały też dwie próbki maseł do ciała od Farmony - fajne na wyjazdy, na pewno przydadzą się, gdy gdzieś pojadę. W ramach gratisów otrzymałam także a) mydło w kostce Biały jeleń, które pewnie powędruje do łazienki i będzie używane przez moją mamę i do mycia pędzli; b) próbkę maski do włosów Push-up marki 4 senso, którą pierwszy raz widzę na oczy. Znalazła się w pudełku subskrybentek. Na pewno użyję, jednak widać już, że nie jest to najciekawszy produkt, ponieważ w składzie bardzo szybko (już na 4. miejscu!) występuje zapach, a jednak nie pachnie ona nadzwyczajnie.
Do mojego pudełka (przypominam, że jestem ambasadorką i dostaję od czasu do czasu różne ciekawe bonusy :)) została dołączona też książka. Sylvia Day - Wybór Crossa. To już czwarta część serii Dotyk Crossa. Muszę przyznać, że pierwszy raz słyszę o tej książce, ale jak dostałam czwartą część to muszę dobrać się do trzech pierwszych i przeczytać :) Warto wspomnieć, że ShinyBox jest jej partnerem, dlatego też prezentuję Wam tę książkę przy okazji pudełka.
Moim zdaniem pudełko jest całkiem niezłe, ale brakowało mi jakiegoś słodkiego, walentynkowego akcentu. Myślę, że śmiesznym dodatkiem byłby jakiś żel intymny czy coś w tym stylu, ale obawiam się, że wiele osób źle by to odebrało, a szkoda... Wszak wiadomo, co się w walentynki robi ;) Jeżeli pudełko Gift of Love Wam się podoba, to odsyłam na
stronę ShinyBox, gdzie można je dostać za 49zł (w subskrybcji).