Moje zasoby perfumowe rzadko się powiększają, a jak już powiększają, to konkretnie ;) Te 4 flakoniki perfum pojawiły się u mnie w krótkim czasie i są najmłodsze w gronie perfum, jakie posiadam. Rzadko robię wpisy zapachowe, bo mistrzem w dziedzinie opisywania zapachów nie jestem. Niemniej jednak postaram się nieco przybliżyć Wam każdy z tych zapachów i opisać moje doznania.
Givenchy, Ange ou Démon, woda perfumowana
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: szafran, macierzanka piaskowa, mandarynka
Nuty serca: orchidea, lilia, ylang-ylang
Nuty podstawy: wanilia, drzewo dębowe i palisander, fasola Tonka
Zapach intensywny, dość ciężki, można wręcz powiedzieć, że mroczny i nieco cmentarny. Tajemniczy, ciepły i otulający. To pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy pomyślę o tych perfumach. Określiłabym je mianem słodko-orientalnych, ale nie jest to zapach zbyt ulepkowy, ani zbyt kadzidlany. Ange ou Démon to zapach, w którym przewodzi nuta wanilii. Jest wyczuwalna przez cały czas, zmieniają się tylko jej kompani, a i tak nie wpływają znacząco na zapach. Na początku słodkiej, waniliowej nucie towarzyszą ziołowe, wręcz ostrawe akordy. Potem aromat trochę łagodnieje, ale wciąż jest bardzo, bardzo mocno waniliowy. Myślę, że dla wielu osób będzie jednak zbyt intensywny, może nawet przytłaczający. To zapach dla kobiet pewnych siebie, twardo stąpających po ziemi, lubiących być w centrum uwagi. Nie odnajdą się w nim osoby nieśmiałe, bo po prostu zaginą w tym wyrazistym, pozostawiającym za sobą ogon zapachu. Woń otula mnie spokojnie przez kilka godzin - czuję te perfumy na sobie, nawet kiedy spokojnie siedzę. Na samej skórze utrzymują się całkiem długo (obstawiam czas około 6h), a na ubraniach czuć je nieziemsko intensywnie. Pewnie zastanawiacie się czy anioł czy demon? Jak dla mnie zdecydowanie w stronę demona.
Perfumy kupiłam za jakieś 200zł w perfumerii internetowej. Pojemność to 100 ml.
Nicole, nr 157 (odpowiednik Givenchy, Ange ou Démon Le Secret)
Nuty zapachowe:
cytryna, jaśmin, paczula, herbata, piwonia, piżmo, żurawina
Na samym początku zaznaczę, że nie mam pojęcia, jak pachną oryginalne perfumy Ange ou Démon Le Secret, po prostu postanowiłam przetestować ten odpowiednik marki Nicole. Patrząc jednak po nutach zapachowych, mogę się domyślać, że zapach oryginału jest bardzo podobny. Perfum Nicole nie będę zatem oceniać pod względem podobieństwa do oryginału, tylko jakości jaką sobą reprezentują.
W momencie aplikacji i podczas pierwszych sekund noszenia tego zapachu, mamy wrażenie, że będzie on dość mocny, może nawet trochę drażniący. Nic bardziej mylnego. Chwilę po psiknięciu niewątpliwie czuć cytrusy, które są dość mocne, jednak szybko łagodnieją, robiąc miejsce dla delikatniejszych, kwiatowych nut. Zapach przestaje być ostry, a staje się delikatny, kwiatowy. Zapach jest zmysłowy, otulający, mimo że zawiera cytrusy, to jednak ciepły. Myślę, że Panowie polubią go na swoich kobietach, bo jest taki trochę uwodzicielski i seksowny. Idealny na romantyczną kolację czy randkę. Po jakichś 15 minutach noszenia, zapach przybiera drzewne nuty - paczuli i piżma. Niestety (albo i stety, zależy dla kogo) już wtedy dość mocno scala się ze skórą i jest dość słabo wyczuwalny. Jeżeli chodzi o trwałość tego zapachu, to nie mogę mu wystawić najlepszej opinii. Te perfumy są po prostu mało trwałe, ale dzięki temu że występują w różnych pojemnościach (ja mam wersję 30ml), można je wrzucić do torebki i odświeżyć zapach.
Zapach w niczym nie przypomina mi podstawowej wersji Ange ou Démon i jeżeli jest zbliżony do oryginału, to śmiem przypuszczać, że nigdy bym nie wpadła, że pochodzą z tej samej linii ;) To akurat bardziej anielska wersja linii Ange ou Démon. Chodzą też słuchy, że sam oryginał nie grzeszy trwałością, więc możliwe, że jakość perfum to kwestia nut zapachowych. Możliwe, że inny wariant sprawdziłby się lepiej i utrzymywał znacznie dłużej ;)
Perfumy dostałam do przetestowania od producenta zapachów Nicole. Można je zamówić na tej stronie. Ceny różnią się w zależności od pojemności, a jest ich mnóstwo - do wyboru, do koloru. Moje perfumy to pojemność 30 ml i kosztują one 24,99zł.
Zara Woman, Oriental, woda toaletowa
Nuty zapachowe:
nuta głowy: róża, frezja
nuta serca: cedr, drzewo sandałowe
nuta bazy: wanilia, karmel
Nuta bazy jest dość silna. Tak silna, że róża i frezja nie są zbyt wyczuwalne, ale mimo wszystko zapach delikatnie się zmienia po kilkunastu minutach noszenia. Oriental traktuję jako zapach zimowy - jest słodki, ciepły i otulający. Czuć mocno wanilię i karmel, przez co będzie najbardziej przemawiał do fanek słodkich zapachów. Nie jest jednak zbyt słodki, na pewno nie nazwałabym go ulepkowym. Mam wrażenie, że przedział wiekowy, dla którego taki zapach pasuje jest bardzo szeroki. Powinny odnaleźć się w nim nastolatki, ale równie dobrze może być noszony przez kobiet dojrzalsze, 40sto-,50-cioletnie. Zapach dość elegancki i szykowny, dobry na randki i bardziej oficjalne spotkania. Podobno bardzo podobny do Armani Si. Nie jest to zapach zbyt duszący, mimo swojej słodyczy nie przytłacza. Na pewno znajdzie się duże grono jego zwolenników. Jakość oceniam jako zadowalającą, trwałość zadziwiająco dobra, zwłaszcza że flakon kosztował mnie jedyne 30zł. Na skórze utrzymuje się jakieś 4h, na ubraniach pachnie długo i intensywnie.
Zara Woman, Fruity, woda toaletowa
Nuty zapachowe:
nuta głowy: grejpfrut
nuta serca: róża
nuty bazy: ambra, wanilia, drzewo sandałowe
Początkowo mocno wyczuwalny grejpfrut, który po chwili przybiera bardziej kwiatowe akordy róży. Zapach przyjemny, dosyć świeży, ale również nieco słodki. Dzięki nucie grejpfruta na szczęście nie za słodki, ma w sobie coś orzeźwiającego. Myślę, że będę go używać częściej porą wiosenną. Przypomina mi taki płynny kisielek owocowy, może jakiś lekki koktajl. Kiedy dobrze się wwąchamy, mam wrażenie, że czuć takie syntetyczne nuty, trochę plastikowe. Nie jest to zapach bardzo bogaty ani głęboki, ale jest przyjemny. Ja z tej dwójki zdecydowanie wolę Oriental, jednak mojemu chłopakowi i mojej mamie bardziej podobają się Fruity. Po kilku godzinach noszenia zapach jest nieco zbliżony do Oriental - to zapewne zasługa podobnej bazy, ale wciąż można je z łatwością rozróżnić. Trwałość podobna do Oriental.
Fruity to nie jest zapach zły, jednak lubię go najmniej z całej przedstawionej w tej notce gromadki. Powinien przypasować osobom, które nie przepadają za zbyt słodkimi i ciężkimi perfumami, bo te takie nie są. Myślę, że spodobają się nastolatkom i młodym dziewczynom, które szukają tanich perfum o przyzwoitej trwałości.
Fruity to nie jest zapach zły, jednak lubię go najmniej z całej przedstawionej w tej notce gromadki. Powinien przypasować osobom, które nie przepadają za zbyt słodkimi i ciężkimi perfumami, bo te takie nie są. Myślę, że spodobają się nastolatkom i młodym dziewczynom, które szukają tanich perfum o przyzwoitej trwałości.
Zapachy Oriental i Fruity zakupiłam w Zarze w formie duopacku, za który zapłaciłam niecałe 60zł. To bardzo dobra cena jak za 200 ml perfum (łącznie), o całkiem fajnej trwałości i przyjemnych zapachach.
Miałyście któryś z tych zapachów? Jak Wam się podobał?
Jakie są Wasze ulubione perfumy i dlaczego? :)