W końcu udało mi się skompletować moją paletkę magnetyczną Lenka. Kupiłam ją w styczniu i bez pośpiechu zbierałam sobie do niej cienie. Przyznam Wam szczerze, że małym kosztem, bo większość cieni przygarnęłam na zlotach lub dostałam. Pięć z całej palety zostało zakupionych przeze mnie.
Ja tę paletkę kupowałam jeszcze za 9,95zł i w dodatku dostałam gratis w postaci pędzelka. Natomiast teraz jej cena to 19,95zł i mówiąc szczerze teraz raczej bym się na nią nie zdecydowała. Paleta jest fajna, magnes dobrze trzyma cienie, jednak podwojenie ceny w ciągu zaledwie pół roku to coś, co mnie trochę zniechęca. Ale przejdźmy do rzeczy. Zaprezentuję po kolei cienie, jakie w niej trzymam (od lewej do prawej):
- Kobo Professional, 205 Golden Rose - najpopularniejszy cień marki Kobo. Ładny odcień różu opalizujący na złoto, w zależności od kąta padania światła oraz sposobu rozcierania. Jeden z cieni, które warto mieć w swojej kolekcji, bo mimo że jest wiele podobnych, to ten jest wyjątkowy. Nie widziałam jeszcze dobrego odpowiednika, zazwyczaj są one sporo jaśniejsze, a opalizowanie na złoto jest delikatniejsze. Dość mokry i tępy w konsystencji.
- Kobo Professional, 212 Turquoise - cień, z którego nie do końca jestem zadowolona. W drogerii wyglądał bardzo fajnie; powiedziałabym, że bardziej zielono. Była promocja, więc kupiłam... niestety potem okazało się, że jest bardziej niebieski. Jest mi dobrze w chłodnych kolorach, więc nie przejęłam się bardzo, ale szkoda, że odcień jest taki banalny. Wygląda, wg mnie, bardziej błękitno niż turkusowo... Dość mokry i tępy w konsystencji.
- Kobo Professional, 118 Khaki - jak nazwa wskazuje, jest to odcień khaki. Matowy. Ja go przygarnęłam na zlocie, mimo że mam podobny kolor z Catrice - In the army now. Nie używam często, bo rzadko robię makijaże w takich kolorach.
- Kobo Professional, podwójna kasetka cieni - 402 Feel Alive - jasnozielony cień z kasetki, w której były po dwa cienie. Ma delikatne drobinki, można powiedzieć, że to miętowy odcień, jednak z tej zielonej rodziny mięty. Będzie fajny na okres letni.
- Kobo Professional, podwójna kasetka cieni - 402 Feel Alive - różowy cień z kasetki, w której były po dwa cienie. Ma delikatne drobinki, jest to zwykły odcień różu - jeden z takich, w których nie jest mi najlepiej. Jego też przygarnęłam na zlocie i myślę, że na pewno go wykorzystam, ponieważ nie jest to nachalny odcień. Zwłaszcza w połączeniu z kolorami, które mi pasują.
- Kobo Professional, 202 Pale Violet - kolejny z przygarniętych cieni. Jest to jasny odcień fioletu, jak nazwa wskazuje - dość blady. Myślę, że będzie dobrze wyglądał na powiece ruchomej w towarzystwie ciemniejszych fioletów nad załamaniem. Dość mokry i tępy w konsystencji.
- Kobo Professional, 207 Gold - słoneczny odcień żółci, wyglądającej trochę jak złoto. Fajny odcień na lato do kolorowych makijaży. Będzie też fajny do wewnętrznego kącika czy na dolną powiekę jako akcent kolorystyczny. Dość mokry i tępy w konsystencji.
- Inglot, Matte 345 - matowy odcień mięty. Myślę, że idealny do wiosenno-letnich makijaży, kiedy mięta wciąż króluje. A nawet jeśli modna by nie była, to moim zdaniem zawsze wygląda dobrze. Ostatnio Hania (digitalgirl13) z robiła makijaż z użyciem tego cienia i wygląda super. Ja zresztą też miałam go ostatnio w swoim filmiku. Niestety nie jest mocno napigmentowany i trzeba go podbić dobrą bazą lub białą kredką, żeby wydobyć mocny kolor.
- Inglot, Matte 348 - matowy szary cień. Dostałam go na urodziny od koleżanek, bo potrzebowałam matowej szarości do blendowania przy ciemniejszych makijażach. Do tej pory miałam same metaliczne i perłowe szare cienie, a dzięki temu mogę po prostu więcej.
- Inglot, Matte 342 - matowy brąz. Odcień tego cienia nie jest, według mnie, ani zbyt ciepły ani chłodny, po prostu pośredni. Mógłby być chłodniejszy do mojego typu cery, jednak do blendowania przy brązowych makijażach jest dobry. Też dostałam go od koleżanek na urodziny.
- Inglot, Matte 358 - matowy cień w ciekawym, fioletowo-beżowo-brązowym kolorze. Trudno ten kolor opisać i w sumie trudno określić do jakiego koloru makijażu pasuje. Czasami mieszam go z 342 i kładę nad załamanie powieki. Wychodzi z tego ciekawy kolor, dobry do modelowania opadającej powieki.
- Inglot, Pearl 402 - perłowy brąz, o bardzo ładnym, nietypowym kolorze. Perła nie jest nachalna, wygląda bardzo ładnie. Cień nadaje się na całą powiekę lub np. do przyciemnienia załamania czy zewnętrznego kącika. Będzie też fajnie wyglądać na dolnej powiece.
Ogólnie jestem zadowolona z tej palety. Cieszę się, że wiele cieni wpadło w moje ręce samoistnie, na zlotach, bo sama miałabym kłopoty, żeby uzbierać całą 12-tkę. Moim zdaniem paleta nieźle się komponuje: kolorowe cienie na powiekę ruchomą oraz dolny rząd odcieni neutralnych, nadających się nad załamanie. Mój zestaw pewnie nie przypadnie go gustu osobom lubiącym beże i brązy, jednak ja neutralne kolory mam w trzech innych paletach (Sunkissed, Oh So Special oraz Au Naturel). Oczywiście moja uzbierana paletka nie jest bez wad... brakuje mi tu jaśniejszego brązu i koloru cielistego, jednak jak mówię - ja takie kolory mam w innych paletach. Wydaje mi się, że swatche i kolory cieni są dobrze oddane, jednak ostatni rząd swatchy jest nieco ciemniejszy, bo światło naturalne mi się zmieniało (niemniej jednak widać, to co ma być widać). Mam nadzieję, że nie robi to problemu.
Dajcie znać o fajnych kolorach wkładów oraz czy moja paleta Wam się podoba ;)