Pokazywanie postów oznaczonych etykietą CosmoSPA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą CosmoSPA. Pokaż wszystkie posty

9 października 2014

CosmoSPA: Czarne mydło Savon Noir z olejkiem pomarańczowym


Czarne mydło nigdy nie budziło we mnie większego zainteresowania, ale kiedy jakiś czas temu zrobiło się o nim głośno, postanowiłam wypróbować je na własnej skórze. Wybrałam mydło CosmoSPA o pojemności 300g - swój egzemplarz zakupiłam na Allegro za niecałe 30zł. Prawdę mówiąc skusił mnie wygląd opakowania... w porównaniu do innych, to wydało mi się wyjątkowo atrakcyjne.

Naczytałam się w recenzjach o niezbyt ciekawym zapachu tegoż specyfiku, natomiast po otwarciu mojego słoiczka wcale nie zaliczyłam zgonu. Moim zdaniem zapach jest raczej neutralny, trochę ziemisty, z lekką nutą pomarańczy. Na pewno nie jest czymś, na co miałabym się uskarżać. Konsystencja typowa dla czarnego mydła, czyli baaardzo gęsty, ciągnący się kisiel... a może miód? Nie wiem, na pewno coś w ten deseń. 

Kosmetyku używam głównie do mycia twarzy, chociaż od czasu do czasu umyję nim też i całe ciało. Jest to duży słój, więc na wydajność nie narzekam, a w sumie może powinnam na to, że jest nazbyt wysoka? ;) Po dokonaniu dwóch 'odlewek' tegoż mydła wciąż mam bardzo dużo i pewnie będzie służyć mi do upłynięcia daty ważności. Do umycia twarzy potrzeba ilości odpowiadającej wielkości monety 20gr, czyli naprawdę malutko. Potrzebną ilość wydziobuję sobie z opakowania, rozpieniam w dłoniach z małą ilością wody i taką emulsją myję twarz/skórę. Czarne mydło dobrze radzi sobie z oczyszczaniem, ponieważ po spłukaniu produktu skóra aż piszczy. Ja akurat nie przepadam za takim uczuciem, ale dobrze jest od czasu do czasu zafundować skórze solidniejsze oczyszczenie.



Mimo że to mydło jest w porządku, to wydaje mi się, że produkt bardziej przypadł do gustu mojemu chłopakowi niż mi. Nałożyłam mu sporą porcję Savon Noir i kazałam myć nim twarz, chociaż raz dziennie wieczorem (wcześniej używał tego, co mu w ręce wpadło). Już po pierwszych aplikacjach oboje zauważyliśmy, że na jego twarzy pojawia się mniej wyprysków. Obecnie stan trochę się pogorszył, ponieważ akurat w tamtym okresie Wojtek nie jeździł na motocyklu, a teraz znów to robi i zauważyliśmy, że najwięcej wyprysków powstaje przez kask.

Warto też wspomnieć o tym, jak skóra zachowuje się po umyciu. W pierwszej chwili czuć lekkie ściągnięcie (może nawet suchość), oczywiście nie jest to przyjemne i ja oczywiście niweluję je kremami. Natomiast Wojtek kremów nie używa i u niego początkowo widać było lekkie przesuszenie. Z czasem skóra się przyzwyczaiła. Otrzymałam też od niego informację, że czarne mydło bardzo dobrze domywa mocno zabrudzone ręce np. z oleju czy smaru, więc możecie je podrzucać swoim mężczyznom jeśli pracują w miejscu, gdzie ręce mocno się brudzą, np. w warsztacie. Myślę, że oboje możemy je polecić. Poza wersją pomarańczową, są też dostępne z olejkami: różanym, lawendowym, arganowym oraz eukaliptusowym. Do wyboru, do koloru. Jeśli 300g to dla Was za dużo, można kupić wersję w opakowaniu 100g i zapłacić niecałe 12zł.

Cena: ok. 30zł      Pojemność: 300g      Dostępność: CosmoSPA

17 stycznia 2014

Masło Shea - do czego i jak go używam?

Masła Shea używam od niedawna. Znam ten produkt z nazwy już od długiego czasu, a dopiero teraz wpadł w moje ręce. Swoje masło kupiłam na Allegro, od sprzedawcy CosmoSpa (jest to firma, w której asortymencie można znaleźć półprodukty, glinki, algi, oleje itp.) za jakieś 6zł/100ml. Swój egzemplarz możecie kupić na wielu stronach, w wielu miejscach - różnią się zazwyczaj pojemnością i ceną.
 

TEGO KOSMETYKU MOŻNA UŻYWAĆ:
  
  • Do twarzy. Kiedy potrzebuję dobrego natłuszczenia i nawilżenia. Niewielką ilość masła rozprowadzam na skórze twarzy - robię to tylko kiedy zostaję w domu bądź na wieczór/noc, ponieważ masło jest bardzo tłuste i skóra mocno się błyszczy. Potrzebuje sporo czasu na wchłonięcie się. Masło pomaga mi na bezproblemowe strefy, jednak przy moich olbrzymich przesuszeniach wokół ust nie do końca sobie radzi (ale szczerze mówiąc nic sobie nie radzi).
        
  • Pod oczy. Działa mocniej niż kremy do tego przeznaczone. Mi zwykłe kremy pod oczy nie do końca odpowiadają, bo mam wrażenie, że za słabo nawilżają. Wolę coś silniejszego, a masło shea mi to gwarantuje.
      
  • Do ust. Zazwyczaj nakładam go też na usta, kiedy pokrywam całą twarz. W moim przypadku działa podobnie do Tisane, czyli nie ma rewelacji, ale usta są lepiej nawilżone niż wcześniej. Dodam, że nie mam za bardzo problemów z wargami, przesuszają mi się bardzo rzadko.
      
  • Do rąk/stóp. Kiedy chcę nawilżyć i wygładzić skórę rąk czy stóp. Tutaj sprawdza mi się lepiej niż do twarzy, chociaż na piętach sobie nie radzi, a jak wiadomo pięty są zazwyczaj mocno przesuszone. Używam na noc (potem zakładam skarpetki, jeśli chodzi o stopy), a na drugi dzień skóra jest miękka i gładka. Jeśli nie chcecie pokrywać kosmetykiem całych rąk, to możecie się skupić na samych skórkach wokół paznokci.
      
  • Do ciała. Ogólnie tam, gdzie mamy przesuszoną skórę.
      
  • Do włosów. Czyli po prostu do olejowania, chociaż ja go jeszcze tak nie używałam. Mam dużo olejków przeznaczonych do włosów i masła shea absolutnie nie kupowałam w tym celu. Natomiast...
      
  • Do zabezpieczania końcówek. ... używam go właśnie tak, kiedy mam spuszone, niesforne końcówki. Niewielka ilość masła rozprowadzona na samych końcówkach nie przetłuszcza ich (moim zdaniem działa inaczej niż olej, bo mi nawet kropelka oleju przetłuszczała kosmyki), a fajne je ujarzmia, nawilża i wygładza. Myślę, że jest fajną alternatywą do silikonowych jedwabi/ser lub przyjemną, naturalną odskocznią.

Lubicie masło shea? Jak go używacie? Sprawdza się? :)