Jakoś tak się ostatnio złożyło, że rzadziej piszę. Bo jakoś tak się ostatnio złożyło, że rzadziej gotuję. Lato rozleniwia - z niejednego powodu. Raz, że kiedy termometr za oknem eksploduje, to po prostu nie mam siły. Nic a nic. I nie chodzi wcale o to, że przy kuchence jeszcze cieplej (było kilka takich dni, kiedy miałam wrażenie, że w piekarniku mogłabym się schłodzić). Można by wszak jakiś popełnić chłodnik czy sorbet. Ale nie. Bo chodzi o to, że przy tym skwarze czynności życiowe ograniczam do niezbędnego minimum. I oczywiście jedzenie się w tej kategorii mieści, ale tu dochodzimy do punktu drugiego. Lato rozleniwia, bo tyle wszędzie jest wszystkiego, czego nie trzeba kroić, parzyć, smażyć, gotować dusić. Się bierze. I się je. I już. Jakiś pomidor malinowy. Jakieś maliny. Jakieś borówki. Czy inne.
No ale czasem coś w kuchni popełnić trzeba. Popełniły się więc takie oto kotlety:
Kotlety z cukinii i ziemniaków z twarogiem |
5-6 średniej wielkości ziemniaków
2 małe cukinie
1 kostka chudego twarogu
1 jajko
1/2 pęczka koperku
1 cebula
2 ząbki czosnku
3-4 łyżki oleju rzepakowego
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
sól i świeżo mielony pieprz do smaku + 1,5 łyżeczki soli do zasypania cukinii
Wykonanie
1. Cukinie trę na tarce o grubych oczkach (nie obieram). Zasypuję solą, mieszam i odstawiam na godzinę, żeby puściły sok.
2. Dokładnie odciskam wodę z cukinii - to ważne, bo inaczej kotlety będą się rozpadać.
3. Ziemniaki gotuję w mundurkach. Studzę, obieram i przeciskam przez praskę wraz z twarogiem.
4. Cebulę kroję w kostkę i podsmażam na złoto na oleju. Pod koniec smażenia dodaję pokrojony w plasterki czosnek.
5. Koperek drobno siekam.
6. Mieszam w misce wszystkie składniki i formuję z masy niewielkie kotlety. Można je usmażyć na niewielkiej ilości oleju, najlepiej kokosowego (albo i bez, jeśli się ma odpowiednią patelnię). Ja osobiście piekę kotleciki 45 minut w temperaturze 190 stopni.