Wypróbowałam już wiele sposobów na pozbycie się trądziku. Maści, kremy, mydełka, glinki, maseczki, antybiotyki ... Wszystko z perspektywy czasu było tylko stratą czasu. Tak samo zaliczyłam już wiele produktów, które miały rozprawiać się punktowo z wypryskami. Nie znalazłam dotąd swojego faworyta. Nawet uwielbiany olejek herbaciany mnie bardziej skrzywdził, niż pomógł ;-)
Aż wreszcie trafiłam na kosmetyk idealny - tani jak barszcz i diabelnie skuteczny.
Kojąco-osłaniający krem Himalaya Multipurpose Cream reklamuje się następująco:
Środek pomocniczy stosowany w leczeniu , zranień, skaleczeń, otarć, drobnych oparzeń, ran, różnego
rodzaju wysypek, grzybiczych infekcji skóry. Krem zawierający wyciągi z aloesu ma silne
właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybicze. Zawiera także tlenek cynku, który przyspiesza gojenie
ran. Indyjska marzanna i niepokalanek pięciolistny mają właściwości antyseptyczne.
Zawartość:
Zawartość:
- aloes (Barbados Aloe)
- olej migdałowy (Prunus Amygdalus)
- niepokalanek (Vitex negundo)
- marzannę indyjską (Rubia cordifolia)
Oprócz tych dobrych składników, krem nie ma rewelacyjnego składu, bo znajdziemy w nim i
parafinę, i silikon i parabeny. Najważniejsze jednak, że działa ;-)
Trafiłam kiedyś na jego pozytywną recenzję i gdzieś w otchłaniach mózgu zapisało się, że trzeba przy jakiejś okazji wypróbować. Okazja nadarzyła się, gdy zobaczyłam go w drogerii Kosmyk, za śmieszną cenę - 4.50.
Przy okazji - krem występuje w dwóch odsłonach - Multipurpose Cream i Antiseptic Crem. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że nie ma różnic w składzie, jak na szybko porównałam swój kremik z jakąś recenzją. Nie wiem więc, o co chodzi ;-)
Krem ma dość gęstą konsystencję. Nałożony punktowo, częściowo się wchłania, ale zostawia taką suchą skorupkę wokół wyprysku. Świetnie się nadaje do ''wyciągania'' pryszcza, a później zasuszania go. Nie rozstaję się z nim od wielu tygodni, ciągle go mam pod ręką. Jak tylko widzę, że coś mi zaczyna wyłazić, od razu smaruje to miejsce. Nie mogę powiedzieć, że przeciwdziała powstawaniu wyprysków, ale świetnie sobie radzi z gojeniem śladów. Jak dla mnie bardzo pomocne, bo często nosiłam ślad po pryszczu nawet 2 tygodnie. Z tym kremem po 2-3 dniach mogę zapomnieć, że w tym miejscu coś było.
Zdecydowanie mój ulubieniec. Nie podrażnia, zasusza, ale nie przesusza, łagodzi bardzo szybko stan zapalny. Ma dość specyficzny, orientalny zapach. Zdarzało mi się posmarować nim całą twarz, jak miałam duży łojotok i również się sprawdził. Teraz stosuję go tylko punktowo, w ciągu dnia i na noc.
Gdzie można kupić ten magiczny krem? Jest w drogerii Kosmyk, Firlicie, Superpharm, Hebe, można zamówić również na doz.pl. Cena waha się od 4 do 7 zł. Dobry produkt za grosze, czego chcieć więcej ;-) Oglądałam też raz maseczkę Himalaya z miodli indyjskiej, teraz żałuję, że nie kupiłam, ma świetne opinie na KWC ;)