Mniej więcej dwa miesięce temu przerzuciłam się ostrożnie na podkłady mineralne, jeszcze nie wiedząc dokładnie, co to jest i z czym się je ;-) Mój wybór padł na podkłady Annabelle Minerals, które są dość popularne w blogosferze i mogłam zebrać o nich najwięcej informacji.
Zamówiłam dwie próbki -
kryjący Golden Fairest i kryjący Natural Fairest. W gratisie do zamówienia dostałam
matujący Natural Fair. Naprawdę nabiedziłam się wybierając odcienie - myślałam nad tym chyba z tydzień :-D O ile z formułą nie miałam problemu - od razu wiedziałam, że przede wszystkim potrzebuję krycia, to właśnie z odcieniem było ciężko ... Bardzo pomogło mi
zestawienie Blanki - na podstawie jej zdjęć stwierdziłam, że tonacja Golden jest właśnie dla mnie.
Beżowa, nad którą wcześniej się zastanawiałam, ma zdecydowanie
zbyt dużo różowych tonów, a natural jest po prostu zbyt jasna. Jednak i tak wrzuciłam jeden 'naturalny' odcień do koszyka, bo trochę się bałam, że golden okaże się zbyt ciemny.
Pojemniczki zawierają tylko 1 gram produktu, ale są naprawdę bardzo wydajne. Śmiało mogę powiedzieć, że jeden wystarczył mi na kilkanaście aplikacji. Końcówka mi się wysypała, więc pewnie starczyłby na jeszcze dłużej :-P Próbka kosztuje 7.50.
Nie będę pokazywała odcieni, bo mój aparat jest na to zbyt słaby.
Już po pierwszych aplikacjach okazało się, że golden faktycznie jest strzałem w dziesiątkę, a natural jest zdecydowanie zbyt jasny. Na mojej buzi jest po prostu biały i wygląda komicznie ;-) Za to na pewno stanowi fajne rozwiązanie dla dziewczyn o bardzo jasnej cerze - w końcu nie od dziś wiadomo, że ciężko dobrać odpowiednio jasny podkład, gdy w drogeriach jest przesycenie opalonych odcieni ;-)
Teraz używam tego podkładu z Pixie:
Oczywiście nie udało mi się uchwycić odcienia - naprawdę jest ciemniejszy i bardziej żółtawy.
Ufff, odcień już wybrany, to teraz najważniejsze - czy efekty są warte zachodu?
PLUSY MINERAŁÓW:
Bardzo naturalny efekt. Mam wrażenie, jakbym nic nie miała na twarzy, a koloryt jest wyrównany, a niedoskonałości w miarę zakryte. Czuję się też lepiej z tym, że nie obciążam cery zbędną chemią. Cera wygląda naturalniej i bardziej świeżo, czasem miałam wrażenie, że Revlon mnie postarza ;)
MINUSY MINERAŁÓW:
Muszę zaznaczyć, że minerałów jeszcze nie rozgryzłam do końca. Nie mam pojęcia, dlaczego raz wyglądają na mojej twarzy lepiej, a innym razem gorzej. Dlatego moje plusy i minusy mogą w pewnych momentach gryźć się ze sobą ;-)
Do największych minusów zaliczam to, że czasem podkład zaczyna mi się warzyć na twarzy. Pierwsze kilka godzin - idealna buźka, następne - buzia z koszmaru :-P Wyglądam tak, jakbym przesadziła z pudrem ... Wydaje mi się jednak, że to nie wina samego podkładu, tylko wysokiej temperatury, która panuje w mojej pracy. Po prostu wszystko zaczyna mi spływać z twarzy i chyba nawet najlepszy podkład temu nie podoła.
Wydaje mi się też, że wpływ może mieć krem aplikowany na cerę przed nałożeniem podkładu. Na niektórych ''trzyma się'' lepiej lub gorzej. Tak jak pisałam, wiele kwestii jeszcze nie rozgryzłam ;))
To co już wiem na pewno - podkład mineralny należy nakładać kilkoma cienkimi warstwami. Raz z pośpiechu nałożyłam jedną większą i wyglądałam naprawdę koszmarnie ;-))
Kolejny minus ... Może tylko ja jestem taką niezgrabą, ale zawsze przy nakładaniu podkładu coś mi się wysypie, albo przy zamykaniu pojemnika sprowokuję chmurkę proszku dookoła ... Ogólnie nie ma szans, żeby proszek znalazł się tylko na twarzy ;) Może to drobiazg, ale naprawdę mnie denerwuje, że zawsze wszystko ubrudzę dookoła, bo w końcu też marnuję podkład :P Czy tylko ja jestem taka uzdolniona, czy też tak macie?
Czasami również mam wrażenie, że moja twarz wygląda na zszarzałą i zmęczoną ( to wiąże się ściśle z warzeniem podkładu).
Podsumowując, odpowiednio nałożony podkład mineralny daje ładny, naturalny, świeży efekt. Jest leciutki, a zmywanie go z twarzy jest szybkie i bezproblemowe. Cera może odpocząć od chemicznych drogeryjnych podkładów. Niestety, może warzyć się na twarzy sprawiając, że cera wygląda na zmęczoną, zszarzałą i brzydką. Trzeba poświęcić trochę czasu na jego nakładanie (pośpiech może uczynić więcej złego niż dobrego) i łatwo zrobić wokół siebie bałagan (wysypywanie się proszku).
Mimo tych wszystkich minusów, nadal będę używać podkładów mineralnych, bo jeszcze dużo przede mną do odkrycia. Nie próbowałam jeszcze np. aplikowania minerałów zwilżonym pędzlem, zawsze robiłam to na sucho. Tę notkę możecie potraktować jako wstępne wrażenia :)
Podzielcie się koniecznie swoimi wrażeniami! Z chęcią zapoznam się z Waszymi radami, bo nie wiem jeszcze wielu rzeczy o minerałach :)