O szamponach się mówi, że mają przede wszystkim oczyszczać, a do odżywiania służą maski i odżywki. Zgadzam się z tym, jednakże lubię, żeby szampon nie był byle jaki, a zawierał jakieś fajne ekstrakty i odżywcze składniki. Oczywiście należy unikać szamponów z silikonami, żeby nie nadbudowywały się nam na włosach.
Aktualnie używam naprzemiennie trzech szamponów i taka ilość w zupełności mi wystarcza :-)
NUMER JEDEN
Szampon jajeczny z Bingo Spa
Szampon jajeczny Bingo Spa z dodatkiem kolagenu odżywia i pielęgnuje twoje włosy: dzięki zawartości składników naturalnych korzystnie wpływa na strukturę włosów, poprawia ich wygląd i kondycję. Jest szczególnie polecany do włosów rozjaśnianych i farbowanych oraz przesuszonych z natury. Dodaje włosom elastyczności, prężności i mocy.
Zawiera ekstrakt z żółtka i kolagen, które działają silnie pielęgnująco i kondycjonująco, odżywiają i nawilżają włosy oraz widocznie poprawiają ich wygląd.
Żółtko – to bogate źródło protein i substancji lipidowych, które warunkują prawidłowe nawilżenie włosów. Zawarty w żółtku jajecznym zespól fosfolipidowy aktywnie odżywia skórę głowy i włosy aż po same końce. Nadaje włosom elastyczności i żywego blasku.
Kolagen powoduje, że włosy są przyjemne i miękkie w dotyku oraz sypkie, dbudowuje ich strukturę oraz chroni przed wnikaniem szkodliwych substancji z otoczenia. Jest także elementem intensywnie odżywiającym oraz nawilżającym zniszczone i osłabione włosy.
Skład: Aqua, Sodium Laureth-2 Sulfate, Sodium Dodecylbenzenesulfonate, Cocamide DEA, Sodium Chloride, Styrene Acrylates /Copolymer, Soluble Collagen, Passiflora Edulis Fruit Extract, Saccharum Officinarum Extract, Citrus Medica Limonum Extract, Ananas Sativus Extract, Vitis Vinifera Extract, Parfum, Citric Acid, DMDM-Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
MOJA OPINIA - odkryłam ten szampon całkowicie przypadkowo. Chciałam kupić jakiś szampon o prostym, nieszkodliwym składzie. W moje ręce trafił ten, byłam zachwycona czytając ile ma w sobie ekstraktów ;-D Uważam, że jak na szampon to całkiem nieźle! Wiadomo, że od maski czy oleju będziemy oczekiwać znacznie więcej :-)
Włosy po nim są oczyszczone,błyszczące i puszyste. Świetnie sobie radzi z olejami. Uważam, że za taką cenę - 5 zł za 500 ml! to rewelacyjny szampon.
Bardzo ładnie pachnie, jak likier jajeczny ;-)
Na minus to, że ma dość wodnistą konsystencję, ja wolę jak szampon jest bardziej gęsty. Przez to kilka razy wylałam go na dłoń więcej niż trzeba, przyzwyczajona, że szampon tak szybko na dłoń nie wycieka ;-)
Polecam, jest dostępny w Tesco i oczywiście na stronie bingo.pl.
NUMER DWA
Mypa,szampon regenerujący do włosów z masłem shea.
źródło zdjęcia: wizaż.pl
Szampon regenerujący jest przeznaczony do wszystkich typów włosów, ale szczególnie zaleca się go do włosów suchych lub zniszczonych. Szampon z masłem karite łagodnie myje włosy, przywracając im witalność, siłę, objętość i połysk. Masło karite dzięki swoim właściwościom odbudowującym wnika w głąb włosa , odżywiając go i działając ochronnie. Kremowa konsystencja szamponu sprawia, że "otula" on i osłania włos, dzięki czemu znika problem rozdwajających się końcówek. Włosy odzyskują elastyczność, gładkość, lekkość i połysk.
Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Peg - 75 Shea Butter Glyceride, Sorbitol, Glycerin PanthenoL, Niacinamide, Glycol Distearate, Laureth - 4, Formic Acid, Citric Acid, Polyquaternium - 7, Parfum / Fragrance, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Benzyl Benzoate, Benzyl Alcohol, CI 19140 / Yellow 5
Nie jestem zbyt dobra w analizie składów, dziewczyny na wizażu są w tym lepsze, ale co można gołym okiem zobaczyć - masełko shea jest dość wysoko, gliceryna i pantenol też oraz witaminka B3, więc wydaje się całkiem niezły :-) Alkohol jest na samym końcu, nie powinien źle działaś. Poza tym na kosmetyki z Mypa jest mały szał, co można zauważyć na Wizażu ;) Szczególnie maska z tej serii cieszy się popularnością. Gdy oglądałam szampon w drogerii, myślałam nad tym, czy wziąć do kompletu maskę, ale w końcu odłożyłam, bo a)mam już wystarczającą liczbę masek, b)zauważyłam w składzie silikon, lekki co prawda, no ale w końcu się nie skusiłam.
Był akurat w promocji i dałam za niego całe 5 zł ;-) Maska była za 7 ileś, może trzeba było wziąć ;-D
MOJA OPINIA - bardzo fajny szampon. Ma gęstą konsystencję, ładnie pachnie, nie obciąża włosów. Używam go krótko i nie myję tylko nim, by stwierdzić, czy spełnia to, co obiecuje producent. Nie wiem, czy kupię go jeszcze raz po skończeniu, bo chciałabym też przetestować inne szampony :) W takiej cenie opłacało się go wziąć.
NUMER TRZY
Eva Natura szampon z ekstraktem z czarnej rzepy do włosow osłabionych, wypadajacych, łamliwych.
źrodło zdjęcia:www.pollenaeva.com
Od jakiegoś czasu chciałam kupić prosty szampon ziołowy, z możliwie jak najwyżej w składzie ziołowymi ekstraktami. Mój wybór padł na ten. Jego skład :
Skład: Aqua, sodium laureth sulfate, sodium chloride, cocamide dea, raphanus sativus (radish) root extract, equisetum arvense extract, arctium lappa root extract, parfum, disodium undecylenamido mea-sulfosuccinate, peg-75 lanolin, dmdm hydantoin, lactic acid, methylchloroisothiazolino ne/methylisothiazolinone, benzyl salicylate
MOJA OPINIA: Używając tego typu szamponów, dziewczyny głównie się skarżą na plątanie i problemy z rozczesywaniem. Cóż, oczywiste mi się wydaje, że po takim szamponie trzeba koniecznie użyć odżywki :-) Zresztą - zawsze się powinno używać odżywki po umyciu.
Zapach - wyczuwalna oczywiście czarna rzepa, jednak wg mnie nie jest zły. Może nie jest superprzyjemny, ale ja nie przykładam do tego wagi - i tak po spłukaniu i nałożeniu maski zupełnie znika. Nie miałam żadnych problemów z rozczesaniem, ale - nałożyłam maskę, nie wiem jak by było bez tego.
Szampon może wysuszać, więc z tym należy uważać. Ja nie zamierzam myć nim na okrągło, więc się nie tego nie boję.
Zapłaciłam za niego ... znów 5 zł ;-D Całkiem przypadkowo cała moja czołówka jest bardzo przyzwoita nawet dla chudego portfela ;-)
A jacy są Wasi ulubieńcy?
piątek, 30 grudnia 2011
czwartek, 29 grudnia 2011
Drożdżowa kuracja dla wytrwałych :-)
Pod ''datami kuracji'' na moim blogu można znaleźć, że piję drożdże od 16 listopada, a więc już mija ponad miesiąc tej ''pysznej'' kuracji. Powiem jedno - picie ziółek, pokrzywu, skrzypu, to przy tym bajeczka ;-D Jeszcze w październiku mówiłam sobie, że drożdzy NA PEWNO pić nie będę. Miałam już z nimi małą przygodę jako nastolatka i dobrze zapamiętałam ten ohydny smak i zapach. Wiem, że sporo osób nie ma nic przeciwko zapachowi drożdży, a wręcz mówi, że im smakuje [dobra, mam duże problemy by w to uwierzyć, ale nie chcę być zbyt podejrzliwa ;)]. Każdy w końcu ma inną tolerancję na smaki i zapachy.
Zapytacie zapewne, czemu to piję, skoro jestem nawet po ponad miesięcznej kuracji tak anty nastawiona ;-) Odpowiedź jest prosta - czego się nie robi dla mocniejszych włosów i paznokci, a także cery plus dla całego arsenału witaminek, który jest w drożdzach.
Można oczywiście zdecydować się na łykanie drożdży w tabletkach, jest to zdecydowanie prostsze i mniej wstrętne :-P Ja się na to nie zdecydowałam, bo nie chciałam obciążać wątroby kolejnymi tabletkami, gdyż łykam już ich trochę. Poza tym gdzieś wyczytałam lub ktoś mi powiedział, że picie ich jest lepsze ... Nie wiem ile w tym jest prawdy, więc się nie sugerować! ;-)
Dużo osób uważa, że nie warto pić drożdzy piekarniczych, że można sobie tym jedynie zaszkodzić. Rzeczywiście, u niektórych osób mogą wystąpić dolegliwości żołądkowe, istnieją też obawy, co mogą narobić niezabite drożdże w naszym organiźmie. Dlatego bym nikogo jednak nie namawiała do takiej kuracji, bo o ile ja nie mam negatywnych doświadczeń, a same pozytywne, nie wiem przecież, jak czyjś organizm zareaguje. Podobno lepiej postawić na drożdże piwowarskie, dlatego jeśli nie chcecie mieć do czynienia z piekarniczymi, istnieje także taki sposób.
Bezwględnie o czym należy pamiętać!!!
DROŻDŻE zawsze musimy zabić, zalewając je wrzątkiem. Niektóre dziewczyny zalewają je gorącym mlekiem, ja nie stosuje tego sposobu, uważając, że zwykły wrzątek jest najbezpieczniejszy. Tu kolejna niejednoznaczność. Można też wyczytać, że zalewanie wrzątkiem powoduje, że wiele witamin także ginie podczas tego ... Jak widać, to picie drożdzy nie jest takie oczywiste :-) Cóż, może te witaminy faktycznie giną, ale ja bałabym się nie zabić drożdzy. Mam nadzieję też, że nie giną wszystkie (witaminki) ;-)
Co zawiera kostka drożdży?
Bialko 11,4 g
Tluszcz 0,4 g
Weglowodany 15,8 g
Blonnik 6,2 g
Woda 70,0 g
E wit. 0,20 mg
B1 0,5 mg
B2 1,4 mg
Niacyna 9,83 mg
B6 1,1 mg
Kwas pantotenowy 3,50 mg
Biotyna (wit. H) 60 mikro-g
Kwas foliowy 1000,0 mikro-g
Sod 16 mg
Potas 610 mg
Wapn 15 mg
Magnez 31 mg
Fosfor 340 mg
Zelaco 1,6 mg
Miedz 0,160 mg
Cynk 4,50 mg
Jod 0,60 mikro-g
Mangan 0,31 mg
Selen 1,00 mikro-g
Nikiel 10,0 mikro-g
Jak ja piję drożdże?
Odrywam kawałek kostki - powiedzmy 1/5 i zalewam wrzątkiem połowę kubka. Dlaczego połowę? Żeby krócej się z nimi męczyć :-D A tak to kilka łyków i po sprawie. Zawsze czekam, aż ostygną, bo gorące są zbyt ohydne. Mimo picia ich już od ponad miesiąca nadal wstrzymuję oddech podczas przełykania ... ;-)
Różne są sposoby picia drożdzy, dziewczyny zalewają je mlekiem, lub robią sobie wręcz koktajle - dodają miodu, kakao i różnych różności. Najbardziej hardkorowym pomysłem jest dla mnie dodawanie kostki rosołowej, bleee! Z drugiej strony dla niektórych odrażające jest picie ich zalanie samym wrzątkiem. Ja w każdym razie nie bawię się w dodawanie do nich niczego. Traktuję to jak lekarstwo, trzeba szybko przełknąć, a nie rozkoszować się ;-)
EFEKTY...
- o ile co do innych rzeczy mogę mieć wątpliwości, czy to na pewno sprawka drożdży, tu bez wątpienia - wzmocnienie i poprawa stanu paznokci. Jestem zaskoczona, ale już dawno nie miałam tak twardych paznokci, do tej pory ledwo urosły i już się łamały, takie słabiaki... Teraz są naprawdę mocne, jestem zachwycona. Rosną też szybciej!
- włosy mi już teraz praktycznie nie wypadają. Zważywszy, że to był mój problem od zawsze, a już okres jesienno-zimowy, to w ogóle był zawsze tragiczny pod tym względem, teraz praktycznie zniknął. Włosy nie zostają na szczotce, podczas mycia wypada mi ich niewielka ilość, całkowicie przeze mnie akceptowana :-) Oczywiście, robię teraz dużo rzeczy przeciw wypadaniu włosów, więc nie jestem w stanie stwierdzić, co mi pomaga, ale może drożdże też mają w tym swój mały udział?
- moja cera wygląda teraz nieco lepiej, ale nie powiedziałabym, że jest całkiem wolna od wyprysków. Na pewno jest gładsza niż była ;-)
UWAGA - dziewczyny skarżą się, że wysypuje je po drożdżach. Ja już nie pamiętam, czy wraz z początkiem picia drożdzy wyskakiwało mi więcej pryszczy, teraz w każdym razie nic się nie dzieje. Tak więc tu już na własne ryzyko - taka reakcja organizmu powinna ustąpić, ale rozumiem, że dziewczyny w obawie o swoją cerę odstawiają drożdże.
Zamierzam dobić do 3 miesięcy w piciu tego przysmaku, a później zrobię sobie przerwę. Jestem teraz w takim razie na półmetku.
Polecam bardzo poczytanie o drożdzach na forum Wizaż, z pewnością tam można dowiedzieć się więcej: http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=277343 To już druga część, jak widać ten sposób wzmacniania się od wewnątrz jest dość popularny ;-) Tylko dla zainteresowanych! ;-)
wtorek, 27 grudnia 2011
Bingo! - włosowe zakupy ;-)
Od jakiegoś czasu już chciałam zakupić jakąś maskę z Bingo Spa - zachęcona dobrymi opiniami, świetnymi składami oraz bardzo przystępną ceną. Moje pierwsze doświadczenia z tą marką były przypadkowe - weszłam do takiego mniejszego tesco, nie z tych wielkich hipermarketów i zaczęłam oglądać ziołowe szampony. Zaczynałam wtedy przygodę z odczytywaniem składów i naturalną pielęgnacją. Moją uwagę przyciągnął szampon jajeczny z kolagenem. Chciałam teraz coś o nim skrobnąć, ale zostawię to na raz następny.
Korzystając z byczenia się w Krakowie i łatwego dostępu do Tesco WRESZCIE kupiłam upragnione maski do włosów :-D Lekko mnie rozczarował mały wybór - były tylko dwie maski i kilka rodzajów szamponów. Spodziewałam się większego wyboru, ale z drugiej strony może to i lepiej bo i tak od razu wrzuciłam do koszyka te dwie maski, jakby miał mi ktoś je wydrzeć z rąk :-D
Kupiłam :
Maska do włosów z masłem Shea i pięcioma algami
Czego możemy dowiedzieć się o niej dowiedzieć:
Zawiera masło Shea (karite) i botaniczny kompleks pięciu alg: Ascophyllum, Spiruliny, Laminarii, Morszczynu i Nori dla wzmocnienia i regeneracji włosów
Masło Shea ma działanie rewitalizujące, odżywcze i nawilżające. Regeneruje włókno włosa, odbudowuje włosy od cebulek po same końce i wygładza ich powierzchnie, nadając im niezwykły połysk. Algi dostarczają włosom dżywczych i regenerujących składników: witamin, aminokwasów, polisacharydów, proteiny i soli mineralnych. Włosy stają się mocne i elastyczne.
Bingo, Maska do włosów z proteinami kaszmiru i kolagenem
Specjalna formuła, aby włosy stały się jedwabiście miękkie, sprężyste i błyszczące.
Substancje aktywne:
aminokwasy (alanina, glicyna, seryna, lizyna, arginina, kwas asparaginowy, treonina, kwas glutaminowy, prolina, walina, izoleucyna, leucyna, tyrozyna)
Proteiny jedwabiu i kaszmiru to doskonały materiał budulcowy struktury włosa, a dzięki swej niskiej masie cząsteczkowej oraz charakterowi podobnemu do soli, są zdolne przenikać również do zewnętrznych warstw naskórka, scalając je i poprawiając poziom nawilżenia.
Głównymi aminokwasami są alanina i glicyna - obydwa w znaczących ilościach obecne w białkach budulcowych naszej skóry i włosów, mające dobre właściwości nawilżające i regeneracyjne. Trzecim znaczącym aminokwasem jest seryna, posiadająca zdolność wiązania wody i tworzenia ochronnego filmu.
Substancje aktywne:
aminokwasy (alanina, glicyna, seryna, lizyna, arginina, kwas asparaginowy, treonina, kwas glutaminowy, prolina, walina, izoleucyna, leucyna, tyrozyna)
Proteiny jedwabiu i kaszmiru to doskonały materiał budulcowy struktury włosa, a dzięki swej niskiej masie cząsteczkowej oraz charakterowi podobnemu do soli, są zdolne przenikać również do zewnętrznych warstw naskórka, scalając je i poprawiając poziom nawilżenia.
Głównymi aminokwasami są alanina i glicyna - obydwa w znaczących ilościach obecne w białkach budulcowych naszej skóry i włosów, mające dobre właściwości nawilżające i regeneracyjne. Trzecim znaczącym aminokwasem jest seryna, posiadająca zdolność wiązania wody i tworzenia ochronnego filmu.
Nie wiem do końca jak to jest z tą drugą maską - można w internecie znaleźć w takim samym opakowaniu identyczną wyglądowo maskę, tylko jest napisane na niej - proteiny kaszmiru i jedwab. U mnie jest kolagen. Nie wiem o co chodzi, muszę sprawdzić, czy to ta sama maska, z tym samym składem, czy jednak się różni.
Bardzo mi się podobają te duże 500 ml opakowania za świetną cenę - 7.50 ;-) Co prawda kusiła mnie ta kuracja z 12 ziół lub 40 aktywnych składników, ale nie była dostępna w tym Tesco.
Te maski można oczywiście zamówić w internetowym sklepie Bingo, ale sprawdzając ceny stwierdziłam, że wiele się przepłaca i lepiej starać się upolować je stacjonarnie.
Cieszę się bardzo że dorwałam w końcu to Bingo, nie mogę się doczekać testowania ;-) I daję sobie stanowczy szlaban na maski!!! Zwłaszcza, że naprawdę brakuje mi dni, żeby nakładać coś na włosy, przecież równolegle jeszcze olejuję itd.
Za jakiś czas w każdym razie pojawią się recenzje tych masek. A Wy macie z nimi jakieś doświadczenia? :)
sobota, 24 grudnia 2011
TAG: 5 Noworocznych Postanowień Kosmetycznych
Ten tag chyba już obszedł wszystkie blogi i na końcu trafiło na mnie ;-) Nie zapomniała o mnie *Natalia*, dziękuję :-)
5 Noworocznych Postanowień Kosmetycznych :
1. Dalsze, systematyczne, bez chwili wytchnienia ;-) dbanie o włosy - mimo że efektów spektakularnych póki co nie ma - ale czego się spodziewać po 2 miesiącach? Tym się pocieszam ;-)
2. Zanim kupię coś kolejnego do pielęgnacji włosów, postaram się skończyć to co mam...
3. Kosmetyczne nie kosmetyczne - postaram się zrobić wreszcie całą 6 Weidera, bo do tej pory zawsze padałam po 2-3 tygodniach :-D
4. W dalszym ciągu systematycznie będę piła ziółka i drożdże.
5. Zacznę jeść więcej warzyw i owoców, żeby nie pobierać witaminek tylko z tabletek ;-)
Przyznam, nie orientuję się, kto jeszcze nie zrobił tagu, więc oddaję go każdemu, kto jeszcze nie zrobił, a chce zrobić ;-)
WESOŁYCH ŚWIĄT!
5 Noworocznych Postanowień Kosmetycznych :
1. Dalsze, systematyczne, bez chwili wytchnienia ;-) dbanie o włosy - mimo że efektów spektakularnych póki co nie ma - ale czego się spodziewać po 2 miesiącach? Tym się pocieszam ;-)
2. Zanim kupię coś kolejnego do pielęgnacji włosów, postaram się skończyć to co mam...
3. Kosmetyczne nie kosmetyczne - postaram się zrobić wreszcie całą 6 Weidera, bo do tej pory zawsze padałam po 2-3 tygodniach :-D
4. W dalszym ciągu systematycznie będę piła ziółka i drożdże.
5. Zacznę jeść więcej warzyw i owoców, żeby nie pobierać witaminek tylko z tabletek ;-)
Przyznam, nie orientuję się, kto jeszcze nie zrobił tagu, więc oddaję go każdemu, kto jeszcze nie zrobił, a chce zrobić ;-)
WESOŁYCH ŚWIĄT!
piątek, 23 grudnia 2011
Wzmacniamy cebulki - balsam Capitavit.
Jedną z czynności, którą wykonuję regularnie, odkąd zaczęłam dbać o włosy, jest codzienny masaż skóry głowy oraz stosowanie wcierek. Rozglądając się za jakąś dobrą wcierką, trafiłam na Capitavit - balsam pielęgnacyjny do włosów.
Zachęcona tym, że w dozie można go było zamówić za niewielkie pieniądze - 7.39 - prawdopodobnie można go kupić jeszcze taniej, sugerując się ceną wystawioną przy produkcie na kwc - zamówiłam go czym prędzej.
Płyn jest ekstraktem etanolowym z kwiatu nagietka, kłącza tataraku, ziela pokrzywy, korzenia łopianu, ziela skrzypu, szyszek chmielu, z dodatkiem witaminy F .
Balsam polecany jest do pielęgnacji włosów osłabionych zabiegami fryzjerskimi - łatwo łamiących się, rozszczepiających, włosy stają się puszyste i łatwe do układania, nie zmieniają koloru.
- ma alkohol, może podrażniać osoby wrażliwe na alko.
Zachęcona tym, że w dozie można go było zamówić za niewielkie pieniądze - 7.39 - prawdopodobnie można go kupić jeszcze taniej, sugerując się ceną wystawioną przy produkcie na kwc - zamówiłam go czym prędzej.
Płyn jest ekstraktem etanolowym z kwiatu nagietka, kłącza tataraku, ziela pokrzywy, korzenia łopianu, ziela skrzypu, szyszek chmielu, z dodatkiem witaminy F .
Balsam polecany jest do pielęgnacji włosów osłabionych zabiegami fryzjerskimi - łatwo łamiących się, rozszczepiających, włosy stają się puszyste i łatwe do układania, nie zmieniają koloru.
Capitavit ma wysoko alkohol w składzie, więc osobom o wrażliwej skórze głowy może nie odpowiadać. Mi na szczęście nie zaszkodził, nie podrażnił - używałam go 4 razy w tygodniu. Z powodu tego alkoholu raczej nie wcierałam go we włosy, a tylko w skórę głowy.
Od razu powiem, że słowo BALSAM jest nieco na wyrost - a nawet bardzo. Jednym słowem, preparat ten nie ma nic wspólnego z tym, co wyobrażamy sobie o balsamie ;-) To po prostu ziołowa woda :-D Ale, żeby oddać honor, w całkiem fajne zioła wyposażona, w końcu pokrzywa, łopian, chmiel znane są ze swojego zbawczego wpływu na włosy.
PLUSY :
- myślę, że zawdzięczam mu nowo wyrastające włosy - szczególnie podnosząc grzywkę do góry widzę pełno wymykających się nowych włosków ;-) Oczywiście stosując wiele kosmetyków ciężko powiedzieć, co akurat nam pomogło, ale mam wrażenie, że on się przyczynił do baby hair
- jest tani, łatwo można zamówić go w dozie
- jeśli wiemy, jak go używać, jest dość wydajny
- nie obciąża - normalnie gdybym coś wcierała w skórę głowy i potem tego nie zmyła, moje włosy u nasady byłyby strasznie przyklapnięte - Capitavit tej krzywdy nie robi
MINUSY :
- nieładny zapach -ogólnie teraz się już przyzwyczaiłam i w ogóle mnie nie rusza, ale domyślam się, że może niektórych irytować. Wg moich odczuć ten zapach ulatnia się po wtarciu. Ogólnie nie jest dla mnie to jakiś odpychający zapach, ale nie powiedziałabym, że jest ładny
- buteleczka szklana, jak z syropem, duży otwór - to nie ułatwia aplikacji. Pewnie dziewczyny, które go stosowały wylewając go na rękę czy coś w tym stylu, faktycznie długo się tym środkiem nie nacieszyły. Wystarczy go jednak przelać do butelki z atomizerem i jest ok - ja przy takim stosowaniu po miesiącu mam jeszcze większą część buteleczki. A używałam go 4 razy w tygodniu.
Podsumowując - moje stosowanie go przebiegło bezproblemowo, ale chyba już go nie kupię, z prostego względu - chcę przetestować Jantara, a następnie może Joannę wspomnianą w poprzednim poście i zobaczyć, jak one się sprawdzają.
Masowanie i wcieranie polubiłam, miło czuć pod palcami szorskie igiełki nowych włosów ;-)
wtorek, 20 grudnia 2011
Moje kosmetyczne pokusy w nowym roku...
Dzisiaj będąc na małych zakupach spędziłam trochę czasu w drogeriach, głównie w Naturze - jest tam o wiele więcej interesujących mnie kosmetyków do włosów ;-) Rossman niezbyt obfituje w produkty do włosów z fajnymi składami - jedyne, w co się tam zaopatruje to odżywka Isana z olejkiem z babassu. Kiedyś coś o niej jeszcze skrobnę, ale jest dobrze znana i popularna ze względu na całkiem przyzwoity skład i super cenę - 4/5 zł, w zależności od promocji.
W każdym razie kucając przed najniższą półką (dlaczego zawsze te ziołowe produkty do włosów są tak ukryte i niewyeksponowane? :-D) i oglądając różne kosmetyki, koncetrując się głównie na składach - tak, skończyły się czasy, gdy najważniejsze było co naobiecywał producent na opakowaniu ;) - robiłam sobie w myślach listę kosmetyków, które planuje zakupić w najbliższym, albo mniej bliższym czasie. Także te, nad którymi się zastanawiam, czy w ogóle warto kupić.
Ta notka więc bedzie poświęcona moim planom i pokusom kosmetycznym :-)
NUMER JEDEN :
Odżywka Jantar:
Bardzo, bardzo kusi, na tyle, że chyba wpadnie do mojego koszyka jeszcze przed końcem roku :-D Ma bardzo dobre opinie, przystępną cenę i wspaniały skład - niemal same ekstrakty! Jeszcze jej nie mam, a już jestem nią zachwycona :-P W moim ulubionym dozie jest niedostępna i ten stan trwa już jakiś czas - w ogóle chodziły słuchy, że wycofują tę odżywkę, ale nie wiadomo, na ile w tym prawdy, a na ile chwyt marketingowy. W każdym razie - chcę ją mieć! Nie chciałam co prawda kupować żadnej wcierki, dopóki nie skończę Capitavitu, ale chyba się pokuszę... Bardzo dużo dziewczyn odnotowało przyrost włosów po tej odżywce ;-)
NUMER DWA :
Olejek Sesa:
O tak, to mój numerek dwa na liście włosowych zakupów. Zwlekam, bo jak dla mnie jest drogi - 25 zł za 90 ml... Bardzo mnie jednak intryguje, czy daje takie niesamowite efekty. Skład ma super, to na pewno. Kupię go, ale nie wiem kiedy ;-) Najrozsądniej byłoby wtedy, gdy skończę kokosowy - nie chcę gromadzić kosmetyków, potem mam rozkminę, co nakładać na włosy z tego wszystkiego.
W Naturze oczywiście nie jest dostępna, choć może zmylić wstęp mojej notki ;-)
W Naturze oczywiście nie jest dostępna, choć może zmylić wstęp mojej notki ;-)
NUMER TRZY:
Joanna, kuracja wzmacniająca.
Również niedrogi produkt, a ponoć bardzo dobre daje efekty. Też się go wciera w skórę głowy, więc jeśli kupię Jantara, oczywiście nie będę już brać kolejnej wcierki. Jednak z racji niskiej ceny i pozytywnych opinii, jest na liście kosmetyków, które kiedyś kupię.
NUMER CZTERY:
A w tym miejscu nie będzie konkretnego produktu - z prostego względu, po prostu nie wiem, co wybiorę sobie z marki Bingo Spa ;-) Odkąd kupiłam sobie szampon z tej serii, za grosze i z bardzo dobrym składem, ciągle obiecuje sobie, że coś jeszcze z tego kupię - może odżywkę, lub bardziej maskę. Na nieszczęście lub szczęście nie mam w pobliżu Tesco (tam można znaleźć produkty z tej serii), więc odwlekają mi się te zakupy, ale zamierzam się wybrać w przerwie świątecznej,
Szampony, nad którymi się zastanawiam ...
Timotei z henną dla włosów brązowych. Ma nadawać świetliste refleksy. Nie ma jakiegoś rewelacyjnego składu, dlatego zastanawiam się, czy warto w ogóle go brać, jednakże trochę mnie intryguje, czy ładnie podziałałby na moje brązowe włosy...Opinie o nim są różne, na kwc niektórym dziewczynom bardzo podszedł, ale są też opinie, że jest beznadziejny i przetłuszcza włosy. Jak zwykle trzeba się przekonac na własnych włosach, jak to będzie. Nie wiem, może go kupię, może nie. Widziałam w Auchan dużą butelkę za 8 zł z groszami, jeśli nadal będzie w promocji za tydzień, może wezmę, ale niekoniecznie ;-)
Shauma, 7 ziół. Szampon, który mnie intryguje. Ma 7 ziół nawet wysoko w składzie, pojawiają się już w trzeciej linijce. Zwykle nie interesowałam się Shaumą, ale ten szampon wydaje się być ciekawy... Sama nie wiem, czy się kiedyś skuszę.
Tym bardziej stoi to pod znakiem zapytania, bo chyba wolę sobie kupić jakiś zwyczajny, ziołowy szampon - może z czarnej rzepy albo pokrzywy czy skrzypu, coś typowo prostego ziołowego. Nie wiem tylko jaką markę wybrać i jaki dokładnie, czy coś z Radicala, a może z Malwy..?
niedziela, 18 grudnia 2011
Odżywiamy włosy - maseczki Wax i Biovax
Gdy zabieramy się za odżywianie włosów niezbędne jest zakupienie dobrej maski do włosów. Ja również stanęłam przed takim wyborem, a jako świeżo ''oświecona'', że należy zwracać baczniejszą uwagę na skład kosmetyku, który kładziemy sobie na włosy, rozpoczęłam poszukiwania tej najlepszej maski. Która oczywiście nie istnieje, bo każdemu pasuje co innego. ;-)
Oczywiście moje pierwsze maseczki do włosów to były jakieś żałosne z Pantene Pro-V, które w składzie miały silikony i niezbyt szczególny skład. Jeszcze mam jakąś niedokończoną, z pewnością już do niej nie wrócę - nie po tym, jak zobaczyłam, co robi z włosami naprawdę dobra maska, z odżywczym składem.
Po poczytaniu wieeeelu stron na wątku o pielęgnacji włosów na Wizażu stwierdziłam, że ciągle się powtarzają w relacjach dziewczyn maski WAX.Ochy i achy i tak dalej. Po sprawdzeniu kwc zobaczyłam, że faktycznie mają niezłe opinie, choć! - nie wszystkie.
Ponieważ akurat trafiła się promocja w Superpharmie - maski Biovax były za 13 zł - postanowiłam ją czym prędzej zakupić :-D Zwłaszcza, że mają one dołączone do siebie czepki, a mi z racji ciągłego olejowania, nakładania maseczek i innych cudów, czepek jest absolutnie niezbędny ;-) Normalnie chyba kosztują 18-19 zł... Mam nadzieję, że te dwie maski, które mam dotrzymają do następnej promocji :p
Moja maseczka ma akurat 250 ml.
Co można przeczytać na opakowaniu ...
Wyjątkowa receptura maseczki Biovax oparta została na naturalnym ekstrakcie z Henny (Lawsonia), który ułatwia aktywnym składnikom wnikanie do wnętrza włosa i jego cebulki. Proces ten pozwala na pełną regenerację struktury włosa, dzięki czemu stają się one zdrowsze, bardziej sprężyste i pełne blasku.
Receptura produktu opracowana została w szczególnej trosce o bardzo zniszczone i przesuszone włosy. Woskowa masa produktu została wzbogacona oryginalną kompozycją olejku ze słodkich migdałów, miodu i cynamonu.
Zawarte w olejku ze słodkich migdałów glicerydy kwasu oleinowego i linolowego zmiękczają i wygładzają włosy, łagodząc jednocześnie podrażnienia skóry.
Ekstrakt z miodu silnie nawilża i odżywia przesuszone włosy nadając im piękny połysk.
Ekstrakt z cynamonu w naturalny sposób chroni włosy przed promieniowaniem UV oraz działaniem wolnych rodników.
Produkt zalecany jest do włosów:
- suchych i trudnych do ułożenia,
- zniszczonych intensywnymi zabiegami fryzjerskimi, klimatyzacją, chlorowaną lub słoną wodą,
- łamliwych i pozbawionych blasku.
Moje wrażenia - ta maska naprawdę pięknie pachnie. Uwielbiam słodkie zapachy, prawie by się ją chciało zjeść ;-) Ten zapach to zapewne zasługa słodkiej mieszanki migdałów, miodu i cynamonu.Zapach utrzymuje się - przynajmniej u mnie - także po umyciu włosów.
Czego w niej nie lubię? - każdy kto się zetknął z tymi maskami dobrze wie, że trochę się trzeba przy nich narobić :-P Nie wystarczy nałożyć jej na włosy na kwadrans po umyciu włosów. Wg instrukcji maseczkę nakłada się na suche umyte włosy, należy nałożyć czepek, a żeby składniki dobrze wniknęły we włosy - trzeba zatroszczyć się o wysoką temperaturę, np wziąć gorącą kąpiel ... Dobra, komu by się chciało to wszystko robić :-D
Ja omijam punkt z nakładaniem na suche umyte włosy. Wcieram maseczkę w wilgotne włosy po umyciu. Sorry, może mam nadmiar czasu, ale nie chce mi się z jedną maseczką mieć tyle zachodu ;-)
Jak używam:
Maseczkę wcieram w skórę głowy, we włosy, nie oszczędzam na końce. Na początku bardzo bałam się, że przeciąże włosy i po tej masce będą okropnie obciążone. Nic z tych rzeczy. Po nałożeniu nakładam czepek - który swoją drogą trochę mnie zawiódł, bo wg mnie jest za mały - i 'podgrzewam' głowę na kilka minut powietrzem z suszarki. Zawijam w ręcznik, trzymam pół h do 1 h. Z moich doświadczeń - lepiej nie trzymać za długo, włosy będą trochę oklapnięte, dlatego bardziej celuję, by trzymać ją ok. pół h. Godzina mi się zdarzała, jak po prostu zajęłam się czym innym i nie zauważyłam upływu czasu ;-)
Zakupiona w aptece doz, za ok. 13 zł. Bez czepka i bez serum.
Oczywiście moje pierwsze maseczki do włosów to były jakieś żałosne z Pantene Pro-V, które w składzie miały silikony i niezbyt szczególny skład. Jeszcze mam jakąś niedokończoną, z pewnością już do niej nie wrócę - nie po tym, jak zobaczyłam, co robi z włosami naprawdę dobra maska, z odżywczym składem.
Po poczytaniu wieeeelu stron na wątku o pielęgnacji włosów na Wizażu stwierdziłam, że ciągle się powtarzają w relacjach dziewczyn maski WAX.Ochy i achy i tak dalej. Po sprawdzeniu kwc zobaczyłam, że faktycznie mają niezłe opinie, choć! - nie wszystkie.
Ponieważ akurat trafiła się promocja w Superpharmie - maski Biovax były za 13 zł - postanowiłam ją czym prędzej zakupić :-D Zwłaszcza, że mają one dołączone do siebie czepki, a mi z racji ciągłego olejowania, nakładania maseczek i innych cudów, czepek jest absolutnie niezbędny ;-) Normalnie chyba kosztują 18-19 zł... Mam nadzieję, że te dwie maski, które mam dotrzymają do następnej promocji :p
Moja maseczka ma akurat 250 ml.
Co można przeczytać na opakowaniu ...
Wyjątkowa receptura maseczki Biovax oparta została na naturalnym ekstrakcie z Henny (Lawsonia), który ułatwia aktywnym składnikom wnikanie do wnętrza włosa i jego cebulki. Proces ten pozwala na pełną regenerację struktury włosa, dzięki czemu stają się one zdrowsze, bardziej sprężyste i pełne blasku.
Receptura produktu opracowana została w szczególnej trosce o bardzo zniszczone i przesuszone włosy. Woskowa masa produktu została wzbogacona oryginalną kompozycją olejku ze słodkich migdałów, miodu i cynamonu.
Zawarte w olejku ze słodkich migdałów glicerydy kwasu oleinowego i linolowego zmiękczają i wygładzają włosy, łagodząc jednocześnie podrażnienia skóry.
Ekstrakt z miodu silnie nawilża i odżywia przesuszone włosy nadając im piękny połysk.
Ekstrakt z cynamonu w naturalny sposób chroni włosy przed promieniowaniem UV oraz działaniem wolnych rodników.
Produkt zalecany jest do włosów:
- suchych i trudnych do ułożenia,
- zniszczonych intensywnymi zabiegami fryzjerskimi, klimatyzacją, chlorowaną lub słoną wodą,
- łamliwych i pozbawionych blasku.
Moje wrażenia - ta maska naprawdę pięknie pachnie. Uwielbiam słodkie zapachy, prawie by się ją chciało zjeść ;-) Ten zapach to zapewne zasługa słodkiej mieszanki migdałów, miodu i cynamonu.Zapach utrzymuje się - przynajmniej u mnie - także po umyciu włosów.
Włosy po zastosowaniu tego specyfiku wyglądają bardzo ładnie, błyszczą i są tak miękkie, że ciągle je dotykam. Żaden produkt - nawet olej - nie jest w stanie mi tak nawilżyć końcówek, jak ta maseczka.
I włosy pięknie się rozczesują, całkowicie bezproblemowo.
Czego w niej nie lubię? - każdy kto się zetknął z tymi maskami dobrze wie, że trochę się trzeba przy nich narobić :-P Nie wystarczy nałożyć jej na włosy na kwadrans po umyciu włosów. Wg instrukcji maseczkę nakłada się na suche umyte włosy, należy nałożyć czepek, a żeby składniki dobrze wniknęły we włosy - trzeba zatroszczyć się o wysoką temperaturę, np wziąć gorącą kąpiel ... Dobra, komu by się chciało to wszystko robić :-D
Ja omijam punkt z nakładaniem na suche umyte włosy. Wcieram maseczkę w wilgotne włosy po umyciu. Sorry, może mam nadmiar czasu, ale nie chce mi się z jedną maseczką mieć tyle zachodu ;-)
Jak używam:
Maseczkę wcieram w skórę głowy, we włosy, nie oszczędzam na końce. Na początku bardzo bałam się, że przeciąże włosy i po tej masce będą okropnie obciążone. Nic z tych rzeczy. Po nałożeniu nakładam czepek - który swoją drogą trochę mnie zawiódł, bo wg mnie jest za mały - i 'podgrzewam' głowę na kilka minut powietrzem z suszarki. Zawijam w ręcznik, trzymam pół h do 1 h. Z moich doświadczeń - lepiej nie trzymać za długo, włosy będą trochę oklapnięte, dlatego bardziej celuję, by trzymać ją ok. pół h. Godzina mi się zdarzała, jak po prostu zajęłam się czym innym i nie zauważyłam upływu czasu ;-)
Gdy mi się już znudzi nakładanie miodowego Biovaxu, sięgam po WAX, maseczkę do włosów zniszczonych.
Zakupiona w aptece doz, za ok. 13 zł. Bez czepka i bez serum.
Czego się możemy o niej dowiedzieć :
Maseczka odżywcza Rainforest Wax do włosów zniszczonych skomponowana jest głównie w oparciu o naturalne składniki roślinne pochodzące z lasów Amazonii. Wyciąg z orzecha brazylijskiego nie tylko zapobiega nadmiernej utracie wilgoci, ale dzięki zawartości witamin A i E oraz fitosteroli wykazuje także zdolności regenerujące. Mleczko quinoa (tzw. ryż Inków) bogate w proteiny, kwasy tłuszczowe oraz węglowodany działa nawilżająco, regenerująco oraz zwiększa wytrzymałość włosów. Kompozycja składników Hair Spa nawilża i łagodzi dolegliwości owłosionej skóry głowy (suchość, swędzenie, łupież, podrażnienia). Dodatki kondycjonujące zapewniają włosom miękkość, lepsze układanie oraz łatwiejsze rozczesywanie (czterokrotnie obniżają siłę rozczesywania), co zmniejsza narażenie na uszkodzenie w trakcie zabiegów fryzjerskich.
Moje wrażenia - mam wrażenie, że moje włosy bardziej lubią tę maskę. Są po niej cudownie miękkie, końcówki są nawilżone i miłe w dotyku, włosy lśnią i są puszyste. Faktycznie, jak obiecuje producent, rozczesywanie włosów jest bardzo łatwe. Gdy pierwszy raz ją użyłam, byłam zaskoczona jak łatwo można rozczesać włosy ;-)
Moje wrażenia - mam wrażenie, że moje włosy bardziej lubią tę maskę. Są po niej cudownie miękkie, końcówki są nawilżone i miłe w dotyku, włosy lśnią i są puszyste. Faktycznie, jak obiecuje producent, rozczesywanie włosów jest bardzo łatwe. Gdy pierwszy raz ją użyłam, byłam zaskoczona jak łatwo można rozczesać włosy ;-)
Czego w niej nie lubię? tak jak z tamtą trzeba ją podgrzać itd. nie będę się powtarzać. Poza tym ma minusik za lekki silikon w składzie - jest to co prawda ten z łatwo zmywalnych silikonów, więc nie ma się czym martwić, ale mimo wszystko wolałabym, by go nie miała :-P To jedyny produkt obecnie używany przeze mnie, który ma silikon, jak pisałam, unikam ich z całych sił. A już pokażcie mi produkt z tymi trudno zmywalnymi silikonami, uciekam gdzie pieprz rośnie ;-)
Sposób nakładania na włosy bez zmian.
Bardzo lubię obie maski, każda ma coś, czego druga nie ma ;-) Funduję włosom takie rozkosze 2 razy w tygodniu. Tak swoją drogą czasem brakuje mi dni w tygodniu, bym mogła nakładać wszystko co chcę ;-)
Sposób nakładania na włosy bez zmian.
Bardzo lubię obie maski, każda ma coś, czego druga nie ma ;-) Funduję włosom takie rozkosze 2 razy w tygodniu. Tak swoją drogą czasem brakuje mi dni w tygodniu, bym mogła nakładać wszystko co chcę ;-)
czwartek, 15 grudnia 2011
Szał olejowania. Część trzecia
Dziś zaprezentuje Wam ostatni z obecnie używanych przeze mnie olejków - Alterra z migdałami i papają ;-)
Niepozorne pudełeczko, którego mimo niezliczonych wizyt w Rossmanie nigdy nie dostrzegłam, a które kryje olejek z baaardzo apetycznym składem dla naszych włosów :-D
Może gdyby był wyłożony obok produktów dla włosów, prędzej bym go zauważyła, ale tam się go nie znajdzie - należy go szukać w dziale balsamów lub kremów do rąk ;-) Nic zresztą dziwnego - w końcu to ''tylko'' olejek do masażu ...
Olejek do masażu Alterra został opracowany specjalnie do dobroczynnego, regenerującego masażu wspomagającego ukrwienie i zapobiegającego napięciom mięśni
ALE - ten olejek do masażu skrywa w sobie mnóstwo fantastycznych olejków, które bardzo polubią nasze włosy ;-) Nic dziwnego, w końcu ma takie olejki jak -
sojowy, rycynowy, migdałowy, kukurydziany, sezamowy, z kiełków pszenicy, winogronowy, z papai, oliwa z oliwek, awokado, jojoba, słonecznikowy !
Pogrubiłam te, które mi osobiście wydają się bardzo interesujące ;-D Ale cały skład wygląda naprawdę super.
Buteleczka ma 100 ml, koszt w Rossmanie to troszkę ponad 13 zł. Wydaje mi się, że jest to opłacalne.
Można go stosować zarówno na całe włosy, albo tylko na końcówki jak serum - jak kto woli. Ja osobiście traktuję go w ten sam sposób jak olejek kokosowy, czyli zostawiam go na całą noc na włosach.
PLUSY : piękny zapach! to oczywiście indywidualna kwestia co kto uważa za ładny zapach, ale ten olejek naprawdę pachnie tak słodko, że nie wierzę, że kogoś odpycha ;-) Jak dla mnie to zapach landrynek lub lizaków :-D Zapach czuć nadal nawet po umyciu włosów.
-Włosy po umyciu są odżywione i błyszczące. Uważam, że kuracja tym olejkiem to sama przyjemność.Miła jest też myśl, że dostarczamy naszym włosom tyle pozytywnych składników ;-)
-na plus także cena i dostępność!
Minusy : w zasadzie to wymyślę trochę na siłę minus, ale - olejek jest w szklanej buteleczce, którą pewnie łatwo rozbić, jak ktoś ma skłonność do rozbijania różnych rzeczy ;-D Ja do nich nie należę, raczej kosmetyki nie wysmykują mi się z rąk i nie miewam tego typu wypadków, ale przyznam, że plastikowa buteleczka byłaby lepsza.
To co mi się nie podoba, to wąska szyjka buteleczki- olejek bardzo powoli z niej kapie, co mnie trochę irytuje... Ale olejki, które ledwo po przechyleniu wylewają się całą masą na dłoń to też nic dobrego, więc może to i dobrze, że tak niespiesznie sobie kapie :-D
Można również kupić wersję z Granatem i Awokado - z tego co się orientuje, niewiele się różnią w składzie, zwłaszcza początkowe pozycje, ale zapach już jest inny, za to podobna cena.
Jeszcze można się natknąć na antycelutisowy olejek z Brzozą i Pomarańczą oraz na Limetkę i Aloes. Z tego co przeczytałam, ten ostatni ma mniej olejków korzystnych dla naszych włosów.
Brzoza i pomarańcza jest trochę droższa, kosztuje ok. 17 zł. Nie orientuję się jaki koszt jest Limetki, ale myślę, że w podobnym przedziale.
Na koniec pełny skład:
Skład: Glycine Soja Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Zea Mays Germ Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Triticum Vulgare Germ Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Carica Papaya Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Persea Gratissima Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Parfum, Limonene, Tocopherol, Linalool, Geraniol, Helianthus Annuus Seed Oil, Citral, Citronellol, Farnesol
Polecam ten olejek, warto sprawdzić, czy nasze włosy go polubią, a jeśli nie - zawsze go można użyć do relaksującego masażu :-D
Może gdyby był wyłożony obok produktów dla włosów, prędzej bym go zauważyła, ale tam się go nie znajdzie - należy go szukać w dziale balsamów lub kremów do rąk ;-) Nic zresztą dziwnego - w końcu to ''tylko'' olejek do masażu ...
Olejek do masażu Alterra został opracowany specjalnie do dobroczynnego, regenerującego masażu wspomagającego ukrwienie i zapobiegającego napięciom mięśni
ALE - ten olejek do masażu skrywa w sobie mnóstwo fantastycznych olejków, które bardzo polubią nasze włosy ;-) Nic dziwnego, w końcu ma takie olejki jak -
sojowy, rycynowy, migdałowy, kukurydziany, sezamowy, z kiełków pszenicy, winogronowy, z papai, oliwa z oliwek, awokado, jojoba, słonecznikowy !
Pogrubiłam te, które mi osobiście wydają się bardzo interesujące ;-D Ale cały skład wygląda naprawdę super.
Buteleczka ma 100 ml, koszt w Rossmanie to troszkę ponad 13 zł. Wydaje mi się, że jest to opłacalne.
Można go stosować zarówno na całe włosy, albo tylko na końcówki jak serum - jak kto woli. Ja osobiście traktuję go w ten sam sposób jak olejek kokosowy, czyli zostawiam go na całą noc na włosach.
PLUSY : piękny zapach! to oczywiście indywidualna kwestia co kto uważa za ładny zapach, ale ten olejek naprawdę pachnie tak słodko, że nie wierzę, że kogoś odpycha ;-) Jak dla mnie to zapach landrynek lub lizaków :-D Zapach czuć nadal nawet po umyciu włosów.
-Włosy po umyciu są odżywione i błyszczące. Uważam, że kuracja tym olejkiem to sama przyjemność.Miła jest też myśl, że dostarczamy naszym włosom tyle pozytywnych składników ;-)
-na plus także cena i dostępność!
Minusy : w zasadzie to wymyślę trochę na siłę minus, ale - olejek jest w szklanej buteleczce, którą pewnie łatwo rozbić, jak ktoś ma skłonność do rozbijania różnych rzeczy ;-D Ja do nich nie należę, raczej kosmetyki nie wysmykują mi się z rąk i nie miewam tego typu wypadków, ale przyznam, że plastikowa buteleczka byłaby lepsza.
To co mi się nie podoba, to wąska szyjka buteleczki- olejek bardzo powoli z niej kapie, co mnie trochę irytuje... Ale olejki, które ledwo po przechyleniu wylewają się całą masą na dłoń to też nic dobrego, więc może to i dobrze, że tak niespiesznie sobie kapie :-D
Można również kupić wersję z Granatem i Awokado - z tego co się orientuje, niewiele się różnią w składzie, zwłaszcza początkowe pozycje, ale zapach już jest inny, za to podobna cena.
Jeszcze można się natknąć na antycelutisowy olejek z Brzozą i Pomarańczą oraz na Limetkę i Aloes. Z tego co przeczytałam, ten ostatni ma mniej olejków korzystnych dla naszych włosów.
Brzoza i pomarańcza jest trochę droższa, kosztuje ok. 17 zł. Nie orientuję się jaki koszt jest Limetki, ale myślę, że w podobnym przedziale.
Na koniec pełny skład:
Skład: Glycine Soja Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Zea Mays Germ Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Triticum Vulgare Germ Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Carica Papaya Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Persea Gratissima Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Parfum, Limonene, Tocopherol, Linalool, Geraniol, Helianthus Annuus Seed Oil, Citral, Citronellol, Farnesol
Polecam ten olejek, warto sprawdzić, czy nasze włosy go polubią, a jeśli nie - zawsze go można użyć do relaksującego masażu :-D
wtorek, 13 grudnia 2011
Szał olejowania. Część druga.
Dziś kontynuacja wątku o olejowaniu. Po olejku kokosowym zapragnęłam spróbować innych olejków. Mój wybór padł na olej z pestek winogron z Fairway, który można kupić w Biedronce, ok 12 zł za 1 litr.
źródło zdjęcia: recenzuj.pl. mam nadzieję, że nikt się na mnie nie pogniewa, że je wstawiłam :)
Pierwszy raz natknęłam się na ten olej oczywiście na Wizażu. Oczywiście od razu trzeba powiedzieć, że nie jest to olej stricte do stosowania na włosy, tylko do smażenia itd. :-D No ale, że nie jest drogi w stosunku do ilości [już kokosowy kupiłam za 15.50 za 150 ml więc widać różnicę, no ale kokosowy i tak jest lepszy, bo przeznaczony jednak do stosowania na włosy], postanowiłam go zakupić.
Słówko o tym oleju : Olej z pestek winogron wykazuje największy wśród olei roślinnych poziom (>90%) nienasyconych kwasów tłuszczowych, polecany jest jako przepyszny dodatek spożywczy oraz środek dietetyczny. [to taki dodatek, jeśli jakąś dziewczynę interesuje kwestia odchudzania ;) ] Obok kwasu stearynowego, oleinowego, palmitynowego oraz linolowego (78%), olej zawiera różne witaminy (wysoki poziom witaminy E), flawonoidy (procyjanidy), resveratrol, lecytynę oraz minerały.
Podreśliłam wysoki poziom witaminy E, bo ...
Witamina E zajmuje się zwiększeniem absorpcji tlenu do obiegu krwi. Jest niezwykle istotne dla poprawy cyrkulacji do skóry głowy. Kiedy trzon włosa ma tendencje do łamliwości i częstszego wypadania oznacza że brakuje witaminy E.
Wpływ na skórę : olej z pestek winogron tłoczony na zimno posiada niezwykłą cechę, całkowitego przyjmowania i wchłaniania się przez skórę oraz pozostawiania jej w przyjemnym w dotyku stanie. Nie pozostawia nieprzyjemnie tłustej powierzchni. Właściwości pielęgnujące zapewniają skórze jedwabistą gładkość. Jedyna w swoim rodzaju naturalna kombinacja składników, zawierająca procyjanidy, ma silne działanie przeciwutleniające (20x silniejsze niż witamina C, 50x silniejsze niż witamina E) i jest skutecznym środkiem przeciwko wolnym rodnikom skóry.
Przyznam, że nie próbowałam jak działa ten olej z Biedronki na skórę - nie jestem w sumie pewna, czy nadaje się do stosowania na skórę. Możliwe jednak, że spróbuję eksperymentalnie ;-)
Moje wrażenia : od razu na wstępie napiszę, że nie zachwycił mnie jego wpływ na włosy. Były zdecydowanie zbyt przeciążone. Ładnie błyszczały zaraz po umyciu, stwierdziłam wtedy, że całkiem niezły ten olej i na dodatek będzie wydajny - jest bardzo tłusty, więc za dużo się go nie nałoży na włosy. Jednakże już pod wieczór były oklapnięte i na drugi dzień nadawały się tylko do umycia... Możliwe jednak, że przesadziłam z jego ilością na włosach. Co jest całkiem prawdopodobne, bo bywa, że się rozpędzam w szale olejowania ;-D
Od tego momentu, gdy zobaczyłam, że tak przetłuścił mi włosy, zrezygnowałam z niego i wróciłam do starego, dobrego kokosowego olejku.
Myślę jednak teraz, że jeszcze dam mu szansę, ale będę go dawać dosłownie kilka kropel, mieszając np. z kokosowym, raczej już nie sam.
Kolejny bardzo popularny olejek, który stosuję i zna go chyba każda włosomaniaczka, to oczywiście olejek rycynowy.
Ja swój kupiłam w aptece doz za 2.79, którą polecam, lubię składać tam zamówienia, bo często można coś tam kupić o dobre kilka zł taniej ;-)
Słówko o oleju rycynowym : zawiera cenne glicerydy kwasowe, które działają na włosy wzmacniająco, regeneracyjnie i kondycjonująco. Przyspiesza też ich porost dostarczając im składników odżywczych. Olejek rycynowy jest bardzo często używany przez kosmetykę. Często dodaje się go do kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji włosów a nawet do błyszczyków do ust.
Kuracja olejkiem rycynowym bardzo szybko przywraca włosom kondycję, nadaje sprężystość i elastyczność, jeśli dodamy do tego żółtko dostarczając w ten sposób włosom cennych aminokwasów siarkowych damy im solidnego „kopa” do wzrostu.
źródło : porostwłosów.net
Jak widać, brzmi bardzo zachęcająco ;-) Zwłaszcza że te wszystkie cudowne właściwości zamknięte są w co prawda niewielkiej, ale za to taniej jak barszcz buteleczce :-D
Jak ja go używam ? dodaję kilka kropel tego olejku do olejku kokosowego, albo do maski. Nie można absolutnie przesadzić z ilością, bo będzie bardzo ciężko go zmyć ! Na to należy uważać. Ja wcieram ze dwie kropelki w skórę głowy, troszkę na końcówki i ogólnie reszcie włosów też się go trochę dostanie ;-)
Czego w nim nie lubię? Nie jest przyjemny w aplikacji, taki tłusty, ble ... I włosy naolejowane nim są takie sztywne... No, ale to mały problem, w końcu zawijam je w czepek i więcej się nimi nie interesuje ;). Ale po umyciu włosów nie odnotowałam złych skutków, włosy ładnie błyszczą, nie są przeciążone, więc ok.
Stosuję go też tradycyjnie na rzęsy, zawsze na noc.
Na dziś tyle, w kolejnej notce opiszę kolejny olejek, który stosuję, mianowicie - Alterra z migdałami i papają. ;-)
źródło zdjęcia: recenzuj.pl. mam nadzieję, że nikt się na mnie nie pogniewa, że je wstawiłam :)
Pierwszy raz natknęłam się na ten olej oczywiście na Wizażu. Oczywiście od razu trzeba powiedzieć, że nie jest to olej stricte do stosowania na włosy, tylko do smażenia itd. :-D No ale, że nie jest drogi w stosunku do ilości [już kokosowy kupiłam za 15.50 za 150 ml więc widać różnicę, no ale kokosowy i tak jest lepszy, bo przeznaczony jednak do stosowania na włosy], postanowiłam go zakupić.
Słówko o tym oleju : Olej z pestek winogron wykazuje największy wśród olei roślinnych poziom (>90%) nienasyconych kwasów tłuszczowych, polecany jest jako przepyszny dodatek spożywczy oraz środek dietetyczny. [to taki dodatek, jeśli jakąś dziewczynę interesuje kwestia odchudzania ;) ] Obok kwasu stearynowego, oleinowego, palmitynowego oraz linolowego (78%), olej zawiera różne witaminy (wysoki poziom witaminy E), flawonoidy (procyjanidy), resveratrol, lecytynę oraz minerały.
Podreśliłam wysoki poziom witaminy E, bo ...
Witamina E zajmuje się zwiększeniem absorpcji tlenu do obiegu krwi. Jest niezwykle istotne dla poprawy cyrkulacji do skóry głowy. Kiedy trzon włosa ma tendencje do łamliwości i częstszego wypadania oznacza że brakuje witaminy E.
Wpływ na skórę : olej z pestek winogron tłoczony na zimno posiada niezwykłą cechę, całkowitego przyjmowania i wchłaniania się przez skórę oraz pozostawiania jej w przyjemnym w dotyku stanie. Nie pozostawia nieprzyjemnie tłustej powierzchni. Właściwości pielęgnujące zapewniają skórze jedwabistą gładkość. Jedyna w swoim rodzaju naturalna kombinacja składników, zawierająca procyjanidy, ma silne działanie przeciwutleniające (20x silniejsze niż witamina C, 50x silniejsze niż witamina E) i jest skutecznym środkiem przeciwko wolnym rodnikom skóry.
Przyznam, że nie próbowałam jak działa ten olej z Biedronki na skórę - nie jestem w sumie pewna, czy nadaje się do stosowania na skórę. Możliwe jednak, że spróbuję eksperymentalnie ;-)
Moje wrażenia : od razu na wstępie napiszę, że nie zachwycił mnie jego wpływ na włosy. Były zdecydowanie zbyt przeciążone. Ładnie błyszczały zaraz po umyciu, stwierdziłam wtedy, że całkiem niezły ten olej i na dodatek będzie wydajny - jest bardzo tłusty, więc za dużo się go nie nałoży na włosy. Jednakże już pod wieczór były oklapnięte i na drugi dzień nadawały się tylko do umycia... Możliwe jednak, że przesadziłam z jego ilością na włosach. Co jest całkiem prawdopodobne, bo bywa, że się rozpędzam w szale olejowania ;-D
Od tego momentu, gdy zobaczyłam, że tak przetłuścił mi włosy, zrezygnowałam z niego i wróciłam do starego, dobrego kokosowego olejku.
Myślę jednak teraz, że jeszcze dam mu szansę, ale będę go dawać dosłownie kilka kropel, mieszając np. z kokosowym, raczej już nie sam.
Kolejny bardzo popularny olejek, który stosuję i zna go chyba każda włosomaniaczka, to oczywiście olejek rycynowy.
Ja swój kupiłam w aptece doz za 2.79, którą polecam, lubię składać tam zamówienia, bo często można coś tam kupić o dobre kilka zł taniej ;-)
Słówko o oleju rycynowym : zawiera cenne glicerydy kwasowe, które działają na włosy wzmacniająco, regeneracyjnie i kondycjonująco. Przyspiesza też ich porost dostarczając im składników odżywczych. Olejek rycynowy jest bardzo często używany przez kosmetykę. Często dodaje się go do kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji włosów a nawet do błyszczyków do ust.
Kuracja olejkiem rycynowym bardzo szybko przywraca włosom kondycję, nadaje sprężystość i elastyczność, jeśli dodamy do tego żółtko dostarczając w ten sposób włosom cennych aminokwasów siarkowych damy im solidnego „kopa” do wzrostu.
źródło : porostwłosów.net
Jak widać, brzmi bardzo zachęcająco ;-) Zwłaszcza że te wszystkie cudowne właściwości zamknięte są w co prawda niewielkiej, ale za to taniej jak barszcz buteleczce :-D
Jak ja go używam ? dodaję kilka kropel tego olejku do olejku kokosowego, albo do maski. Nie można absolutnie przesadzić z ilością, bo będzie bardzo ciężko go zmyć ! Na to należy uważać. Ja wcieram ze dwie kropelki w skórę głowy, troszkę na końcówki i ogólnie reszcie włosów też się go trochę dostanie ;-)
Czego w nim nie lubię? Nie jest przyjemny w aplikacji, taki tłusty, ble ... I włosy naolejowane nim są takie sztywne... No, ale to mały problem, w końcu zawijam je w czepek i więcej się nimi nie interesuje ;). Ale po umyciu włosów nie odnotowałam złych skutków, włosy ładnie błyszczą, nie są przeciążone, więc ok.
Stosuję go też tradycyjnie na rzęsy, zawsze na noc.
Na dziś tyle, w kolejnej notce opiszę kolejny olejek, który stosuję, mianowicie - Alterra z migdałami i papają. ;-)
sobota, 10 grudnia 2011
Szał olejowania. Część pierwsza
Sprawa olejowania włosów mnie trochę bawi, gdy pomyślę, jak ogromnie zrobiła się popularna - niemalże na każdym kosmetycznym blogu jest coś o stosowaniu olejków, recenzje tych najlepszych, no ogólnie - olejowanie stało się niemalże obowiązkowym punktem w pielęgnacji włosów :-D Nie żebym coś miała przeciwko, sama teraz olejuję (co za słowo!) włosy przynajmniej 3 razy w tygodniu. Ale dowiedziałam się o tym stosunkowo niedawno - oczywiście skąd? skąd by indziej, niż nie z Wizażu ... Założę się, że większość z blogowiczek też stamtąd przyniosła ten pomysł. Aa, w sumie jak mam być szczera, pierwszy raz dowiedziałam się o tym dziwnym czymś pod równie dziwną nazwą ''olejowanie'', od koleżanki - również zapalonej włosomaniaczki. Wysłała mi link do olejku Khadi, napisała, że ponoć nakładanie olejów na włosy daje niesamowite efekty. Możecie się domyślić, jaka może być reakcja na słowo ''oleje'' osoby, która ma cienkie i przetłuszczające się włosy ;-D Oczywiście byłam na nie, poza tym ten olejek Khadi był zbyt drogi dla mnie (nie pamiętam, chyba koło 50 zł) i stwierdziłam, że jak wszystkie olejki są takie drogie, to na pewno nie będę się w to bawić.
To było przed wakacjami. A po wakacjach, jak wiadomo, byłam załamana stanem moich włosów, przesuszonych, wyblakłych, słowem - nieciekawych. Zaczęłam szukać informacji o odżywianiu włosów i znów trafiłam na olejowanie. Tym razem już na forum Wizaż. Przyznam tak na marginesie, że to forum mnie czasem przeraża ;) Zwłaszcza to, że czasem się tak trudno przebić przez te megawypakowane postami wątki. Sorry, ale 7 części tematu ''walki o zdrowe włosy''... Nie wiadomo od czego by tu zacząć czytanie, od początku wydaje się to zbyt przytłaczającym zajęciem ;-D No, ale trochę poczytałam tam o tych olejach, pogrzebałam na allegro i zamówiłam na początku najtańszy, jaki znalazłam - olejek kokosowy Dabur Vatika:
Chyba każdy go dobrze zna ;-) Zwykle na początek zaleca się zacząć przygodę z olejami właśnie od kokosowego. Wiem jednak, że nie każdym włosom on służy.
Jak ja go stosuję : nie mam ograniczeń ;-) Oczywiście nie w kwestii ilości nakładania go na włosy, bo wiadomo, że co za dużo to niezdrowo, ale jeśli chodzi o sposób nakładania. Wcieram go zarówno w skórę głowy (oj, miałam duże opory na początku, już w mojej głowie pojawiały się wizje ślicznego smalcu na głowie i przetłuszczonych strąków), daje na długość i nie żałuję na końcówki. Zawijam włosy w koczek, zakładam czepek, ręcznik i kładę się spać. Rano budzę się bez ręcznika i czasem też bez czepka ;-D Nie lubię jednak kłaść tylko ręcznika na poduszce, mam włosy nierównej długości, które wymykają się spod koczka i irytuje mnie jak takie natłuszczone kosmetyki dotykają mojej twarzy. Wolę zdecydowanie coś nałożyć na włosy.
To przy okazji - nie natknęłyście się w jakiejś drogerii na czepki do włosów, które byłyby większe niż np te dodawane do maski BioVax?
Rano myję włosy szamponem jajecznym z kolagenem z Bingo Spa, który kupiłam w Tesco za 5 zł ;-) Myślę, że jeszcze kiedyś wspomnę o tym szamponie, ma bardzo przyjemny skład i ostatnio używam tylko jego do mycia włosów.
Efekty: z pewnością po nocnej kuracji i po umyciu, włosy się ładnie błyszczą i są miłe w dotyku. Nie mogę jednak napisać, żeby nie kłamać, że zauważyłam już jakiś wpływ olejowania na włosy - zresztą jak wynika z tej notki http://naratunekwlosom.blogspot.com/2011/12/od-czego-sie-to-wszystko-zaczeo.html moje bawienie się olejami trwa niecałe 2 miesiące. Myślę, że to jeszcze za wcześnie bym miała bardziej zauważalne efekty ;-)
Ale przyznam, że polubiłam olejowanie, czasem mnie irytuje, że budzę się rano właśnie z takim bałaganem obok siebie, ale miła jest świadomość, że robię coś odżywiającego dla włosów ;-)
Myślałam, że dziś napiszę o wszystkich olejach, z którymi miałam styczność, ale stwierdziłam, że lepiej podzielę to na części. Prawdę mówiąc nie chciało mi się pisać dokładnie o olejach, o ich właściwościach, jakie można stosować, blablabla, bo nie okłamujmy się - jest to temat już na tyle obgadany, że każda włosomaniaczka wie co i jak, a takich blogów jak ten jest pełno ;-) Ja się bardziej nastawiam na pisanie o tym, jakie mam efekty ze stosowania tych wszystkich specyfików i po jakim czasie - jeśli w ogóle - się pojawiły.
To było przed wakacjami. A po wakacjach, jak wiadomo, byłam załamana stanem moich włosów, przesuszonych, wyblakłych, słowem - nieciekawych. Zaczęłam szukać informacji o odżywianiu włosów i znów trafiłam na olejowanie. Tym razem już na forum Wizaż. Przyznam tak na marginesie, że to forum mnie czasem przeraża ;) Zwłaszcza to, że czasem się tak trudno przebić przez te megawypakowane postami wątki. Sorry, ale 7 części tematu ''walki o zdrowe włosy''... Nie wiadomo od czego by tu zacząć czytanie, od początku wydaje się to zbyt przytłaczającym zajęciem ;-D No, ale trochę poczytałam tam o tych olejach, pogrzebałam na allegro i zamówiłam na początku najtańszy, jaki znalazłam - olejek kokosowy Dabur Vatika:
Chyba każdy go dobrze zna ;-) Zwykle na początek zaleca się zacząć przygodę z olejami właśnie od kokosowego. Wiem jednak, że nie każdym włosom on służy.
Jak ja go stosuję : nie mam ograniczeń ;-) Oczywiście nie w kwestii ilości nakładania go na włosy, bo wiadomo, że co za dużo to niezdrowo, ale jeśli chodzi o sposób nakładania. Wcieram go zarówno w skórę głowy (oj, miałam duże opory na początku, już w mojej głowie pojawiały się wizje ślicznego smalcu na głowie i przetłuszczonych strąków), daje na długość i nie żałuję na końcówki. Zawijam włosy w koczek, zakładam czepek, ręcznik i kładę się spać. Rano budzę się bez ręcznika i czasem też bez czepka ;-D Nie lubię jednak kłaść tylko ręcznika na poduszce, mam włosy nierównej długości, które wymykają się spod koczka i irytuje mnie jak takie natłuszczone kosmetyki dotykają mojej twarzy. Wolę zdecydowanie coś nałożyć na włosy.
To przy okazji - nie natknęłyście się w jakiejś drogerii na czepki do włosów, które byłyby większe niż np te dodawane do maski BioVax?
Rano myję włosy szamponem jajecznym z kolagenem z Bingo Spa, który kupiłam w Tesco za 5 zł ;-) Myślę, że jeszcze kiedyś wspomnę o tym szamponie, ma bardzo przyjemny skład i ostatnio używam tylko jego do mycia włosów.
Efekty: z pewnością po nocnej kuracji i po umyciu, włosy się ładnie błyszczą i są miłe w dotyku. Nie mogę jednak napisać, żeby nie kłamać, że zauważyłam już jakiś wpływ olejowania na włosy - zresztą jak wynika z tej notki http://naratunekwlosom.blogspot.com/2011/12/od-czego-sie-to-wszystko-zaczeo.html moje bawienie się olejami trwa niecałe 2 miesiące. Myślę, że to jeszcze za wcześnie bym miała bardziej zauważalne efekty ;-)
Ale przyznam, że polubiłam olejowanie, czasem mnie irytuje, że budzę się rano właśnie z takim bałaganem obok siebie, ale miła jest świadomość, że robię coś odżywiającego dla włosów ;-)
Myślałam, że dziś napiszę o wszystkich olejach, z którymi miałam styczność, ale stwierdziłam, że lepiej podzielę to na części. Prawdę mówiąc nie chciało mi się pisać dokładnie o olejach, o ich właściwościach, jakie można stosować, blablabla, bo nie okłamujmy się - jest to temat już na tyle obgadany, że każda włosomaniaczka wie co i jak, a takich blogów jak ten jest pełno ;-) Ja się bardziej nastawiam na pisanie o tym, jakie mam efekty ze stosowania tych wszystkich specyfików i po jakim czasie - jeśli w ogóle - się pojawiły.
Subskrybuj:
Posty (Atom)