Hej dziewczyny ;-)
Dziś całkowicie niekosmetyczny wpis. W poniedziałek wsiadamy z chłopakiem do pociągu i wybywamy na Woodstock ;-) To będzie mój trzeci raz, chłopaka - czwarty. Od razu powiem, że nie jesteśmy pełnowymiarowymi Woodstockowiczami - nie rozbijamy się namiotami na polu, a mamy stałą miejscówkę w domku w Kostrzynie. Wygodna para z nas, prawdziwi Woodstockowicze takimi gardzą :-P No, ale - mimo że uwielbiam Woodstock uczuciem szczerym - nie miałabym chyba ochoty spędzić tam trzech dni na polu namiotowym. Zwłaszcza trzeciego dnia, kiedy hmm....''zapachy'' zaczynają już naprawdę rozkwitać :D
Trochę zdjęć ...Dziś już będąc całkiem myślami przy Woodstocku oglądałam sobie zdjęcia i filmiki znalezione w necie:
Jeden z pierwszych Woodstockowiczów - strasznie spodobało mi się to zdjęcie :D Ten festiwal to miejsce, gdzie można jak nigdzie indziej zobaczyć wielu oryginalnych ludzi ;-)
Scena na Woodstocku jest zawsze absolutnie niesamowita. Po Woodstocku już żaden zwykły koncert nie robi na mnie wrażenia:
Z ubiegłego roku zrobiła na mnie jednak największe wrażenie ;-)
Największą ''sławą'' jednak cieszą się Woodstockowe pociągi. Nie bez podstaw noszą nazwę ''rzeźni'' :-P Miałam przyjemność wracać takim raz - kiedy nie mogliśmy odczekać dwóch dni po festiwalu, żeby ominąć największą falę powrotów no i władowaliśmy się w ten kocioł. Nigdy bym nie pomyślała, że może być tak źle, żeby nie móc usiąść na ziemi w przejściu między przedziałami :-P A jednak !
Tu chłopaki próbują się załapać na pociąg wchodząc przez okno -
Rok temu na Prodigy liczba ludzi mroziła krew w żyłach - ja też tam gdzieś stałam :D
Osobiście uważam, że to już była przesada - to jakiś cud, że nikt nie ucierpiał po takim szaleństwie. Podobno liczy się, że było wtedy ok. 700 tys. ludzi, co jest jakąś kosmiczną liczbą. Zwykle Woodstock gromadzi przynajmniej o 200-300 tys. mniej ludzi, ale też wiadomo, że dokładnie nie da się podać takich liczb - wstęp na festiwal nie jest kontrolowany.
I tekst obowiązkowo pojawiający się na Woodstocku ... ;-)
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla wielu ludzi taki festiwal jak Woodstock jest czymś nie do przyjęcia - do niektórych nie przemawia sama atmosfera, niektórych odstraszają warunki sanitarne.
Cóż mogę powiedzieć? Polecałabym pojechanie tam każdemu. Ale nie będę ściemniać, że nie jest brudno i że nie śmierdzi, bo tak właśnie jest :-P No, może nie 1 dnia, ale z upływem czasu jest coraz gorzej. Dostajemy jednak przez te kilka dni pełno świetnej muzyki, niesamowite koncerty, niepowtarzalną atmosferę - i to wszystko za free, bo festiwal jest całkowicie bezpłatny ;-) Jak dla mnie to super sprawa! W sumie to trzeba wydać tyle, co na przejazd, no i na miejscu w zależności ile zamierzamy zjeść i wypić :-P
(A to, że po koncertach idę sobie do domu wyspać się w czystym łóżku, a nie w namiocie, też przekłada się na to, co mówię ;) )
Ale jednak, cytując ...
Bardzo trudno jest wyjaśnić, czym jest Przystanek Woodstock osobie, która tam nie była. Opisanie tej atmosfery, pozytywnego ładunku emocji, poczucia wspólnoty i swoistego "odrealnienia i pełnego resetu od rzeczywistości" jest niemożliwe. To trzeba przeżyć samemu i samemu wyrobić sobie pogląd - czy podoba mi się to, czy nie?
Dlatego na tym kończę ;-)
Bilecik dla dwóch osób już zakupiony ...
No to możecie mi tylko życzyć dobrej zabawy i mało zakwasów ;-)
Kolejny wpis pewnie za jakieś 10 dni. Pa!