Wigilia już jutro... A ja mam tzw. luza. Większość zadań z listy odhaczona. W ogóle się nie spinam w tym roku, a mam ku temu poważny powód, który też stoi między innymi za moją dłuższą nieobecnością na blogu. Otóż 11 grudnia przeszłam dość poważną operację kolana - rekonstrukcję więzadła przedniego krzyżowego. Korzystając z okazji chciałabym serdecznie podziękować zespołowi w szpitalu wojskowym w Helu z doktorem Kusiakiem na czele. Polecam z ręką na sercu! Jeśli jesteście z Pomorza i macie problemy ortopedyczne, to walcie do niego jak w dym! Jeśli chcecie o coś zapytać, służę radą.
Ale wracając do meritum. Ponieważ sama za wiele nie mogę zdziałać (6 tygodni o kulach), korzystam z pomocy gdzie się da. Wigilię spędzamy u mamy i każdy coś przynosi. Nasze dania zamówiliśmy z wyprzedzeniem i tylko zostanie nam je odebrać 24 grudnia. Ja zrobię (siedząc na hokerze) jeszcze szarlotkę i tiramisu. Prezenty zamówiliśmy przez internet albo kupiliśmy z dużym wyprzedzeniem. BTW, od paru lat wprowadziliśmy zasadę, że prezenty kupujemy tylko dzieciom i powiem szczerze, że ogromną ulgę odczuwam... I tak uważam, że za dużo dostają, ale to nic w porównaniu z tym, co się działo, gdy każdy kupował każdemu. Feeria zbytku i niegospodarności :) Wolę te pieniądze przeznaczyć na coś naprawdę potrzebnego albo na dobroczynność. W ogóle ostatnio mam przemyślenia, że od przybytku głowa bardzo boli, ale to chyba temat na osobny post. Dom jest wysprzątany jak nigdy przy pomocy uroczych pań. Sami nigdy byśmy na to nie znaleźli czasu! Także nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Operacja się udałą, wszystko zgodnie z planem, plus spokój ducha... Polecam korzystać z pomocy. Nie dajmy się zwariować, zajechać w imię tradycji. Odstąpmy część pracy innym, dajmy zarobić, żaden wstyd! U nas chyba tak już zostanie :)
Nie byłabym sobą, gdybym czegoś z okazji świąt nie zmajstrowała. Wiem, że trochę późno na instruktaż DIY, gdy zapewne z szalonym błyskiem w oku froterujecie parkiety lub kleicie uszka, ale trudno. Może się przyda na przyszły rok :) Tym razem są to, jak na powyższych zdjęciach:
CHOINKI DIY
Potrzebujemy do nich:
- styropianowych stożków, do nabycia w sklepach papierniczych, wyglądają TAK, opcjonalnie tutki skręconej z brystolu, ale choinka będzie mniej stabilna
- kleju gorącego na pistolet
- farby w spreju
- kulek - u mnie orzechy włoskie, laskowe, ziele angielskie i pieprz, ale jest pełna dowolność, co Wam w kreatywne łapki wpadnie!
- u mnie są jeszcze czerwone kuleczki oraz wstążeczka z rafii, wszystko do nabycia w pasmanterii, kwiaciarni lub sklepie z art. do rękodzieła.
Wykonanie:
Na gorący klej przyklejamy kulki, od dołu do góry. Następnie malujemy farbą w spreju. Można dodać inne ozdoby, jak np. kolorowe kuleczki czy wstążeczki, co Wam fantazja podpowie.
Muszę nieskromnie przyznać, że efekt mojej pracy bardzo mi przypadł do gustu :) A Wam?
Kochani, życzę Wam wszystkiego co najlepsze na nadchodzące święta. Wielu wspaniałych chwil w gronie rodziny i przyjaciół, fantastycznych biesiad i długich spacerów po nich dla równowagi. Odpoczynku od codziennej gonitwy, wyciszenia, dystansu do tych mniej ważnych spraw.
WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA!!!
Magda