wtorek, 31 stycznia 2017

Czesław Centkiewicz "Anaruk chłopiec z Grenlandii"

Autor: Czesław Centkiewicz
Tytuł: "Anaruk chłopiec z Grenlandii"
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2004
Liczba stron: 46

Lektura szkolna dla uczniów klasy III szkoły podstawowej

I od własnych dzieci można się czegoś nauczyć.

Nie przypominam sobie, abym w początkowym okresie swej edukacji czytała "Anaruka..", więc była to dla mnie premiera i cieszę się, że go poznałam. Cieszę się też, że kanon lektur nadal oferuje dzieciom takie starocie, bo pewne wartości, cechy ducha i charakteru z jakimi powinien zetknąć się młody, chłonny umysł są uniwersalne i warte poznania. I nie jest to umiejętność czarowania, latania czy przenoszenia się w czasie. Powiem wprost: męczy mnie wszechobecna magia.
Życie to nie jest bajka. W życiu nie ma alternatywnych istnień i dodatkowych żyć-szans.
W życiu trzeba (czasem) wykazać się odwagą, męstwem, życie jest także ryzykiem, za które w najgorszym wypadku płaci się najwyższą cenę.

Tak więc myślę sobie, że warto poznać Anaruka, 12 letniego chłopca, który potrafi popłynąć na ratunek dorosłemu, stanąć w obronie własnego ojca zaatakowanego przez niedźwiedzia polarnego, umie uważnie słuchać i chce naśladować umiejętności dorosłych. Warto poznać zupełnie inny świat, którym rządzi dzika natura i surowa przyroda, w którym uczciwość, prostolinijność i ufność jednostek oraz wzajemna solidarność i poczucie wspólnoty jest imperatywem postępowania. I to dzięki niemu społeczność ma szansę przeżycia.

Może takiego świata już nie ma nawet na przytoczonej w opowiadaniu Centkiewicza Grenlandii, kto wie... Ale czyż nie lepiej by było gdyby istniał, choćby w młodych sercach?

Za namówienie mnie do przeczytania tej lektury dziękuję swojemu starszemu synkowi, Karolowi. :-))

Wpis bierze udział w wyzwaniach:

- "Gra w kolory III (2017)" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie",

- "W 200 książek dookoła świata - 2017".

niedziela, 29 stycznia 2017

Okno

W tym roku do karmnika, który widzę przez okno w kuchni, dosypujemy "nasiona oleiste" zakupione w niemieckim supermarkecie na A. Po dokładnym przestudiowaniu etykiety wyszło, że są to orzechy ziemne, ale rozmiarem ustępują tym solonym. ;-)
To pożywienie bardzo smakuje sikorkom. Lubię stać i patrzeć jak przylatują i porywają po ziarnie. Potem siadają na gałązce i jedzą. 
Małż stwierdził, że trzeba nabyć kulki z tłuszczu i nasion, które widział w innym sklepie, bo w zeszłym roku chętnie przylatywały do nich sójki. I zatęsknił za nimi [KLIK].
Muszę sprawdzić czy kawałki słoniny zawieszone przez Babcię wysoko na brzozie (w celu ochrony przed Milką) nadają się jeszcze dla ptaków.
Od jutra wracam do pracy a tydzień czeka mnie nielekki, z ważną kontrolą w tle.

Megi snuje ogrodowe opowieści a u mnie na kompoście post z sierpnia leży. Ale... już się dogadałam z Małym O., że słoneczniki wysiejemy za murkami. Zrobimy szpalery w trzech miejscach. W zeszłym roku parę wydałam sąsiadom, resztę wydziobali ptaszory. :-) I tak miało być. 
I nie zdążyłam się pochwalić, ale jesienią zasadziłam dwie różne odmiany czosnku. Tu natchnieniem była Margarithes. Jedną w różach, drugą bliżej lawendy.
To takie małe radości, które rozgrzewają mi serce. 

Znów śniła mi się szkoła. Dostałam na koniec zeszyt z wpisami od różnych osób, z którymi się znałam. Bardzo byłam ciekawa KTO i co napisał. Czy można wejść jeszcze raz do tego snu?

Na koniec mała zjadliwość: można skończyć studia w kierunku, a nie umieć skręcić poprawnie zdania. Przykra konstatacja. Zęby bolą jak się czyta, więc nie kończę. Mam ochotę "dać po łapach" i pokreślić tekst jak nauczyciel w zeszycie. 
Tu przychodzą mi do głowy słowa jednej z bohaterek powieści, o brutalnej szczerości u starszych osób. 
Może i się starzeję. 
Ale sama też jestem pod ostrzałem.

... po raz czwarty zrobiłam wuzetkę...

:-))))






czwartek, 26 stycznia 2017

Politycy

Przegląd prasy przeterminowanej zaowocował dwoma wywiadami.

Pierwszy z nich przeprowadzony został z ministrem rozwoju*, któremu marzy się, że aktualnie rządzące ugrupowanie polityczne trochę porządzi. Ile? Odpowiedź - poniżej.

Zastanawiam się jak to się ma do pomysłu tejże władzy, by pozwolić li tylko na dwukadencyjność prezydentom, burmistrzom, wójtom.
A dlaczego nie posłom, senatorom i radnym?
Jeśli polityk wybierany jest w wyborach bezpośrednich, przez zadowolony z jego pracy elektorat, to dlaczego nie miałby pozostać dalej na tym stanowisku?
A jeśli on nie będzie mógł, to niech znikną także wieczni posłowie...
Niech to będzie powszechna zasada. Jak PiS chce "ukrócić patologię", to może jednak wszędzie? Jest szansa, że wtedy powstałby pomysł na wychowanie i edukację sukcesorów.
"Kiedy PiS pierwszy raz rządził, spotkał się z absolutnym murem w administracji publicznej. Wielu urzędników wierzyło w krótkotrwałość tej ekipy politycznej. Dlatego podkreślam bardzo mocno: my będziemy długo rządzić. Przynajmniej trzy kadencje."*

Ale jeszcze lepsze jest to:
"Co dziś jest Pańską misją?
Nie ma dla mnie ważniejszej sprawy niż odbudowanie tego, co straciliśmy poprzez zabory, wojny i komunizm. Teraz mamy unikalną szansę i musimy ją wykorzystać. Wykorzystać w trzech podstawowych warstwach. Elity, instytucje i społeczeństwo. Mądre elity, sprawne instytucje i świadome swych celów i zagrożeń społeczeństwo - zbudują silną gospodarkę. Po 300 latach przegrywanej historii kluczowa jest odbudowa naszego potencjału, bezpieczństwa i solidarności. Za Wyspiańskim powtórzę: Polska to wielka rzecz. (podkr. moje)

(...)
Ale co będzie Pan robił po 12 latach rządów PiS?
Rozpocznę czwartą kadencję jako wicepremier, świętując realizację 90 proc. Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

Jako wisienkę na torcie polecam ostatnie "Ucho Prezesa":

Drugi, to rozmowa z socjologiem**, popierającym KOD.

"Po rozwiązaniu PGR-ów blisko milion osób w Polsce zostało nie tylko bez miejsca pracy, ale też tożsamości, które na tym modelu życia budowało. Czy Pan się zgodzi, że to autentyczni autorzy obecnych zmian politycznych w Polsce?
Na początku lat 90. robiłem tzw. pierwszy fokus poznański wśród robotników jednej z fabryk. Rozmawiałem z robotnikami, widziałem, jak reagują na podwyżki cen i choć popierałem reformy Balcerowicza, widziałem, że popełniono błędy w czasie transformacji. Ostatnio czytałem, że rok '89, który mnie i mojemu środowisku kojarzy się z odzyskaniem wolności, mieszkańcom Ełku kojarzy się z upadkiem państwowych zakładów pracy i bezrobociem. I tu jest problem. Pytanie jednak, czy PiS rozwiąże problem tych ludzi. Moim zdaniem nie. PiS jedynie użyje ich jako mięso armatnie w walce o wygrane wybory.
Dlaczego?
PiS nie rozwiąże ich problemów, ponieważ jest to możliwe jedynie wówczas, gdy kraj będzie się rozwijał, kiedy będą chciały tu inwestować zagraniczne firmy, napływać ludzie z pieniędzmi, kiedy pozostaniemy w Unii Europejskiej, kiedy polscy przedsiębiorcy nie będą bali się rozwijać. Tymczasem obecnie zarówno inwestorzy zagraniczni, jaki i polscy boją się ruszyć, bo o świcie może do nich zapukać CBA."

Zastanawiam się kto bardziej odleciał w chmury: politycy czy dziennikarze.


* Siennicki Paweł, Nie da się w białych rękawiczkach naruszyć zacementowanych interesów, "Głos Wielkopolski"  2017 nr 22.160. -  wywiad z Kornelem Morawieckim


** Koziołek Karolina, Socjologów bezstronnych nie ma , "Głos Wielkopolski" 2017 nr 22.166 - wywiad z prof. Krzysztofem Podemskim



wtorek, 17 stycznia 2017

... i o jeden dzień dłużej

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy będzie grała do końca świata i o jeden dzień dłużej.
Czy ktoś wie dlaczego "o jeden dzień dłużej "?

- Żeby się rozliczyć ze skarbówką.


Popierałam i brałam udział w WOŚP  od samego jej  początku. Kto by pomyślał, 25 lat... Dawno dawno temu wracałam na weekend do rodzinnego miasta i brałam udział w koncertach na scenie Miejskiego Domu Kultury; potem w sali budynku należącego do Spółdzielni Mieszkaniowej.

12 lat temu odwiedziłam 2 dniowe dziecko, które podłączone było do maszyny z serduszkiem. Dziecko natychmiast po urodzeniu zostało odwiezione na specjalistyczny oddział kardiologiczny do innego szpitala i tam maszyna "z serduszkiem" czuwała nad pracą jego małego, bardzo chorego serca. Moje dzieci mają wklejone w książeczki zdrowia ceryfikaty przesiewowego badania słuchu. Jurek Owsiak dokładnie wie komu trzeba pomagać - bardzo się cieszę, że gramy dla seniorów. Brawo! Społeczeństwo nam się starzeje tylko nikt nie chce tego zauważyć. Ani się obejrzymy, a sami staniemy się beneficjentami tego na co zbieramy.

W tym roku po raz kolejny przygotowałam ciasta do świątecznej kawiarenki - po jednym "od" każdego syna. Tym samym, po raz trzeci w ciągu 3 tygodni (aż trudno w to uwierzyć) zrobiłam wuzetkę. I to była kolejna jej wersja, he he.

Po pierwszym, drugim i trzecim razie proponuję w przepisie następujące modyfikacje:

1) białka i żółtka można ubijać mikserem, ale na sam koniec proponuję przy dodawaniu mąki wymieszanej z kakao użyć trzepaczki i delikatnie wymieszać. Kakao jest ciężkie i ciasto podczas mieszania zacznie "siadać", a jeśli za bardzo je poruszymy, to biszkopt urośnie słabo.
2) lepsza jest śmietana 30% ubita ze śmietan-fixami; 36% jest jednak za tłusta.
3) dolny spód ciasta niech będzie grubszy i nie nasączany. W lodówce mocno nasiąka powidłami (lub malinami z soku - dużo lepsza opcja) i przy krojeniu ciasta cały dół się "rozłazi".


Mówię Wam - paluszki lizać...


serduszko pochodzi ze strony WOŚP



niedziela, 15 stycznia 2017

Peter Carnavas "Ostatnie drzewo w mieście"

Autor: Peter Carnavas
Tytuł: "Ostatnie drzewo w mieście"
Ilustracje: Peter Carnavas
Przekład: Magda Szpyrko-Ankiewicz
Wydawnictwo: Adamada
Miejsce i rok wydania: Gdańsk 2015. Wydanie pierwsze
Liczba stron: 32
Wiek dziecka: 6+


To w sumie dość smutna opowieść o tym, jak wrażliwe dziecko potrafi (na szczęście) zaszczepić swoją wrażliwość u innych. Smutna głównie z tego powodu, że pokazuje świat bez roślin. Edward, chłopiec, który jest jej bohaterem, mieszka w mieście, w którym dominuje beton, szarość i samochody. Edward ma na szczęście "swoje" miejsce, dzięki któremu zapomina o całym świecie i dzięki któremu czuje się wolny. To drzewo, jedyne w całym mieście, rosnące na końcu jego ulicy.

Smutna wymowa tej oszczędnej zarówno w słowach jak i ilustracjach książki jest dla mnie oczywista - zmierzamy do takiego świata: zabudowanego, szarego, bez drzew, bez zieleni, bez tlenu...
Miejmy nadzieję, że ludzie się w końcu opamiętają, bo perspektywa wożenia ze sobą drzew i kwiatów może i jest pocieszająca, ale nie pozwoli zachować równowagi w świecie...

Wiem, że brzmi to posępnie i niewiarygodnie. Kiedy mieszka się w mieście, nie widać na codzień tego zanikania przyrody, chyba że ktoś zrobi zamach na aleję drzew, albo takie właśnie jak to, pojedyncze drzewo.
Ale kiedy masz za oknem łąkę albo pole kukurydzy, na których stają kolejne szeregowce lub bloki szumnie zwane willami miejskimi, to wiesz już, że żyjemy w nieodwracalnym procesie samodestrukcji legitymowanej prawem pozwalającym wyciąć każde drzewo bez pytania kogokolwiek o zgodę.

Wolność nie jest nam dana, jest zadana*, co  oznacza, że należy z niej umiejętnie korzystać. Nie wykorzystywać.


Wpis bierze udział w wyzwaniach:

- "Gra w kolory III" na blogu Magdalenardo "Moje czytanie";

- "W 200 książek dookoła świata - 2017".

* słowa Jana Pawła II

wtorek, 10 stycznia 2017

Wyzwanie "W 200 książek dookoła świata" rusza od nowa!

Serdecznie zapraszam wszystkie chętne osoby do przystąpienia do kolejnej edycji wyzwania czytelniczego "W 200 książek dookoła świata".

Wszystkie informacje i zasady dostępne są w zakładce "W 200 książek dookoła świata - 2017".


Czekam na Wasze zgłoszenia!



piątek, 6 stycznia 2017

Roczne podsumowanie wyzwania "W 200 książek dookoła świata"

Rok temu podjęłam się kontynuowania wyzwania czytelniczego "W 200 książek dookoła świata", które trzy lata wcześniej wymyśliła Edyta [KLIK].
Po dwóch edycjach Edyta zakończyła je, lecz udzieliła mi zgody na jego dalsze prowadzenie. Bardzo mi się spodobał pomysł czytania książek autorów pochodzących z różnych regionów świata; znaleźć jak najwięcej pisarzy z "egzotycznych" zakątków świata, to naprawdę zajmujące i rozwijające wyzwanie.

W 2016 roku aura na czytanie, a szczególnie na opisywanie przeczytanych książek, wyjątkowo mi nie sprzyjała. Skomplikowana sytuacja zawodowa, od wakacji drugie dziecko w szkole to nie przelewki. Nawet jeśli potomek poszedł do pierwszej klasy jako siedmiolatek... ;-)

Z wielkim podziwem więc odnotowywałam kolejne zgłoszenia recenzji, które spływały od uczestniczek wyzwania. Rekordzistką została Monika [KLIK], która odwiedziła nie tylko największą liczbę krajów - 20, ale zdołała również przeczytać i umieścić recenzje, UWAGA! ... 170 tytułów książek...
Na drugim miejscu uplasowała się Gosia [KLIK] z wynikiem - 13 państw, 29 tytułów, a trzecie przypadko mnie - 11 państw, i 24 tytuły.

Idąc z duchem rocznych podsumowań i list podaję klasyfikację pozostałych uczestniczek:
- Wiki - 10 państw i 56 tytułów! EDIT: 09.01.2017 - 60 tytułów
- Sonrisa - 8 państw, 8 tytułów;
- Basia Pelc - 7 państw, 12 tytułów;
- Sylwia - 5 państw, 7 tytułów;
- Sayuri - 4 państwa, 11 tytułów.

Dziewczyny, jesteście niesamowite, gratuluję Wam serdecznie i dziękuję bardzo za udział.

Ponieważ w regulaminie wyzwania była przewidziana niespodzianka, bardzo proszę Monikę oraz Gosię o PILNY kontakt ze mną na e-maila ([email protected]), bym mogła Wam wysłać nagrody.

Przygotowałam dla Was karty upominkowe do Empiku. Będziecie mogły je spożytkować w dogodny dla Was sposób, w sklepie stacjonarnym lub przez internet.

Ponieważ prowadzenie "200 książek dookoła świata" wiązało się z wyzwaniem również dla mnie (głównie administracyjnym) postanowiłam się nagrodzić prowadzeniem go nadal.

Czy macie ochotę przystąpić do niego raz jeszcze?
Dajcie znać, proszę.

Jeszcze raz gratuluję Wam z całego serca i życzę udanego, dobrego roku oraz spełnienia marzeń.





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...