Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warsztaty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warsztaty. Pokaż wszystkie posty

4 czerwca 2013

Królewny się bujają

Och, jak ja tęsknię za scrapowaniem. Ostatnio czasu na przyjemności brak, więc gdy już się dorwę do papierów, to szaleję na całego. Dobrze, że motywują mnie jeszcze scrapowe zobowiązania, bo pewnie w ogóle zapomniałabym o kleju i nożyczkach.
Niezłym przypominaczem okazała się paczka ze sklepu scrapki.pl, a w niej koloooooory! A gdy każdego dnia moknę na maksa, bo trafiam na jakąś nawałnicę, to muszę utwierdzać się, że jest lato i jest pięknie.
Tym razem pomogło mi w tym zdjęcie z genialnie upalnego weekendu w Dworzysku z walniętymi towarzyszkami. A do tego dawka soczystych kolorów z Color Hills i innych fajowych marek.
Nie widać tego zbytnio na zdjęciu, ale próbowałyśmy się we trzy swymi zgrabnymi pośladami władować na jeden biedny hamak. Sprawiło nam to dużo trudności i bólu, ale dobre miny do złej gry zostały zachowane.
A tak w temacie szalonych weekendów, to kogo ściskam w sobotę na zlocie? I kto jeszcze nie ma śmiałości lub odwagi zapisać się na warsztaty? W końcu im nas więcej, tym weselej. Ja już nie mogę się doczekać tego zlotowego szaleństwa. Szczególnie, że tym razem odbywa się ono rzut kamieniem ode mnie. Tylko błągam, niech nie padaaaaaaa!
 
A tu jeszcze lista materiałów ze sklepu scrapki.pl, które trafiły na hamakową pracę: 

26 kwietnia 2013

Będziem Przyklejać To! w Warszawie

Kiedy jeszcze przyznawałam się, że studiuję na polonistyce (teraz już się nie przyznaję, bo w tym roku obchodzę dziesięciolecie rozpoczęcia tej bzdury, chyba tort zakupię), każdy czuł się w obowiązku zapytać, czy planuję być nauczycielką. Takie pytania mogli zadawać tylko ludzie, którzy nie mieli pojęcia o tym wydziale. Bo żeby uczyć bachory za marną kasę i wylądować ze śmietnikiem na głowie, to najpierw trzaba od rana do nocy robić specjalizację. Noł łej! Pomijając oczywiście, że bycie panią od polskiego nigdy nie było moją ambicją.
Za to teraz fakam system i bez żadnej specjalizacji zostaję panią od scrapbookingu. Tak, stało się i to dość niespodziewanie - będziem z Ulą nauczać! Gdyby więc ktoś planował pytać, czy będę na zlocie w Warszawie, to już właściwie ma odpowiedź.
A w planach jest ogólnie dużo bałaganu, śmiecenia, brudzenia i zabawy. Możecie być pewne, że będzie głupowato na maksa. To co, mam nadzieję, że nie zostawicie nas samych?
Ogromne ilości niepotrzebnych szczegółów znajdziecie poniżej:




LO z tego, co pod ręką – warsztaty kreatywnego recyklingu
Kiedy: 8 czerwca 2013 r. o 14:00
Gdzie: VI Ogólnopolski Zlot Scrapbookingu, Hala Sportowa „Koło”, ul. Obozowa 60 w Warszawie
O warsztatach słów kilka: Znalazłaś coś ładnego? Przyklej to! – oto nasze motto. Chcemy pokazać Wam, że ciekawe prace mogą powstawać z wykorzystaniem rzeczy codziennego użytku, które każdy znajdzie w domu. Pokażemy, jakie scrapowe cuda dosłownie leżą na ulicach, a jakie kupicie w sklepie spożywczym, budowlanym albo papierniczym. W pierwszej części warsztatów przetestujemy różne alternatywne metody tworzenia tła i poznamy potencjał, jaki tkwi w przedmiotach, które często wyrzucamy. W drugiej części przejdziemy do czynów i na bazie zdobytej wiedzy przygotujemy bałaganiarskie LO ze zdjęciem. Uczestniczki warsztatu spróbują swoich sił w łączeniu materiałów profesjonalnych z recyklingowymi. Dowiedzą się, czym zastąpić maski, co można wykorzystać jako stemple i jak ozdabiać pracę „śmietkami”, by wyglądała jak milion dolców. W ruch pójdą niezwykłe akcesoria z kuchni, łazienki i salonu. Chcemy, byście po tych warsztatach inaczej spojrzały na Wasze domy, biura i ulubione sklepy. Zapewniamy, że wszędzie zaczniecie widzieć scrapowe materiały!
Dla kogo: właściwie dla każdego! Osoby początkujące nauczą się z nami, jak zacząć scrapową przygodę, nie wydając majątku. Wytrawne scraperki dostaną nową porcję inspiracji. Bo czasem warto przypomnieć sobie o scrapowych korzeniach
Panie profesorki: śniąca o lawendzie Ulietta i lubująca się w różowych jeleniach Lejdi, założycielki bloga Przyklej To! o oszczędnym scrapowaniu. Zbieraczki wszystkiego, co ładne i co kiedyś może się przydać. Gdybyśmy wiedziały, jak nazywa się samica chomika, to właśnie tak byśmy się określiły. A tak poza tym, to dwie miłe baby, które lubią spotykać pozytywnie zakręcone osoby.


Zapewniamy: materiały bazowe (papiery i przydatne dodatki) oraz cały oręż inspirujących przedmiotów codziennego użytku. Podzielimy się z Wami naszymi najcenniejszymi znaleziskami: cieszącymi oko katalogami, ulotkami, ilustracjami z magazynów, cudami wyszperanymi w sklepach z artykułami gospodarstwa domowego i marketach budowlanych. Zamiast kwiatków i naklejek, spodziewajcie się folii, koperty i opakowania po śledziach. I uwierzcie, że zrobicie z ich użyciem świetne prace. Na warsztatach będą dostępne także farby i lakiery w sprayu. Spodziewajcie się też licznych niespodzianek! 
Prosimy o przyniesienie: kilku ulubionych zdjęć w niedużym formacie, żeby łatwiej było wybrać jedno do kompozycji; nożyczek; kleju; ewentualnie fartuszka, bo z pewnością zdarzy się nam nieco ubrudzić
Czas trwania: ok. 3 h
Maksymalna liczba osób: 15
Cena: 70 zł
Zgłoszenia przyjmujemy pod adresem: przyklejto@gmail.com

Jaram się, Ula też się jara, więc będzie ogólnie pełna podjarka. I wiecie co? Już wczoraj pojawiły się pierwsze zgłoszenia! Mam nadzieję, że będzie nas jeszcze więcej i spędzimy razem wspaniały czas pośród wesołego śmietnika.

5 września 2012

Nieład i wczesna udręka

To bardzo dobry tytuł jest. Bo to kolejny post z cyklu "mój pierwszy raz". Także, drogie Bravo, spróbowałam. Zrobiłam żurnalową stronę. Oczywiście nie sama z siebie, bo przecież zeszytów pod kątem art żurnala mam już z 20 i zalegają miesiącami. Zostałam po prostu przymuszona. W ramach rewizyty wpadła Czeko. Trochę jestem obrażona, że tylko na chwilę, ale mój stół nadal pozostaje wzruszony tym wydarzeniem. Powiem Wam, że Czeko przyszła i zaczęła się rządzić. Mówi mi 'rób żurnal'. I jeszcze mi tnie książki, daje jakieś cytaty. No błagam! Ale cytaty bardzo trafne się okazały. Odnoszą się idealnie do mnie żurnalującej. Pod czujnym okiem miszczyni zrobiłam nie za wiele, bo nie ogarnęłam o co chodzi. Ale udało mi się nauczyć kolejnej nowości - transferu fotki z gazetki. Czuję się taka PRO. Kiedy już pani profesor na mnie nie łypała, poczułam się jak spuszczona ze smyczy i... nawaliłam różu. Teraz Czeko już wie, że lepiej mnie pilnować.
Efekt jest taki:



Wdzięczna jestem ogromnie za to przyuczenie, opierdziel i motywację do spróbowania czegoś nowego. Nie wiem, czy sama spróbuję żurnalować, ale teraz już wiem, że to w ogóle możliwe jest. I powiem Wam, że jak wyczaicie gdzieś warsztaty Czekoczyny, to idźcie jak w dym. Ja już doczekać się nie mogę.

31 sierpnia 2012

I'll take you to the candy shop

Byłyście kiedyś w takim dużym sklepie z cukierkami? W takim, gdzie chciałybyście usiąść na podłodze i spróbować po kolei WSZYSTKIEGO? No to ja przeżyłam wczoraj coś podobnego. Tyle że nie w sklepie z cukierkami. Po ponad roku umawiania się z Czekoczyną, tym razem udało nam się ustalić termin w 10 minut. Jakoś tak wyszło. Miało być jakieś spotkanie na mieście, ale ponieważ obie mało się znamy na lanserskich miejscówkach, przybyłam z wizytą do czekoczynowych włości. Kazała mi ta bezlitosna jędza przynieść prace. Ramię boli do teraz. Ale warto było pocierpieć. Bo jakimś podstępem, od słowa do słowa, zostałam zwabiona do skrapowego biurka. Litości, ja nie wyklejam przy ludziach! Ale wyboru nie było. Poczułam na sobie wzrok surowej nauczycielki i nie było dyskusji. Nagrodą była:
A. możliwość popatrzenia, jak działa miszcz,
B. prywatne warsztaty z ciapania gipsem i farbą
C. chlapnięcia tuszem na mojej pracy wykonane osobiście przez miszcza
Czad, nie?
Ale wracając do sklepu z cukierkami. Właściwie wszystko było dla mnie nowe, bo gdzie ja tam jakieś pędzle, pasty, ecoliny. Poza tym papiery, których nie znałam. No i w efekcie powstała jakaś orgia. Bo jak tu się ograniczać, gdy podoba się WSZYSTKO?





Zdjęcie i napis dodałam już w domu. Koniec końców praca uwiecznia ten fantastyczny dzień w genialnym towarzystwie. I jeszcze pamiątkowo trochę obrazków:

Sterta cudów


Też chcę porządek

Miszcz edukuje

A uczeń umazał się jak debil

W toku
Z brudnych sekretów zdradzę Wam, że Czekoczyna prace trzyma nad lodówką, jest chudsza niż na zdjęciach i umie gotować barszcz. Więcej doniesień z Pudelka przy kolejnej (mam nadzieję) okazji.
Dzięki, babo!

 A w kwestii brudnych sekretów, to we wtorek wyskoczyłam do kina z Drychą, która jest niemalże moją sąsiadką. Oglądałyśmy ambitny film o męskich pośladkach i naoliwkowanych klatach. I chciałabym naskarżyć, że gdy większość ekranu zajmował jędrny męski tyłek, Dryszka stwierdziła, że tam w tle są ładne szuflady. Skandal po prostu. Koniec donosu.

Na życzenie dociekliwych, obrazek poglądowy:

 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...