W sobotę czeka nas wesele. Moja naj, naj, najwspanialsza Gatti zostanie żoną pana Jarosława. Wydarzenie przeogromne i kreację szykuję już od roku. No i właśnie dziś, w niemal ostatnim momencie, przeszło mi przez myśl, że jak ja w ogóle mogę na tej imprezie nie mieć toczka? Jak ja w ogóle do tej pory żyłam bez toczka? Zaczęłam w pośpiechu przegrzebywać internet, ale niestety zobaczyłam albo ceny rzędu 150 zł, albo nieodpowiednie kolory, albo wysyłkę z drugiego końca Polski. A ja muszę mieć odbiór osobisty, żeby zdążyć. No i stała się rzecz niespodziewana. Najstarsi górale nie widzieli mnie szyjącej cokolwiek. I oto jest ten dzień, 12 października 2011. Mocno prowizorycznie, ale uszyłam sobie toczek.
Lepiej nie zaglądać pod spód, bo tam jest teksańska masakra, ale z góry wygląda całkiem całkiem.
No a teraz składniki:
Czasami cieszę się, że nie wyrzucam wszystkiego od razu. Pod rękę wpadło mi wieczko po lodach, po prostu idealne na bazę. Zaczęło się szukanie czerwonej tkaniny. Już miałam ciąć w desperacji jedną z ulubionych bluzek, gdy.... oświecenie. W przedpokoju leży worek ze skrawkami polaru. Ktoś kiedyś wypchał tym paczkę, którą dostałam. Myślałam, że ja też kiedyś wypcham tym paczkę, ale torba na razie tylko zawala miejsce. Więc worek leżał w przedpokoju w oczekiwaniu na rychłą wizytę w zsypie. Jakiż to byłby błąd! Tak więc mamy tu wieczko, kawałek polaru, trochę dwustronnej taśmy, dużo krzywych szwów oraz muszkę po tacie.
Teraz pozostają tylko dwa problemy. Raz, że nie do końca udaje mi się to ładnie przyszpilić do łba. A dwa to pytanie, czy będę w ogóle miała odwagę wyskoczyć w toczku. Bo ja jakoś nie mam śmiałości do tych ozdobnych pierdzielników na głowę. Cóż, okaże się.
Apdejt: Na specjalne życzenie moich kochanych bab występuję w roli tap madl. Tak pokrywka od lodów wygląda jako zwieńczenie mej czaszki. Problem w tym, że nie z każdej strony wygląda tak atrakcyjnie. Chyba przypnę to sobie zszywaczem meblarskim, żeby się układało!
Aha, no i jak widać dokonałam okiełznania kokardy, bo w wersji odstającej wyglądała lekko paradnie.