Miesiąc temu spełniło się moje minimarzenie o sesji zdjęciowej z Lubym. Zawsze robimy sobie zdjęcia nawzajem, ale wspólne mamy zazwyczaj trzaskane z ręki. Przydarzyło się jednak, że nasza niezawodna Ania robiła zdjęcia na ślubie w mojej rodzinie i znalazła pięć minut w tym całym rozgardiaszu, by jeszcze nas uraczyć sesją. Nie myślałam, że zdjęcia zrobione w takim tempie wyjdą tak ładnie i wreszcie będziemy mieli elegancką pamiątkę. Przy okazji (przerwa na reklamę) polecam Anię i jej Pastel Atelier wszystkim, którym też marzą się ładne fotki. Śluby, chrzty, sesje rodzinne - jak z bajki
Ze zdjęciami już sama nie wiem co mam robić, bo najchętniej wykleiłabym nimi wszystkie ściany. Ale na razie ograniczyłam powierzchnię do skrapa. Znowu zadziałałam z tą samą mapką Anny-Marii, ponieważ czułam jeszcze niedosyt.
Poza pięknym tłem tej samej twórczyni, niemal same paproszki i napis, który może stać się mottem moich zabaw z papierem.