Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szalik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szalik. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 kwietnia 2014

Piękna galeria z moim udziałem ;)

Minęła już chwila, ale jakoś nie mogłam dotrzeć tu, żeby galerię zamieścić. Skończyło się wspólne dzierganie u karto_flanej, swój szal już zaprezentowała TUTAJ, a teraz pora zaprezentować galerię wszystkich wspaniałych szali :) Czuję się zaszczycona, że mogę mieć w niej swoje miejsce :)   Więcej szczegółów odnośnie zakończonego wyzwania znajdziecie u organizatorki w poście podsumowującym, a ja zapraszam do oglądania zdjęć, bo nie mogę odmówić sobie przyjemności opublikowania u siebie wspólnej galerii :)

Szal organizatorki karto_flanej






Szal CreaDivy



Szal Julii Pernix (z którą dziergałam nawet "bardziej wspólnie" niż z pozostałymi ;))


A na koniec jeszcze raz, moje Złotko

I zbliżenie na coś, czego wcześniej nie było dokładnie widać - szal ma swoją osobistą broszkę ;)




poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Moje Złotko - odcinek 5: Chwalimy się efektami :)

Minęły dwa miesiące odkąd zapisałam się na wspólne dzierganie. Szal gotowy był już dawno, chwilę czekał na sesję, potem z kolei zdjęcie musiały nabrać mocy urzędowej ;) Tera, kiedy zabawa się kończy nie mam jakby wyjścia i efekty przybywam zaprezentować :)

Szal jest dłuuuugaśny, po blokowaniu stwierdzam, że może ciut zbyt długi, ale... to w końcu Moje Złotko jest :) Sprawdza się w użyciu, chroni przez zdradzieckim wiosennym chłodem i doskonale spełnia funkcję, którą mu powierzyłam, czyli dodatku do małej czarnej :)

Tu szal jeszcze w czasie blokowania...

Potrzebowałam do tego procesu czterech stołów...! :D

Przy okazji blokowania szala zaszczytu tego doczekała się też moja chusta, o której wspominałam jakiś czas temu. Od razu lepiej się prezentuje ;)

Ale nie o chuście miało być, a o szalu... zapraszam do małej galerii ;) 
Zdjęcia wykonane w pięknym zespole pałacowo-parkowym w Ostromecku :) Miałam wielkie ambicje w stosunku do tej sesji, ale zostały one ukrócone przez ludzi, którzy tłumnie odwiedzili to miejsce, korzystając z pięknej, słonecznej niedzieli :) Sesja więc bez szaleństw ;)








I tak się kończy krótka opowieść o szalu wspólnie dzierganym... Karto_flanej dziękuję serdecznie za organizację i możliwość wzięcia udziału, współdziergającym dziękuję za wzajemne inspirowanie się i motywowanie :) Wszystkie stworzyłyście piękne szale, każdy z nich jest wyjątkowy, choć wykonane według tych samych wytycznych :)

Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się wziąć udział w podobnej zabawie, bo była to dla mnie czysta przyjemność :)




wtorek, 11 marca 2014

Moje Złotko - odcinek 4: "Finisz"

Do zakończenia wspólnego dziergania zorganizowanego przez karto-flaną został jeszcze prawie miesiąc. 10 kwietnia jest dniem zakończenia zabawy, momentem kiedy wszystkie szale ujrzą światło dzienne w pełnej swej okazałości :) A ja już dziś finiszuję ;) Kiedy ostatnio mierzyłam, szal mój miał ok 150 cm. Od tego momentu dziergałam nie rejestrując efektów i dziś, w momencie, kiedy skończył się 3 motek włóczki okazało się, że szal bez bordiury ma 176 cm długości :) Czyli dokładnie tyle ile mieć powinien nie tylko według schematu, ale też po mojej przymiarce pt. "jak to się prezentuje na ramionach?" :D Pozostało mi tylko wykonać bordiurę na drugim końcu i przypiąć się do blokowania ;) Jeśli pogoda dopisze to w ten weekend wybiorę się na małą sesję plenerową - trzeba korzystać, nie wiadomo jak to będzie w kolejne niedziele ;)




Na dwóch ostatnich zdjęciach udało mi się odrobinę ująć jak ładnie mieni się włóczka :) 

wtorek, 4 marca 2014

Moje Złotko - odcinek 3 i... "kłębuszek"

Ostatnio blog zdominowany jest przez Złotko... mam nadzieję, że Was nie zanudzę i wytrwacie ze mną jeszcze trochę ;)

To nie jest tak, że w ostatnim czasie zajmowałam się tylko Złotkiem. Mam wykończone dwa projekty, które mogłabym już pokazać, ale "odechciewa mi się, z tak prostego powodu jak brak możliwości zrobienia jakiegoś normalnego zdjęcia. Próbowałam w sobotę urządzić małą sesję, ale to co z tych prób wyszło jest godne pożałowania :P Nie spieszy mi się, więc poczekam jeszcze chwilę, może w niedzielę słonko zaświeci? ;)

A teraz trzecia odsłona Złotka. Szal waży w tej chwili 200 gram. Nitka drugiego motka skończyła mi się dokładnie na ostatnim słupku w rządku, wydziergałam więc już 700 m włóczki :) W tym stanie szal ma około 115 cm długości, czyli już przekroczyłam półmetek :)

Na zdjęciach szal w towarzystwie "kłębuszka", który powstał po recyklingowym pruciu swetra. Sweter ten był zakupiony za kilka złotych w lumpeksie! :D Wpadł w moje ręce, bo jak tylko go zobaczyłam to zachwyciła mnie włóczka, z którego został wykonany. Moja mama po parokrotnym ubraniu go stwierdziła, że się w nim źle czuje, więc... prułam wczoraj i nawijałam kłębuszek. Prawie 500 g nawinęłam :) A teraz kombinuję co z tego zrobić... chodzi mi po głowie torebka... ale to się może jeszcze zmienić ;)

Zdjęcia, wiadomo, nic wspólnego z rzeczywistością nie mają :( Włóczka ze swetra odzyskana jest biała w zielone i różowe małe ciapki, naprawdę fajna, niespotykana ;) Do tego taka trochę tasiemkowa, spłaszczona. Pokażę Wam ją kiedyś, przy okazji produkowania z niej czegoś nowego :)





poniedziałek, 24 lutego 2014

Moje Złotko - odcinek 2

Przybywa go z doskoku, raczej powoli, ale do przodu. Rośnie w różnych miejscach, ostatnio w czasie bardzo pasjonującego wykładu - ale nikt mi nie zarzuci, że nie słuchałam :)
Zrobiłam już na jednym końcu bordiurę - pierwotnie chciałam ją zrobić właśnie na początku dziergania żeby mieć rozeznanie w zużyciu włóczki. Na tym etapie wiedziałam już, że mi na pewno niczego nie zbraknie, ale za zrobienie bordiury i tak się wzięłam :D

Na zdjęciach efekty na tę chwilę oraz mój dzisiejszy najlepszy przyjaciel - Hipcio Termofor ;)
Szal ma obecnie 50 cm długości i nie osiągnął jeszcze masy 100 gram.



Z przyjemnością urządzę sobie wycieczkę po blogach współdziergających i pooglądam efekty :)

niedziela, 16 lutego 2014

Moje Złotko - odcinek 1

Robię tysiąc rzeczy na raz. Już tak mam. Szczególnie kiedy wiem, że muszę się skupić na czymś istotnym. Zresztą nie pierwszy raz daję temu wyraz ;)
Aby tradycji stało się zadość, rozpoczęłam już produkcję , którą dziergamy razem u karto_flanej. Zanim więc pokażę co mam wykończone, zanim wykończę co potrzebuje jeszcze tylko trochę uwagi i zanim skupię się na czymś co powoli staje się terminowe... pierwszy odcinek opowieści o powstawaniu mojego szala.
Nazwałam go moim Złotkiem - włóczka, którą wybrałam jest naprawdę śliczna, zdjęcia, które jestem w stanie zrobić przy obecnej aurze nie są w stanie oddać jej uroku, nie pokażą wplecionych w nią lśniących nitek, ani nie oddadzą barw. Mam jednak nadzieję, że kiedy będziemy zbliżać się do terminu zakończenia zabawy, pogoda dopisze i gotowy szal otrzyma sesję, na którą zasługuje ;) Ale to potem, potem...

Dziś moje Złotko prezentuje się następująco:






Przyznam się, że nie spodziewałam się, że zmiany kolorów na nitce będą zachodziły aż tak szybko, trochę inaczej wyobrażałam sobie efekt, ale ciapki, które wychodzą na szalu już przypadły mi do gustu :)


PS. Na prawym bocznym pasku mojego bloga zobaczyć możecie pewną nowość. Od kilku dni funkcjonuje w sieci nowy blog, który prowadzę w grupie przyjaciółek. Będzie to blog dyskusyjny, na którym cztery szalone kobiety poruszały będą przeróżne tematy. Dopiero zaczynamy, rozwijać będziemy się powoli, jednak już dziś zachęcam do odwiedzin i udziału w dyskusji :)

środa, 12 lutego 2014

Mogę zaczynać!

Może część z Was zauważyła, że od jakiegoś czasu na pasku bocznym mojego bloga wisi banerek informujący o moim udziale w zabawie polegającej na wspólnym dzierganiu szala. Zabawa organizowana jest przez karto_flaną i zakłada wspólne szydełkowanie z jednego schematu (więcej poczytać możecie TU). Spodobał mi się pomysł i sam szalik, który ma być celem zabawy, ale zanim się zapisałam poważnie zastanawiałam się z jakiej włóczki miałby on u mnie powstać. I znalazłam, natknęłam się na nią i zobaczyłam efekt końcowy oczami wyobraźni. Nie było na co czekać :D

Dziś włóczka dotarła do mnie, na dodatek fajnie zapakowana w praktyczną foliową torebkę (cieszą mnie takie niespodzianki jak dziecko :D). Z tych czterech moteczków powstanie elegancki szal, w sam raz na dodatek do małej czarnej! Myślę, że będzie prezentował się świetnie, a zagwarantować to mają kolory oraz połyskliwa nitka wpleciona we włóczkę. Poza tym jak tylko dotknęłam kłębuszka od razu stwierdziłam, że wielką przyjemnością będzie otulić się takim szalem - włóczka jest mięciutka, bardzo miła w dotyku.

Teraz pozostaje tylko wziąć się do roboty :D Jak widać szydełko już dobrane, zapoznaje się z kłębuszkami :D



wtorek, 14 stycznia 2014

Dziewiczy szalik

Sto lat temu, a na pewno w zeszłym roku, pisałam, że robię na drutach szalik. Ba! Tysiąc razy, a na pewno kilka, zapowiadałam pojawienie się tego szalika w poście. Ale zawsze coś się w kolejkę "wepchło" i szalik wciąż czeka na swoją premierę w szerokim świecie. Bo premierę w tym moim małym, prywatnym, miał już dawno ;)

Szalik zrobiłam dla mojego F. w prezencie świątecznym i zupełnie nie rozumiem faktu, że mi się facet po Nowym Roku rozchorował ;)

Nie przedłużając już, bo bohater posta jest wystarczająco długi ;) W sumie nie pamiętam ile ma cm. Mierzyłam go, coś mi się majaczy liczba 215, ale to raczej niemożliwe. 170 jest bardziej prawdopodobne ;)
I muszę powiedzieć, że jestem dumna z każdego z tych centymetrów! Nie są idealne, oj nie. Oczka nierówne, w połowie rząd przesunięty, wiele ma wad. Ale jest moim pierwszym, dziewiczym! Ja się te oczka prawe i lewe uczyłam właśnie po to żeby ten szalik na święta wydziergać - tak symbolicznie bardzo, taki pierwszy :) I jest, udało się!

Miałam nie przedłużać...

Szalik grzeje szyję F. choć ze względu na jego "puchatość" to jest to twór przeznaczony na syberyjskie mrozy :D Cieplutki bardzo, mięsisty, gruby, obszerny - nie ma takiej możliwości żeby w nim zmarznąć :)

Szalik męski na drutach - z wzoru znalezionego TUTAJ. Wzorek jest prosty w wykonaniu, a wygląda bardzo efektownie, moim zdaniem :) Jeszcze fajniej wychodzi z włóczką cieniowaną, co można zobaczyć na zdjęciach u autorki :)

A oto co wyszło u mnie - włóczka Doris przeznaczona na druty 8 mm u mnie trafiła na 10 mm dziergadła ;)







Tu można zauważyć różnicę miedzy stroną prawą i lewą - obie fajne jak dla mnie ;)





Zdjęcia jeszcze w świątecznej stylizacji... Miesiąc czekały na swoje 5 min...






sobota, 16 lutego 2013

Spring znaczy wiosna

Zima co i rusz ponawia natarcie, zasypując nas śniegiem, a ja już tak bardzo marzę o wiośnie... Postanowiłam ją więc zaczarować!

Szukając inspiracji szydełkowych w sieci (a wierzcie mi, mogę grzebać bez końca i wciąż się zachwycać i ciągle wzdychać, że ja też chcę tak umieć, chcę to zrobić ;)) zobaczyłam szalik. Nie był to zwykły szalik. Był to szalik fikuśny, oryginalny. Szalik, który nosić mogą chyba tylko wyjątkowe osoby. A ja znam taką osobę, która jest wyjątkowym szalikowym zapaleńcem, powiększającym swoją kolekcję bez ustanku ;) Zobaczyłam więc szalik i wiedziałam, że chcę go zrobić dla Ann! Nie było to jednak łatwe!

Oto zawiła historia szalika co się zwie Spring :)



Kiedy go znalazłam od razu trafiłam na stronę Pani Anny, bo stamtąd on właśnie pochodzi (zdjęcie przenosi do źródła). Nie odnalazłam tam nic więcej poza zdjęciem gotowego produktu, więc włożyłam wiele wysiłku w znalezienie odpowiedniego schematu w sieci. Bezskutecznie :(
Napisałam więc komentarz z zapytaniem, czy jest szansa na zdobycie schematu i na drugi dzień dostałam maila z odpowiedzią, że niestety nie jest to możliwe. Jestem wdzięczna za tą odpowiedź, bo mam świadomość, że nie każdy pofatygowałby się żeby dać znak jak się sprawy mają.
Wiedząc już, że nigdzie nie zdobędę gotowego schematu postanowiłam zwrócić się o pomoc... Moją ostatnią deską ratunku miała być Marakyo!
Czy wspominałam już, że to Marakyo ostatecznie zainspirowała mnie do nauki szydełkowania? Na dodatek od razu zapewniła, że chętnie mnie w tej nauce wspomoże. I dlatego nie bałam się o tę pomoc zwrócić :)
I udało się! :)) Marta zapaliła się do pomocy i w rezultacie bardzo szybko dostałam nie tyle schemat szalika co... filmik instruktażowy! O jejciu! Mówię Wam, jaka ja byłam uradowana! :)
Filmik zrobiony w ten sposób, że po jednokrotnym obejrzeniu byłam w stanie zrobić szalik z zamkniętymi oczami! Instruktaż pierwsza klasa!
Od tej mojej prośby o pomoc upłynęło już troszkę czasu, bo rzecz się działa na początku roku, a w tym czasie zdążyłam nieco bliżej Martę poznać i przekonać się, że jest osobą nie tylko pomocną, ale też bardzo ciepłą, sympatyczną i przyjazną :) To strasznie miłe uczucie, kiedy szukając pomocy poznaje się tak fajne osoby!
Marakyo, jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję! Wielką radość mi sprawiłaś :) I podziękowania wielkie również dla Twojego Asystenta M. :) To jest dowód na to, że w małych rzeczach kryją się wielkie przysługi ludzi o ogromnych sercach - bo jak inaczej powiedzieć o bezinteresownym poświęceniu swojego czasu dla obcej osoby?

Wracając do pokręconej historii...
Wiedziałam już JAK zrobić szaliczek, nie miałam jeszcze Z CZEGO go zrobić. Ale bardzo szybko naprawiłam tą sytuację i zaopatrzyłam się w spore zapasy, które zresztą pokazywałam już w poście. Pozostało mi tylko zabrać się do pracy. Pomalutku, po troszeczku... ok, prawda jest taka, że wciągnął mnie totalnie i po kilku wieczorach był gotowy. ON, szaliczek Spring!


Jest zieloniutki, bo jego zadaniem jest przywołać wiosnę, już, natychmiast! ;) Jest długaśną żmiją, bo się chyba zapędziłam troszkę przy tym dzierganiu, źle przymierzyłam... rezultat taki, że składa się z 122 listków, co daje w sumie 275 cm długości!


Nie mam niestety zdjęcia na modelce, ale przymierzałam na sobie i doszłam do wniosku, że te niemal trzy metry fajnie dają się owinąć wokół szyi i dają całkiem przyjemny efekt :) Lubię ten szalik, niewykluczone, że zrobię taki dla siebie, tym bardziej, że został mi jeszcze jeden motek włóczki, który wystarczy na egzemplarz podobnej długości :)


Nie będę mówić o niedoskonałościach, choć mogłabym o nich cały rozdział napisać ;) 


Szalik był gotowy, więc pozostało mi już tylko zapakować go w kopertę i odpowiednio zaadresować. Niestety, dzielą mnie od Ann setki kilometrów, co znacznie utrudnia wręczanie spontanicznych upominków :(  Pozostaje tylko poczta i oczekiwanie na spisaną reakcję. 


List dotarł do Adresatki wczoraj, łącznie z zamówieniem przez Nią złożonym, o którym mowa będzie w kolejnym poście :) A ja od momentu jego wysłania przebierałam nogami z niecierpliwości i niepewności, czy aby na pewno się spodoba...


Chyba się spodobał :) I będzie zaklinał wiosnę od zaraz :) I długość też nie stała się przeszkodą, co mnie bardzo cieszy :) Niech się dobrze nosi i przyciąga wzrok właśnie wtedy, kiedy będzie taka potrzeba :)