Zima co i rusz ponawia natarcie, zasypując nas śniegiem, a ja już tak bardzo marzę o wiośnie... Postanowiłam ją więc zaczarować!
Szukając inspiracji szydełkowych w sieci (a wierzcie mi, mogę grzebać bez końca i wciąż się zachwycać i ciągle wzdychać, że ja też chcę tak umieć, chcę to zrobić ;)) zobaczyłam szalik. Nie był to zwykły szalik. Był to szalik fikuśny, oryginalny. Szalik, który nosić mogą chyba tylko wyjątkowe osoby. A ja znam taką osobę, która jest wyjątkowym szalikowym zapaleńcem, powiększającym swoją kolekcję bez ustanku ;) Zobaczyłam więc szalik i wiedziałam, że chcę go zrobić dla Ann! Nie było to jednak łatwe!
Oto zawiła historia szalika co się zwie Spring :)
Kiedy go znalazłam od razu trafiłam na stronę Pani Anny, bo stamtąd on właśnie pochodzi (zdjęcie przenosi do źródła). Nie odnalazłam tam nic więcej poza zdjęciem gotowego produktu, więc włożyłam wiele wysiłku w znalezienie odpowiedniego schematu w sieci. Bezskutecznie :(
Napisałam więc komentarz z zapytaniem, czy jest szansa na zdobycie schematu i na drugi dzień dostałam maila z odpowiedzią, że niestety nie jest to możliwe. Jestem wdzięczna za tą odpowiedź, bo mam świadomość, że nie każdy pofatygowałby się żeby dać znak jak się sprawy mają.
Wiedząc już, że nigdzie nie zdobędę gotowego schematu postanowiłam zwrócić się o pomoc... Moją ostatnią deską ratunku miała być
Marakyo!
Czy wspominałam już, że to Marakyo ostatecznie zainspirowała mnie do nauki szydełkowania? Na dodatek od razu zapewniła, że chętnie mnie w tej nauce wspomoże. I dlatego nie bałam się o tę pomoc zwrócić :)
I udało się! :)) Marta zapaliła się do pomocy i w rezultacie bardzo szybko dostałam nie tyle schemat szalika co... filmik instruktażowy! O jejciu! Mówię Wam, jaka ja byłam uradowana! :)
Filmik zrobiony w ten sposób, że po jednokrotnym obejrzeniu byłam w stanie zrobić szalik z zamkniętymi oczami! Instruktaż pierwsza klasa!
Od tej mojej prośby o pomoc upłynęło już troszkę czasu, bo rzecz się działa na początku roku, a w tym czasie zdążyłam nieco bliżej Martę poznać i przekonać się, że jest osobą nie tylko pomocną, ale też bardzo ciepłą, sympatyczną i przyjazną :) To strasznie miłe uczucie, kiedy szukając pomocy poznaje się tak fajne osoby!
Marakyo, jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję! Wielką radość mi sprawiłaś :) I podziękowania wielkie również dla Twojego Asystenta M. :) To jest dowód na to, że w małych rzeczach kryją się wielkie przysługi ludzi o ogromnych sercach - bo jak inaczej powiedzieć o bezinteresownym poświęceniu swojego czasu dla obcej osoby?
Wracając do pokręconej historii...
Wiedziałam już JAK zrobić szaliczek, nie miałam jeszcze Z CZEGO go zrobić. Ale bardzo szybko naprawiłam tą sytuację i zaopatrzyłam się w spore zapasy, które zresztą pokazywałam już
w poście. Pozostało mi tylko zabrać się do pracy. Pomalutku, po troszeczku... ok, prawda jest taka, że wciągnął mnie totalnie i po kilku wieczorach był gotowy. ON, szaliczek Spring!
Jest zieloniutki, bo jego zadaniem jest przywołać wiosnę, już, natychmiast! ;) Jest długaśną żmiją, bo się chyba zapędziłam troszkę przy tym dzierganiu, źle przymierzyłam... rezultat taki, że składa się z 122 listków, co daje w sumie 275 cm długości!
Nie mam niestety zdjęcia na modelce, ale przymierzałam na sobie i doszłam do wniosku, że te niemal trzy metry fajnie dają się owinąć wokół szyi i dają całkiem przyjemny efekt :) Lubię ten szalik, niewykluczone, że zrobię taki dla siebie, tym bardziej, że został mi jeszcze jeden motek włóczki, który wystarczy na egzemplarz podobnej długości :)
Nie będę mówić o niedoskonałościach, choć mogłabym o nich cały rozdział napisać ;)
Szalik był gotowy, więc pozostało mi już tylko zapakować go w kopertę i odpowiednio zaadresować. Niestety, dzielą mnie od Ann setki kilometrów, co znacznie utrudnia wręczanie spontanicznych upominków :( Pozostaje tylko poczta i oczekiwanie na spisaną reakcję.
List dotarł do Adresatki wczoraj, łącznie z zamówieniem przez Nią złożonym, o którym mowa będzie w kolejnym poście :) A ja od momentu jego wysłania przebierałam nogami z niecierpliwości i niepewności, czy aby na pewno się spodoba...
Chyba się spodobał :) I będzie zaklinał wiosnę od zaraz :) I długość też nie stała się przeszkodą, co mnie bardzo cieszy :) Niech się dobrze nosi i przyciąga wzrok właśnie wtedy, kiedy będzie taka potrzeba :)