Kurde ja to powoli zaczynam mieć tego dość! No tej mej niemocy! Nie wiem jakim cudem ostatnio udało mi się zrobić tego kwiatka... Dziś próbowałam podziergać i normalnie masakra! No nitka się plącze, oczka gubią, wkurzyłam się i rzuciłam to!
Rozmawiałam ostatnio z koleżanką i opowiedziała mi, że podobno takie przedwiośnie to najcięższy okres dla organizmu, stąd te całe problemy z czymkolwiek. Przynajmniej mnie się nic nie chce, i nic mi nie wychodzi... Podobno łatwiej dla nas przejść z ciepłego w zimne, niż z zimnego w ciepłe... coś chyba w tym jest...
No i wprowadzam taką małą tradycję :) aby wam się milej czytało będę wrzucać jakąś pioseneczkę :) z listy moich ulubionych :) A oto piosenka na dziś :) Podrzucił mi ją kiedyś kolega i jest naprawdę cudowna :) uwielbiam ją :)
Dlatego dziś chciałabym się z wami podzielić moją miłością do mięty :) Jest to kolor bardzo modny w tym sezonie :) cały dzień szukałam dziś inspiracji i jak zazwyczaj wszędzie widzę miętę to dziś nie mogłam znaleść tych wszystkich przepięknych zdjęć :(
Nawet przygotowanie zdjęć mi dziś nie szło... Już miałam wszystko gotowe, kiedy to stwierdziłam, że mi się nie podoba i musiałam je przygotowywać jeszcze raz... przepraszam, więc za wszystkie niedociągnięcia...
A teraz miętuję was :) sama się zmiętowałam od rana :)
Dzisiejszy temat to MINT:) czyli wg PANTONU 351U :)
Do miętowych inspiracji pozwoliłam sobie dodać mój koszyczek :)
Uwielbiam stare auta, ale w takiej barwie jest cudowne!
Szukając zdjęć natrafiłam na takie stare, stylowe drzwi :) Są piękne...
Zaczynamy nasz miętowy spacerek od korytarza :) prześliczne są te miętowe komódki :) ale nie łatwo na taką trafić... i jeśli chcemy dodać do naszego korytarza miętową nutkę wystarczy pomalować stołek :) albo chociażby nogi :) Mój korytarz z całą pewnością będzie biały, więc taki miętowy akcent będzie pasować idealnie :)
Fajnie też jest powiesić pasujące do siebie kwadratowe obrazki :) urzekło mnie subtelne nawiązanie do kół, a także utrzymanie w barwach różowych i miętowych :)
Z korytarza wskakujemy do kuchni :) a jak do kuchni to musi być SMEG :) Strasznie mi się podoba ta "babcina stylizacja" z pierwszego zdjęcia :)
Moim wielkim marzeniem jest mikser KitchenAid :) a w miętowym wydaniu jest słodki... Z całą pewnością jakbym miała taki mikser bym piekła :) duuuużo bym piekła! muffinek, ciast, ciasteczek, wszystkiego :)
Nie bardzo lubię nowoczesne kuchnie, więc te miętowe szafeczki mnie oczarowały :) może nie jest to kuchnia z moich snów, ale bardzo mi się podoba :) i te czerwone dodatki:)
W kuchni możemy sobie przygotować śniadanko, np. musli z ciepłym mlekiem :) Jak podgrzewać mleko to tylko w emaliowanym, miętowym garczku, a zjedzenie w takiej miseczce i w takiej jadalni to czysta przyjemność :) Oszalałam na widok tych krzesełek!
Do pracy/szkoły należy również ubrać się odpowiednio :) Nie noszę spodni, więc oczywiście spódnica (najlepiej taka w groszki hihi) i gotowe :)
A zauważyć można, że w sklepach teraz króluje miętowy i pudrowy różowy.
Szkoda, że w tym sezonie w mojej szafie gości tylko jeden kolor - życie... :)
Stawiamy na zdrowie, więc po wspaniałym śniadaniu i w miętowej spódnicy wskakujemy na miętowy rowerek :) marzy mi się taki ahhh.... Wiklinowy koszyk pasuje do niego jak ryba do wody :)
No oczywiście nie mogłam pominąć miętowej Vespy... śmignąć taką do pracy... mmm... wszystkie oczy by się na mnie patrzyły :)
zdjęcia via pinterest, Rowery Embassy
Wracamy po pracy i najlepiej usiąść i się zrelaksować :) a w takim fotelu, z kubkiem gorącej herbaty, można by siedzieć i rozmyślać godzinami! Czy te lustro nie jest oszałamiające? Mieć takie w salonie, wow!
Albo w łazience taką komódkę:) i te buteleczki.... cudo!!!!!
A za taki kącik do szycia dałabym się chyba pociąć! jest cudny!
Pisząc o miętowym nie da się NIE wspomnieć o cudownej i kochanej Syl :)
Podkradłam jej kilka zdjęć, gdyż idealnie pasują do moich miętowości :)
Uwielbiam te Sylwioiwe łączenia kolorów :) są takie romantyczne :) Łatwo zauważyć, że u Syl głównie jest czerwony i biały, ale potrafi ona bardzo sprytnie dorzucić miętowy i pasuje to idealnie :) Jeśli są wśród was osoby, które nie znają Syl (w co szczerze wątpię!!!) to bardzo serdecznie polecam jej cudnego i jakże ciepłego bloga :) każdy się u niej czuje jak w domku :)
Przyjechaliśmy na weekend do mojej mamy i sis :) Wczoraj mamunia kupiła ptasie mleczko, takie powiększane, dziewczyny zjadły po 2 kawałeczki, po czym na chwilkę wyszły z pokoju :) w parę sekund Odi zeżarł całe pudełko! Pół kilograma ptasiego mleczka!!! i ciągle łazi i drapie w miskę, bo chce jeść... Oczywiście musimy być teraz na niego obrażeni, więc nie można go głaskać. Jest to straszne, ale musimy być konsekwentni...
Życzę wam miłego wieczoru i leniwej niedzieli :)