Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sesa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sesa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 października 2011

Kuracja - cud :))

Jakiś czas temu na blogach głośno zrobiło się o olejowaniu włosów. Temat jeszcze pół roku temu był mi całkiem obcy. Wiele dowiedziałam się z bloga Anwen: Jak dbać o długie włosy? (KLIK) - polecam Wam lekturę wszystkich jej postów :) Moja ciekawość została rozbudzona. Nowe narzędzie w walce o piękne i zdrowe włosy? Wchodzę w to! Kupiłam cztery różne oleje w nadziei, że kuracja nimi pomoże moim zmęczonym farbowaniem i częstym prostowaniem włosom. Dzisiaj pragnę podzielić się z Wami wrażeniami z użytkowania jednego z nich. Przedstawiam olej Sesa :)


Kupiłam go w sklepie Helfy.pl (KLIK). Zapłaciłam 25 zł za 90 ml.



Olejek opakowany jest w twardą, solidną butelkę z zakrętką. Pachnie... szarym mydłem z dodatkiem sama-nie-wiem-czego ;) Woń nie jest zbyt przyjemna, ale jednocześnie nie drażni. Wyczuwalna jest głównie podczas aplikacji. Całkowicie znika dopiero po umyciu włosów. Kolor: jasna zieleń.


Sesa w temperaturze pokojowej przyjmuje stan stały. Przed użyciem należy umieścić buteleczkę pod strumieniem gorącej wody - olej rozpuści się już po kilkunastu / kilkudziesięciu sekundach. Można aplikować :) Ale jak...?


Przyznaję, nie zawsze stosuję Sesę zgodnie z zaleceniami producenta. A właściwie to bardzo rzadko ;)) Zazwyczaj nakładam ten olej bez wcześniejszego mycia / zwilżania głowy. Aplikuję go nie tylko na skalp, ale i na całą długość włosów, nie żałując preparatu końcówkom. Masuję skórę opuszkami palców, a następnie dokładnie rozczesuję włosy potraktowane olejem, by równomiernie go rozprowadzić. Związuję strąki w warkocz i... idę spać :) Rano zmywam zwykłym szamponem i poprawiam odżywką - włos oczyszcza się z olejku bez problemu.

Z pewnością zastanawiacie się co z kwestią skuteczności tego oleju. Powiem jedno: rewelacja!!! Pieśni pochwalne piane nad tym produktem na łamach Internetu brałam na pół-serio. Bo jak to? Kosmetyk - cudotwórca? A jednak! Właśnie sama zamierzam wyśpiewać podobny hymn ;))

Moja kuracja olejowa trwa od lipca bieżącego roku. Muszę dodać, że równocześnie z jej wprowadzeniem mocno ograniczyłam prostowanie i suszenie czupryny oraz zamieniłam klasyczną szczotkę na Tangle Teezer (o której pisałam TUTAJ). Od tamtej pory olejuję włosy średnio 3 razy na tydzień - różnymi olejami, najczęściej sięgam jednak właśnie po Sesę. Zawsze zostawiam olej na włosach na całą noc.

Po pierwszym miesiącu nie widziałam żadnej różnicy. Nie zniechęciło mnie to (na szczęście!), olejowałam dalej. Po upływie drugiego miesiąca dostrzegłam pierwsze rezultaty kuracji. Włosy stały się przede wszystkim gładsze (i - co za tym idzie - bardziej lśniące), a dzięki temu ograniczyła się ich skłonność do niemiłosiernego plątania się. Mniej się puszą! Są odporniejsze na wilgoć. Wyglądają na mocniejsze i zdrowsze. W kwestii wypadania również zanotowałam korzyści (niezbyt spektakularne, ale jednak). O ile na to wszystko wpływ miały również: odstawienie prostownicy i zmiana szczotki na "nieszarpiącą", o tyle czynniki te raczej nie miały swojego udziału w jeszcze jednym aspekcie. Dziewczyny, dzięki kuracji olejowej moje włosy rosną jak szalone! Zawsze rosły dość szybko, ale to co dzieje się teraz przekracza moje oczekiwania :) Po dość drastycznym cięciu z maja niemal nie ma już śladu. Niestety nie wpadłam na pomysł zmierzenia długości włosów przed zastosowaniem kuracji (bo zwyczajnie nie wierzyłam w te doniesienia o przyspieszeniu tempa ich wzrostu...), ale widzę to gołym okiem. Łał :)))

Dlaczego akurat Sesa jest moim ulubionym olejem? Niejednokrotnie zaobserwowałam, że to właśnie po zastosowaniu tego konkretnego oleju moje włosy są mega-lśniące, wygładzone, odżywione. Po użyciu pozostałych posiadanych przeze mnie olejków nie zauważałam aż tak dobrych rezultatów (aczkolwiek noty także są pozytywne :)). Podejrzewam też, że to właśnie Sesa wpływa na tempo wzrostu włosów, ponieważ to jej używam w przeważającej większości zabiegów (ok. 80%). Pozostałe oleje zapewne też działają korzystnie, jednak to właśnie po użyciu Sesy czuję, że włosy zyskały to "coś" :) Co więcej - im dłużej trwa moja olejowa kuracja, tym jej efekt staje się trwalszy (zauważalny nie tylko na dzień po nocy spędzonej z olejem, ale dużo dłużej). Z pewnością kupię butlę Sesy o pojemności 180 ml (a przy okazji kilka innych olejów, które już mam na oku ;)). Gorąco polecam ten produkt każdej początkującej (i zaawansowanej ;)) włosomaniaczce!

Stosujecie olejki do włosów? Znacie Sesę? Jakie są Wasze wrażenia i spostrzeżenia związane z jej stosowaniem? :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...