niedziela, 16 września 2012

Kto zatrzyma lato? :)

Ostatnio wyjątkowo intensywnie testuję Waszą cierpliwość... Mam nadzieję, że macie w zapasie jeszcze trochę wyrozumiałości :) Za około dwa miesiące (kiedy moja praca magisterska będzie już gotowa do obrony) rytm życia na blogu powinien wrócić do normy :)

Naczekałyście się, więc już nie przedłużam. Pora na wyniki rozdania zorganizowanego dzięki współpracy bloga Na obcasach i marki Sanoflore! Przypomnę, że do wygrania były aż trzy tubki najnowszego lekkiego sezonowego kremu do twarzy z wodą kwiatową z Melisy Bio o właściwościach antyoksydacyjnych (KLIK) :))



Do kogo uśmiechnęło się szczęście? :)


Pierwsza tubka trafi w ręce ...


April!

Druga tubka powędruje do ...


Apki!

Natomiast trzecia tubka stanie się własnością ...


Sonnaille!


Gratuluję dziewczyny :)) Czekam na maile z adresami do wysyłki! Natomiast wszystkich niepocieszonych informuję, że wkrótce z pewnością pojawi się kolejna szansa na mały uśmiech losu :))

czwartek, 6 września 2012

Mam bzika :D

Cześć, mam na imię Wioleta i jestem gadżeciarą... 

Podobno każdy ma jakiegoś bzika. No cóż :) Smartfony, tablety, netbooki, laptopy, czytniki i inne sprzęty... Wszystkie je kocham! Nikogo nie powinno więc dziwić, że po dwóch latach pełnego wzajemnej miłości związku zdradziłam swojego Samsunga Galaxy S I z jego najmłodszym bratem, czyli Galaxy S III :D


Duży, cieniutki, opływowy, biały, z krystalicznym wyświetlaczem i mnóstwem bajerów w śródku... Mrrr :)) Sporym ułamkiem tych bajerów są aplikacje, w większości do samodzielnego pobrania. Do wyboru, do koloru! Jest ich co najmniej miliard ;) Z myślą o innych posiadaczkach telefonów z systemem Android poniżej przedstawię swoje ulubione :)

Moimi faworytami są:

- Picasa Tool - aplikacja służąca do synchronizacji telefonu z internetowymi albumami Picasa,
- Instagram, Retro Camera, Cartoon Camera - programy służące m.in. do nakładania ciekawych filtrów / efektów na fotografie,
- Shazam - program, który na podstawie "wysłuchanej" próbki piosenki odnajduje i wyświetla jej tytuł :) chcesz poznać nazwę kawałka, który właśnie leci w radiu? nic prostszego! ,
- Pogoda TVN Meteo i GO Weather Ex - smartfonowe pogodynki ;) ,
- Program TV - aplikacja stworzona przez wp.pl, która w prosty i przejrzysty sposób prezentuje program wybranych stacji telewizyjnych na najbliższy tydzień,
- Trasportoid - rozkład jazdy mpk w telefonie :) sortowanie po liniach, przystankach i trasach :) jako użytkownik samochodu rzadko z tego korzystam, ale czasami jednak się przydaje ;) ,
- Tłumacz - czyli po prostu Tłumacz Google,
- Licznik Kalorii - pisałam o tej aplikacji TUTAJ,
- Endomondo - aplikacja do mierzenia efektywności treningu :) biegasz? jeździsz na rowerze? spacerujesz? Endomondo dzięki uruchomionemu GPSowi zmierzy trasę, poda Ci czas w jakim go przebyłaś, a nawet wskaże liczbę spalonych kalorii - dodam, że to tylko część możliwości tego programu :) ,
- Google Sky Map - mapa nocnego nieba :) kiedy chcę wiedzieć, czy to co widzę na niebie to rzeczywiście jest Wielki Wóz wystarczy, że skieruję telefon z włączoną aplikacją w jego stronę :) niezły bajer, 
- mBank - aplikacja do bankowości internetowej, dzięki której w każdym miejscu i o każdym czasie mogę skontrolować chociażby stan konta,
- YouTube - wiadomo ;) ,
- TVN Player - gadżet, dzięki któremu w razie nieoczekiwanej nudy mogę obejrzeć np. ostatni odcinek ulubionego serialu,
- WDownloader - aplikacja, która w kilka sekund pobiera na telefon wybrane mp-trójki z Wrzuty :) ,
- Gotujemy - multum ciekawych przepisów kulinarnych,
- AlarmDroid - czyli miły dla oka i bardzo funkcjonalny program do alarmów, budzików i innych przypomnień :) ,
- AdobeReader - czytnik dokumentów pdf. ,
- Think Free Office - aplikacja obsługująca dokumenty (dzięki niej zawsze mam przy sobie swoje CV ;)) ,
- Smooth Calendar - widget, który wyświetla na pulpicie telefonu wybraną ilość najbliższych wydarzeń zapisanych w Terminarzu,
- Days Left Widget - widget, który odlicza dni od / do danej daty,
- Notatka S - fabryczna aplikacja do notatek, które można pisać z klawiatury, ręcznie, a nawet rysować :) (przykład na załączonym zdjęciu ;)) ,
- ColorNote - kolejny widget na pulpit, tym razem pod postacią małych "samoprzylepnych" karteczek, na których można zapisywać rzeczy "do pamiętania" ;) ,
- Chrome - wybrana przeze mnie przeglądarka internetowa (tej samej używam w laptopie),
- Facebook - bo lubię być w stałym kontakcie ze znajomymi ;) ,
- Solitaire, Angry Birds, Unblock Me Free - gry,
- Lokalnie - lokalizator najbliższych knajp / restauracji / bankomatów / stacji paliw / ... :) ,
- Nawigacja - już nie raz uratowała mi życie ;) ,
- Uninstaller - narzędzie służące do odinstalowywania pobranych wcześniej aplikacji,
- Bathing Cat - widget, który łączy w sobie funkcje miernika poziomu naładowania baterii i zwierzątka "tamagotchi" ;) ,
- last but not least - GO Sms Pro - moje najnowsze odkrycie, czyli aplikacja do smsów (której używam zamiast tej fabrycznej) - przejrzysta, dająca możliwość zaawansowanej personalizacji, naszpikowana różnego rodzaju emotikonami, które w ilościach hurtowych pakuję do smsów do równie mocno zakręconej na punkcie takich bajerów mamy ;)

Sporo tego? Rzeczywiście, jednak pamiętajcie, że każda z tych aplikacji przydaje się w innym momencie :) Jestem przygotowana na niemal każdą ewentualność, jak np. gorączkowe poszukiwanie stacji paliw, długie i nudne czekanie w kolejce, zaginięcie w terenie, nieświadomość kaloryczności danej potrawy, ... ;)) W dużej mierze właśnie za to kocham mój nowy, śliczny telefon :D


Czy Wy też jesteście fankami systemu Android? Jeśli tak, podzielcie się nazwami swoich ulubionych aplikacji! :) A może należycie do tego grona osób, dla których telefon ma po prostu dzwonić i wysyłać smsy? ;)

środa, 5 września 2012

Zatrzymajcie lato! :)

Zaledwie 3 dni temu na łamach bloga Na obcasach mogłyście przeczytać trzy krótkie recenzje jedwabistego żelu pod prysznic Sanoflore (KLIK). Pozostańmy przy tej marce jeszcze przez chwilę. Pragnę poinformować, że niedawno na rynek wszedł nowy lekki krem sezonowy z wodą kwiatową z Melisy Bio o właściwościach antyoksydacyjnych (KLIK) :)

(foto: inakis.fr)

24- godzinne nawilżanie. 

Normalna i mieszana skóra, nawet do skóry wrażliwej. 

Dzięki lekkiemu kremowi sezonowemu poczujesz wiosnę w powietrzu… i na swojej skórze! 

Kobiecy zapach, który łączy w sobie nuty białych kwiatów i akcenty zielonej wiosny oraz owocową bazę drzewną.

Lekki krem sezonowy zawiera wodę kwiatową z Melisy Bio o działaniu antyoksydayjnym, aby chronić skórę przed działaniem wolnych rodników uwalnianych przez promienie słoneczne.


(sanoflore.net)

Brzmi zachęcająco? Jeśli tak, to na pewno ucieszy Was wiadomość, że Sanoflore przygotowało dla Was niespodziankę! Za pośrednictwem bloga Na obcasach ogłasza rozdanie - do wygrania aż trzy tubki najnowszego kremu tej marki!



By wziąć udział w losowaniu:

1. Musisz być publicznym obserwatorem bloga Na obcasach.
2. Musisz zostawić komentarz pod tym postem, w którym napiszesz:
- pod jakim nickiem obserwujesz Na obcasach
- za czym będziesz tęsknić najbardziej, kiedy lato już się skończy... :)


Rozdanie będzie szybkie!
Grajcie o sezonowy krem póki jeszcze trwa lato :))
Listę zamykam w niedzielę 9 września o 23:59.
Nicki trzech zwyciężczyń podam tak szybko, jak to tylko będzie możliwe :)

Powodzenia! :)

niedziela, 2 września 2012

Do trzech razy sztuka ;)

Niespełna dwa miesiące temu poinformowałam Was o nowościach, jakie do swojej oferty wprowadziła marka Sanoflore. Mam na myśli jedwabiste żele pod prysznic w trzech wariantach zapachowych (KLIK). Wówczas zaproponowałam Wam rozdanie, pamiętacie? Do rozlosowania były dwa żele, a warunkiem udziału w konkursie była deklaracja rzetelnego przetestowania i napisania krótkiej recenzji wygranego produktu. I oto są! Trzy krótkie opinie na temat jednej z trzech nowości Sanoflore - jedna moja i dwie gościnne :) Do trzech razy sztuka! Zapraszam :)



Po pierwsze - recenzja Black Rose, która testowała jedwabisty żel z kojącymi płatkami kwiatów z Hibiskusa Bio :)

Zacznę od tego, że jest to moje pierwsze spotkanie z marką Sanoflore, jeszcze nie miałam żadnego ich kosmetyku. Wylosowałam jedwabisty żel pod prysznic z kojącymi płatkami kwiatów z hibiskusa Bio. Po cichu liczyłam na cytrynę ale nie jestem rozczarowana. Jest to dodatkowo moja pierwsza wygrana, więc cieszę się podwójnie. 

Żel zamknięty jest w standardowej tubie z miękkiego plastiku z zatrzaskiem. Opakowanie jest ładne i przyjemne dla oka. Zamykanie żelu nie stwarza problemu przy otwieraniu, nie musimy się też bać, że samo się otworzy. Kosmetyk ma pojemność 200 ml.

Żel ma przyjemny zapach, który podczas kąpieli jest dość intensywny. Nie jest nachalny, więc nie musimy się bać, że będzie nam przeszkadzał lub wywoływał ból głowy. Zapach ten nie utrzymuje się długo na skórze po kąpieli. Żel dobrze się pieni, tworząc delikatną, jedwabistą pianę. Nie musimy dawać go dużo na gąbkę, wystarczy odrobina. Jego konsystencja jest rzadka, wręcz leista. Trzeba uważać by nie wylać go podczas otwierania, dlatego lepiej robić to trzymając opakowanie do góry nogami bądź bokiem. Jak dla mnie lepszym rozwiązaniem byłoby opakowanie z pompką. Wtedy nie musiałabym za każdym razem uważać, by go nie wylać. Żel nie ma koloru, jest przezroczysty.

Po pierwszym użyciu byłam zadowolona, ciało po kąpieli było bardzo delikatne i miękkie w dotyku. Nie mogę powiedzieć, by nawilżał skórę ale też nie zauważyłam by ją wysuszał. Wiadomo, balsam lub masło do ciała jest konieczne. Skóra po kąpieli jest czysta i tak jak wspomniałam delikatna i miękka. Jeśli chodzi o skład, to powiem szczerze, że się na nim nie znam, więc nie będę go opisywać. 

Podsumowując - jestem zadowolona z tego żelu. Bardzo cieszę się, że udało mi się go wylosować. Dobrze spełnia swoje zadanie, czyli dobrze oczyszcza skórę. Dodatkowo ładnie pachnie, więc polecam. Dziękuję Viollet za zorganizowanie tego rozdania i za fajną nagrodę :)



Po drugie - opinia Słomki, której przypadł w udziale jedwabisty żel pod prysznic z sokiem z Cytryny Bio :)

Marka Sanoflore, czy raczej L'Oréal w odsłonie dla biofilów, wypluła na sklepowe półki Jedwabisty żel pod prysznic z sokiem z Cytryny Bio. Bez mydła, bez parabenu, bez barwników. Wam też jedwabisty rozbrzmiewa w uszach innym, nieco mniej subtelnym przymiotnikiem wyrażającym aprobatę? Sprytnie… Tylko czy aby na pewno preparat Sanoflore jest zajedwabisty?

Opakowanie wzbudziło moją sympatię. Zerwałam zabezpieczającą folię (hurra, nikt przede mną nie zaglądał, hurra) i cytrynowa tubka trafiła do łazienki, gdzie od ponad miesiąca nieustannie staje na głowie, żebym każdego dnia bez problemu mogła wydobywać jej zawartość. Nie zużyłam jeszcze do końca, została jakaś ćwiartka - co widzę dzięki temu, że tubka jest transparentna – ale czuję, że nie będę miała trudności z wyciśnięciem ostatniej kropelki. Miło.

Żel pachnie do mnie lemoniadą. Skórką cytryny prawdziwszą niż te oszusty pakowane do różnych środków czystości. Oni tam się chwalą nawet, że zapach w 100% pochodzenia naturalnego. Okej. I jeszcze tym, że dodali brązowego cukru i jakiegoś trawska (wetiwerii). Ja tam prosta dziewka jestem, wiem tylko, że mnie ta woń orzeźwia i odświeża. I że z umytego ciała szybko się ulatnia. 

A teraz wyznam Wam tajemnicę: przy żelach najczęściej sięgam po myjkę. W przypadku pana jedwabistego sprawdziła się wyśmienicie. Wystarczyła kapka, żeby dobrze się pienił (SLS). Próbowałam samą ręką, bez oprzyrządowania myjącego. Próba oczywiście oczyszczająca, ale niezbyt satysfakcjonująca.

Z początku wydawało mi się, że żel trochę mnie podsusza, ale dla świętego spokoju zrobiłam test i na kilka dni odstawiłam wszelkie pokąpielowe nawilżacze i natłuszczacze. Oprócz tego, że dziwnie się czułam na tym miniodwyku, nie zauważyłam, aby moja skóra jakoś na tym ucierpiała.

Wydajność? Jeśli uważnie czytacie i dobrze liczycie, to wiecie, że miesiąc regularnego mycia kosztował mnie 3/4 tubki. Powiedzmy, że ujdzie…

Mówiąc w skrócie: żel przyjemny, chociaż bez szału. Mogłabym do niego wrócić, ale tego nie zrobię, bo cena około 35 złociszy za tubkę 200 ml środka myjącego nieszczególnie do mnie przemawia, nawet tym naturalnym głosem.



Po trzecie - moja opinia na temat jedwabistego żelu pod prysznic ze zmiękczającym ekstraktem z Wanilii Bio :)

Produkt od samego początku wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Opakowanie jest super! Elegancka, elastyczna, półprzezroczysta tuba o pojemności 200 ml, przez którą bez problemu można ocenić poziom zużycia żelu. Korek dozuje dokładnie taką ilość kosmetyku, jaka jest pożądana.


Żel ma lejącą, dość rzadką konsystencję. Nie wpływa to jednak negatywnie na jego wydajność, ponieważ już niewielka ilość doskonale się pieni - zapewne dzięki kremowej bazie, na którą składają się kokos i cukier. Zapach Wanilii Bio jest obezwładniający :) Wyczuwalny od pierwszej chwili, słodki, przyjemny, ale nie męczący. Wyważony, taki w sam raz dla wielbicieli dyskretnej słodyczy :) Nie utrzymuje się na skórze, co uznaję za zaletę - dzięki temu unikam problemu z mieszaniem się zapachów żelu i perfum.


Żel nie wywołał żadnej negatywnej reakcji mojej skóry - nie wysuszył jej ani nie podrażnił. Z przyjemnością zużyłam go do ostatniej kropli (której wyciśnięcie z elastycznej tuby nie stanowiło najmniejszego wyzwania) - zajęło mi to mniej więcej miesiąc :) 

Kosmetyk opatrzony jest logiem EcoCert. Nie zawiera mydła, parabenów ani sztucznych barwników. Plus! Niestety nie dopatrzyłam się jednak znaku informującego o nietestowaniu na zwierzętach... Skład jest w porządku. Nie rzuca na kolana (ekstrakt z wanilii gdzieś na szarym końcu...), ale i krzywdy nie robi. Nie czepiam się - w końcu to tylko kosmetyk myjący do spłukiwania, przeznaczony do ciałą, a nie chociażby krem pod oczy.

Czy kupię ponownie? Nie sądzę... Powód jest prozaiczny. Cena. Jedwabisty żel pod prysznic Sanoflore to kosmetyk bardzo przyjemny w stosowaniu, ale drogi. 35 złotych za 200 ml? Za tę kwotę mogę kupić nawet 3 litry (!) drogeryjnego produktu lub kilkanaście kostek myjących / mydełek. Jednak jeśli dla Was koszt nie jest decydującym kryterium, a przy okazji cenicie naturalne, ekologiczne kosmetyki, to koniecznie sięgnijcie po Sanoflore. Nie przewiduję rozczarowania :))
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...