Wieeeele dobrego (a nawet bardzo dobrego!) nasłuchałam się o drażetkach
Merz Spezial - tych z klasycznego, pomarańczowego pudełka. Że to najlepszy suplement, że z tradycjami, że działa, że jako jedyny daje zauważalne efekty. Że dzięki niemu każda z nas może być (ba! na bank będzie!) piękniejsza. Dałam się skusić :))
(foto: merz-spezial.com)
Link do strony:
KLIK.
Merz Spezial to suplement diety (suplement, nie zamiennik! nie zwalnia z racjonalnego odżywiania :)). Jest zalecany w celu poprawy wyglądu skóry, włosów i paznokci. Producent obiecuje nam
promienną cerę o zdrowym wyglądzie (witaminy z grupy B, witaminy C i E, cynk oraz nikotynamid odżywiają skórę i opóźniają procesy jej starzenia),
gęste i lśniące włosy (biotyna, aminokwasy, kwas foliowy, niacyna, kwas pantotenowy oraz ryboflawina zawarte w MS są odpowiedzialne za ich wzrost i wzmocnienie ich struktury) oraz
piękne, mocne paznokcie (a to dzięki zawartym w MS budulcom, m.in. cynkowi).
Dla zainteresowanych wrzucam skład:
Na rynku dostępne są dwa rodzaje opakowań - 60 i 120 drażetek.
Sposób użycia: jedna drażetka dwa razy dziennie (rano i wieczorem, nie na raz, w celu utrzymania w organizmie odpowiedniego stężenia poszczególnych pierwiastków i związków).
Do tej pory w celu wzmocnienia skóry, włosów i paznokci przez kilka miesięcy łykałam klasyczną
Belissę. Spektakularnych efektów jednak nie zauważyłam. Mniej spektakularnych też nie ;) Pewnie coś tam działa... być może ja tego nie zauważam, bo na stan cery czy włosów nie narzekam, a paznokcie ratuję NailTekiem... ale zawsze może być lepiej :)) dlatego przestawiam się na Merz Spezial. Do zakupu skłoniła mnie trwająca właśnie
promocja w aptekach SuperPharm:
37 zł za miesiąc kuracji (60 drażetek) - da się przeżyć ;) Jeśli macie ochotę kupić opakowanie w promocyjnej cenie, spieszcie się! Cena regularnia powraca po 9. marca.
Kurację zamierzam prowadzić do czerwca. W okresie letnim dieta jest wystarczająco bogata w różne witaminy i ważne związki (a to dzięki wszędobylskim, świeżym warzywom i owocom), dam odpocząć organizmowi od - jak by nie patrzeć - chemii. Na jesień prawdopodobnie wrócę do suplementacji Merz'em - drażetek mi raczej nie zabraknie ;)
no chyba, że do czerwca żadnych efektów nie stwierdzę... Choć przyznaję, wiążę z nim wielkie nadzieje :) A Waszym zdaniem jak to z nim jest? Działa? :))