Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sanoflore. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sanoflore. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 września 2012

Kto zatrzyma lato? :)

Ostatnio wyjątkowo intensywnie testuję Waszą cierpliwość... Mam nadzieję, że macie w zapasie jeszcze trochę wyrozumiałości :) Za około dwa miesiące (kiedy moja praca magisterska będzie już gotowa do obrony) rytm życia na blogu powinien wrócić do normy :)

Naczekałyście się, więc już nie przedłużam. Pora na wyniki rozdania zorganizowanego dzięki współpracy bloga Na obcasach i marki Sanoflore! Przypomnę, że do wygrania były aż trzy tubki najnowszego lekkiego sezonowego kremu do twarzy z wodą kwiatową z Melisy Bio o właściwościach antyoksydacyjnych (KLIK) :))



Do kogo uśmiechnęło się szczęście? :)


Pierwsza tubka trafi w ręce ...


April!

Druga tubka powędruje do ...


Apki!

Natomiast trzecia tubka stanie się własnością ...


Sonnaille!


Gratuluję dziewczyny :)) Czekam na maile z adresami do wysyłki! Natomiast wszystkich niepocieszonych informuję, że wkrótce z pewnością pojawi się kolejna szansa na mały uśmiech losu :))

środa, 5 września 2012

Zatrzymajcie lato! :)

Zaledwie 3 dni temu na łamach bloga Na obcasach mogłyście przeczytać trzy krótkie recenzje jedwabistego żelu pod prysznic Sanoflore (KLIK). Pozostańmy przy tej marce jeszcze przez chwilę. Pragnę poinformować, że niedawno na rynek wszedł nowy lekki krem sezonowy z wodą kwiatową z Melisy Bio o właściwościach antyoksydacyjnych (KLIK) :)

(foto: inakis.fr)

24- godzinne nawilżanie. 

Normalna i mieszana skóra, nawet do skóry wrażliwej. 

Dzięki lekkiemu kremowi sezonowemu poczujesz wiosnę w powietrzu… i na swojej skórze! 

Kobiecy zapach, który łączy w sobie nuty białych kwiatów i akcenty zielonej wiosny oraz owocową bazę drzewną.

Lekki krem sezonowy zawiera wodę kwiatową z Melisy Bio o działaniu antyoksydayjnym, aby chronić skórę przed działaniem wolnych rodników uwalnianych przez promienie słoneczne.


(sanoflore.net)

Brzmi zachęcająco? Jeśli tak, to na pewno ucieszy Was wiadomość, że Sanoflore przygotowało dla Was niespodziankę! Za pośrednictwem bloga Na obcasach ogłasza rozdanie - do wygrania aż trzy tubki najnowszego kremu tej marki!



By wziąć udział w losowaniu:

1. Musisz być publicznym obserwatorem bloga Na obcasach.
2. Musisz zostawić komentarz pod tym postem, w którym napiszesz:
- pod jakim nickiem obserwujesz Na obcasach
- za czym będziesz tęsknić najbardziej, kiedy lato już się skończy... :)


Rozdanie będzie szybkie!
Grajcie o sezonowy krem póki jeszcze trwa lato :))
Listę zamykam w niedzielę 9 września o 23:59.
Nicki trzech zwyciężczyń podam tak szybko, jak to tylko będzie możliwe :)

Powodzenia! :)

niedziela, 2 września 2012

Do trzech razy sztuka ;)

Niespełna dwa miesiące temu poinformowałam Was o nowościach, jakie do swojej oferty wprowadziła marka Sanoflore. Mam na myśli jedwabiste żele pod prysznic w trzech wariantach zapachowych (KLIK). Wówczas zaproponowałam Wam rozdanie, pamiętacie? Do rozlosowania były dwa żele, a warunkiem udziału w konkursie była deklaracja rzetelnego przetestowania i napisania krótkiej recenzji wygranego produktu. I oto są! Trzy krótkie opinie na temat jednej z trzech nowości Sanoflore - jedna moja i dwie gościnne :) Do trzech razy sztuka! Zapraszam :)



Po pierwsze - recenzja Black Rose, która testowała jedwabisty żel z kojącymi płatkami kwiatów z Hibiskusa Bio :)

Zacznę od tego, że jest to moje pierwsze spotkanie z marką Sanoflore, jeszcze nie miałam żadnego ich kosmetyku. Wylosowałam jedwabisty żel pod prysznic z kojącymi płatkami kwiatów z hibiskusa Bio. Po cichu liczyłam na cytrynę ale nie jestem rozczarowana. Jest to dodatkowo moja pierwsza wygrana, więc cieszę się podwójnie. 

Żel zamknięty jest w standardowej tubie z miękkiego plastiku z zatrzaskiem. Opakowanie jest ładne i przyjemne dla oka. Zamykanie żelu nie stwarza problemu przy otwieraniu, nie musimy się też bać, że samo się otworzy. Kosmetyk ma pojemność 200 ml.

Żel ma przyjemny zapach, który podczas kąpieli jest dość intensywny. Nie jest nachalny, więc nie musimy się bać, że będzie nam przeszkadzał lub wywoływał ból głowy. Zapach ten nie utrzymuje się długo na skórze po kąpieli. Żel dobrze się pieni, tworząc delikatną, jedwabistą pianę. Nie musimy dawać go dużo na gąbkę, wystarczy odrobina. Jego konsystencja jest rzadka, wręcz leista. Trzeba uważać by nie wylać go podczas otwierania, dlatego lepiej robić to trzymając opakowanie do góry nogami bądź bokiem. Jak dla mnie lepszym rozwiązaniem byłoby opakowanie z pompką. Wtedy nie musiałabym za każdym razem uważać, by go nie wylać. Żel nie ma koloru, jest przezroczysty.

Po pierwszym użyciu byłam zadowolona, ciało po kąpieli było bardzo delikatne i miękkie w dotyku. Nie mogę powiedzieć, by nawilżał skórę ale też nie zauważyłam by ją wysuszał. Wiadomo, balsam lub masło do ciała jest konieczne. Skóra po kąpieli jest czysta i tak jak wspomniałam delikatna i miękka. Jeśli chodzi o skład, to powiem szczerze, że się na nim nie znam, więc nie będę go opisywać. 

Podsumowując - jestem zadowolona z tego żelu. Bardzo cieszę się, że udało mi się go wylosować. Dobrze spełnia swoje zadanie, czyli dobrze oczyszcza skórę. Dodatkowo ładnie pachnie, więc polecam. Dziękuję Viollet za zorganizowanie tego rozdania i za fajną nagrodę :)



Po drugie - opinia Słomki, której przypadł w udziale jedwabisty żel pod prysznic z sokiem z Cytryny Bio :)

Marka Sanoflore, czy raczej L'Oréal w odsłonie dla biofilów, wypluła na sklepowe półki Jedwabisty żel pod prysznic z sokiem z Cytryny Bio. Bez mydła, bez parabenu, bez barwników. Wam też jedwabisty rozbrzmiewa w uszach innym, nieco mniej subtelnym przymiotnikiem wyrażającym aprobatę? Sprytnie… Tylko czy aby na pewno preparat Sanoflore jest zajedwabisty?

Opakowanie wzbudziło moją sympatię. Zerwałam zabezpieczającą folię (hurra, nikt przede mną nie zaglądał, hurra) i cytrynowa tubka trafiła do łazienki, gdzie od ponad miesiąca nieustannie staje na głowie, żebym każdego dnia bez problemu mogła wydobywać jej zawartość. Nie zużyłam jeszcze do końca, została jakaś ćwiartka - co widzę dzięki temu, że tubka jest transparentna – ale czuję, że nie będę miała trudności z wyciśnięciem ostatniej kropelki. Miło.

Żel pachnie do mnie lemoniadą. Skórką cytryny prawdziwszą niż te oszusty pakowane do różnych środków czystości. Oni tam się chwalą nawet, że zapach w 100% pochodzenia naturalnego. Okej. I jeszcze tym, że dodali brązowego cukru i jakiegoś trawska (wetiwerii). Ja tam prosta dziewka jestem, wiem tylko, że mnie ta woń orzeźwia i odświeża. I że z umytego ciała szybko się ulatnia. 

A teraz wyznam Wam tajemnicę: przy żelach najczęściej sięgam po myjkę. W przypadku pana jedwabistego sprawdziła się wyśmienicie. Wystarczyła kapka, żeby dobrze się pienił (SLS). Próbowałam samą ręką, bez oprzyrządowania myjącego. Próba oczywiście oczyszczająca, ale niezbyt satysfakcjonująca.

Z początku wydawało mi się, że żel trochę mnie podsusza, ale dla świętego spokoju zrobiłam test i na kilka dni odstawiłam wszelkie pokąpielowe nawilżacze i natłuszczacze. Oprócz tego, że dziwnie się czułam na tym miniodwyku, nie zauważyłam, aby moja skóra jakoś na tym ucierpiała.

Wydajność? Jeśli uważnie czytacie i dobrze liczycie, to wiecie, że miesiąc regularnego mycia kosztował mnie 3/4 tubki. Powiedzmy, że ujdzie…

Mówiąc w skrócie: żel przyjemny, chociaż bez szału. Mogłabym do niego wrócić, ale tego nie zrobię, bo cena około 35 złociszy za tubkę 200 ml środka myjącego nieszczególnie do mnie przemawia, nawet tym naturalnym głosem.



Po trzecie - moja opinia na temat jedwabistego żelu pod prysznic ze zmiękczającym ekstraktem z Wanilii Bio :)

Produkt od samego początku wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Opakowanie jest super! Elegancka, elastyczna, półprzezroczysta tuba o pojemności 200 ml, przez którą bez problemu można ocenić poziom zużycia żelu. Korek dozuje dokładnie taką ilość kosmetyku, jaka jest pożądana.


Żel ma lejącą, dość rzadką konsystencję. Nie wpływa to jednak negatywnie na jego wydajność, ponieważ już niewielka ilość doskonale się pieni - zapewne dzięki kremowej bazie, na którą składają się kokos i cukier. Zapach Wanilii Bio jest obezwładniający :) Wyczuwalny od pierwszej chwili, słodki, przyjemny, ale nie męczący. Wyważony, taki w sam raz dla wielbicieli dyskretnej słodyczy :) Nie utrzymuje się na skórze, co uznaję za zaletę - dzięki temu unikam problemu z mieszaniem się zapachów żelu i perfum.


Żel nie wywołał żadnej negatywnej reakcji mojej skóry - nie wysuszył jej ani nie podrażnił. Z przyjemnością zużyłam go do ostatniej kropli (której wyciśnięcie z elastycznej tuby nie stanowiło najmniejszego wyzwania) - zajęło mi to mniej więcej miesiąc :) 

Kosmetyk opatrzony jest logiem EcoCert. Nie zawiera mydła, parabenów ani sztucznych barwników. Plus! Niestety nie dopatrzyłam się jednak znaku informującego o nietestowaniu na zwierzętach... Skład jest w porządku. Nie rzuca na kolana (ekstrakt z wanilii gdzieś na szarym końcu...), ale i krzywdy nie robi. Nie czepiam się - w końcu to tylko kosmetyk myjący do spłukiwania, przeznaczony do ciałą, a nie chociażby krem pod oczy.

Czy kupię ponownie? Nie sądzę... Powód jest prozaiczny. Cena. Jedwabisty żel pod prysznic Sanoflore to kosmetyk bardzo przyjemny w stosowaniu, ale drogi. 35 złotych za 200 ml? Za tę kwotę mogę kupić nawet 3 litry (!) drogeryjnego produktu lub kilkanaście kostek myjących / mydełek. Jednak jeśli dla Was koszt nie jest decydującym kryterium, a przy okazji cenicie naturalne, ekologiczne kosmetyki, to koniecznie sięgnijcie po Sanoflore. Nie przewiduję rozczarowania :))

czwartek, 12 lipca 2012

Testerkami Sanoflore zostały ... :)

Zakładam, że część z Was już niecierpliwie czeka na wyniki rozdania zorganizowanego przeze mnie we współpracy z marką Sanoflore (KLIK). Oto one!

Przypomnę, że do wygrania były dwa orzeźwiające żele pod prysznic wyżej wspomnianej marki - po jednym dla każdej z dwóch zwyciężczyń losowania: wariant z sokiem z Cytryny Bio oraz z kojącymi płatkami kwiatów z Hibiskusa Bio.


Kosmetyki zostaną wysłane losowo. A do kogo? No właśnie ;) Jeden z wariantów trafi w ręce ...


Słomki!

Natomiast drugi powędruje do ...

 
Black Rose!

Gratuluję! Czekam na maile z adresami do wysyłki i Waszymi numerami telefonów (są one niezbędne ze względu na to, że przesyłki zostaną nadane kurierem). Brak informacji do 7 dni uznam za rezygnację z wygranej i podstawę do wylosowania nowej zwyciężczyni. Mój adres mailowy: [email protected]. Kiedy już otrzymacie swoje orzeźwiające żele używajcie, porównujcie, oceniajcie i przygotowujcie się do napisania recenzji - będę Was o nie prosiła w pierwszej połowie sierpnia. Przyjemnego testowania :))

piątek, 6 lipca 2012

Żyj BIOaktywnie! Włącz się do testów :))

Niejednokrotnie pisałam na blogu, że jestem wielką fanką kosmetyków Sanoflore (KLIK). Wszystkie mniej lub bardziej doskonałe dla mojej skóry i zmysłów :)) Tym większą radość sprawiła mi propozycja marki dotycząca przetestowania jedwabistego olejku do ciała, twarzy i włosów oraz nowości w asortymencie, czyli jedwabistego żelu pod prysznic :)) Przystałam na nią z niekłamaną radością. Przesyłka jest już u mnie :)


Do paczki dołączono bardzo ładną, kremową eko-torbę na zakupy. Miły i przyjazny środowisku gest :)

Nowy, jedwabisty żel pod prysznic Sanoflore występuje w trzech wariantach: z sokiem z Cytryny Bio, z kojącymi płatkami kwiatów z Hibiskusa Bio oraz ze zmiękczającym ekstraktem z Wanilii Bio. 

(foto: funpage Sanoflore - facebook.com)

Ostatni z nich jest już w moim posiadaniu. A teraz uwaga! W porozumieniu z Weroniką (przedstawicielką marki Sanoflore) przygotowałam dla Was niespodziankę - macie szansę zostać testerkami jednej z dwóch pozostałych wersji jedwabistego żelu pod prysznic! :)) Zwyciężczynie zostaną wyłonione drogą losowania.


By wziąć udział w losowaniu:

1. Musisz być publicznym obserwatorem bloga Na obcasach.
2. Musisz zostawić komentarz pod tym postem, w którym napiszesz:
- pod jakim nickiem obserwujesz Na obcasach
- jakim zapachem najchętniej otaczasz się podczas kąpieli ;)

Warunkiem uczestnictwa w zabawie jest zobowiązanie do rzetelnego przetestowania otrzymanego kosmetyku oraz do przesłania mi maila z jego recenzją, która następnie ukaże się na moim blogu w ramach tzw. recenzji gościnnejWszystkie zgłoszenia zostaną potraktowane jako niewypowiedziana akceptacja tego warunku ;)

Rozdanie zamykam w środę 11. lipca o 23:59.
Wyniki losowania podam tak szybko jak to tylko będzie możliwe :)

Powodzenia!

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Okazja! :)))

Dziewczyny, okazja! Zaledwie trzy dni temu opublikowałam na blogu recenzję lekkiego miodowego kremu do twarzy Sanoflore (KLIK), w której zwracałam uwagę na jego znakomite właściwości i dość wysoką cenę, a już dzisiaj dotarła do mnie informacja, że sieć aptek SuperPharm ogłosiła promocję -30% na całą gamę produktów tej marki :)))

(foto: superpharm.pl)

Od siebie dodam, że warto zainteresować się wspomnianym powyżej lekkim miodowym kremem do twarzy, całą gamą przeciw niedoskonałościom (której część recenzowałam TUTAJ) oraz nektarem nawilżającym (KLIK). I zapewne całą resztą sanoflorowego towarzystwa, której jeszcze nie było mi dane testować ;) Podkreślam: jeszcze, bo z pewnością sięgnę po kolejne produkty. Jak do tej pory każdy kosmetyk Sanoflore okazywał się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Bez wahania skorzystam z promocji :))) Jeśli również macie taki zamiar to nie zwlekajcie, oferta jest ważna do wyczerpania zapasów!

piątek, 1 czerwca 2012

Miód lipowy ... w tubce :)

O moim zamiłowaniu do kosmetyków Sanoflore (KLIK) pisałam Wam już nie raz :) TUTAJ opowiedziałam Wam co nieco o filozofii marki, TUTAJ chwaliłam nektar nawilżający, a TUTAJ zachwycałam się kremem i żelem z gamy przeciw niedoskonałościom. Nic dziwnego, że dwa miesiące temu kupiłam kolejne produkty (KLIK) :) Do koszyka trafiły znane mi już: krem przeciw niedoskonałościom i nektar nawilżający, a także maska oczyszczająca i lekki miodowy krem do twarzy (KLIK). Ten ostatni przeszedł już przez fazę testów. Pora na osąd ;)


Lekki miodowy krem do twarzy Sanoflore zawiera olejek eteryczny z Czystka Bio o właściwościach regenerujących wykazanych w teście in vitro. Pozyskiwany poprzez destylację parą wodną, by zachować wszystkie jego właściowości. Umożliwia odnowę lipidów skóry, dzięki czemu skóra staje się silniejsza. Formuła wzbogacona o Miód Lipowy Bio, znany ze swoich właściwości kojących i antyoksydacyjnych, regeneruje skórę, zapobiegając uczuciu ściągniecia i dyskomfortu. Skóra jest nawilżona, a bariera lipidowa skóry wzmocniona. Magiczna kombinacja Masła Karite Bio bogatego w niezbędne kwasy tłuszczowe z olejem roślinnym z Moreli Bio nawilżającym głęboko naskórek, sprawi, że Twój skóra będzie elastyczna i miękka. Zapach kwiatowy z nutami lipy i akacji oraz jedwabiście wtapiająca się konsystenja sprawi, że odżywianie Twojej skóry będzie dla Ciebie czystą przyjemnością.

(sanoflore.net)


Krem przeznaczony jest do skóry suchej i wrażliwej oraz normalnej z okazjonalnym problemem suchości (czyli takiej jak moja :)). Swój egzemplarz kupiłam w aptece E-Farm.pl za niespełna 54 złote (KLIK). Cena jest wysoka, ale doświadczona świetną jakością kosmetyków Sanoflore nie zawahałam się przed zakupem.

Skład:


Kosmetyk zamknięty jest w eleganckiej, solidnie wykonanej tubce o pojemności 40 ml. Płaskie zamknięcie umożliwia stawianie opakowania "na głowie", a precyzyjny dozownik pozwala wydobyć pożądaną ilość produktu. 

Krem ma postać lekkiej, nieco lejącej emulsji.


Pachnie nienachalnie, lekko słodko, zupełnie jak ... rozcieńczony miód kwiatowy :) Lubię to! Zwłaszcza, że zapach szybko znika ze skóry ;)

Ogromny plus za wydajność. By dokładnie nasmarować całą twarz i szyję wystarczy ilość wielkości ziarnka grochu. W obliczu tak dobrej wydajności cena przestaje przerażać.

Krem ze względu na swoją lekką konsystencję bardzo łatwo rozprowadza się po skórze. Co zaskakujące, mimo wszystko jest treściwy i odżywczy. Tuż po aplikacji pozostawia na cerze cienką, ochronną warstewkę, jednak już po kilku minutach ulega całkowitemu wchłonięciu. Dzięki temu doskonale nadaje się pod makijaż :)

Czy muszę dodawać, że ten kosmetyk również ma Ecocert? ;)

Nie zauważyłam, żeby miodowy krem Sanoflore w jakikolwiek sposób działał ponad normę - ani nie szkodzi, ani nie czyni cudów ;) (które krem z gamy przeciw niedoskonałościom czyni, a i owszem!). Po prostu działa, skutecznie odżywiając i pielęgnując cerę narażoną na przesuszenie (wysokie temperatury, klimatyzacja, ogrzewanie itp.). Jestem bardzo zadowolona z zakupu, jednak raczej go nie powtórzę - w ofercie Sanoflore są produkty, które służą mi jeszcze lepiej niż ten :) Mimo to uważam, że lekki miodowy krem to świetny kosmetyk, który ma szansę dołączyć do kosmetycznego niezbędnika wielu z Was :)

**********************************************************************************************

PS. W temacie mojej poprzedniej notki ... Dostałam pracę :))))

piątek, 6 kwietnia 2012

Czysta formalność :)

Stało się! Jako jeden z naczelnych chomików blogowego świata nareszcie odkopałam się z zapasów wszelkich mazideł do twarzy ;) Niemal skończyłam zużywanie kremów i emulsji, które w zeszłym roku zostały mi przesłane do testów. Co robi chomik, kiedy zapasy topnieją? Odnawia je ;)) Tym razem nie miałam ochoty na zakupy w ciemno, postawiłam na sprawdzone kosmetyki. Nie jest tajemnicą, że uwielbiam produkty marki Sanoflore (KLIK) - są bio, eko, ładnie pachną i rewelacyjnie się u mnie sprawdzają. Nie zastanawiając się zbyt długo kliknęłam zamówienie w poleconej przez koleżankę (FF :*) aptece E-Farm.pl (KLIK). Przesyłka jest już u mnie :)


Wybrałam cztery produkty - dwa już bardzo dobrze mi znane i dwa, w których dopiero zamierzam się zakochać ;)) Padło na Nektar nawilżający do stosowania na noc (recenzowałam go TUTAJ), Orzeźwiający krem przeciw niedoskonałościom na dzień (o którym pisałam TUTAJ), Maskę oczyszczającą - również z gamy przeciw niedoskonałościom (KLIK) oraz Lekki miodowy krem do twarzy (KLIK). W przypadku tych kosmetyków "projekt denko" będzie czystą formalnością ;)

Przy okazji ciekawostka dla mam - Sanoflore właśnie wypuściło na rynek gamę Bebe i Maman bio :)

Znacie któryś z zakupionych przeze mnie produktów? Jeśli tak, podzielcie się swoją opinią :)

piątek, 1 lipca 2011

Duet na piątkę :))

Jak zapewne pamiętacie, jakiś czas temu otrzymałam od firmy Sanoflore dwa produkty z ich nowej gamy przeciw niedoskonałościom: orzeźwiający krem oraz aromatyczny żel oczyszczający. Intro znajdziecie pod TYM linkiem.


Za mną miesiąc uważnego testowania. Dzisiaj przychodzę z recenzją :))

Zacznijmy od Aromatycznego żelu oczyszczającego (KLIK).


Jak mówi producent, produkt ten to kombinacja trzech olejków eterycznych BIO: Cedru o właściwościach antymikrobowych, Cytryny słynącej z działania antybakteryjnego oraz Mięty o właściwościach antymikrobowych i ściągających. Oczyszcza, odświeża i dba o równowagę skóry mieszanej i tłustej. 


Słowo "aromatyczny" idealnie pasuje do tego kosmetyku. Rozpoznaję w nim wszystkie trzy olejki eteryczne: mięta i cytryna podbite zapachem cedru. Woń jest świeża, dość intensywna, wyczuwalna podczas użytkowania. Oczyszczanie twarzy stało się bardzo orzeźwiającym i przyjemnym rytuałem :)) ponieważ lubię takie cytrusowe klimaty. Zdaję sobie jednak sprawę, że ten zapach oprócz zwolenników znajdzie również przeciwników. Oceńcie sami.

Sam żel ma mocno rozwodnioną, rzadką, lejącą konsystencję. Jest praktycznie bezbarwny.


Wydajność oceniam na plus. Używam go każdego dnia już od miesiąca, a on trwa i trwa :)) Już niewielka ilość (taka, jaką widzicie na powyższym zdjęciu) wystarcza, by dokładnie umyć całą buzię. Mój sposób na ten kosmetyk jest następujący: nakładam go na twarz wilgotnymi dłońmi i masuję przez około minutę. Uzyskuję przy tym lekką, delikatną pianę. Następnie obficie spłukuję wodą. Moja mieszana, relatywnie bezproblemowa cera po takim zabiegu jest odczuwalnie oczyszczona, odprężona, napięta i wygładzona. Serio serio! To pozwala mi wierzyć, że ten antymikrobowy żel faktycznie chroni moją cerę przed niedoskonałościami. Dodam, że nie pozostawia na skórze żadnej wyczuwalnej warstwy.

Nie mam pojęcia, jak ten kosmetyk poradziłby sobie z demakijażem. Nawet nie próbowałam się przekonać, gdyż moim zdaniem nie takie jest jego przeznaczenie. Stosuję go tuż po zmyciu mejkapu. To ostatni krok podczas codziennego rytuału usuwania z twarzy wszelkich zanieczyszczeń, swoista kropka nad i ;)

Na aprobatę oprócz samego żelu zasługuje również jego opakowanie. Solidna, dość sztywna, niegniotąca się pod wpływem wyciskania produktu tuba o pojemności 125 ml. Na dodatek można poddać ją recyklingowi. Higieniczne, praktyczne dla użytkownika i przyjazne środowisku rozwiązanie. No i ten "trawiasty", fajny eko-design ;) Brawo!

Drugim z otrzymanych przeze mnie do testowania produktów jest orzeźwiający krem przeciw niedoskonałościom (KLIK).


Zdaniem producenta krem ten nawilża, matuje, zwęża pory. Nie tylko wysusza niedoskonałości, ale także nawilża i pozostawia uczucie komfortu. Zapewnia komfort dzień po dniu, działając w głębi skóry, aby przywrócić równowagę ekosystemu nawet wrażliwej skóry mieszanej i tłustej.

Wrażliwej skóry co prawda nie posiadam, ale mieszaną, od czasu do czasu płatającą figle jak najbardziej. Oznaczałoby to, że Sanoflore stworzyło ten krem z myślą o cerach takich, jak moja. Tym chętniej przystąpiłam do testów. Ale od początku...

Orzeźwiający krem przeciw niedoskonałościom oparty jest na olejku eterycznym z Trawy Cytrynowej BIO, który cechuje się naturalnym działaniem antybakteryjnym, antyoksydacyjnym i kojącym. Walczy on z procesem zanieczyszczenia sebum, który to przyczynia się do powstawania niedoskonałości.


W tym miejscu po prostu muszę wtrącić parę słów na temat opakowania. Jest cudowne! Solidna, jakby plastikowa, elegancka i ergonomiczna buteleczka z wynalazkiem godnym Nobla, czyli pompką :)) która w dodatku działa bez zarzutu. Uwielbiam takie rozwiązania - bardzo wygodne, praktyczne (np. podczas podróży) i higieniczne. No i ten sam, cieszący oko design :))


Ilość kremu wydostająca się z opakowania po jednokrotnym wciśnięciu pompki wygląda następująco...


... i wystarcza, by dokładnie nasmarować całą buzię, co oznacza, że wydajność jest bardzo zadowalająca. Tu przychodzi mi na myśl jedyny minus opakowania - nie widać, ile produktu zostało w środku... a z drugiej strony może i dobrze? Tylko zepsułoby to obecny "look" buteleczki, a przecież po miesiącu codziennego stosowania kremu dwa - trzy razy dziennie jestem w stanie przewidzieć, że wkrótce nadejdzie czas na zakup kolejnego mazidła do twarzy :)

Krem z Trawą Cytrynową BIO pachnie... trawą cytrynową ;) Ma naprawdę lekką, przyjemną, łatwo wchłanialną konsystencję. Co zaskakujące, jest zarazem kosmetykiem mocno nawilżającym. Fajnie odżywia, pielęgnuje i wygładza moją mieszaną cerę. Pory faktycznie zdają się być zwężone. Już to wystarczyło, żebym polubiła ten kosmetyk. Po kilku dniach zaobserwowałam jednak coś, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że sympatia przerodzi się w głęboką miłość. Przesyłkę od Sanoflore otrzymałam zaraz po powrocie z Niemiec, kiedy to moja zmęczona podróżą, cudzymi łazienkami i tym podobnymi atrakcjami cera nie była w najlepszym stanie. Pojawiło się sporo niedoskonałości - zwłaszcza na linii żuchwy i na czole. Wówczas wprowadziłam do pielęgnacji żel oczyszczający i krem. Już drugiego dnia rano niemal nie było śladu po wszędobylskich zmianach skórnych! Przetarłam oczy ze zdumienia... Być może zrzuciłabym to na kark przypadku, ale wkrótce pojawiła się okazja do weryfikacji. Całonocnymi szaleństwami (i alkoholami) weselnymi z połowy czerwca moja skóra również nie była zachwycona, odpłaciła mi się pięknym za nadobne. Niedoskonałości jednak jak szybko się pojawiły, tak szybko zniknęły. Wszystko zagoiło się ewidentnie szybciej niż to bywało zazwyczaj. Jestem bardzo zaskoczona, że obietnice producenta znalazły pokrycie i pewna, że te efekty to zasługa właśnie nowej gamy Sanoflore - nie zmieniłam bowiem innych elementów pielęgnacji, diety, stylu życia, otoczenia... Wow, po prostu czary :)))

Jestem szczerze zachwycona tymi kosmetykami. Ich jedyną wadą jest cena (około 30 zł za żel oraz około 45 zł za krem)... ale mówię z pełnym przekonaniem: są warte tej ceny. Naprawdę działają, są świetnie opakowane, posiadają EcoCert. Duet na piątkę :))


Jestem bardzo ciekawa działania Maski oczyszczającej i Roll-On'u SOS, czyli dwóch pozostałych produktów z gamy przeciw niedoskonałościom (całą serię obejrzycie TUTAJ). Doświadczenie pozwala mi podejrzewać, że są równie świetne jak krem i żel. Nie omieszkam sprawdzić ;)


PS. Fakt, iż otrzymałam te kosmetyki do testowania od Sanoflore nie miał żadnego wpływu na moją opinię i jakość tej recenzji. Zajrzyjcie TUTAJ - jeszcze przed nawiązaniem współpracy z tą marką byłam zachwycona jednym z ich produktów :)) Mam go do dzisiaj (zdaje się nie mieć dna!) i ponownie gorąco go polecam.

PS 2. Czuję się w obowiązku, by wyjaśnić Wam kolejny cichy okres na moim blogu. Ostatnia cisza spowodowana była tym razem dwoma czynnikami: trwającą (i wykańczającą mnie) sesją egzaminacyjną oraz zamieszaniem związanym z nowym etapem w mojej raczkującej karierze - pochwalę się, że dzisiaj rozpoczęłam staż w fajnej firmie :)) Paradoksalnie im więcej mam obowiązków, tym łatwiej i lepiej organizuję swój czas, więc mam nadzieję na nowo bywać tu częściej... :))

Edit: na prośbę One_LoVe wrzucam skład kremu. Wybaczcie pogięty kartonik, przed zrobieniem zdjęcia przeznaczyłam go na straty ;)


wtorek, 31 maja 2011

Orzeźwienie w stylu BIO :))

Jakie warunki powinien spełniać idealny kosmetyk do pielęgnacji cery? Mam swoje kryteria. Ergonomiczne i higieniczne opakowanie, łatwość i przyjemność aplikacji, ładny zapach, szybkie wchłanianie, dogłębne oczyszczenie, odżywienie i nawilżenie skóry, spełnienie obietnic producenta, wydajność... I jeszcze jedna cecha. Kosmetyk idealny powinien być BIO.


Wszystkie wymienione powyżej warunki spełnił recenzowany już przeze mnie Nektar nawilżający Sanoflore - link do notki TUTAJ. Niespełna dwa tygodnie po opublikowaniu owej recenzji spotkała mnie nie lada niespodzianka. Producent Nektaru zaprosił mnie do udziału w swojej Przygodzie!

Z przyjemnością ogłaszam, że blog Na obcasach nawiązał współpracę z marką Sanoflore :))


Zapraszam Was na ich stronę internetową: KLIK.

Tytułem małego wprowadzenia napiszę, że francuska marka Sanoflore powstała w 1972 roku. Ogród botaniczny, farma eksperymentalna i laboratorium badań mieszczą się we Francji, na wzgórzach Vercors, które słyną z bogactw naturalnych. Sanoflore od 1986 roku posiada certyfikat BIO. Ich laboratorium od ponad 30 lat działa na rzecz alternatywnych produktów kosmetycznych. Wspierają hodowanie roślin zapomnianych oraz rolnictwo lokalne. Swoje produkty opierają na najczystszych olejkach eterycznych. Sto procent formuł Sanoflore nie zawiera: parabenów, eteru glikolu, sztucznych barwników, soli aluminium, oleju mineralnego, chemicznych filtrów przeciwsłonecznych ani organizmów modyfikowanych genetycznie. Są one opracowywane zgodnie z kartą zobowiązań Cosmebio. Przyznano im również niezależne certyfikaty: Cosmetique Bio oraz EcoCert. Odnośnie opakowań - pierwszeństwo mają materiały z recyklingu oraz te, które mogą być mu poddane.

Brzmi cudownie, prawda? Dlatego tym bardziej się cieszę, że przesyłka z produktami do przetestowania jest już u mnie :)) Zobaczcie, co znalazłam w środku:


Otrzymałam dwa spośród czterech produktów tworzących nową gamę przeciw niedoskonałościom: orzeźwiający krem oparty na olejku eterycznym z Trawy Cytrynowej Bio, mający nawilżać i matowić cerę oraz zwężać pory...


... a także aromatyczny żel oczyszczający z olejkami eterycznymi Bio z Cedru, Mięty i Cytryny, który ma działać antybakteryjnie i odświeżająco.


Oba pachną obłędnie cytrusowo. Bardzo mi to odpowiada. W oczy rzuca się "ekologiczny" i nowoczesny design opakowań, który również trafia w mój gust :) Już nie mogę doczekać się testów! To będzie prawdziwe orzeźwienie w stylu BIO :)))

środa, 4 maja 2011

Na nocną zmianę ;)

Być może pamiętacie, że pod koniec marca wygrałam rozdanie na blogu Piękność dnia. Pisałam o tym TUTAJ. Nagrody rewelacyjne, a pośród nich ta najbardziej interesująca - nawilżający nektar Sanoflore :))



Link do polskojęzycznej strony Sanoflore: KLIK.
Link do produktu: KLIK.

Co mówi producent?

Dzięki emulsji nektaru nawilżającego skóra jest miękka, bardziej elastyczna i komfortowa. Po 24 godzinach skóra pozostaje nawilżona, a cera jest promienna.  

Dzień po dniu skóra w sposób naturalny uczy się na nowo utrzymać nawilżenie. Dzięki wspaniałym właściwościom olejku eterycznego z Cyprysu Wiecznie Zielonego Bio czynniki zatrzymujące wodę obecne w skórze pozostają uaktywnione.

Delikatna i gęsta emulsja nektaru nawilżającego wchłania się w skórę niczym łagodząca pieszczota: niewielka ilość produktu zapewnia skórze nawilżenie i pozostawia delikatny zapach. Nektar nawilżający zapamiętuje delikatne owocowo-kwiatowe nuty składników.
Testowany pod kontrolą dermatologiczną. Odpowiedni dla osób ze skórą wrażliwą. Bez parabenów.


Ja również mam do powiedzenia wiele dobrego na temat tego mazidła :))

Przede wszystkim jest to produkt ekologiczny. Uzyskał certyfikat Ecocert, co oznacza, że przynajmniej 95% składników użytych do jego produkcji jest pochodzenia naturalnego. Nie zawiera parabenów, silikonu, sztucznych aromatów i barwników. Samo dobro ;)

Nektar nawilżający Sanoflore ma konsystencję emulsji. Dość gęsty, a jednocześnie jedwabisty, bardzo łatwy w rozprowadzaniu na skórze. Mocno skoncentrowany - wystarczy niewielka ilość, by solidnie nawilżyć całą buzię. Szybko się wchłania. Nie pozostawia tłustego filmu, nie lepi się.


Zapach tego kosmetyku nasuwa skojarzenie z trawą cytrynową - delikatny, cytrusowy. To z pewnością zasługa obecności olejku eterycznego z cyprysu wieczniezielonego bio w składzie. Aromat wyczuwalny jest tylko w momencie aplikacji.

A co odnośnie samego działania? Tu również jestem bardzo pozytywnie zaskoczona :)) Chyba jeszcze nigdy nie miałam przyjemności używać produktu, który tak głęboko i długotrwale nawilżałby cerę, jednocześnie wchłaniając się szybko niemal do matu. Porównywalny efekt odżywienia skóry uzyskuję nakładając na twarz oleje (np. ze słodkich migdałów), jednak te przegrywają w kwestii wchłaniania. Po użyciu nektaru Sanoflore cera od razu staje się bardzo miękka, mocno nawilżona, zrelaksowana. A ten komfort trwa i trwa... :) Obietnic producenta o 24-godzinnym odprężeniu skóry nie sprawdziłam, ponieważ zwyczajnie aplikowałam kolejną porcję nawilżacza po każdym myciu twarzy (rano i wieczorem). Mam jednak podejrzenia, że producent nie kłamie. Moja cera po myciu często była lekko ściągnięta, natomiast po miesiącu stosowania emulsji Sanoflore takiego efektu nie doświadczam. Nakładam kolejną porcję z przyzwyczajenia oraz dla podtrzymania efektu, a nie z konieczności wynikającej z dyskomfortu :)) Czyli działa!

Na opakowaniu widnieje zalecenie, by stosować ten kosmetyk codziennie rano i wieczorem. Przez ostatni miesiąc tak właśnie robiłam. Jak się właśnie okazało, nie był to jednak najlepszy pomysł ;) Odkryłam, że emulsja Sanoflore nie jest dobrą bazą pod makijaż mineralny. Przez ostatnie dwa tygodnie podkład spływał mi z twarzy już dwie - trzy godziny po aplikacji. Winę zrzucałam na pogodę, hormony, tryb życia, fazę księżyca i wszystko inne ;) aż wpadłam na to, że problem może tkwić w kremie. Po zastosowaniu na dzień innego kosmetyku - jak ręką odjął. Nektar jest po prostu aż nazbyt treściwy, by używać go pod makijaż - zwłaszcza, kiedy cera osiągnęła już optymalny poziom nawilżenia.

Dla zainteresowanych zamieszczam skład:


Jest on dostępny również na stronie produktu.

Cena: około 40 złotych za 40 ml (na około dwa miesiące codziennego stosowania). Dostępny głównie w aptekach.

Podsumowując: po nektar nawilżający Sanoflore z pewnością sięgnę jeszcze wiele razy. Bardzo, bardzo polecam :) przede wszystkim do wieczornego stosowania! Na nocną zmianę pracuje bez zarzutu ;))

wtorek, 29 marca 2011

Wygrałam :D

Kilka dni temu dopisało mi szczęście - wygrałam w rozdaniu zorganizowanym przez autorkę bloga Piękność dnia (KLIK) :)) Dzisiaj dotarły do mnie nagrody. Bezzwłocznie się chwalę! ;))

Otrzymałam:
Krem Nektar Nawilżający Sanoflore
Błyszczyk Effet 3 D Bourjois kolor nr 08
Baza pod podkład Mary Kay
Cienie w postaci podwójnej kredki Max Factor Smoky Eye Effect - kolor Purple Dust
Błyszczyk do oczu Rouge Bunny Rouge kolor nr 001 Nymph's Tickles

Wszystko cieszy oko :)) zobaczcie:







Wkrótce testy i recenzje :) Pięknośćdnia, dziękuję!

Przy okazji pokażę Wam, co jeszcze dzisiaj do mnie dotarło:


Rozświetlacz Physicians Formula, który wszedł w moje posiadanie dzięki pośrednictwu Kamilanny, autorki bloga Kamilanna to ja (KLIK). Jego również bliżej Wam przedstawię, kiedy tylko trochę się poznamy ;)

Kamila, dzięki! :)

Znowu miałam fajny paczkowy dzień, hm? ;))
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...