Wczoraj mierzyłam moje ulubione sukienki z nadzieją, że jeszcze w którąś się zmieszczę - jakby powiedziało Serce z reklamy Tepsy: "dooopa!". Nie wchodzę w żadną! Porażka totalna.
Po domu mogę sobie zakładać wygodne dresiki ale idąc do ludzi jakoś wyglądać trzeba ;) Kiedyś nawet po domu nosiłam się nie tyle elegancko czy modnie co raczej gustownie - teraz mam to głęboko gdzieś, MA MI BYĆ WYGODNIE i absolutnie nic nie może ściskać brzucha.
A więc w akcie desperacji po raz pierwszy przychylnym okiem spojrzałam na sukienki-worki, które dość często pojawiają się w Burdzie - szczególnie w wiosenno-letnich numerach. Akurat Burda 2/2012 obfituje w workowate modele dla nie-ciężarnych oraz w kilka ciuchów stricte dla przyszłych mam. Uszyłam więc nie tylko spodnie ciążowe (o których będzie za jakiś czas) ale też sukienkę model 119 B.
(zdjęcie pochodzi ze strony Burdy) |
Ta sukienka to wybawienie! Jak Boga kocham nosi się super wygodnie i mimo, że zakrywa wszelkie atrybuty kobiecości (biodra, talia, pupa, biust) czuję się w niej fenomenalnie! Skróciłam ją dość znacznie - nogi chociaż pokażę!
W ogóle to do uszycia tej sukienki zainspirował mnie styl Magdy Mołek, która w czasie ciąży jak i po dość często zakłada niezobowiązujące, luźne sukienki czy tuniki i wygląda w ich świetnie.
Sukienka jest uszyta z mocno rozciągliwej dzianiny, której szycie kosztowało mnie wiele nerwów i cierpliwości.
Dzianina ta ma drobniutki prążek i tendencję do gubienia oczek. Ratunkiem podczas szycia okazała się igła z kulką, która płynnie przechodziła między włóknami nie wbijając się w nie i tym samym nie niszcząc ich.
Aby sukienkę trochę ożywić, połączyłam beżowy melanż z mocnym różem - nie tylko dla efektu ale i ze skąpstwa - mogłam wreszcie zużyć resztki ścinków w kolorze różowym i zaoszczędzić więcej beżowej tkaniny. Trochę pogłębiłam dekolt - nie podobała mi się ta stójka (?!) oraz nie wszywałam zamka, który w tym przypadku okazał się totalnie zbędny.
Nie ciągnąc dłużej tematu prezentuję moje dzieło na żywej bryle.
Jak dobrze, że ciąża trwa tylko 9 miesięcy a nie 2 lata jak u słonia...
Pozdrawiam!
Sus