28 kwietnia 2013

Ciężarna w workach się chowa czyli o sukience model 119B, Burda 2/2012

Może nie wypada ale dziś trochę się pożalę.
Wczoraj mierzyłam moje ulubione sukienki z nadzieją,  że jeszcze w którąś się zmieszczę - jakby powiedziało Serce z reklamy Tepsy: "dooopa!".  Nie wchodzę w żadną! Porażka totalna.
Po domu mogę sobie zakładać wygodne dresiki ale idąc do ludzi jakoś wyglądać trzeba ;) Kiedyś nawet po domu nosiłam się nie tyle elegancko czy modnie co raczej gustownie - teraz mam to głęboko gdzieś, MA MI BYĆ WYGODNIE i absolutnie nic nie może ściskać brzucha.

A więc w akcie desperacji po raz pierwszy przychylnym okiem spojrzałam na sukienki-worki, które dość często pojawiają się w Burdzie - szczególnie w wiosenno-letnich numerach. Akurat Burda 2/2012 obfituje w workowate modele dla nie-ciężarnych oraz w kilka ciuchów stricte dla przyszłych mam. Uszyłam więc nie tylko spodnie ciążowe (o których będzie za jakiś czas) ale też sukienkę model 119 B.

(zdjęcie pochodzi ze strony Burdy)

Ta sukienka to wybawienie! Jak Boga kocham nosi się super wygodnie i mimo, że zakrywa wszelkie atrybuty kobiecości (biodra, talia, pupa, biust) czuję się w niej fenomenalnie! Skróciłam ją dość znacznie - nogi chociaż pokażę!
W ogóle to do uszycia tej sukienki zainspirował mnie styl Magdy Mołek, która w czasie ciąży jak i po dość często zakłada niezobowiązujące, luźne sukienki czy tuniki i wygląda w ich świetnie.

Sukienka jest uszyta z mocno rozciągliwej dzianiny, której szycie kosztowało mnie wiele nerwów i cierpliwości.



Dzianina ta ma drobniutki prążek i  tendencję do gubienia oczek. Ratunkiem podczas szycia okazała się igła z kulką, która płynnie przechodziła między włóknami nie wbijając się w nie i tym samym nie niszcząc ich.
Aby sukienkę trochę ożywić, połączyłam beżowy melanż z mocnym różem - nie tylko dla efektu ale i ze skąpstwa - mogłam wreszcie zużyć resztki ścinków w kolorze różowym i zaoszczędzić więcej beżowej tkaniny. Trochę pogłębiłam dekolt - nie podobała mi się ta stójka (?!) oraz nie wszywałam zamka, który w tym przypadku okazał się totalnie zbędny.


Nie ciągnąc dłużej tematu prezentuję moje dzieło na żywej bryle.

  

Jak dobrze, że ciąża trwa tylko 9 miesięcy a nie 2 lata jak u słonia...

Pozdrawiam!
Sus

26 kwietnia 2013

Chcemy więcej męskich wykrojów w Burdzie PL

Akcja o której z pewnością już słyszeliście :)

Dopełniam zatem obowiązku poinformowania moich czytelników o akcji zorganizowanej przez Longredthread i Bartka vel Bartas'a De :)
Bartek jest twarzą akcji - nie dziwota, w końcu to najpopularniejszy szyjący facet w blogosferze :]

Gwoli ścisłości chodzi o to aby nakłonić Burdę do wydania choć jednego zeszytu z męskimi wykrojami w roku.
W tym celu należy przejść na stronę -> http://meskiewykroje.blogspot.com/ i pobrać petycję w wybranym języku, którą następnie należy wysłać do redakcji Burdy na adres: burdastyle@burda.com
Nie zapomnijcie podpisać się.

Zacnym i właściwym jest także pobranie jednego z bannerków dostępnych na w/w stronie i umieszczenie go na swoim blogu w widocznym miejscu :)

Mam nadzieję, że Burda ugnie się pod naszym żądaniem i wywalczymy ten jeden dodatkowy numer z męskimi wykrojami!  Byłoby wspaniale :)




Pozdrawiam!
Sus

23 kwietnia 2013

Akcja USZYJ JASIA w IKEA Katowice


Ludzie ale CZAD!
O współpracy Natalii, która wymyśliła akcję Uszyj Jasia, z IKEA Katowice dowiedziałam się od Aśki. Mieszkam dwadzieścia kilka km od tego zacnego miasta więc pomyślałam, że mogłabym na chwilę wpaść i pomóc podczas szycia. Bagatela uszyć 584 poszewki (w trzech wymiarach) w ciągu 9 h to nie taka prosta sprawa. Szczerze mówiąc sama wątpiłam w to, że damy radę... ale UDAŁO SIĘ!

 (zdjęcie: Wiolka)

Lekko po 10:00 h Ślubny przywiózł nas (mnie i maszynę) do IKEI i usłyszał, że ok. 15:00-16:00 dam mu znać żeby po mnie przyjechał. Nie planowałam zostać do końca, długie siedzenie i szycie nie jest obecnie czymś przyjemnym ale było tak fajnie i było tak strasznie dużo pracy,  że nie chciałam zostawić dziewczyn bez pomocy. No więc zostałam do końca.


W ogóle to na początku było nas bardzo dużo bo do szycia przyłączyli się także uczniowie szkół odzieżowych a Pan konferansjer Szymon (dwa razy pomógł mi z zakleszczoną szpulką w nawijaczu - dzięki Ci człowieku!) skutecznie zachęcał kupujących i oglądających meble w IKEI do pomocy - do przygotowanych stanowisk cały czas podchodziły nowe osoby :) I wcale nie były wymagane umiejętności krawieckie! A było co robić: rwanie tkanin do odpowiednich wymiarów (IKEA udostępniła aż 500 m tekstyliów!), oszpilkowywanie podłożonych brzegów, szycie, składanie na wymiar, obszywanie na overlockach. O mamo!



Trzeba przyznać, że IKEA Katowice pod względem organizacyjnym spisała się na medal. Zadbała nie tylko o odpowiednie miejsce pracy dla nas (przygotowała maszyny i wszelkie dodatki krawieckie) ale także o to abyśmy nie padły podczas szycia. Był więc ciepły posiłek regeneracyjny, słodkie ciasteczka, kawa i wody mineralne. To naprawdę było bardzo ważne bo z godziny na godzinę sił ubywało.


Przeogromną frajdę sprawiło mi osobiste poznanie kilku bloggerek szyjących. LolaJoo przygarnęła mnie do swojego stolika więc mogłam przez jakiś czas z nią pogadać. Poznałam także Wiolettę z Szafy (pozdrowienia dla Agi!) i Zapomnianą Pracownię (dziękuję za zdjęcia!). Przyznaję się bez bicia - jestem dziwolągiem i straszkiem więc sama pierwsza nie podejdę aby się z kimś zapoznać. Dobrze, że która odważniejsza ta sama podeszła i powiedziała z jakiego jest bloga, np. Karolina z Pracowni Fantazji czy Wiolka z Pod Czwórki:) W ogóle to tak głupio że nie zapamiętałam wszystkich imion ale bardzo się cieszę, że przyjęłyście mnie do swojego grona i że mogłam z Wami szyć i gadać. Liliana na swoim blogu wszystko dokładnie opisała i wymieniła kto był, kto szył, kto pomagał -> zerknijcie: KLIK








Natalii, pomysłodawczyni akcji, należą się ogromne brawa! Dziewczyno rozpętałaś prawdziwą lawinę pomocy, akcja chwyciła od razu, dzięki Tobie robimy coś dobrego dla innych, nie dziobiemy na własną chwałę :) Natii jesteś naprawdę wielka i masz ogromne serce!! Dobro wraca jak bumerang.

No dobrze kończę i zostawiam Was ze zdjęciami autorstwa Liliany i Wioletty oraz z linkami pod którymi możecie przeczytać o przebiegu akcji (darujcie sobie czytanie komentarzy no chyba że ktoś ma niskie ciśnienie i chce je sobie skutecznie podnieść)

Radio Maryja, Gazeta Katowice, Katowice Nasze Miasto, Dziennik Zachodni, Onet
Reportaż w DDTVN
Zdjęcia made by IKEA 

Pozdrawiam i dziękuję!
Sus






19 kwietnia 2013

3 urodziny bloga

19 kwietnia 2010 roku wszystko się zaczęło - moja blogowa przygoda. W ogóle 2010 rok był wyjątkowy i szczęśliwy pod każdym względem.
A dziś, aż trudno w to uwierzyć, blog obchodzi swoje 3 urodziny :) To mało i dużo zarazem.


Nigdy nie zakładałam jakiegoś określonego czasu do którego będę sobie blogować. Ot po prostu mam o czym pisać to piszę, nie mam - nie piszę. Nie produkuję się na siłę bo wiem, że wierni czytelnicy o mnie nie zapomną.

Jak co roku chcę z tego miejsca serdecznie podziękować wszystkim moim miłym czytelnikom za to, że SĄ, że wciąż tu zaglądają choć ostatnio mniej u mnie wpisów. Po prostu JESTEŚCIE a przez to ja czuję, że to co robię ma sens i komuś się przydaje. Mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie jeśli na jakiś czas zniknę. Szyć na pewno nie przestanę bo to jak narkotyk - wchodzi w krew i uzależnia ;)

Dziękuję, dziękuję, dziękuję za kolejny wspólny rok. I mam nadzieję, że 19 kwietnia za rok będę mogła zamieścić kolejny wpis pt. "4 urodziny bloga" ;)


Pozdrawiam!
Sus


16 kwietnia 2013

Wieś tańczy i śpiewa w wydaniu Susanny

Kuba Sienkiewicz śpiewał, że jest z miasta i że to widać, słychać i czuć. Ja mogłabym zaśpiewać, że jestem ze wsi, tutaj się wychowałam i tutaj mieszkam. I bardzo lubię tkaniny z lekkim, folkowym zacięciem :) To nie muszą być od razu łowickie koguciki ale drobne kwiatuszki, marszczenia, koroneczki - ooo tak. Często się słyszy, że taki styl to: wieś tańczy i śpiewa ale dla mnie są urocze i kobiece.

Mając cień nadziei, że w Wielkanoc jednak zaświeci słońce, zrobi się cieplej i będzie można włożyć coś lżejszego - uszyłam na szybko tę prostą spódniczkę z marszczeniem w pasie (hehe już go nie mam). Marszczenie to 5 wszytych, cieniutkich gumeczek.

W każdym razie spódnica numero 1 jest uszyta z jedwabiu indonezyjskiego i ma wszytą dość sztywną podszewkę (miała trzymać fason). Jedwab ten to absolutnie nie nasz Polski Milanówek ale szyje się z niego bardzo przyjemnie i bezproblemowo a sama tkanina nie gniecie się. Z jedwabiu indonezyjskiego powstały w zeszłym roku dwie sukienki dla Sylwii, swoją drogą obie w grochy -> KLIK i KLIK



* bluzka - bazarek
* spódnica - made by Susanna
* zakolanówki - Tesco
* buty - lumpeks

Z kolei spódnica numero 2 jest uszyta z gniecionej bawełny, która dłuuugo przeleżała zanim ją skroiłam. Oj ta spódnica to mi się naprawdę sielsko-wiejsko kojarzy i czekam na pierwszy, prawdziwy powiew wiosny, żeby ją założyć. Na lato też będzie dobra. Darowałam sobie podszewkę, bawełna jest cienka i przewiewna.





* bluzka - bazarek
* spódnica - made by Susanna
* kamizelka - lumpeks
* buty - allegro

I to byłoby na tyle. Do usłyszenia niebawem!
Sus