Sukienkę już znacie więc czas pokazać to co powstało z resztek szarej
dresówy. Nic odkrywczego ani nic szokującego - po prostu trzecia (tak, tak!) bluzka uszyta z
Papaverowego wykroju. Już kiedyś wspominałam, że ten krój wybitnie
mi leży.
Nuda, nuda straszna.
Tym razem nie obszywałam dekoltu lamówką ani nie kontrastowałam intensywnym kolorem tylko tak jak zakładał projekt - skroiłam obłożenia. Jedynym ozdobnym akcentem jest naszyta kieszonka przyozdobiona dwoma, małymi
ćwiekami w kształcie serduszek - moimi ulubionymi.
Dzianina jest dość gruba, rozciągliwa i ma tendencję do zwijana się. Wpierw dół bluzki przeszyłam jeden raz ale momentalnie zaczął się zwijać i musiałam przeszyć go po raz drugi. W miarę go utemperowałam ale i tak czuję, że cały czas będzie dawał mi w kość i nie leżał idealnie gładko. Rękawki są obszyte ściegiem rolującym na overlocku i zostawione
na surowo.
Poza tym dzianina jest super-hiper i
ma od spodu miśka - a misiek jest cieplutki i milutki ;)
Efekt końcowy to
szara masa ale
jakże mi odpowiadająca :)
Gdyby ktoś miał ochotę uszyć sobie taką bluzkę to przypominam, że pod tym
LINKIEM znajdzie
tutorial opracowany przeze mnie. Zachęcam!
Poza tym chciałam
pochwalić się moimi ostatnimi zakupami (nie, nie - nie materiałowymi) - co prawda skromnymi ale przecież nic tak nie cieszy jak nowy ciuch, buty czy torebka ;) Co warte podkreślenia są to zakupy od
polskich producentów i dlatego chciałam o nich napisać.
Trochę dziwnie pisać o
Marcie czyli o
Manufakturze MMS "producent" bo to młoda i szalenie zdolna projektantka, która swoimi torbami w 100% trafia w mój gust. Z drugiej strony szyje te torby, produkuje, wytwarza - a więc wypisz-wymaluj producent pełną gębą! Mój
torbiszon jest uszyty z jeansu i zamszu alkantara w intensywnych kolorach a wnętrze ma podszyte piękną podszewką w kwiatowy wzór. I jest lekki. Gdyby ktoś był zainteresowany zakupem takiej torby to zapraszam ->
TUTAJ. Lepiej kupić teraz póki kolekcja Marty jest w przystępnych cenach bo gdy zdobędzie sławę Diora czy Chanel to trzeba będzie wziąć kredyt na zakupy ;)
Kolejnym (i ostatnim póki co...) zakupem są balerinki z czarnej skórki i z ozdobnym zamkiem - znienawidzony przez mężczyzn fason damskich butów. Mój Mąż oczywiście także zalicza się do tej grupy :] No nic, będzie musiał jakoś przeżyć bo ja baleriny uwielbiam i mam na oku jeszcze jedną parę - tym razem w pastelowych kolorach. Prawdopodobnie wywołam tym u niego palpitację serca :-) Balerinki z ozdobnym zamkiem także pochodzą od polskiego producenta i są sprzedawane na Allegro ->
KLIK
Piszę o tym dlatego, ponieważ ujęła mnie postawa
Pani Agnieszki, która totalnie angażuje się w sprzedaż i w to aby klient był zadowolony z dokonanego zakupu. Doradzi, pomoże wybrać odpowiedni rozmiar i tęgość buta - byleby było wygodnie. Fajnie, że są takie osoby, które chcą aby klient był naprawdę zadowolony i aby kiedyś znów coś u nich kupił.
Pozdrawiam!
Sus
PS. Jeszcze jedna sprawa, która troszkę mnie krępuje ale czuję, że powinnam coś więcej napisać choć... nie tak to sobie zaplanowałam.
W poprzednim wpisie napomknęłam, że teraz będę potrzebować ciuchów wygodnych i niekrępujących ruchów. W większości przypadków kobiety są istotami cholernie domyślnymi i potrafią czytać pomiędzy wierszami jak nikt inny. No więc domyślne kobiety same
wyniuchały, że jestem w ciąży. Poinformowanie Was o tym nie było moim celem, ja sama bym się nie domyśliła. Owszem miałam nadzieję, iż to samo
wypłynie, zresztą nie miałam zamiaru ukrywać się czy wciągać brzuch do zdjęć bo to byłoby kretyńskie. Tylko byłam ciekawa kiedy same się zorientujecie. No nic, przez własną głupotę mój niecny plan nie wypalił :>
Obiecuję nie zamęczać Was ciągłymi wpisami o ciąży, tak samo jak konsekwentnie unikam wpisów dotyczących życia prywatnego czy zabaw typu "napisz coś o sobie". Mnie to wszystko po prostu bardzo krępuje tak samo jak krępuje (a raczej doprowadza do szału) ciągłe dopytywanie się "jak się czujesz" i mniej lub bardziej niedyskretne zerkanie na brzuch - MÓJ BRZUCH!
Staram się żeby blog traktował głównie o szyciu i niech tak zostanie, przynajmniej wzbogaci się o kilka ciuchów ciążowych lub a'la ciążowych (nie wiem z jaką szybkością brzucho będzie rósł). Póki co przede mną najtrudniejszy okres czyli lato, które mnie z lekka przeraża. Z pewnością będę musiała zainwestować w jakieś zwiewne sukienki czy bluzki ale nie chciałabym żeby były
tylko na ciążę.
Mam też nadzieję, że za jakiś czas pojawią się tutaj kolorowe maskoty i inne dziecięce drobiazgi made by Susanna. Fajnie byłoby gdyby przyszłe mamy znalazły na moim blogu coś inspirującego choć w tej chwili sama przetrząsam internet w poszukiwaniu inspiracji. To byłoby na tyle.
Aha liczę się z tym, że za jakiś czas mogę wypaść z blogosfery. Gdyby tak było to zostawię bloga i wszystkie treści na nim opublikowane do wglądu dla potomnych.
Paaaa...