Tomasz Sobieraj zabiera nas w podróż do Żelazowej Woli. Każdy wie, co można robić w tym małym miasteczku, prawda? Ale oprócz rzeczy oczywistej, można wziąć udział w śledztwie dotyczącego zbrodni.
Na terenie parku, gdzie odbywają się koncerty, dochodzi do zbrodni. Ktoś zabija młodego, zdolnego pianistę.
Zwłoki odnajduje ochroniarz Emil Marchewka, jest on bardzo przejęty swoją rolą i zamierza wyręczyć policję i sam odkryć mordercę. tym bardziej , że oddelegowani policjanci; Ireneusz Fatalny i Edward Nurzała, zdają się działać niezwykle opieszale, według opinii Emila.
W ręce denata Emil znajduje karteczkę z szyfrem, którego nie potrafi złamać. Na szczęście zna kogoś, kto to potrafi. Miejscowa bibliotekarka Kasia, jest osóbką elokwentną i bystrą. Chętnie pomaga Marchewce w tropieniu mordercy.
Policja mimo obaw ochroniarza również działa. Jednak zabójca zdaje się być nieuchwytny. Jaki miał motyw? Co mają z tym wspólnego polonezy Chopina?
'Śmierć W Żelazowej Woli" to kryminał z przymrużeniem oka. Ciekawa odskocznia od cięższych klimatów i całkiem lekkich powieści. Jednak nie wszystko mi się podobało. Niektóre dialogi wydawały mi się toporne, nienaturalne, jakby na siłę, co uprzykrzało nieco czytanie. Jednak jeżeli przymkniemy na to oko, to całość prezentuje się całkiem dobrze. Znaczna zasługa jest tutaj wykreowanych bohaterów, są oni różnorodni i zupełnie niesztampowi.
Lubię takie lekkie kryminały, więc będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby mnie ta książka zainteresować.
OdpowiedzUsuńTakich lektur nigdy za wiele :)
OdpowiedzUsuńZapasy kryminałów niedługo mi się skończą, więc będę mieć ten na oku ;)
OdpowiedzUsuń