Po ten tytuł sięgnęłam głównie dlatego, iż akcja rozgrywa się w czasach gdzie królowały Dzieci Kwiaty. A ja mam sentyment do hipisów. Na początku poznajemy Celeste, która stoi u progu kariery wokalnej. Wszystko w jej życiu kręci się wokół śpiewu. I to ta chęć zrobienia kariery, zdobycia sławy częściowo zrujnowała jej życie. Tak przynajmniej sama sądzi. Podczas jednej z szalonych nocy pod wpływem LSD bierze udział w imprezie. Poddaje się narkotykowemu zatraceniu i uprawia seks ze świeżo poznanym piętnastolatkiem, Theodore. Owocem tej nocy jest jej córka, Lana, którą wychowuje samotnie. Stara się trzymać ją jak najdalej od świata muzyki, chociaż wie, że dziewczynka odziedziczyła po niej piękny głos. Całe dzieciństwo wmawiała córce, że tylko nauką i wykształceniem coś osiągnie. Lana nie ma więc przyjaciół, ani żadnych przyjemności na jakie mogą sobie pozwolić jej rówiśnicy. Po latach, gdy dziewczyna staje się kobietą, do Londynu przyjeżdża on, Theodore....
Każdy ma gdzieś w świecie miejsce, gdzie czuje się jak w domu, do którego pasuje jak klocek lego do drugiego. Maja Kożuszek czuje, że pasuje do Nowego Yorku i od dawna marzy, by tam się znaleźć. Wygląda na to, że marzenia się spełniają. Awans w pracy wiąże się z wyjazdem właśnie do jej wymarzonego miasta. Co prawda, szczęście mocno tłumi nagłe zerwanie z Krzysztofem, który nie uniósł sukcesu swojej dziewczyny. Maja rozwija skrzydła w amerykańskiej firmie, gdzie szybko zostaje doceniona. Zaprzyjaźnia się ze swoją współlokatorką Heather i razem z nią penetruje nowojorskie kluby i bary. I tak oto, podczas szalonego występu karaoke wpada w ramiona Bena. Jak się niedługo później okaże wpada na niego ( dosłownie) jeszcze nie raz. I zaczynamy nasze love story. Romans kwitnie. Ben leczy serce przy Mai po kolejnym kopniaku od kolejnej dziewczyny. Wie jednak, że zwariowana Polka mogłaby zagościć w jego życiu i sercu na dłużej. Tylko czy ona nie przestraszy się pewnej tajemnicze...