Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vesper. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vesper. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 października 2024

"Conan. Księga pierwsza" Robert E. Howard

Opis Wydawcy:

Wśród zapomnianych i mrocznych krain, w których pradawna magia łączy się z nieposkromioną przemocą, a rządzone przez bezwzględnych, despotycznych władców potężne imperia wzrastają i upadają, przytłoczone własną dekadencją i pychą… gdzie na pustkowiach i w zapomnianych ruinach grasują potwory… narodził się człowiek, który stał się synonimem siły oraz odwagi. Conan z Cimmerii – niezrównany wojownik, barbarzyńca walczący w imię własnej chwały i sprawiedliwości w okrutnym, brutalnym świecie ery hyboryjskiej.

Cimmeryjczyk zyskał miano niepokornego śmiałka zdolnego do stawienia czoła najbardziej przerażającym wyzwaniom. Jego nadludzka siła i wyjątkowa biegłość w posługiwania się bronią czynią go niemal niepokonanym. Mimo swojej brutalności Conan, walcząc z okrutnymi wrogami i tyranią, jest postacią kierującą się kodeksem moralnym. Cechuje go też charakterystyczna życiowa inteligencja, skrywana pod fasadą prostolinijnego barbarzyńcy. Motywacją Conana jest pragnienie wolności, niezależności i swobodnego kształtowania własnego losu.


Pójdę tak daleko, jak tylko może zajść człowiek.


Moja opinia:

Rozpoczęłam tę lekturę z ciekawości w czym tkwi fenomen Conana. Słyszałam o istnieniu tej postaci na długo zanim książka wpadła mi w ręce. Przerysowane mięśnie niczym z okładki harlequina wywoływała u mnie raczej ironiczny uśmiech niż podziw. Czy jest w jego historii coś więcej? 


Wojna stanowiła jego pracę. Życie było nieustanną walką albo serią walk. Od urodzenia Śmierć była mu stałym towarzyszem. Kroczyła przerażająco u jego boku, stała z nim przy stole do gry, jej kościste palce grzechotały na kubkach z winem.


Conan urodził się w Cymeri w epoce hyberyskiej około dziesięć tysięcy lat temu. Dziś byłyby to okolice dzisiejszej Skandynawii. Burzliwa historia alternatywna dziejów ziemi, będąca kontekstem fantastycznego świata Roberta E. Howarda, jest w wydaniu Vespera wprowadzeniem do opowieści o Conanie. Stanowi trzydzieści pięć stron pełnych różnych nazw regionów ludów, opisów konfliktów między nimi. Dla mnie najtrudniejsza część lektury, choć mojemu mężowi pewnie podobałaby się najbardziej, więc być może znajdzie więcej zwolenników. Po tym etapie trafiamy wprost na pole bitwy, gdzie Conan czyni swoje cuda.


Zabijałem lepszych od ciebie za mniejsze sprawki.


Co tu dużo mówić, jest nadludzko silny i szybki, do tego nieustannie czujny. Autor często porównuje go do pantery. Niemal żaden przeciwnik nie ma z nim szans. Najlepiej wyszkoleni wojownicy nie umieją poradzić sobie z jego szybkością, nawet czarownicy czy niektórzy bogowie. Kulminacyjne momenty walki załatwiane jednym niesamowicie szybkim cięciem opalonego olbrzyma sprawiały, że opadały mi ręce. Ale... im dalej w książkę zaczynałam czuć, co stanowi serce legendy Conana.


Lepiej wyjść przeciwnikowi na spotkanie, niż czekać na niego. 


W niemal (z ostrożności) opowiadaniu Conan ratuje piękną, "gibką" damę w opresji. Po uratowaniu rzecz jasna rzuca mu się w objęcia. Wiele z nich jednak nie były ograniczone do płaczu, mdlenia i czekania na pomoc. Prężnie używały tego co miały by wspólnymi siłami wyjść z impasu. Kombinowały jak się uwolnić, odważnie knuły przeciw oprawcom, kłamały, gdy trzeba. Zdarzało się, ze same pod osłoną nocy skradały się by przeciąć więzy olbrzyma. Tworzyły swój los równie często jak Conan. Wysłuchiwał ich argumentów, oponował jeśli miał inne zdanie, ale generalnie szanował. Ta zdrowa relacja damsko męska sprawiła, że pochłaniałam opowiadania z zapałem do ostatniej strony.


Zawsze jest jakiś sposób, jeśli pragnienie idzie w parze z odwagą.


Conan zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Pod przerysowaną emanacją siły i piękna kryje się w jego historiach głęboka mądrość, która dała mi do myślenia o tym, co tworzy legendarnych bohaterów i czego mężczyźni chcą od relacji. Zachęcam oczywiście do poznania Conana bliżej. Może również was zaskoczy.


Pozdrawiam! 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


niedziela, 19 maja 2024

"Próba sił" Tomasz Sablik

Opis Wydawcy:

Małe miasteczko Tensas w Luizjanie w przeddzień świąt Bożego Narodzenia mierzy się z zimą stulecia. Niepełnosprawną staruszkę Rose nawiedzają koszmarne sny, jej sąsiad niespodziewanie popełnia samobójstwo, a na wnuczkę napada wataha wilków. Nikt z mieszkańców nie wie, że do miasta zbliża się coś jeszcze, coś, z czym wybrani będą zmuszeni zmierzyć się, podejmując największą w swoim życiu próbę sił.


Ty jesteś głową tej rodziny. Cokolwiek by się działo, zachowaj zimną krew. 



Moja opinia:

Czytałam "Windę" i "Lęk" od autora i, jak sam zaznaczył w przedmowie, "Próba sił" jest inna. Jakby mniej samotna. W szalejącej zamieci śnieżnej garstka bohaterów ma tylko siebie i mimo całkowitego odcięcia od świata, promyk nadziei na wyjście ze szponów wyższej siły tli się gdzieś na dnie umysłu, odporny na wszystkie próby. 


Tensas sprawiało wrażenie zamkniętego w szklanej kuli. 


Poznajemy bohaterów na długo przed zamiecią. Możemy obserwować ich powolne zmierzanie ku przeznaczeniu. Tymczasem przerażające sny, niewyjaśnione spotkania i podejrzane wypadki zdarzają się coraz częściej i częściej. Niby jakby znajomy bieg wydarzeń, czuć, dokąd to zmierza i to właśnie sprawia, że włoski na skórze stają dęba.


Wiem, że się bałeś, ale tylko twoje oczy zdradzały lęk.


Gdyby nie wstęp, w którym autor pisze nieco o procesie tworzenia swojego debiutu, o tym kim był, gdy powstawała "Próba sił", nie zgadłabym, że to jego pierwsza powieść. W drugim wydaniu nie było zmian fabuły, dialogów, były tylko poprawki redaktora. A historia jest napisana w sposób przemyślany, zwięzły. Mamy szeroki przekrój bohaterów, od samotnej matki w podeszłym już wieku, przez bliźniaków - osiłków, prostytutkę, po zwyczajne małżeństwo z córeczką. Wszyscy przedstawieni tak dobrze, ze wspomnieniami z dzieciństwa, sukcesami i błędami życia. Nie sądziłam, że odczuję współczucie wobec gangsterów z brutalną przeszłością, a jednak.


Sam mogłaby przysiąc, że to najbardziej nieszczery uśmiech, jaki widziała w życiu.


Fanom Stephena Kinga i małych, amerykańskich miasteczek ta książka na pewno przypadnie do gustu. Ja zwyczajnie lubię historie z tajemnicą, szczególnie te bez wyjaśnienia w finale. Jeśli masz podobnie - "Próba sił" jest tym, czego szukasz.


Pozdrawiam!


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


wtorek, 13 czerwca 2023

"Ruiny" Scott Smith

Opis Wydawcy:

Sześcioro wiedzionych młodzieńczą fantazją i żądzą przygód ludzi wyrusza w głąb meksykańskiej dżungli. Ich celem jest odnalezienie brata jednego z nich, zaginionego podczas ekspedycji archeologicznej. Mimo ostrzeżeń młodzi podróżnicy zapuszczają się w głąb puszczy i znajdują tajemnicze, pokryte winoroślą wzgórze, które staje się dla nich śmiertelną pułapką. Pozbawieni wody i zapasów żywności, otoczeni przez agresywnych Indian, bez możliwości kontaktu z cywilizacją rozpoczynają śmiertelną rozgrywkę, której stawką jest życie...

Mimo z pozoru banalnej fabuły Smith przekazuje czytelnikom zaskakująco dobrze skonstruowany i rewelacyjnie napisany horror. Duszny, gęsty klimat, poczucie nieustającego zagrożenia, świetnie nakreślone postaci i oddane z kliniczną wręcz precyzją relacje, jakie je łączą, to jego największe zalety. Jeśli dodamy do tego stosunkowo rzadko eksplorowany przez twórców gatunku motyw inteligentnych i krwiożerczych roślin, dostajemy powieść, która zadowoli każdego miłośnika literackiej grozy.


Może pozostaje nam tylko czekać, mieć nadzieję i wytrwać jak najdłużej.


Moja opinia:

To była książka przepełniona beznadzieją do granic. Gdy wiadomo jak to się skończy, ale głupie serce nadal ma nadzieję.


Nie zamartwiaj się. Bądź jak zwierzę. Jak pies. Odpoczywaj, kiedy masz okazję. Jedz i pij, jeśli masz pokarm i wodę. Przetrwaj każdą chwilę.


W klimacie wakacji, nowo poznanych znajomych i małych szaleństw na plaży, czwórka bliskich przyjaciół spotyka pewnego Niemca, którego brat nie wrócił z wyprawy. Żądni przygody, jakiejś spektakularnej rozrywki, postanawiają pomóc mu go odnaleźć. Mają jedynie odręcznie skreśloną mapkę i chęci. Brną przez dżunglę, pokonują kilometry, chmary komarów, gdzie odnajdują wzgórze. Piękne, pokryte czerwonym dywanem kwiatów. Wchodzą na górę, ignorując wszelkie niejasne, niepokojące znaki i wpadają w pułapkę.


Czuł się głupio. I... co jeszcze? Zmęczony, tak, i więcej: pokonany. Może to rozpacz, najgorsze ze wszystkiego, przeciwieństwo przetrwania. Cokolwiek to było, owładnęło nim i nie potrafił się od tego uwolnić.


Tutaj  było dziesiątki scen, gdy krzyczysz do bohatera "Nie idź!", ale on i tak robi swoje. Wszystkie te momenty zanurzone były w takim zaduchu, gorącu meksykańskiej dżungli. Otoczenie było wielką niewiadomą, cel również. Bohaterzy dotarli na miejsce dzięki jakiemuś okrutnemu zbiegowi okoliczności. W tylu miejscach mogli zawrócić. Frustrowało mnie to niesamowicie i fascynowałam się tym uczuciem. Bo chyba tych ludzi nie polubiłam, ale byłam bardzo ciekawa jakie instynkty z nich wypłyną w obliczu zagrożenia.


Najważniejsze to nie rezygnować, nie zakładać niczego z góry, działać bez wahania i modlić się o ten cud, ten wybryk natury, ten nagły wdech.


Po okładce, po opisie wydawcy czuć, że tutaj chodzi o rośliny. Że będą tutaj miały dużo do powiedzenia. Że jakoś staną się bohaterem tej historii. Fascynująco to autor wymyślił. Bohaterzy wrzuceni w kontekst domyślali się razem z nami, do czego wzgórzowa winorośl jest zdolna. Natura przejęła tu kontrolę i pokazała swą potęgę. 


Zieleń to kolor zazdrości, kolor miłości.


W "Ruinach" klasyczne motywy literatury grozy zanurzają się w lepką dżunglę i wciągają, nie chcą wypuścić. Bardzo przyjemnie było dać się wciągnąć na chwilę. Dla mnie oczywiście, dla bohaterów zdecydowanie nie ;)


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



poniedziałek, 29 maja 2023

"Wespertyna" Margaret Rogerson

Opis Wydawcy:

Młoda Artemizja szkoli się, by zostać Szarą Siostrą, mniszką, której zadaniem jest przygotowanie ciał zmarłych, tak aby ich dusze mogły bezpiecznie odejść w zaświaty. Tylko dzięki tym rytuałom bowiem nie zamieniają się w złośliwe duchy polujące na żywych.

Kiedy pewnego dnia klasztor zostaje zaatakowany przez opętanych żołnierzy, Artemizja uwalnia potężnego demona najwyższego, Piątego Rzędu, uwięzionego w świętej relikwii, by wspomógł obrońców klasztoru. W opanowaniu tak złowrogiego demona, żądnego zemsty po wiekach w zamknięciu, pomóc może jedynie najwyższa kapłanka. Wielebna niestety ginie podczas walk… Zdesperowana Artemizja zwraca się więc o pomoc w pokonaniu odradzającej się Starej Magii do jedynej istoty, która dysponuje wiedzą, jak to zrobić: do samego upiora. Jednak stawienie czoła nowemu wrogowi może wymagać od niej zdrady wszystkiego, w co nauczono ją wierzyć – o ile towarzyszący jej demon nie zdradzi jej pierwszy…


Istnieją moce, które się bierze, i takie, które się otrzymuje za darmo. 


Moja opinia:

Szarą Siostrą nie może zostać każdy. Młode dziewczynki są wnikliwie sprawdzane, czy posiadają dar widzenia duchów. Choć dar to chyba przesadzone stwierdzenie - umiejętność. Bo każdy, kto duchy widzi, ten może być przez nie opętany. Bez szkolenia zaatakowany człowiek nie wie jak się bronić. Artemizja ma talentu pod dostatkiem, ale brak jej odpowiedniej wiedzy. Ale świat nie chce czekać, aż ją zdobędzie. Musi podejmować decyzje natychmiast, bo od tego zależy przetrwanie jej Sióstr...


Nienawidziłam odgadywania niewypowiedzianych reguł tyczących się tego, jak długo można patrzeć komuś w oczy i jak często należy przy tym mrugać. Zawsze robiłam coś źle. 


Artemizja skradła moje serce. Przypominała mi Wednesday na każdym kroku. Miała w sobie wiele tajemnic, które odkrywała przed czytelnikiem z czasem. Zaskoczyła mnie jeszcze na początku historii swoją siłą, niezłomnością, zdecydowaniem, które każe wierzyć, że ta dziewczyna jest sobie w stanie poradzić ze wszystkim. Gdy ją jeszcze targały zwątpienie, gdy przygniatała ją presja odpowiedzialności za cudze życie, ja już wiedziałam, że ona to ogarnie.


Z mocą, jaką posiadałam, mogłam przeliczyć każdą swoją decyzję na liczbę ludzi, którzy przeżyją lub nie. 


"Wespertyna" rozpoczyna serię young adult w Wydawnictwie Vesper od pozycji w gruncie rzeczy dojrzałej, gdzie rozwój bohaterki jest tyleż spektakularny, co pełen trudnych wyborów. Sięgnięcie po tę książkę trudnym wyborem nie jest - nie wiem, jak można Artemizji nie polubić. 


Czasem jest tak, że jeśli chcesz uratować innych, musisz najpierw ocalić siebie. 


Pozdrowienia!

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



wtorek, 21 czerwca 2022

"Czarna ambrozja" Elizabeth Engstrom

Opis:

Nastoletnia Angelina Watson traci matkę i wyrusza samotnie w podróż przez kraj. Już wkrótce jednak pojawiają się ludzie aż nazbyt chętni, by wykorzystać jej bezbronność. Po spotkaniu z nimi odkrywa w sobie moc, z której nigdy wcześniej nie korzystała, a która budzi w niej pragnienie krwi. Nieustępliwie ścigana przez młodego człowieka ze swojej przeszłości, nie przebywa nigdy zbyt długo w jednym miejscu i z każdą konfrontacją staje się silniejsza i śmielsza.


Jakże łatwo manipulować kimś tak bezbronnym. Był przy tym piękny i dostępny, a jak tak bardzo, bardzo sama.


Moja opinia:

"Czarna ambrozja" to mroczna, klimatyczna opowieść o prawdziwym złu. O nałogu, któremu nie da się oprzeć.


Nagle pobiegłam myślami do swobody, jakiej miałam zaznać już tego wieczoru, i moje wnętrze zadrżało z niecierpliwego oczekiwania. 


Akcja rozpoczyna się tuż po śmierci Alice, matki Angeliny. Niedługo potem dziewczyna postanawia wyruszyć w drogę. Jej ojciec nie żyje od dawna, a ojczym, a do ojczyma Rolfa nie czuje przywiązania. Wolna od zobowiązań Angelina włóczy się po kraju, porusza się pieszo lub stopem, śpi gdzie się da i nie prosi się o kłopoty. Te jednak wkrótce ją znajdują. Wtedy w jej otoczeniu zaczynają znikać ludzie, a to nie pozostaje niezauważone. Jeden ze zapoznanych mężczyzn, łowca, rozpoczyna polowanie...


Zostałam wybrana, by objąć w posiadanie tę wieczną eteryczną muzykę i czynić z niej użytek. 


Ta historia była bardzo ciekawie poprowadzona. Mamy okazję poznać wydarzenia z punktu widzenia Angeliny i oczami ludzi, których napotkała. A te relacje różniły się diametralnie. Spokojna, skryta dziewczyna z tajemniczym błyskiem w oku przekształca się powoli w potwora, trudno powiedzieć kiedy. Od nieświadomości, przez zaprzeczenie, racjonalizowanie, po pełnię zrozumienia i akceptacji wobec zła skrytego we własnym wnętrzu. Był to długi, fascynujący proces, który miałam okazję obserwować.


Znalazł cel godny swoich łowczych talentów. 


Angelina dużo mówi o miłości, która ma mało wspólnego z jakąkolwiek dobrocią. Jest obsesją, brutalną potrzebą zaspokojenia mrocznych żądz. Z czasem dziewczyna staje się nie tylko drapieżnikiem, ale i zwierzyną. Musi uciekać przed sprawiedliwością. Staje się zwierzyną, obsesją urodzonego łowcy, obiektem pożądania. W pewnym momencie nie wiedziałam już czy kibicuję Angelinie, czy jej tropicielowi. Po prostu obserwowałam i chłonęłam emocje. 


Będę dążyć do wewnętrznego spokoju, zwykłych więzów z innymi, normalność... i nigdy nic z tego nie znajdę. 


Ta książka była dla mnie bardzo ciekawym przeżyciem. Mroczny styl, ogrom emocji pochłonął mnie na moment i wypluł po drugiej stronie z głową pełną refleksji. Było warto ;)




Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



sobota, 4 czerwca 2022

"Słoneczny" Andrzej Wardziak

Opis wydawcy:

Sławek Szatkowski, czterdziestoletni rozwiedziony programista, rusza z Warszawy do Pragi, by odwiedzić ciężko chorego ojca. Jego podróż rozpoczyna się w ciemnościach, zimnie i ciszy na niemal opustoszałym dworcu. Wczesna pora, stare wagony, długie korytarze i nieuprzejma kelnerka w warsie nie poprawiają mu nastroju. W przedziale, gdzie wkrótce daje o sobie znać zmęczenie, dręczą go dziwne sny, wracają przykre wspomnienia. Aby je odegnać, rozpoczyna wędrówkę między wagonami, obserwując innych pasażerów. Gdy zaczyna nawiązywać z nimi kontakt, sprawy przybierają nieoczekiwany obrót. Każda upływająca minuta, każdy przejechany kilometr, precyzyjnie odmierzane monotonnym stukotem kół pędzącego w mroku pociągu, przybliżają Sławka do odkrycia upiornej tajemnicy, której korzenie tkwią w bolesnym wydarzeniu z przeszłości.


Czy można usnąć we śnie? 


Moja opinia:

No, to był kawał dobrego horroru. Bałam się bardzo. Do tego trochę pozastanawiałam się nad podejściem do błędów życiowych, nad egoizmem i karmą. Przyjemne z pożytecznym :) 


Że niby to wszystko istnieje naprawdę? 

Jest tuż obok nas, ukryte za jakąś niewidzialną zasłoną utkaną z czasu i przestrzeni? 


Sławek pojawia się na dworcu kolejowym o nieludzko wczesnej porze. Czeka na pociąg do Pragi, gdzie mieszka jego ciężko chory ojciec. Już na peronie towarzyszy mu dziwny niepokój. Jest sam, w chłodzie i mroku, każdy dziwny dźwięk wywołuje dreszcze. Ale to dopiero początek. W pociągu czekają go o wiele bardziej niepokojące sytuacje. Przyglądające mu się postacie, upiorne uśmiechy, halucynacje. I współpasażerowie, którzy zdają się wiedzieć o czymś, co Sławkowi umknęło...


Spokój, skup się, opanuj myśli. Oddychaj. Na spokojnie. 


Ta książka momentami była naprawdę przerażająca. Gdy dałam się wciągnąć i opisywany obraz malował się w mojej głowie, czasem musiałam przystanąć i ochłonąć. Miałam odczucie, że jestem bardziej przestraszona niż bohater! To pomieszanie wściekłości, radości i złośliwości osaczające Sławka było przytłaczające. Nie wiedziałam skąd spodziewać się kolejnego ataku. Z biegiem czasu już nie wiedziałam czy lubię tego bohatera. Współczułam mu, wczuwałam się w jego konsternację sytuacją, ale dostał to, na co zasłużył. 


Życie poza pociągiem toczyło się spokojnie dalej. Nikt nie był świadom dramatu, jaki przeżywał spanikowany mężczyzna. 


Autor niespiesznie, małymi porcjami ujawnia tajemnice pociągu. Wraz z bohaterem odkrywamy, o co w tym wszystkim chodzi. Osobiście uwielbiam pociągi i najchętniej wszędzie poruszałabym się właśnie nimi. Tym bardziej byłam zainteresowana wydarzeniami, moja wyobraźnia szalała i przyznaję, znów zarwałam nockę by dokończyć książkę :D 


To, co za nim, nie miało znaczenia. Liczyło się tylko to, co było przed nim. 


Niech moja nieprzespana noc będzie dowodem, że jeśli lubisz horrory lub nie wiesz jeszcze, że lubisz :D, ta pozycja jest obowiązkowa! Emocje gwarantowane ;)



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


piątek, 20 maja 2022

"Cisza" Marcin Majchrzak

Opis:

Niebanalna kompozycja światów i stylów – od refleksyjnych historii o przemijaniu, poprzez treści żywo zaangażowane w palące problemy współczesności, aż do wartkich fabuł szokujących swoją brutalnością.

Te opowiadania łączy jeden pierwiastek: w obszarze zainteresowania autora pozostaje niedoskonałość naszych procesów myślowych, iluzoryczny charakter rzeczywistości i zło powołane do życia jako często niezawiniona konsekwencja dwóch poprzednich. Majchrzak zabiera nas w podróż po brudnych ulicach małych miast, po szpitalnych salach, po wąskich korytarzach mrocznych domów i hoteli – po świecie, o którym staramy się nie myśleć zbyt często.

Porzuć przyzwyczajenia i oczekiwania, wsłuchaj się w „Ciszę”. To, co usłyszysz, zostanie z Tobą na długo, być może na zawsze.


Nie wiemy, co skrada się w naszym kierunku, lecz to właśnie perspektywa rychłego poznania przeraża nas wówczas najbardziej.


Moja opinia:

"Cisza" to zbiór opowiadań mrocznych, zagnieżdżających się w umyśle. Do tego wciągających i zaskakujących. Już jakiś czas nie miałam w ręce tak klimatycznej lektury i nie wiedziałam, że za taką tęskniłam. 


Naraz poczułem, jak bardzo jest mi na tej łajbie niewygodnie, ciasno, dziwnie. 


Książka składa się z dziesięciu opowiadań, z czego pierwsze i ostatnie, "Cisza I" i "Cisza II (Grawitacja słów)" to dwie części tej samej historii. W trakcie czytania każdego opowiadania szukałam w nich wspólnego mianownika, tej tytułowej ciszy w różnych formach. I rzeczywiście, wszędzie się ona pojawia, czasem na pierwszym planie, czasem gdzieś w tle. Jednak dopiero w ostatnim rozdziale pełni ona rolę głównego motywu, celu wręcz i nabiera ogromnego znaczenia.


... jest środek nocy, jest lekki, choć mroźny wiatr, jestem ja. 

 

Trudno mi wskazać ulubione opowiadanie, bo byłoby ich kilka. "Cisza I" była świetnym tekstem na start. Wciągnął mnie on, dał poczuć komfort plenerowej imprezki, po czym rozśmieszył, chlasnął prosto w twarz i przekształcił w groteskową makarbę. Po takiej huśtawce wrażeń od razu ruszyłam do kolejnego. Drugie opowiadanie, "Podróż służbowa" było spokojniejsze, tajemnicze. Trzecie - "Miłość płonie" - znów poruszyło mnie głęboko przekształceniem człowieka pod wpływem tragedii w prawdziwego potwora. Kolejne opowiadanie, "Transgresja", było najkrótsze, zajęło ledwie trzy strony, przepełniło je żalem do własnej ufności. 


Gdy jesteś najmarniejszym z robaków, bezpiecznie jest tylko pod najciemniejszym z kamieni. 


"Antropologia stosowana" to kolejny kandydat na pierwsze miejsce wśród ulubieńców. Opowiada o pewnym sparaliżowanym człowieku, który od lat patrzy na tę samą salę szpitalną pod różnymi kątami, zależy na który bok tym razem zostanie przewrócony. Mimo niesprawności ciała, jego umysł pozostaje czujny i zauważa w swym otoczeniu pewne dziwne istoty. Ten tekst przeraził mnie najbardziej, gdy wczułam się w bohatera i jego niemożność spojrzenia przez ramię.


Istnieją rzeczy permanentnie zepsute, na zawsze, których naprawić nikt nie zdoła. 


"Eksperyment profesora" to opowieść o ambicjach i przykrych konsekwencjach testowania niepewnych wynalazków na sobie. "Ostatni kolejarz" zaskoczył mnie swym zakończeniem, tego się nie spodziewałam. Opowiadanie "118" zachwyciło mnie pomysłem, epicko piękną klamrą kompozycyjną, a do tego w mojej rodzinie mam przypadki lunatykowania, więc wczułam się tym bardziej. Dwa ostatnie, "Strach" i "Cisza II" pozwoliły mi się uspokoić w klimacie grozy, braku kontroli nad sobą i z mroczną siłą przejmującą umysły.


Związani byliśmy więzami strachu, które oplotły nas ciasno niczym macki jakiejś morskiej istoty, uzależniając od siebie na dobre. 


Bawiłam się świetnie czytając ten zbiór, o ile można tak powiedzieć, biorąc pod uwagę cały ból, strach, grozę wydarzeń w nim opisanych. Wciągnął mnie w inny świat. Polecam wszystkim miłośnikom gatunku.


Pozdrawiam!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


czwartek, 3 lutego 2022

"Horrorstör" Grady Hendrix PRZEDPREMIEROWO

Opis Wydawcy:

Coś dziwnego dzieje się w salonie meblowym Orsk w Cleveland w stanie Ohio. Co rano pracownicy zastają tam połamane regały Kjërring, stłuczone szklanki Glans i roztrzaskane szafy Liripip. Sprzedaż spada, kamery monitoringu niczego nie wychwytują, a menadżerowie wpadają w panikę.

Aby rozwiązać zagadkę, troje pracowników zgłasza się na całonocny dyżur w sklepie. Od zmierzchu do świtu patrolują opustoszały Salon Wystawowy, natykają się na dziwne zjawiska i doświadczają potworności przekraczających ludzkie pojęcie.

Horrorstör to tradycyjna opowieść o nawiedzonym domu, osadzona w scenerii jak najbardziej współczesnej i wydana w taki sposób, aby czytelnik mógł się nią cieszyć do końca życia. Poręczny format, miękka oprawa, skrzydełka – dzięki eleganckiej formie można do woli napawać się strachem, na jaki każdy z nas zasługuje.


Wiedziałam, że życie jest niesprawiedliwe, ale czy musi być tak okrutne? 



Moja opinia:

Zabrałam się za nią jeszcze w dniu, w którym do mnie dotarła. Niestandardowy format, podobieństwo do katalogów Ikea zaintrygowało mnie z miejsca. Na szczęście wprowadzenie jest całkiem niedługie i akcja szybko rusza z miejsca, więc mogę zapewnić, że bawiłam się świetnie od początku do końca.


Jej zdaniem nie było nic gorszego niż sklep, który udaje coś, czym nie jest. 


Amy pracuje w jednym ze sklepów Orsk, który zwyczajnie podrabia Ikeę i próbuje odnieść sukces sprzedażowy wzorując się na strategii tej popularnej sieci. Dziewczyna nie dogaduje się z managerem, Basilem, który uważa ją za leniwego i zbyt wygadanego podwładnego. Czuje przerażający oddech zwolnienia na swym karku. Gdy wraz z koleżanką zostają wezwane na dywanik, spodziewa się najgorszego. Okazuje się, że na dziewczyny czekają dobrze płatne nadgodziny i nocne patrolowanie placówki, która od jakiegoś czasu cierpi na tajemnicze ataki wandalizmu. Sklep tylko czeka na okazję, by osaczyć od dawna obserwowanych pracowników...


W Orsk ma się pracę. A praca to powołanie. 


Podobnie jak w "Poradniku zabójców wampirów klubu książki z południa" Grady Hendrix prezentuje świetny pomysł, obok którego trudno przejść obojętnie. Nie spojrzę na Ikeę kolejny raz tak samo. Ogromny sklep w mroku wydaje się być niesamowicie przerażający. Wydłużone cienie szaf, atrapy drzwi, które jednak działają i gdzieś prowadzą, tajemnicze napisy wyryte w damskiej toalecie. Moja wyobraźnia szalała i przekształcała domowy klimat w scenerię prosto z koszmaru. Przyznam nawet, że kiedyś udało mi się zgubić w Ikei i krążyłam po części wystawowej, zupełnie jak bohaterzy "Horrorstöru", trochę bardziej zażenowana niż przerażona. To samo poczucie uwięzienia podczas czytania tej książki mnie nie opuszczało.

 

Życie nie interesuje się tym, na co akurat masz ochotę, innych ludzi też to nie ciekawi. Liczy się tylko to, co robisz. 


Polecam tę lekturę gorąco, tak samo jak "Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa" i "Moja przyjaciółka opętana", dwa równie wciągające i oryginalne horrory od Grady'ego Hendrix'a. Autor ewidentnie lubi elementy codzienności wrzucić do makabrycznej maszynki i sprawdzać, co wychodzi po drugiej stronie. Kolejne książki od tego Pana biorę w ciemno 😉


Premiera 16.02.2022!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


piątek, 3 grudnia 2021

"Ulice Laredo" Larry McMurtry

Opis Wydawcy:

Kapitan Woodrow Call – za młodu wspólnik Gusa McCrae i strażnik Teksasu – został łowcą nagród i właśnie zlecono mu wytropienie groźnego meksykańskiego bandyty. W wyprawie towarzyszy mu mieszczuch ze Wschodniego Wybrzeża, niezbyt rozgarnięty zastępca szeryfa i jeden z ostatnich członków ekipy Kapeluszników, niejaki Ślepki Parker, ożeniony z Loreną, dawną kochanką Gusa.

Podczas długiego i niebezpiecznego pościgu przemierzają ostatnie dzikie tereny Zachodu. Akcja na pewien czas przenosi się do bandyckiej ostoi zwanej Miastem Wron, a w finale bohaterowie odwiedzają rozległe i okrutne równiny teksaskiego pogranicza.

"Ulice Laredo" zamykają tetralogię, której pierwszy tom nosił tytuł "Na południe od Brazos". To porywająca i przejmująca elegia o bohaterstwie i przyjaźni.


Moja opinia:

Specyficzna książka. Nie czytało się jej prosto czy szybko. Dużo w niej przemocy, zbędnego okrucieństwa i naprawdę twardych ludzi. 


Kto podejdzie do mordercy na odległość strzału z rewolweru, zwykle się przekonuje, że podszedł za blisko.



Nie najmłodszy już kapitan Woodrow Call kompletuje ekipę, z którą wyrusza na niebezpieczną podróż. Podjął się zlecenia schwytania Joey’a Garzy, młodego przestępcy, który już ma wiele odebranych żyć na swoim koncie. Rozpoczyna się długi, niebezpieczny pościg, w którym stawką są nie tylko pieniądze, ale również życie.

Ludzie wszystko potrafią przeżyć.


Zacznę od zalet. Czuć w tym westernie western, ten surowy klimat, skały, piasek i prażące słońce. Z tym gatunkiem miałam bardzo mało do czynienia, ale dokładnie tak go sobie wyobrażałam. Jest coś surowego, przyziemnego w przedstawianych bohaterach. Życie ich nie rozpieszczało, doświadczali tragedii po których trudno się nie załamać. Oni tylko zaciskają żeby, wzruszają ramionami i żyją dalej. Narracja tez zrobiła swoje w budowaniu klimatu. Akcja płynie niespiesznie, ale każdy bohater dostaje swój zestaw rozdziałów i mnóstwo anegdotek z przyszłości, przemyśleń, rozterek.


Istotą lojalności była przecież stałość, trwanie u boku tych, którzy przy nas trwają. 



Przechodząc płynnie do wad, ta nieśpieszność narracji stanowiła dla mnie wadę. Bardzo trudno było mi się wciągnąć. Czułam, że czytam coś wyjątkowego i z czasem będę wspominać te książkę jako pierwszy western jaki przeczytałam. Ale do gatunku mnie nie przekonał. Choć kto wie, może kiedyś sprawdzę czy powolna akcja i potężnie rozbudowani bohaterowie to reguła w westernach. Na razie mówię pass i wracam do ukochanej fantastyki.



Pozdrawiam!


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


piątek, 29 października 2021

"Grzesznik" Artur Urbanowicz

Opis Wydawcy:

Marek Suchocki „Suchy”, boss kontrolujący półświatek północno-wschodniej Polski, może uważać się za szczęśliwego człowieka. Ma piękną żonę, jeszcze piękniejszą kochankę, dwoje zdrowych dzieci, własny pub, luksusowy dom i mnóstwo gotówki. Sielanka kończy się jednak, gdy jego najgroźniejszy konkurent wychodzi z więzienia i brutalnie upomina się o powrót na przestępczy tron w regionie. Porachunki kończą się tragicznie – Marek spada ze schodów i doznaje poważnego urazu mózgu. Kiedy po tygodniowej śpiączce odzyskuje przytomność, okazuje się, że jego grupa została rozbita, a wszystkie pieniądze zarobione przez lata przestępczej działalności zniknęły. Jego przeciwnik, przez swoje głośne i bezkompromisowe dokonania ochrzczony niegdyś przez media „Grzesznikiem”, daje się poznać jako genialny psychopata, który nie zna litości. Stawia „Suchego” przed wyborem – albo ustąpi, albo zostanie mu odebrane wszystko, czym kiedykolwiek się cieszył. Na domiar złego wkrótce po wypadku ujawniają się nowe, przerażające zdolności Marka. Zaczyna widzieć duchy, nieokreślone cienie, a do tego potrafi rozpoznać ukryte w ludzkim ciele demony… 


To miasto ciągle jest nasze. Moje.


Moja opinia:

To już czwarta powieść Pana Urbanowicza jaką czytałam i po raz kolejny jestem pod wrażeniem plot twistu jaki serwuje. Na szczęście tym razem nie w ostatnim rozdziale, bo znów przyprawiłby mnie o masywnego kaca książkowego, jak przy "Gałęziste". Szybka akcja, bohater pełen sprzeczności, którego trudno lubić, ale fascynująco obserwować.


Nie mieli najmniejszego pojęcia, kogo im tu przywiało. 


Marek Suchocki to nie jest osoba, z którą chcielibyśmy mieć w życiu do czynienia. Gangster, gotowy zastraszać, krzywdzić, zabijać, byle utrzymać swoją pozycję w półświatku. Rodzina, pieniądze i zdrowie nie są jednak dane na zawsze. Suchy w wyniku napadu ludzi konkurenta doznaje urazu mózgu, po którym nic już nie jest takie samo. Stopniowo traci wszystko, a my obserwujemy jego próby odzyskania swego dawnego życia. 


Ludzkie ciało jest tak wspaniałym tworem natury, że można je maltretować i przyprawiać o nieznośny ból właściwie w nieskończoność, bo rany, jak na złość, prawie zawsze się goją, a kości - prawie zawsze zrastają. 


W tej historii czytelnik nie może być pewny co jest złudzeniem, a co rzeczywistością. Wraz z bohaterem próbowałam zrozumieć czym są niepokojące zjawy i dziwne zjawiska, dlaczego raz Suchy mógł udowodnić dziwne zjawiska, a innym razem nie działo się nic. Byłam równie zdezorientowana jak on i wspólnie próbowaliśmy znaleźć jakiś wzór, sens. Autor zadbał jednak o wyjaśnienie, i to jakie! Łapałam się za głowę jakież to genialne. Do ostatniej strony nie wiemy nasz bohater skończy, właściwie do ostatnich trzech zdań. Zakończenie dla mnie bardziej niż satysfakcjonujące. 


Kogo ty chcesz oszukać? 


Pochylę się jeszcze na moment nad samym Markiem. Przechodzi w tej książce prawdziwie wyniszczającą podróż. Cierpi niesamowicie, traci nad sobą panowanie, nie umie się uwolnić od swojego ego i dotychczasowego poziomu życia. Przytłaczające poczucie niemocy otacza go, wylewa się z tekstu. I wciąż ta nadzieja, która aż boli. Wiedziałam, że się z tego nie wygrzebie, on też wiedział, ale wciąż łapał się każdego okruszka. To bolało jeszcze bardziej.



Nie mój cyrk, nie moje małpy. 


Spodziewałam się powalającego zakończenia od Pana Urbanowicza, nauczona po lekturze "Gałęziste" i "Inkuba", ale sądziłam, że dostanę głównie porachunki gangsterskie, a tu tak miła niespodzianka. "Grzesznik" skrywa znacznie więcej. Dajcie tej książce szansę, bo warto! Patrząc z perspektywy zakończenia, żałuję, że nie przypatrywałam się każdej postaci, rozmowie, szczegółom uważniej. Także czytając szukajcie wskazówek skrupulatnie ;)


Pozdrawiam!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


poniedziałek, 11 października 2021

"Żywiołaki" Michael McDowell

Opis Wydawcy:

W Alabamie, na leżącym nad oceanem skrawku ziemi, który przypływ regularnie odcina od stałego lądu, leży Beldame – jak przyjęło się mówić na trzy wiktoriańskie domy wybudowane w XIX wieku. Tam od lat wakacje spędzają dwie prominentne i spowinowacone ze sobą rodziny – Savage’ów i McCrayów.

Ale trzeci dom stoi pusty. Od lat nikt nie był w środku, a zachłanna wydma rok po roku pochłania budynek. Wiąże się z nim tajemnica, o której się nie mówi, nikt nie chce nawet o niej myśleć.

Pogrzeb matrony Savage’ów sprawia, że większość członków obu rodzin po latach znowu się spotyka i, korzystając z okazji, postanawia spędzić lato w Beldame. Wśród nich jest wychowana w Nowym Jorku nastoletnia India McCray. Nieświadoma przeszłości tego miejsca postanawia zbadać opuszczony dom. Znajduje w nim jedynie piasek. I coś jeszcze. Coś niesamowitego. Coś, co wcale nie chce, aby o nim zapomniano... Upale, duszne lato z dnia na dzień przeradza się w coraz większy koszmar.



Odnoszę wrażenie, że coś tylko czeka, żebym wróciła, 
a wtedy wszystkie trzy domy naraz zwalą się na mnie. 



Moja opinia:

Po poznaniu okładkowego opisu spodziewałam się klasycznego horroru z nawiedzonym domem, ale ta historia ma kilka oryginalnych elementów, które zasługują na uwagę.


Ludzie teraz wolą jakieś atrakcje i jasne światła.


Bohaterów poznajemy podczas uroczystości pogrzebowej Marian Savage. Była stara i wredna, mało kto ją lubił, więc niewiele osób przybyło pożegnać zmarłą. Skupiamy się na członkach dwóch zaprzyjaźnionych rodzin, Savage’ów i McCrayów. Wkrótce wyruszają w drogę do Beldame, gdzie kiedyś spędzali wiele upalnych dni na podziwianiu lokalnej przyrody i unikaniu domu z sąsiedztwa, który wszystkich przeraża. Młoda India, która po raz pierwszy ma okazję odwiedzić Beldame jest niezwykle ciekawa tajemniczej okolicy i zafascynowana piaskiem powoli pochłaniającym trzeci dom. Ignoruje zakazy chcąc zrobić kilka oryginalnych zdjęć. Widzi jednak więcej niż powinna, zadaje coraz więcej pytań i również jej zaczyna udzielać się niepokój...


W nocy słychać było, jak dom osiada. 


Ta książka ma przecudowne dialogi. Ich oryginalność wynika głównie z oryginalności samych bohaterów, którzy z szczerością, nie szczędząc przekleństw i złośliwości, co rusz obgadują bardziej wrednych członków rodziny. Tak rozmawiają jedynie ludzie bardzo zżyci lub całkowicie prostolinijni. Do tego mamy elementy poważnych, choć w sumie nie tak rzadkich problemów rodzinnych, jak alkohol czy problemy małżeńskie, zdrady i śmierć bliskich. Ci bohaterzy byli zabawni, mięsiści, tacy z krwi i kości. 


W szumie fal można usłyszeć wszystko: 

śpiew syren albo szuranie nóg umarłych na piasku. 


Piasek był tutaj motywem widowiskowym i dającym wyobraźni ogromne pole do manewru. Stary, wiktoriański dom, pochłonięty przez wydmę robił wrażenie. A to co się później działo malowało w mojej głowie jeszcze ciekawsze scenerie. Aż słyszałam ten miarowy szum sypiących się ziarenek, niewielkiego rozmiaru, ale przez ogromną ilość nabierały siły, której nie należało lekceważyć. Bardzo ciekawy motyw, działający na różne zmysły i zagnieżdżający się solidnie w pamięci.


Nie patrzcie za siebie, nigdy nie wiadomo, 

co zobaczycie w oknie...


Żywiołaki to horror z elementami zarówno klasycznymi, jak i oryginalnymi. Zaskoczył mnie cudownymi dialogami i piękną scenerią. Na pierwszy rzut oka niepozorny, ale zdecydowanie godny polecenia.


Nigdy nie chciałem jechać nigdzie indziej. 




Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



niedziela, 3 października 2021

"Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa" Grady Hendrix

Opis Wydawcy:

Bohaterką powieści, dziejącej się na przełomie lat 80. i 90. XX wieku na przedmieściach Charlestonu w Karolinie Południowej, jest Patricia Campbell – niczym niewyróżniająca się kura domowa, której jedynym urozmaiceniem w nudnym, monotonnym życiu są spotkania w lokalnym klubie literackim.

Kiedy w okolicy zaczynają ginąć dzieci, Patricia, jako zagorzała fanka kryminałów, powieści detektywistycznych i horrorów, z pomocą koleżanek z klubu rozpoczyna prywatne śledztwo. Szybko okazuje się, że to przystojny, wrażliwy i szarmancki James Harris, jeden z sąsiadów, może być zamieszany w te porwania, a jego prawdziwa natura jest zdecydowanie bardziej przerażająca niż fabuła niejednej z omawianych przez nie książek…


Ludzie nocy zawsze czują głód. Nigdy nie przestają mówić i nigdy nie mają dość. 

Zastawili swoje dusze, jedzą i jedzą, i nie potrafią przestać. 


Moja opinia:

Po "Sprzedaliśmy dusze" i "Moja przyjaciółka opętana" wiedziałam już, że Grady Hendrix ma sporo do zaoferowania. Historie nastoletnich przyjaźni i skłóconego zespołu były ciekawe, wciągające, ale opowieść o mamuśkach połączonych klubem książki, osaczonych przez wampira z sąsiedztwa pod względem oryginalności zdecydowanie wyrywa się na prowadzenie.


Rozumiem, że czasem życie może być przytłaczające, ale trzeba stawić mu czoło. 



Akcja toczy się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, gdy kobiety jeszcze głównie zajmowały się domem i dziećmi, a mężowie zarabiali i rozwijali się zawodowo. Klub książki pozwalał oderwać się nieco od rzeczywistości przy dobrym kryminale i znaleźć miejsce w napiętym grafiku na wspólne spotkania. Wkrótce w okolicy Patricii zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Sąsiadka choruje na dziwaczną przypadłość, zaczynają ginąć ludzie, głównie dzieci, a teściowa jest ostatnio bardzo niespokojna. Kobieta za punkt wspólny uważa przybycie Jamesa Harrisa, nowego sąsiada. Wydaje się być sympatyczny, szybko zaskarbia sobie przychylność okolicy, ale Patricia nie daje się tak łatwo zwieść jego czarowi. Stawia śmiałe tezy, które doprowadzą ją do niebezpiecznej prawdy. 


Cały świat chce pożreć kolorowe dzieciaki, nieważne, ile by ich było, 

tylko oblizuje usta i chce jeszcze więcej. 



Ta książka porusza więcej tematów niż się po niej początkowo spodziewałam. Każda z członkiń klubu przeżywa przemianę, zaliczają raz po raz wzloty i upadki. Przeżywają śmierć bliskich, bankructwo, zdradę męża, walkę z alkoholizmem i zbuntowanymi dzieciakami. Przez karty tej historii przebija się ogromna ilość codziennych zadań, z którymi matki muszą się zmagać. Obowiązki piętrzą się i piętrzą, a zagrożenie nie czeka, aż znajdą chwilę w grafiku. Czai się w pobliżu i pożera ich dzień po dniu. 


Czuła się, jakby straciła przyjaciela.




Zżyłam się z tymi kobietami bardzo. Kibicowałam im gorąco w walce z notorycznym niedocenianiem i lekceważeniem. Liczyłam, że dorwą tego aroganckiego dupka i pokażą mu, gdzie jego miejsce. Wykazały się ogromną odwagą, poświęceniem i uporem, mimo zwątpienia i zmęczenia. Popełniły kilka głupich decyzji, poddały się presji społeczeństwa, upadły raz czy dwa, ale nie zapomniały by za każdym razem wstać. Dzielne kobiety, o których czytało mi się z przyjemnością. 


Pozdrawiam!


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!

wtorek, 14 września 2021

"Lęk" Tomasz Sablik

Opis Wydawcy:

W Księdze Rodzaju zapisano, że na początku była ciemność. Ale to nieprawda. Na początku i na końcu zawsze jest tylko lęk.

Ludzkość spowił mroczny całun śmierci, a wraz z nim świat ogarnęła przytłaczająca cisza…

Na skraju pustyni, w sąsiedztwie mrocznego lasu stoi niewielka, drewniana chata. Mieszkają w niej Jakub oraz Julia, małżeństwo od lat bezskutecznie starające się o dziecko. W ich niedalekim sąsiedztwie żyją Daniel z Martą – jak się wydaje jedyni prócz nich, którzy przeżyli pandemię śmiertelnego wirusa. Ta zaprzyjaźniona, wspomagająca się czwórka od lat nie widziała innych żywych ludzi.

Pewnej deszczowej nocy do drzwi chaty puka młoda, bosa dziewczyna w żółtej pelerynie, prosząc o pomoc. Wbrew logice i obawom Jakub wpuszcza ją do środka. Wraz z przybyciem tego niespodziewanego gościa zaczynają się dziać niepokojące rzeczy…


Moja wiara bierze się ze mnie, ona zaczyna się we mnie i kończy na mnie. 


Moja opinia:

"Winda" zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Sięgałam po "Lęk" z ciekawością, czy uda się powtórzyć tę podróż przez grozę dla mnie najstraszniejszą, bo zaczynającą się od ludzkiej słabości. 


Tracił szacunek dla siebie samego.


Julia i Jakub to małżeństwo w podeszłym już wieku, którym przyszło spędzić te lata życia w odosobnieniu. Wirus wykończył ich świat, przeżyli tylko dzięki konsekwentnej izolacji. Z wyboru decydują się na skromne życie, z blaskiem świec po zmroku i ciepłą wodą z paleniska. Każdą ich rozmowę trawią jednak żal, niedomówienia i pasywna agresja, która nie znalazła ujścia. Niespodziewanie do ich chaty puka nieznajoma dziewczyna. Mówi, że straciła rodziców i nie ma dokąd iść. Mimo intuicji, podskórnego poczucia zagrożenia, wpuszczają ją do środka, czego szybko pożałują. 


W odczuciu Jakuba czas biegł teraz szybciej niż kiedykolwiek. 


Ta książka swym powolnym, konsekwentnym wciąganiem w sidła nieuchronnej grozy sprawiła, że myślałam o niej nie tylko w trakcie czytania. Bohaterzy uwięzieni pomiędzy swymi powinnościami a pragnieniami inspirowali do rozmyślania nad upływem czasu i zbliżającym się finałem. To jedna z tych historii, które przerażają swą tymczasową stabilnością. Czytelnik czeka, wypatruje wybuchu i przechodzi przez pozornie neutralne, codzienne rozmowy z niesamowicie wywindowanym napięciem. 


Czuł, że po wczorajszej rozmowie kamień spadł mu z serca. 


Bohaterzy są tutaj przedstawieni po mistrzowsku, szczególnie Jakub. Głęboko wierzący mężczyzna w podeszłym wieku żyjący w spartańskich warunkach jest gruntownie różny od dwudziestoparolatki, której nic nie brakuje. A jednak czułam jego pragnienia, obawy, ograniczenia. Czułam, że go rozumiem i mocno się angażuję. To wywindowało wszystkie mocne sceny grozy na prawdziwe wyżyny emocjonalne.


Miej w sobie trochę wiary.


Podsumowując, "Lęk" to kolejna świetna jakościowo pozycja grozy spod pióra Pana Sablika. Będę sięgać w ciemno po kolejne. A premiera "Lęku" już jutro ;)


Pozdrawiam!


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...