Kilka dni temu przeczytałam o akcji organizowanej przez Trusted Cosmetics. Jest to wyzwanie, w którym w każdą niedzielę należy zaprezentować swoich ulubieńców z danej kategorii, np. kosmetyki do twarzy, kolorówka, itp. Tematem dzisiejszego posta jest "Co zawiera Twoja kosmetyczka?". Postanowiłam dołączyć do tego wyzwania i mam nadzieję, że uda mi się dotrwać do jego końca. Chciałam zaprezentować Wam zawartość swojej kosmetyczki wyjazdowej - nie ma tu praktycznie żadnych miniaturek, bo jeszcze nie zaopatrywałam się w nie, ponieważ póki co nigdzie nie wyjeżdżam. Jednak prawda jest też taka, że gdy taki moment nastąpi, nie muszę ograniczać się w ilości zabieranych rzeczy - pakuję wszystko to, co moim zdaniem niezbędne, a nawet troszkę ponad stan. Wszystko ładnie pakuję do auta i nie muszę tego dźwigać. Używam wtedy kosmetyczki walizkowej - jest to wielki kufer. Warto zaznaczyć, że nie ograniczam się jeżeli wyjazd jest na dłuższy czas. Na 2-3 dni biorę praktycznie same miniatury. Dziś na potrzeby zdjęć moja mała, codzienna kosmetyczka.
Zaczynam od rzeczy do kąpieli. Obowiązkowo zabieram ze sobą żel do mycia twarzy - za każdym razem sięgam po coś innego, nie mam w tej kwestii wielkich wymagań, bo większość kosmetyków się tu sprawdza. Obecnie używam żelu myjącego marki Biolaven. Kolejnym produktem jest szampon, którego używam bardzo często. Na zdjęciu mój ukochany Bioxsine. Dalej mamy peeling o pięknym pomarańczowym zapachu. W kosmetyczce nie mogłoby zabraknąć emulsji do higieny intymnej i mojego ulubionego balsamu pod prysznic. Zapomniałam o najważniejszym - żel pod prysznic, więc wybaczcie, że zabrakło go na zdjęciu.
Kolejne dwa produkty służą mi do twarzy. Przed użyciem żelu, najpierw zmywam makijaż płynem do demakijażu. Najczęściej jest to micel z Biedronki. Często przecieram też twarz tonikiem w sprayu z Ziaji.
Odrobinka pielęgnacji, czyli krem do rąk. Nie jest to mój niezbędnik, bo rzadko kremuję ręce, ale wolę go mieć przy sobie. Następnie balsam do ciała (zabieram go o ile nie mam w zanadrzu jakiegoś balsamu pod prysznic). Czas na trochę ochrony - zabieram ze sobą antyperspiranty zapobiegające poceniu zarówno do stóp jak i pod pachy.
Przyszła kolej na makijaż. Poniższe dwa kosmetyki, bazę i podkład, znacie już bardzo dobrze, bo prezentowałam je Wam chociażby wczoraj, więc nie ma się co tu rozwodzić nad nimi. Do tego duetu doszedł jeszcze mój ulubiony ostatnio puder sypki marki Paese - jeżeli szukacie fajnego pudru, to polecam ten.
Mimo, że malować się cieniami nie potrafię, to ostatnio coś tam próbuję, jednak nie jest to na tyle spektakularne, by się tym z Wami dzielić. Najczęściej korzystam jednak z tej palety (z jej najciemniejszych kolorów) by podkreślić brwi i uzupełnić ubytki w brwiach. Moją ulubioną jest paletka MUR Iconic 3. Obok jest też delikatna paletka do konturowania Rimmel, którą znacie z wczorajszego posta. Produkty obu marek możecie zakupić na Iperfumy.pl.
Jaki byłby mój
makijaż, gdybym nie używała moich ulubionych pędzli. Na chwilę obecną
używam czterech - do pudru, do różu/rozświetlacza/bronzera, do brwi oraz
mój hit - pędzel-szczoteczkę do podkładu. Ten ostatni jest po prostu
rewelacyjny i z pewnością poświęcę mu oddzielny post.
Na wyjazdy szminek zabieram sporo, nie ma co ukrywać. Zabieram wachlarz różnych kolorów, ponieważ w zależności od pory dnia, wyjścia i okazji z jaką wychodzimy z miejsca pobytu używam innych kolorów. Za dnia są to odcienie delikatne - jakieś beże i lekkie brązy. Z kolei wieczorem maluję usta zdecydowanie intensywniej i wtedy kuszę się na czerwienie i odcienie fuksji. Najczęściej wybór pada na kolory Rimmel Lasting Finish by Kate Moss czy Golden Rose.
Nie mogę zapominać o oczach. Nie ma tu jednak niczego skomplikowanego. Po prostu tusze do rzęs (w tym wypadku L'Oreal oraz Yves Rocher) oraz eyelinery. Powinnam dorzucić jeszcze do puli bazę pod cienie, po bardzo często używam jej w celu przedłużenia trwałości namalowanej eyelinerem kreski.
Wykończeniem całości jest użycie perfum. Od jakiegoś czasu raczę się zapachem Versace Bright Crystal. Pięknie wygląda i przede wszystkim jest trwały.
Tak prezentuje się zawartość mojej wyjazdowej kosmetyczki. Wydaje mi się, że nie ma tu jakoś przesadnie dużo rzeczy, ale skromnie też nie jest. Brakuje tu więcej pielęgnacji, ale nie oszukujmy się - wyjeżdżając na wakacje po prostu nie ma na to czasu, więc nawet jej ze sobą zbytnio nie biorę. Każdy wyjeżdżając na wczasy chce jak najwięcej zobaczyć i zwiedzić, a nie siedzieć w domu i się pielęgnować.
Czy ktoś z Was bierze udział w tym wyzwaniu? Chętnie zobaczę Wasze kosmetyczki!