Showing posts with label Wielkanoc. Show all posts
Showing posts with label Wielkanoc. Show all posts
2011-04-27
Pasztet jajeczno - porowy z łososiem.
Pasztet jajeczno-porowy z łososiem to zdecydowanie mój tegoroczny faworyt jeśli chodzi o potrawy wielkanocne. Po pierwsze za kompozycję smaków (pory duszone na maśle, blanszowany szpinak i łosoś) i po drugie - za prezencję. Bardzo polecam!
Pasztet jajeczno - porowy z łososiem
przepis A. Borowskiej
przepis na jedną keksówkę o długości 25 - 30cm
duży por
pęczek natki pietruszki
2 łyżki masła
17 jajek
czubata łyżka bułki tartej
szczypta suszonego rozmarynu lub parę listków świeżego
szczypta ostrej papryki
szczypta świeżo mielonej gałki muszkatołowej
sól, biały pieprz
10 - 12 dużych liści szpinaku
300g filetu łososia w jednym kawałku (bez skóry)
Por przekrój wzdłuż na pół, dobrze opłucz pod bieżącą wodą. Następnie pokrój białą i jasno zieloną część w cienkie plasterki. Duś na 2 łyżkach masła ok. 3 minuty, aby lekko zmiękł, przestudź.
Ugotuj na twardo 12 jajek, obierz i gdy ostygną, zetrzyj na tarce o dużych oczkach. Opłukaną natkę posiekaj. Tak przygotowane składniki wymieszaj na jednolitą masę z surowymi jajkami i bułką tartą. Dopraw solą, białym pieprzem, rozmarynem, papryką i gałką muszkatołową.
Dobrze opłukane liście szpinaku zblanszuj albo gotując minutę we wrzątku albo przelewając na sitku dużą ilością wrzątku. Osącz na ręczniku papierowym, a następnie owiń nimi łososia oprószonego pieprzem i lekko posolonego.
Piekarnik nagrzej do 190°C. Formę wysmaruj masłem i wysyp bułką tartą. Wyłóż połowę masy, połóż łososia, przykryj pozostałą masą. Wyrównaj powierzchnię. Wstaw do piekarnika i piecz 1h15minut. Gotowy pasztet odstaw na 10 minut, a następnie wyjmij z formy. Podawaj na ciepło lub na zimno.
Po lewej pasztet z łososia z hiszpańskim młodym wytrawnym sherry fino, po prawej pasztet jajeczno - porowy z łososiem.
Etykiety:
łosoś,
Pasztet jajeczno - porowy z łososiem,
rozmaryn,
ryby,
Wielkanoc
2011-04-25
Migawki z wielkanocnego śniadania.
To była moja pierwsza Wielkanoc w Polsce z rodziną od paru lat, w związku z czym nie mogłam nacieszyć się wszystkimi typowo świątecznymi potrawami. Zrobiłam mnóstwo zdjęć i zjadłam zdecydowanie nieskromne porcje.
Od skrajnego przejedzenia uratowała nas pogoda - w obliczu prawie 20 stopni i pięknego słońca nie sposób siedzieć w domu. Parę zdjęć ze spaceru i wycieczki rowerowej wrzucę jutro - nie ma wdzięczniejszego tematu na zdjęcia niż kwitnące czereśnie.
Wracając do niedzielnego śniadania - dekoracje były proste: świeże tulipany, zielono - żółte serwetki, takież świeczki w kształcie jajek i kolorowe jajeczka z czekolady. Oraz biały odświętny obrus.
Śniadanie zaczęliśmy od święconki - jajko, chleb, kiełbasa i sól.
Nie obyło się też bez prawdziwego żurku i białej kiełbasy (której ja niestety nie lubię, ale prawdziwy domowy żurek to już coś!). Swoją drogą - czy wiecie może jaka jest różnica między żurkiem a żurem?
Do żurku - swojski chleb. Jako, że piekarzy w rodzinie mamy dwóch - ja i mój tata to i chlebów był u nas dostatek. Dodatkowo w ramach świątecznej rozpusty, na każdego czekała jedna brioszka :)
Wszystkie chleby są na zakwasach - jeden na pszennym, reszta na żytnim. Mój faworyt to chleb żytni razowy z miodem i czarnuszką. Wilgotny, mięsisty i dojrzewający - pełnię smaku osiąga po ok. trzech dniach. Przepis pojawi się wkrótce :)
Pumpernikiel to z kolei eksperyment - piekłam go po raz pierwszy i niestety za krótko bo jedynie 5h. Smak jest wyborny, konsystencja też, ale myślę, że jeszcze dwie godziny przydałyby się do uzyskania bardziej czarnego koloru i skarmelizowanego smaku. Przepis na pumpernikiel znalazłam w książce Hamelmana "Bread".
Tradycyjnie na stole pojawiły się też jajka faszerowane, sałatka jarzynowa, wielkanocny klops z jajkiem i schab nadziewany morelami moczonymi w winie i migdałami. Nie jestem specjalną amatorką mięs i dlatego moja ulubiona wersja nadziewanego schabu to ta, w której morele ze skromnego dodatku zamieniają się w główny składnik.
O ile obok mięs mogę przejść (prawie) obojętnie, to pieczeń z łososia sprawia, że serce bije mi szybciej. W tym roku moja mama zaszalała i przygotowała aż dwie wersje tego przysmaku - jeden z sherry fino (wytrawne, młode hiszpańskie białe wino), drugi z porem i szpinakiem.
Z potraw bardziej wigilijnych, ale bardzo u nas popularnych niezależnie od pory roku pojawił się śledź z bakaliami.
Ze słodkości udało mi się sfotografować tylko Pannę Paschę :)
A co u Was pojawiło się na Wielkanocnym stole?
Bez jakiej potrawy nie wyobrażacie sobie świąt? :)
Od skrajnego przejedzenia uratowała nas pogoda - w obliczu prawie 20 stopni i pięknego słońca nie sposób siedzieć w domu. Parę zdjęć ze spaceru i wycieczki rowerowej wrzucę jutro - nie ma wdzięczniejszego tematu na zdjęcia niż kwitnące czereśnie.
Wracając do niedzielnego śniadania - dekoracje były proste: świeże tulipany, zielono - żółte serwetki, takież świeczki w kształcie jajek i kolorowe jajeczka z czekolady. Oraz biały odświętny obrus.
Śniadanie zaczęliśmy od święconki - jajko, chleb, kiełbasa i sól.
Nie obyło się też bez prawdziwego żurku i białej kiełbasy (której ja niestety nie lubię, ale prawdziwy domowy żurek to już coś!). Swoją drogą - czy wiecie może jaka jest różnica między żurkiem a żurem?
Do żurku - swojski chleb. Jako, że piekarzy w rodzinie mamy dwóch - ja i mój tata to i chlebów był u nas dostatek. Dodatkowo w ramach świątecznej rozpusty, na każdego czekała jedna brioszka :)
Wszystkie chleby są na zakwasach - jeden na pszennym, reszta na żytnim. Mój faworyt to chleb żytni razowy z miodem i czarnuszką. Wilgotny, mięsisty i dojrzewający - pełnię smaku osiąga po ok. trzech dniach. Przepis pojawi się wkrótce :)
Pumpernikiel to z kolei eksperyment - piekłam go po raz pierwszy i niestety za krótko bo jedynie 5h. Smak jest wyborny, konsystencja też, ale myślę, że jeszcze dwie godziny przydałyby się do uzyskania bardziej czarnego koloru i skarmelizowanego smaku. Przepis na pumpernikiel znalazłam w książce Hamelmana "Bread".
Tradycyjnie na stole pojawiły się też jajka faszerowane, sałatka jarzynowa, wielkanocny klops z jajkiem i schab nadziewany morelami moczonymi w winie i migdałami. Nie jestem specjalną amatorką mięs i dlatego moja ulubiona wersja nadziewanego schabu to ta, w której morele ze skromnego dodatku zamieniają się w główny składnik.
O ile obok mięs mogę przejść (prawie) obojętnie, to pieczeń z łososia sprawia, że serce bije mi szybciej. W tym roku moja mama zaszalała i przygotowała aż dwie wersje tego przysmaku - jeden z sherry fino (wytrawne, młode hiszpańskie białe wino), drugi z porem i szpinakiem.
Z potraw bardziej wigilijnych, ale bardzo u nas popularnych niezależnie od pory roku pojawił się śledź z bakaliami.
Ze słodkości udało mi się sfotografować tylko Pannę Paschę :)
A co u Was pojawiło się na Wielkanocnym stole?
Bez jakiej potrawy nie wyobrażacie sobie świąt? :)
Etykiety:
Wielkanoc
2011-04-23
Na wielkanocne śniadanie...
...polecam brioszki - moje ulubione maślane drożdżowe bułeczki, na które pozwalam sobie tylko przy wyjątkowej okazji. Ilość masła przyprawiłaby zapewne o zawroty głowy nawet samą Julię Child, ale za to smak... Francuzi wiedzą co dobre :)
Ciasto na brioszki zagniata się wieczorem, a piecze rano - zimne wyrastanie w lodówce sprawia, że mimo całego swojego bogactwa jest delikatne i puszyste. Dzięki temu też nie ma najmniejszego problemu z formowaniem bułeczek, nic się nie lepi i całość idzie sprawnie i szybko. Warto wstać w niedzielę godzinę wcześniej, by na śniadanie podać świeże, lekko ciepłe brioszki. Możecie zrobić je w małych foremkach na babeczki lub w formie dużej baby. Dzięki dużej zawartości masła na drugi dzień są równie świeże, na trzeci zaś są idealną bazą na tosty francuskie.
Brioszka (przepis podstawowy)
przepis na jedną dużą brioszkę lub 8 mniejszych bułeczek (foremki o średnicy 10cm)
3 łyżki mleka + 10 g świeżych drożdży lub 1 łyżeczka drożdży instant
300g mąki
3 jajka
30g cukru pudru
175g miękkiego masła
1/2 łyżeczki soli
Jeśli używamy drożdży świeżych to przed użyciem należy wymieszać je z lekko ciepłym lub w temp. pokojowej mlekiem, przykryć i odstawić na 10 - 15 minut do spienienia. Jeśli używamy drożdży instant to pomijamy ten krok i po prostu dodajemy je do mąki.
Do miski przesiać mąkę i cukier. Dodać drożdże (suche lub spienione świeże) i jajka. Całość wyrabiać mikserem (hakami) lub ręcznie aż do uzyskania w miarę gładkiego ciasta. Następnie dodawać partiami (po łyżce / dwóch) masło, cały czas miksując. Kolejną partię dodać, kiedy pierwsza 'zniknie'. Dodać sól. (Całość miksowania zajęła mi 15 minut. )
Wyrobione ciasto przykryć ściereczką lub folią spożywczą i odstawić do wyrastania (w ciepłe miejsce, bez przeciągów) na 1,5h do 2h. Wyrośnięte ciasto wyrobić jeszcze przez chwilę, przykryć folią i wstawić do lodówki na noc (minimum 6h, max. 24h).
Następnego dnia rano: wyjąć ciasto z lodówki, formy / formę nasmarować masłem i delikatnie obsypać masłem / bułką tartą. Ciasto podzielić na 8 części (jeśli pieczemy małe bułeczki to jedna będzie ważyć ok. 85g) lub na dwie (jeśli pieczemy dużą brioszkę, w tym wypadku dzielimy na dwie części, 2/3 całości i 1/3).
Formowanie małych bułeczek: lekko omączonymi dłońmi oderwać mały kawałeczek ciasta i zrobić małą kuleczkę. Z reszty uformować dużą kulkę, w której robimy kciukiem wgłebienie na małą kuleczkę.
Formowanie dużej brioszki: z dwóch trzecich ciasta uformować kulę. Ułożyć ją na dnie formy robiąc wgłębienie palcami. Z mniejszej części uformować wałek, który należy wcisnąć we wgłębienie.
Odstawić do wyrośnięcia na 30 minut do 1h. W międzyczasie nagrzać piekarnik do 180°C. Wyrośnięte* bułeczki posmarować rozbełtanym jajkiem, wstawić do nagrzanego piekarnika i piec 30 minut.
Jeśli robimy dużą brioche, to po pierwsze będzie ona wyrastała dłużej (mi zajęło to 2h), po drugie należy ją naciąć przed wstawieniem do piekarnika. Robię to ostrymi nożyczkami, na ukos, ok. 5- 6 nacięć (nacinamy okrągły wałek dookoła kuleczki). Po nacięciu od razu wstawić do piekarnika i piec ok. 35 minut.
Upieczone brioszki wyjąć z piekarnika i ostudzić na kratce, po ok. 15 minutach wyjąć z formy. Smacznego! :)
* ciasto po włożeniu do formy powinno zajmować jej połowę, po wyrośnięciu 3/4, gdyż w piekarniku jeszcze urośnie.
Ciasto na brioszki zagniata się wieczorem, a piecze rano - zimne wyrastanie w lodówce sprawia, że mimo całego swojego bogactwa jest delikatne i puszyste. Dzięki temu też nie ma najmniejszego problemu z formowaniem bułeczek, nic się nie lepi i całość idzie sprawnie i szybko. Warto wstać w niedzielę godzinę wcześniej, by na śniadanie podać świeże, lekko ciepłe brioszki. Możecie zrobić je w małych foremkach na babeczki lub w formie dużej baby. Dzięki dużej zawartości masła na drugi dzień są równie świeże, na trzeci zaś są idealną bazą na tosty francuskie.
A wszystkim moim Czytelnikom dziękuję za ciepłe słowa
i zarazem chciałabym złożyć Wam życzenia smakowitych, wesołych i pełnych ciepła Świąt Wielkanocnych!
i zarazem chciałabym złożyć Wam życzenia smakowitych, wesołych i pełnych ciepła Świąt Wielkanocnych!
Brioszka (przepis podstawowy)
przepis na jedną dużą brioszkę lub 8 mniejszych bułeczek (foremki o średnicy 10cm)
3 łyżki mleka + 10 g świeżych drożdży lub 1 łyżeczka drożdży instant
300g mąki
3 jajka
30g cukru pudru
175g miękkiego masła
1/2 łyżeczki soli
Jeśli używamy drożdży świeżych to przed użyciem należy wymieszać je z lekko ciepłym lub w temp. pokojowej mlekiem, przykryć i odstawić na 10 - 15 minut do spienienia. Jeśli używamy drożdży instant to pomijamy ten krok i po prostu dodajemy je do mąki.
Do miski przesiać mąkę i cukier. Dodać drożdże (suche lub spienione świeże) i jajka. Całość wyrabiać mikserem (hakami) lub ręcznie aż do uzyskania w miarę gładkiego ciasta. Następnie dodawać partiami (po łyżce / dwóch) masło, cały czas miksując. Kolejną partię dodać, kiedy pierwsza 'zniknie'. Dodać sól. (Całość miksowania zajęła mi 15 minut. )
Wyrobione ciasto przykryć ściereczką lub folią spożywczą i odstawić do wyrastania (w ciepłe miejsce, bez przeciągów) na 1,5h do 2h. Wyrośnięte ciasto wyrobić jeszcze przez chwilę, przykryć folią i wstawić do lodówki na noc (minimum 6h, max. 24h).
Następnego dnia rano: wyjąć ciasto z lodówki, formy / formę nasmarować masłem i delikatnie obsypać masłem / bułką tartą. Ciasto podzielić na 8 części (jeśli pieczemy małe bułeczki to jedna będzie ważyć ok. 85g) lub na dwie (jeśli pieczemy dużą brioszkę, w tym wypadku dzielimy na dwie części, 2/3 całości i 1/3).
Formowanie małych bułeczek: lekko omączonymi dłońmi oderwać mały kawałeczek ciasta i zrobić małą kuleczkę. Z reszty uformować dużą kulkę, w której robimy kciukiem wgłebienie na małą kuleczkę.
Formowanie dużej brioszki: z dwóch trzecich ciasta uformować kulę. Ułożyć ją na dnie formy robiąc wgłębienie palcami. Z mniejszej części uformować wałek, który należy wcisnąć we wgłębienie.
Odstawić do wyrośnięcia na 30 minut do 1h. W międzyczasie nagrzać piekarnik do 180°C. Wyrośnięte* bułeczki posmarować rozbełtanym jajkiem, wstawić do nagrzanego piekarnika i piec 30 minut.
Jeśli robimy dużą brioche, to po pierwsze będzie ona wyrastała dłużej (mi zajęło to 2h), po drugie należy ją naciąć przed wstawieniem do piekarnika. Robię to ostrymi nożyczkami, na ukos, ok. 5- 6 nacięć (nacinamy okrągły wałek dookoła kuleczki). Po nacięciu od razu wstawić do piekarnika i piec ok. 35 minut.
Upieczone brioszki wyjąć z piekarnika i ostudzić na kratce, po ok. 15 minutach wyjąć z formy. Smacznego! :)
* ciasto po włożeniu do formy powinno zajmować jej połowę, po wyrośnięciu 3/4, gdyż w piekarniku jeszcze urośnie.
2011-04-22
Rozwiązanie konkursu i czekoladowy mazurek.
Tym razem bez dłuższych wstępów (nie chcę Was odciągać od świątecznych przygotowań) - dwie Hotchospoon powędrują do Dominiki P. - proszę o kontakt mejlowy i adres do wysyłki. Losowanie odbyło się metodą domową (karteczki), a 'sierotką' był P. ;) :)
Wszystkim dziękuję za komentarze - w trakcie lektury zjadłam pół tabliczki gorzkiego Lindta z suszonymi jagodami i narobiłam sobie smaku na parę innych czekolad, o istnieniu których nawet nie wiedziałam.
Tegoroczny mazurek nie mógł oczywiście inny niż czekoladowy, chociaż po głowie chodziło mi parę przepisów w stylu retro / vintage m.in. przepis na mazurek z mąką z chleba razowego, który znalazłam w rodzinnej przedwojennej książce kucharskiej (na pewno o niej napiszę prędzej czy później :)).
Jeśli tylko zdążę to jutro pojawi się jeszcze przepis na drożdżową babę migdałową i brioszki, które idealnie nadają się na wielkanocne śniadanie.
Mazurek czekoladowy
inspirowany Mazurkiem kajmakowym z Kwestii smaku
przepis na formę o wymiarach 28 x 23cm (mierzone po dnie)
kruche ciasto ucierane (czekoladowe):
150g miękkiego masła
1 żółtko
40g cukru pudru
160g mąki pszennej tortowej
80g mąki ryżowej pełnoziarnistej*
1 łyżka kakao
1 łyżeczka cynamonu
Masło i cukier utrzeć mikserem aż masa będzie gładka, puszysta i jasna. Dodać żółtko, zmiksować do połączenia składników. Do masy przesiać mąki, kakao i cynamon, miksować przez chwilę lub wygniatać ręką do połączenia składników w kulę. Zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na minimum 15 minut.
Piekarnik nagrzać do 160°C.
Formę wyłożyć papierem do pieczenia, wyjąć ciasto i rozwałkować w formie używając drugiego arkusza papieru do pieczenia lub folii spożywczej. Jeśli nie mamy wałka, który zmieści się w formie, wyjąć papier z formy, a po rozwałkowaniu przełożyć do formy i przyciąć nożem do kształtu.
Wstaw do nagrzanego piekarnika i piecz 30 minut. Wyjmij z piekarnika, ostudź z formie. Uważnie wyjmij z formy (najlepiej na 4 ręce, podnosząc papier do pieczenia z obu stron) - mazurek jest bardzo kruchy.
masa czekoladowa:
puszka mleka skondensowanego słodzonego (np. Gostyń, 533g)
1 łyżka miodu
4 łyżki masła
50g dobrej gorzkiej czekolady
Do rondla z grubym dnem wlej mleko skondensowane, miód i masło. Dobrze wymieszaj, a następnie podgrzewaj na bardzo małym ogniu przez 8 - 10 minut, mieszając cały czas, by masa się nie przypaliła. Gdy masa zgęstnieje** i zmieni kolor na jasno brąz / słomkowy, zdejmij ją z ognia i dodaj czekoladę. Mieszaj aż do rozpuszczenia.
Na ostudzony spód wyłóż masę i udekoruj bakaliami. Świetnie pasują suszone śliwki, żurawiny, a kokos tworzy piękny kontrast kolorystyczny. Klasycznie mogą to być również orzechy - np. posiekane laskowe (mazurek niczym nutella? :) ). Pozostawić do zastygnięcia, mazurek można kroić już po 30 minutach.
* możną ją kupić w delikatesach takich jak Bomi, Piotr i Paweł czy w sklepach bio / ekologicznych. Ma wyjątkowy lekko słodki aromat, którego nie zastąpi inna mąka. Ciasto wyjdzie też jeśli użyjemy mąki ziemniaczanej czy kukurydzianej, jednak smak będzie inny.
** z cennych uwag Asi:
"Gdyby masa bardzo zgęstniała podczas gotowania i trochę przywarła przy dnie i na bokach rondelka (ale nie przypaliła się!), obdrapać łyżką całą masę i wymieszać. Gotować jeszcze dłużej mieszając aż masa zmieni kolor. Jeśli po ugotowaniu masy będą w niej jeszcze grudki, wystarczy przetrzeć ją przez sito."
Wszystkim dziękuję za komentarze - w trakcie lektury zjadłam pół tabliczki gorzkiego Lindta z suszonymi jagodami i narobiłam sobie smaku na parę innych czekolad, o istnieniu których nawet nie wiedziałam.
Tegoroczny mazurek nie mógł oczywiście inny niż czekoladowy, chociaż po głowie chodziło mi parę przepisów w stylu retro / vintage m.in. przepis na mazurek z mąką z chleba razowego, który znalazłam w rodzinnej przedwojennej książce kucharskiej (na pewno o niej napiszę prędzej czy później :)).
Jeśli tylko zdążę to jutro pojawi się jeszcze przepis na drożdżową babę migdałową i brioszki, które idealnie nadają się na wielkanocne śniadanie.
Mazurek czekoladowy
inspirowany Mazurkiem kajmakowym z Kwestii smaku
przepis na formę o wymiarach 28 x 23cm (mierzone po dnie)
kruche ciasto ucierane (czekoladowe):
150g miękkiego masła
1 żółtko
40g cukru pudru
160g mąki pszennej tortowej
80g mąki ryżowej pełnoziarnistej*
1 łyżka kakao
1 łyżeczka cynamonu
Masło i cukier utrzeć mikserem aż masa będzie gładka, puszysta i jasna. Dodać żółtko, zmiksować do połączenia składników. Do masy przesiać mąki, kakao i cynamon, miksować przez chwilę lub wygniatać ręką do połączenia składników w kulę. Zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na minimum 15 minut.
Piekarnik nagrzać do 160°C.
Formę wyłożyć papierem do pieczenia, wyjąć ciasto i rozwałkować w formie używając drugiego arkusza papieru do pieczenia lub folii spożywczej. Jeśli nie mamy wałka, który zmieści się w formie, wyjąć papier z formy, a po rozwałkowaniu przełożyć do formy i przyciąć nożem do kształtu.
Wstaw do nagrzanego piekarnika i piecz 30 minut. Wyjmij z piekarnika, ostudź z formie. Uważnie wyjmij z formy (najlepiej na 4 ręce, podnosząc papier do pieczenia z obu stron) - mazurek jest bardzo kruchy.
masa czekoladowa:
puszka mleka skondensowanego słodzonego (np. Gostyń, 533g)
1 łyżka miodu
4 łyżki masła
50g dobrej gorzkiej czekolady
Do rondla z grubym dnem wlej mleko skondensowane, miód i masło. Dobrze wymieszaj, a następnie podgrzewaj na bardzo małym ogniu przez 8 - 10 minut, mieszając cały czas, by masa się nie przypaliła. Gdy masa zgęstnieje** i zmieni kolor na jasno brąz / słomkowy, zdejmij ją z ognia i dodaj czekoladę. Mieszaj aż do rozpuszczenia.
Na ostudzony spód wyłóż masę i udekoruj bakaliami. Świetnie pasują suszone śliwki, żurawiny, a kokos tworzy piękny kontrast kolorystyczny. Klasycznie mogą to być również orzechy - np. posiekane laskowe (mazurek niczym nutella? :) ). Pozostawić do zastygnięcia, mazurek można kroić już po 30 minutach.
* możną ją kupić w delikatesach takich jak Bomi, Piotr i Paweł czy w sklepach bio / ekologicznych. Ma wyjątkowy lekko słodki aromat, którego nie zastąpi inna mąka. Ciasto wyjdzie też jeśli użyjemy mąki ziemniaczanej czy kukurydzianej, jednak smak będzie inny.
** z cennych uwag Asi:
"Gdyby masa bardzo zgęstniała podczas gotowania i trochę przywarła przy dnie i na bokach rondelka (ale nie przypaliła się!), obdrapać łyżką całą masę i wymieszać. Gotować jeszcze dłużej mieszając aż masa zmieni kolor. Jeśli po ugotowaniu masy będą w niej jeszcze grudki, wystarczy przetrzeć ją przez sito."
Subscribe to:
Posts (Atom)