wtorek, 17 grudnia 2019

Najciekawsze horrory 2019 roku


Zastanawiałem się, czy w robić podsumowanie najlepszych książek, które przeczytałem w tym roku. Powodów było kilka. Po pierwsze, z powodu braku czasu w codziennej gonitwie nie przeczytałem tyle tytułów, ile bym sobie życzył. Do kilku książek należałoby wrócić, ponieważ odstawiłem je po kilkudziesięciu stronach, czekając na „ten czas”. Znowu tradycyjnie nie skupiałem się tylko na horrorze, jak to bywało ostatnimi laty. Więc gdzieś tam kiełkowała myśl, aby zrobić podsumowanie najlepszych powieści i zbiorów opowiadań, nie patrząc na ich gatunkowość. Rok 2019 to także rok, pięknie wydanych książek, gdzie walory estetyczne zachęcały do lektury (tak jestem też wzrokowcem i zdarza się mi kupić książkę dla okładki). Wyszło ich tak wiele, że próba podsumowania tej kategorii skończyłaby się na kilkunastu (przynajmniej) tytułach. 


Więc jaki był to rok? Dobry :D . Nie mam zamiaru analizować tego, co działo się na rynku książki, bo jak co roku, działo się dużo i to patrząc zarówno na: niszowe wydawnictwa i te duże, imprezy, konwenty, targi, spotkania autorskie itd. itd. Można by spokojnie napisać długie podsumowanie.  Zresztą, nie składam jeszcze broni i może pokuszę się o szersze podsumowanie mijającego roku.
Mam jednak wrażenie, że pomimo mnogości publikacji, szczególnie undergroundowych wydawnictw, w tym roku nie ma zbyt dużo tytułów świetnych i komponowanie poniższej listy przyszło mi z trudem.
Wybiegając trochę do przodu, wygląda na to, że rok 2020 będzie bogatszy w gatunkowe publikacje. Widać, to już po zapowiedziach: Vesper, Videograf (nowy Marcin Morkta), Mag z Barkerem, Zysk, pewnie dołączy jak i w tym roku Replika, są już zapowiedzi z Czarnej Owcy i innych wydawców.
Skupmy się jednak na siedmiu NAJCIEKAWSZYCH wg mnie horrorach i publikacjach wydanych w 2019 roku.

Jeszcze ostatnie, kilka zdań tytułem wstępu. 
Kiedyś napisałem, że ten rok, znowu należy do wydawnictwa VESPER, które na dobre „zawłaszczyło” w pozytywnym sensie, rynek literackiego horroru. Podtrzymuję te zdanie, jednak w poniższym podsumowaniu postanowiłem, że uniknę artykułowania niemal wszystkich pozycji Vespera. Zrezygnowałem więc z umieszczenia na liście wznowień i wydań zekranizowanych tytułów. Czy to sprawiedliwe? Nie wiem. Jednak, gdybym miał przy tym pozostać, to podsumowanie mogłoby zaczynać się od wspomnianego Vespera i na nim skończyć. A chciałbym jednak, zwrócić także Waszą uwagę na innych wydawców i ich tytuły, które warto przeczytać.
Podsumowując ten przydługi wstęp. Vesper dał czadu i zrobił świetną robotę.

A więc najciekawsze książki szeroko rozumianej grozy, które w tym roku przeczytałem.

1.     
„ĆMA” Jakuba Bielawskiego. Kuba tak naprawdę tym tytułem, a nie wcześniejszym zbiorem „Słupnik” wdarł się na szeroki rynek rodzimego horroru. Obok Urbanowicza, to kolejny polski autor, na którego postawił Vesper. „ĆMA”, to wg mnie, NAJLEPSZA POLSKA POWIEŚĆ ROKU, jak i jedna z najlepszych polskich powieści grozy, które pojawiły się na rynku od kilku lat. Nie mam zamiaru opisywać fabuły, od tego są recenzje i opinie, także te na blogu Oka. To co urzeka w twórczości Kuby, to język jakim kreuje świat, opisy i relacje pomiędzy bohaterami. Język z jednej strony tak codzienny i popularny, a jednak w całej otoczce fabuły wkomponowany idealnie. Oczywiście to nie jedyny plus „ĆMY”. Fantazja, autorskie wizje i pomysły, to mam nadzieję marka/znak rozpoznawczy Bielawskiego i tutaj odsyłam także do wspomnianego zbioru „Słupnik”. Z początkiem „Ćmę” czytało się dziwnie, jednak gdy już dałem się wciągnąć, wraz z kolejną stroną w karty powieści, to pochłonęła mnie totalnie. Ja wiem, że to może nie taka groza, jak wielu by się spodziewało, że może być nawet ciężko z początku, ale przy bliższym poznaniu zyskuje bardzo wiele.
Opinia na blogu: Okiem na Książki

„Stephen King. Instrukcja obsługi” Robert Ziębiński. Przyznam, że nie czytałem wcześniejszej książki Roberta „Stephen King. Sprzedawca strachu”. Za to z przyjemnością czytałem i oglądałem najnowszą jego książkę traktującą o twórczości Kinga. Przegląd powieści i zbiorów opowiadań, połączony z ekranizacjami, ciekawostkami, śmiesznymi (i nie tylko) anegdotami z życia i twórczości króla horroru. Od razu też napisze, że nie jestem wielkim fanem Kinga, że uwielbiam go za te stare horrory, które dzisiaj należą już do klasyki gatunku, za te, które kształtowały moją drogę z literackim horrorem. Dlatego też opiniując ten tytuł, nie siliłem się na szukanie jakiś nieścisłości czy braków w procesie przygotowania pozycji, które wytrawny miłośnik prozy Kinga mógłby może tutaj znaleźć. Wiem, że Ziębiński materiały do swoistego podręcznika zbierał od kilku lat, przygotowywał się i gromadził je, zabiegał o wywiady z ludźmi związanymi z królem – i to mu się udało. Następnie zawarł to wszystko, w tym pokaźnym tomiszczu okraszając „słowem od siebie”. Oczywiście zawarte w książce informacje czy tezy, to subiektywne odczucia autora, co moim zdaniem dodaje tylko uroku tej pozycji, nie pozostawiając nas z suchym wrzuceniem dat i informacji. Książka na pewno ważna, podana w ciekawej formie (nie encyklopedycznej). Dla mnie bardzo wartościowa i cieszę się, że Robert Ziębiński ją skończył, a jeszcze bardziej, że w taki sposób wydał ją Albatros. Szkoda tylko, że zdjęcia są czarno białe :(
Recenzja na blogu: Okiem na Książki
"Nawiedzony dom" John Boyne. Wczoraj właśnie opublikowałem moją opinię o tej książce, więc najłatwiej byłoby Was do niej przekierować. Więc może zamieszczę jej fragment:
"Wspaniała i fascynująca lektura, trzymająca w napięciu od samego początku. Autor bardzo plastycznie przedstawia ówczesną Anglię, nie sili się na rozbudowane opisy, akcja prowadzona jest jednym wątkiem, nie ma przeskoków w czasie, co powoduje, że czytelnik jest wciągany w fabułę, a kolejne niesamowite zdarzenia trzymają nas za gardło w bardzo mocnym uścisku. W przeciwieństwie do standardów klasycznego ghost story, Boyne nie boi się wystraszyć czytelnika mocną sceną, która następuje nagle, bez jakiejkolwiek zapowiedzi. Jednak nie oczekujcie tutaj litrów krwi, to nie ten typ scen.
Nie tylko czytelnicy klasycznych historii o duchach powinni być zauroczeni tą pozycją.  Książka z pewnością spodoba się wszystkim miłośnikom filmowych produkcji w tym klimacie. Mamy tutaj przecież chwyty, które stosowane są po dzień dzisiejszy i są to sceny mocne, które naprawdę straszą!"
Na podsumowanie.
Takie historie o nawiedzonych miejscach lubię najbardziej. Nie ma kompletnie nudy, rozciągniętych opisów i zbyt długo budowanego klimatu. Klasyczna, z pazurem historia, która naprawdę może wystraszyć. Chyba największe pozytywne zaskoczenie 2019 roku!
Cała opinia tutaj: Okiem na Książki
 
Maciej Lewandowski i "Cienie Nowego Orleanu". W moim odczuciu ta książka zasługuje na więcej szumu. Wprawdzie Maciek dwoił się i troił na wszelkich konwentach i targach, to mimo wszystko środowisko grozy jakby trochę przemilczało Cienie.
To najbardziej lovecraftowska powieść jaką przeczytałem w tym roku. Pisząc "lovecraftowska" mam na myśli miejsce osadzenia akcji (jak mówi sam tytuł) i garściami, jawne czerpanie z tzw. Mitologii Cthulhu. Ten lovecraftowski thriller to fantastyczna przygoda, która przenosi nas w czasy XIX wiecznego miasta, gdzie zło spotkać możemy niemal w każdym zakątku. Największym plusem powieści jest research  jaki „popełnił” Lewandowski. Właśnie za to, zasługuje na największe wyrazy uznania. Główny bohater nakreślony jest bardzo dobrze, więc otrzymujemy twardego gliniarza, który oprócz dedukcji, potrafi także bardzo sprawnie poruszać się w ciemnych zaułkach i walić pięściami, gdy będzie taka potrzeba (od razu nasuwa się myśl o kryminale z gatunku hardoboiled), a wiadomo, że okazja do obłożenia czyjejś gęby, nadarza się dość często. Zaś opisy miasta, nazwy ulic, cała topografia jest przygotowana w moim odczuciu bardzo dobrze. Lewandowski uniknął tego, co zdarza się wielu polskim autorom, zabierającym się za komponowanie powieści, których akcja osadzona jest w innym kraju. Nie ma tutaj sztuczności, nienaturalności czy suchych wzmianek. Jest stylistycznie i opisowo bardzo bogato. I może nie jest to powieść bez drobnych wad, to zdecydowanie jest to bardzo dobra przygodówka.
Opinia na blogu: Okiem na Książki

Camilla Sten - "Osada". Gdy przeczytałem zapowiedź tej pozycji z Zyska, to pomyślałem, że dostaję kolejny thriller, z ciekawą zapowiedzią, jednak fajerwerków nie będzie. Jakże się myliłem! "Osada" to horror pełną gębą, o klaustrofobicznym i mrocznym klimacie. Stein nie bierze jeńców i praktycznie od pierwszych stron czytelnik dostaje ostrą dawkę napięcia, czy wręcz masakry (przywiązana kobieta do słupa na środku opuszczonej osady). Klimat budowany jest systematycznie, oddechu nie dają także opisy, które posłużyły do stworzenia wizji opuszczonej osady i mrocznej tajemnicy sprzed lat: opuszczone, zrujnowane budynki, pozarastane ulice, pootwierane drzwi i okiennice, zardzewiałe tory. Akcja prowadzona jest na dwóch płaszczyznach, jednak w żaden sposób, to nie wpływa negatywnie na odbiór książki. Wręcz przeciwnie, nie wiem, która z dróg jest bardziej mroczna. Nie będę ukrywał, że ten tytuł, to spore zaskoczenie.
Kilka zdań na Okiem na Horror


Zazwyczaj w podsumowaniach nie umieszczałem książek, które współtworzę i wydaję. Zawsze wzbraniała mnie przed tym myśl, aby nie faworyzować żadnego z autorów, albo obawa przed pojawiającymi się głosami, że chwalę swoje - więc co to za podsumowanie?. Jednak gdy tak myślę, to muszę wspomnieć, a co za tym idzie i umieścić w niniejszym spisie dwie książki - dwa zbiory opowiadań. Dwa zbiory, które w moim odczuciu są najlepszymi, jakie ukazały się w 2019. Szczególnie pierwszy tytuł wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Myślę o wspomnianym na początku "Słupniku" Jakuba Bielawskiego. O warsztacie i wyobraźni autora kilka słów napisałem przy umieszczeniu na pierwszym miejscu "ĆMY", więc nie ma co się powtarzać. W "Słupniku" nie ma słabych tekstów, są bardzo dobre i wspaniałe, jak choćby tytułowe. Jednak nie jest to zasługą wydawcy, a autora. Wielu pisarzy twierdzi, że napisanie opowiadania nie jest wcale łatwiejsze, niż stworzenie 600 stronicowej książki. Ba! Często wręcz odwrotnie! Więc namawiam do przeczytania Bielawskiego w krótkiej formie. Tam dopiero facet miażdży! To najlepszy autorski zbiór opowiadań w 2019 roku.

Sny umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019.
Największy i najbardziej karkołomny projekt polskiej grozy. Druga edycja. Zbiory opowiadań cieszą się wśród czytelników mniejszą popularnością, niż powieści. Przyczyn może być kilka, najważniejsza to chyba pułapka, w którą często wpadają wydawcy. Różni autorzy, z różnym warsztatem, często teksty zamieszczane we wszelkich antologiach są zróżnicowane tematycznie, stylistycznie czy warsztatowo. Mówiąc krótko, czytelnik otrzymuje utwory i nie wszystkie trafiają w jego gusta. Podobnie może być ze SU. Tym bardziej, że prezentowany zbiór opowiadań weird fiction tematycznie i gatunkowo jest dość rozpięty.  
"Weird fiction jest terminem szerokim, który nie określa osobnego gatunku, a raczej przenika inne gatunki fantastyczne, lub oplata je niczym macki z Lovecraftowych opowieści. Dlatego w Snach umarłych znajdziecie opowiadania, które oprócz weird fiction mogą być sklasyfikowane bardzo różnie: jako science fiction, horror, realizm magiczny, bizarro, opowieść gotycka lub o duchach. Żaden gatunek nie ma bowiem monopolu na dziwność.”
Zresztą w pierwszej edycji z 2018 roku pisze o tym we wstępie Krzysztof Grudnik,

Pomimo tego, każda edycja cieszy się duża popularnością wśród czytelników, zbiera zazwyczaj dobre opinie. To, że SU będą ukazywać się cyklicznie (na 2020 rok przewidziano dwa tomy) jest sukcesem ludzi odpowiedzialnych za ten projekt i sukcesem polskiej grozy. To w moim odczuciu, najważniejsza antologia, jaka ukazała się w tym roku i rzecz obowiązkowa, dla fanów literackiego horroru.Trzeba po prostu przeczytać!
 

Hmmmm... miało nie być już Vespera (hahahaa), ale jakoś tak nie mogę! Wspomnę, chociaż tyle, bo jednak szkoda byłoby przemilczeć kilka pięknie wydanych książek. Szczególnie czekałem na dwie, które już kiedyś pojawiły się na rynku, dawno, dawno temu. Mam na myśli "COŚ" Johna W. Campbella i "Obcego" Alana Deana Fostera. Wiem, że nie trzeba tych tytułów opisywać. Każdy chyba zna i każdy oglądał ekranizacje, wiec nie ma co się rozpisywać. Świetnie, że Vesper wznowił te tytuły i cudownie, że tak zostały wydane. "COŚ" to zdecydowanie najlepsza okładka 2019 roku! Zaś "Obcy", z tego co słyszałem, pojawi się ponownie w wydawnictwie. Ile tomów? Jeszcze nie wiadomo, ale czekam!

2 komentarze:

  1. W Święta zabieram się za czytanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego najbardziej zaciekawił mnie "Nawiedzony dom" Johna Boyne, trzeba będzie wybrać się do księgarni :)

    OdpowiedzUsuń